Reklama

Finisz sezonu Wisły Płock? Rzuty osobiste Bartoszka

redakcja

Autor:redakcja

30 kwietnia 2021, 09:14 • 5 min czytania 7 komentarzy

Z boku finisz Wisły Płock może się komuś wydawać pozbawiony większych emocji. A, utrzymanie w sumie już klepnięte, trzy punkty z Górnikiem dały bardzo dużo. Może trzeba zrobić jeszcze jakiś remis i starczy, może i to nie będzie konieczne. Można sprawdzić, czy Airam Cabrera istnieje. Można poszukać jakiegoś rozwiązania bez Urygi. Może wypuścić jakiegoś młodzieżowca. Może zobaczyć jeszcze kogoś.

Finisz sezonu Wisły Płock? Rzuty osobiste Bartoszka

Prawda jest jednak taka, że nic z tego nie będzie mieć miejsca. Nie tylko dlatego, że to jest jednak Ekstraklasa, w Wiśle Płock też jest presja i nie ma czasu na cyrk. Przede wszystkim jednak dla Macieja Bartoszka każdy z trzech ostatnich meczów sezonu jest wielką szansą pokazania się, tak włodarzom Nafciarzy, jak i innym w Ekstraklasie.

O CO GRA BARTOSZEK?

Maciej Bartoszek zgodził się zostać trenerem Wisły Płock na spadochroniarza. W obozie Nafciarzy nie jest tajemnicą, że najchętniej widzieliby powrót Jerzego Brzęczka od przyszłego sezonu.

My, szczerze mówiąc, zastanawiamy się, na ile byłaby to dobra decyzja dla samego Jerzego Brzęczka. Owszem, to nie tak, że selekcjoner dzięki pracy z kadrą zbudował sobie pomnik ze spiżu i teraz o jego względy będą się zabijać. Ale, w warunkach ligowych, to na pewno nie jest taka zgrana karta, żeby musieć decydować się na mozolną obudowę Wisły Płock, gdzie naprawdę jest dużo roboty, a na przyszły sezon klub pewnie czeka walka o utrzymanie. Uciekający Uryga, kapitan, w dodatku nieuciekający do jakiejś ligowej czołówki czy innej Turcji, też daje sygnał – nie ma lekko.

Według informacji Przeglądu Sportowego Brzęczek mógłby w Płocku zarabiać 80 tysięcy złotych miesięcznie. Zastrzegł sobie, że jeśli ktoś da więcej, to on z tego skorzysta. Wiadomo, jaka jest sytuacja w Wiśle Kraków, zarówno z gruntem pod Hyballą, jak i Błaszczykowskim odsuniętym od składu – też nikogo by mocno nie zdziwiło, gdyby Brzęczek prędzej czy później zameldował się przy Reymonta, biorąc pod uwagę koneksje rodzinne.

Reklama

To wszystko sprawia, że Bartoszek, choć podpisał krótką umowę, którą sami krytykowaliśmy, tak może okazać się sprytniejszy. Wskoczył na konia, a jeśli przewidziany jeździec z Truskolasów jednak się nie zdecyduje, to po co Wisła miałaby szukać kogoś innego? Szczególnie jeśli Bartoszek da kolejne argumenty za swoją osobą, tak jak robi to do tej pory, bo coś u Nafciarzy ewidentnie drgnęło, czy to z Jagiellonią, czy z Górnikiem?

Tak czy siak, dla Bartoszka to bardzo ważny finisz sezonu. Nawet jeśli kwestia posady w Płocku nie będzie aktualna, to jednak fakt faktem – tymi kilkoma meczami może podbić swój bębenek, przypomnieć o warsztacie, tak jakby ktoś zapomniał. Niby to nie powinno mieć większego znaczenia, ale nie łudzimy się – pewne kwestie w klubach Ekstraklasy polegają na falach, na aktualnym wizerunku, a nie na drobiazgowej analizie tego kto, co, jak i na ile. Dlatego mocny finisz Bartoszka mógłby być jego asem w rękawie na najbliższą przyszłość, jaka by nie była.

