Reklama

Raków to już rodzina. Gramy najlepszą piłkę w Polsce

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 kwietnia 2021, 12:47 • 6 min czytania 40 komentarzy

– Uważam, że u nas gra najlepszy piłkarz tej ligi. Zawsze w to wierzę. Nie powiem kto, ale każdy może sobie kogoś wybrać. Raków gra najlepszą piłkę w lidze, roi się u nas od osobowości i piłkarskiej jakości. Tworzymy na tyle zgraną drużynę, że staliśmy się rodziną, a o rodzinie mówi się tylko najcieplej i tylko najlepiej. Skonstruowaliśmy kolektyw. Możemy przegrywać, możemy wygrywać, ale wszystko się u nas zazębia, łączy, skleja. I to jest niepodważalne – mówi w rozmowie z nami pomocnik Rakowa Częstochowa, Igor Sapała. Zapraszamy. 

Raków to już rodzina. Gramy najlepszą piłkę w Polsce
Finał Pucharu Polski będzie najważniejszym meczem w twojej dotychczasowej karierze?

Na pewno, bez dwóch zdań. Nie mam żadnych wątpliwości.

Półfinał z Cracovią był ciężki?

Ciężki, ciężki. Swoje zrobił natłok meczów. Dopiero graliśmy z Wisłą w lidze. Potem Cracovia w Pucharze Polsk. Zaraz Lech w lidze. Nie było łatwo, ale dobrze się spotkanie potoczyło, wygraliśmy, więc jesteśmy o wiele mniej zmęczeni niż bylibyśmy, gdyby wynik był niekorzystny. Tak to trochę w piłce działa, że po zwycięstwie lepiej się człowiek czuje i szybciej się regeneruje. Choć uważam też, że nie była to na tyle trudna przeprawa, na jaką mogła wyglądać.

Co masz na myśli? 

Mylące może wydawać się to, że walczyliśmy o zwycięstwo do ostatnich minut. Że straciliśmy gola w końcówce i rozstrzygnęliśmy wszystko trafieniem Gutka tuż przed ostatnim gwizdkiem. Można odnieść wrażenie, że różnie mogło się to potoczyć, ale naprawdę mieliśmy wszystko pod kontrolą. Strzeliliśmy tyle goli, ile trzeba, żeby to wygrać. Tak bym na to patrzył.

Łatwo jest o rozprężenie, kiedy wie się, że w finale Pucharu Polski gra się z pierwszoligowcem, który kiepsko zaczął wiosnę w lidze?

Nie ma mowy o lekceważeniu Arki. Mogłoby nas to tylko zgubić. Rywal jest nieistotny. Liczy się nasze podejście, to my będziemy narzucać swoje warunki. I dla nas, i dla piłkarzy Arki będzie to jeden z najważniejszych meczów w dotychczasowej karierze. Nikt nie będzie odpuszczał, nikt nie będzie skreślał się jeszcze przed wyjściem na boisko. To finał Pucharu Polski. Jeden mecz. Wcale nie musi wygrać papierowy faworyt. Trzeba będzie dać z siebie maksa i uwierz mi, że nikt nam nie musi tego powtarzać.

Reklama
Wygranie Pucharu Polski jest aktualnie priorytetem dla Rakowa? Jest ważniejsze niż walka o jak najwyższe miejsce w Ekstraklasie?

Trofea swoje ważą, zwycięstwo byłoby historycznym wyczynem dla Rakowa. Ale nie umniejszałbym lidze. Ekstraklasa jest mega ważna. Chcemy utrzymać się na podium, skończyć na jak najwyższej lokacie. Jeśli miałbym na siłę wartościować, to Puchar Polski postawiłbym minimalnie wyżej, ale są to niewidoczne różnice. Bliżej mi do twierdzenia, że te rozgrywki traktujemy na równi.

Trochę pewnie czujecie się rozczarowani, że uciekła wam szansa na mistrzostwo Polski. Legii nie uda się już dogonić, a jesienią szliście łeb w łeb. 

Pojawia się delikatne rozczarowanie. Takie na zasadzie przekonania, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co mogliśmy zrobić, żeby jeszcze mocniej włączyć się w walkę o mistrzostwo. Ale to wynika z tego, że jesteśmy niezwykle ambitni. Celowaliśmy i celujemy w pierwsze miejsce w tabeli. Teraz myślimy tak, że im wyższą lokatę zajmiemy, tym nasze rozczarowanie będzie mniejsze.

Marek Papszun mówi, że sukcesem będzie najwyższe ligowe miejsce w historii Rakowa. 

Jasne, to nawet brzmi dobrze. Będzie to ogromny sukces, ale mierzymy wysoko. Dopóki będziemy mogli walczyć, to nie odpuścimy.

Czujesz, że to udany sezon w twoim wykonaniu?

Jestem zadowolony. Trzymam równą formę. Wypełniam swoje zadania. Robię to, czego oczekuje ode mnie trener Papszun. Wiadomo, że chciałbym mieć lepsze statystyki.

Powiedziałeś mi przed sezonem, że twoim celem jest potrojenie liczby asyst i goli z minionego sezonu. 

Nie za bardzo się z tego wywiązuję, nie żyjemy w idealnym świecie, ale cieszę się, że przynajmniej mogę wywiązywać się dobrze, z tego co jest dla mnie założone.

