To miał być spacerek. Maksymalnie delikatna przebieżka, żeby rozgrzać mięśnie. Tymczasem stało się, jak się stało i Liverpool mimo ogromnej przewagi nie był w stanie dowieźć prowadzenia do końca. Podopieczni Jurgena Kloppa zaledwie remisują z Newcastle United.
A przecież zaczęło się idealnie, bo od trafienia Mohameda Salaha. Egipcjanin już na początku spotkania pokonał Martina Dubravkę, zdobywając swoją dwudziestą bramkę w tym sezonie Premier League. Na tym jednak zakończyła się celność piłkarzy The Reds, chociaż zegar dopiero zbliżał się do piątej minuty.
Gospodarze zupełnie kontrolowali spotkanie, mieli więcej sytuacji bramkowych. Swoje szanse spartolił Diogo Jota, Sadio Mane, a i Salah mógł mieć więcej niż jedno trafienie. Jakby tego było mało zagrożenie stwarzał Andy Robertson, Trent Alexander-Arnold, a nawet James Milner. Zawsze jednak czegoś brakowało.
Z drugiej strony nikomu to nie przeszkadzało, bo Newcastle nie robiło zbyt wiele, by do wyrównania doprowadzić. Przynajmniej od 60. minuty, bo wcześniej fatalnie zachował się Joelinton, który przegrał pojedynek z Alissonem. Srokom przeciekała też defensywa, która próbowała rozgrywać od bramki. Kończyło się na tym, że Liverpool przechwytywał piłkę jeszcze na połowie rywala.
W końcu jednak zegar wybił 90. minutę, a wraz z nią rozpoczęły się prawdziwe emocje. Podopieczni Steve’a Bruce’a się obudzili i była to najgorsza wiadomość dla gospodarzy.
Pierwszy urwał się Callum Wilson. Wbiegł między obrońców, oddał strzał, poprawił, piłka wpadła do siatki. VAR jednak „uratował” Liverpool, twierdząc, że Anglik zagrał piłkę ręką. Faktycznie, futbolówka odbiła się od przegubu napastnika, ale systemowi umknął fakt, że zawodnik gości był popychany przez Alexandra-Arnolda.
Callum Wilson’s dissallowed Goal , was it a right decision by VAR ? #LIVNEW pic.twitter.com/BaHoZd3mbW
— mashido ball 🥶 (@FC_mashido) April 24, 2021
Sprawiedliwości stało się zadość kilka minut później. Tym razem nie było niczego, co mogłoby pomóc The Reds. Wystarczyło wstrzelenie piłki w pole karne przez Dummeta i trochę szczęścia, by Joe Willock urwał się, znalazł miejsce do oddania strzału i pokonał Alissona.
Tym samym Liverpool wypuścił trzy punkty i nie przesunął się na czwarte miejsce. Klub z Anfield zajmuje szóstą lokatę, lecz może przeskoczyć go Everton.
Fot.Newspix