NIE TAKI ZŁY TUSZYŃSKI, JAK GO MALUJĄ

Patryk Tuszyński jest w tym sezonie najlepszym napastnikiem Wisły Płock. Nie, żeby to było wielkie osiągnięcie. Za rywali ma dwóch emerytów, Cilliana Sheridana i Airama Cabrerę, a także nieopierzonego Mateusza Lewandowskiego. Ktoś z nich musi grać. Chcielibyśmy napisać, że w tym układzie ktoś musi strzelać, ale wiemy z niektórych innych klubów, że to nie jest takie oczywiste.

Dlatego oddajmy Tuszyńskiemu co jego. Tuszyński strzelił w tym sezonie pięć bramek (jedna z karnego), do tego dołożył trzy asysty. I to drugie też zwraca uwagę. Tuszyński nie jest piłkarzem, który tylko czeka na piłkę, ale faktycznie uczestniczy w atakach zespołu, próbuje łączyć grę innych w ofensywie. Wiecie, wciąż pamiętając o proporcjach: to Wisła Płock. Często, gdy Nafciarze atakują, nie wygląda to zbyt ekskluzywnie. Tuszyński też miał sytuacje, które pomarnował, a które mógłby strzelić, analogicznie z podaniami. Ale na pewno daje więcej, niż wielu spodziewało się, że da.

Ciekawostka bez większego kontekstu: aż czterokrotnie gole Tuszyńskiego otwierały Wiśle Płock wynik. Gol z karnego był ustaleniem wyniku 2:2 z Lechem Poznań.

Tak czy siak, w klasyfikacji kanadyjskiej tylko gole i asysty) Tuszyński jest aktualnie:

Reklama
  • Przed wszystkimi napastnikami Zagłębia razem wziętymi
  • Przed wszystkimi napastnikami Stali razem wziętymi
  • Na równi z Ivi Lopezem
  • Przed Luquinhasem (3 asysty, 3 gole)
  • Przed Kapustką (4 asysty, 3 gole)
  • Przed Nowakiem z Górnika (3 asysty, 4 gole)
  • Nie wspomnimy o takich oczywistościach, jak bycie przed Alvarezem, Zwolińskim, Zahoviciem, Gutkovskisem, bo to zawodnicy, którzy mają swoje problemy.

Tuszyński nie jest zbawcą ataku Wisły Płock. Ale trzeba powiedzieć, że odbił się po katastrofalnym pobycie w Piaście Gliwice. Nie odbił się nie wiadomo jak, ale przypomniał, że nie jest aż tak słabym piłkarzem, jak wydawał się w Gliwicach, gdzie stał się piłkarskim memem.

PAIXAO LICZY NA… ARAKA

A skoro przy piłkarskich memach – słowo o Jakubie Araku. Wiecie, my chłopakowi naprawdę kibicujemy. Cóż to byłaby za historia, gdyby ten piłkarz się odbudował, zaczął strzelać seryjnie.

Ale – po prostu – nie wiele wskazywało, że tak się stanie. Arak rywalizacji na ataku w Rakowie nie podniósł. Symboliczne, że to właśnie on przyklepał mistrzostwo Legii Warszawa pudłem w ostatniej minucie meczu z Jagą.

Absolutnie kretyńskie zagranie. Decyzja, która obroniłaby się jako tako przy stanie 3:0. A nie przy 0:0 w ostatniej minucie, gdzie Raków wciąż ma o co grać. Po takim popisie egoizmu na podwórku nie można byłoby przychodzić na boisko przez dwa tygodnie. A i ta sytuacja pokazuje być może problem z Arakiem – on ma spinę, żeby się w końcu przełamać w lidze. I rozumiemy chęć przełamania się, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę pozycji, jaką miałby w przypadku podania Tudor.

W tym kontekście wyjątkowo rozbawiło nas, gdy Flavio Paixao powiedział na konferencji prasowej, że liczy na Araka. Paixao powiedział bowiem, że liczy na lepszą Lechię, tworzącą więcej sytuacji podbramkowych, ale też na pomoc Rakowa, a więc wygraną częstochowian w Pucharze Polski: – – Oglądam w niedzielę mecz. Niech Kuba Arak strzeli i Raków wygra 1:0.

Flavio, jeśli naprawdę liczyć na pomoc ze strony Rakowa – zabrzmimy brutalnie, ale akcja Araka z meczu z Jagą była równie brutalna – to miej nadzieję, że Arak nie zagra.

 Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
4
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
11
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

7 komentarzy

Loading...