Od ciebie w tym systemie wymaga się statystyk?

Można powiedzieć, że jestem odpowiedzialny za destrukcję, ale ósemki są też od kreowania gry, więc mogłem i mógłbym mieć więcej asyst w tym sezonie. Brakuje mi liczb. Nie ukrywam. Nawet dla mojej satysfakcji i wypromowania swojego nazwiska.

Reklama
Dalej wkręcacie Kamila Piątkowskiego w pokera?

Przypomnij mi historię.

Kiedyś w autokarze ponoć tak ułożyliście karty, żeby już na samym początku gry miał pokera. Piątkowski zaczął krzyczeć na cały głos, nieźle się tym faktem podjarał i analogicznie zasmucił, kiedy okazało się, że to wkrętka na młodym. 

Tak, tak, krzyczał, że to najlepsze rozdanie w historii! Teraz też się czasami zdarza, ale jest bardziej czujny, ciężej go wkręcić. W końcu to reprezentant Polski.

Coraz więcej w Rakowie jest piłkarzy, którzy wyróżniają się w lidze. Marcin Cebula z ligowego średniaka stał się piłkarzem robiącym różnicę. 

Raków to komfortowe miejsce do rozwoju. Wielu było w Częstochowie piłkarzy, którzy rozwinęli tu skrzydła i zaczęli grać na miarę własnych możliwości. Niewielu jest takich trenerów jak Marek Papszun. Potrafi wydobyć z każdego zawodnika coś, czego ten piłkarz wcześniej o sobie nie wiedział.

W Rakowie aktualnie gra najlepszy piłkarz w tej lidze?

Masz kogoś konkretnego na myśli?

Kiedyś powiedziałeś, że najlepszy jest Sebastian Musiolik. 

To nie gra w takim razie.

Myślałem, że może kogoś innego wymienisz. 

Wiesz, tak, lubię się pośmiać, ale serio uważam, że u nas gra najlepszy piłkarz tej ligi. Zawsze w to wierzę. Nie powiem kto, ale każdy może sobie kogoś wybrać. Raków gra najlepszą piłkę w lidze, roi się u nas od osobowości i piłkarskiej jakości. Tworzymy na tyle zgraną drużynę, że staliśmy się rodziną, a o rodzinie mówi się tylko najcieplej i tylko najlepiej. Skonstruowaliśmy kolektyw. Możemy przegrywać, możemy wygrywać, ale wszystko się u nas zazębia, łączy, skleja. I to jest niepodważalne.

Może to już nudne, ale wpływa na waszą grę to, że dalej gracie w Bełchatowie?

Lepiej byłoby grać w domu, na częstochowskim stadionie, ale tyle już jeździmy do Bełchatowa, że czujemy się tam jak u siebie. Byle boisko było odpowiednie, przygotowane i jest dobrze. Nie narzekamy, nie jest to dla nas problem.

Marek Papszun podkreślał też właśnie, że Raków bardzo dużo stracił na początku rundy, kiedy murawy nie były w najlepszym stanie. 

Nie były to puste słowa. Trener wiedział, co mówi, bo widział, jak wyglądamy na dobrych boiskach. Nas styl tego wymaga. Wielu zastanawiało się, co działo się z Rakowem na początek wiosny, a tu odpowiedź wcale nie była tak daleko – stan muraw nie pozwalał nam realizować dokładnie wszystkich naszych założeń. Teraz to się zmienia, idą za tym wyniki.

Vladislavs Gutkovskis i Jakub Arak częściej będą strzelać bramki w lidze?

Myślę, że tak. Jestem o tych chłopaków spokojny. Wiem, na co ich stać, więc w nich wierzę. Bardzo dużo ich niepowodzeń wynikało z pecha. Cieszę się, że strzelili po bramce z Cracovią. To dla nich osłoda i nagroda za to, jak wielką robotę i jak wielką pracę wykonują w naszym systemie.

Z napastnikami skupiającymi się bardziej na absorbowaniu uwagi obrońców niż na strzelaniu bramek faktycznie gra się Rakowowi łatwiej? 

Oczywiście, że tak, to bardzie niedoceniana robota. W niewielu klubach napastnik ma tak wiele zadań w absorbowaniu uwagi defensorów, w konstrukcji akcji, w szeroko pojętej defensywie. Wiadomo, że napastnik koniec końców rozliczany jest z bramek i tego nie da się uniknąć, ale w Rakowie to jest dosyć specyficzna pozycja i trzeba oddać chłopakom, że swoją pracę wykonują kapitalnie.

Powiedziałeś kiedyś, że zawodnik zaczyna się od stu meczów w Ekstraklasie. Zbliżasz się. 

No, powiedziałem to pół-żartem, pół-serio, bo wielu bym niesprawiedliwie umniejszył. Tak usłyszałem za dzieciaka, powtórzyłem to jako ciekawostkę. Nie podtrzymuję tego. Każdy, kto zagrał na szczeblu zawodowym, spokojnie może nazwać się pełnoprawnym piłkarzem.

ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Antoni Figlewicz
1
Media: 60 milionów to za mało. Barcelona odrzuciła ofertę za Raphinhę

Komentarze

40 komentarzy

Loading...