Reklama

Szor: – Uważamy, że należało dać impuls już teraz

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

14 kwietnia 2021, 15:45 • 10 min czytania 6 komentarzy

– W dwóch ostatnich meczach widać było wyraźny regres drużyny, szczególnie w Sosnowcu, gdzie tak naprawdę od 1 do 90 minuty rządził rywal. Mecz z Puszczą wyglądał troszeczkę inaczej ze względu na inne nastawienie piłkarzy z Niepołomic, którzy przede wszystkim nie chcieli przegrać. Ale nasza gra znowu nie wyglądała dobrze w ofensywie, poza jakimiś pojedynczymi przypadkami. Mamy też na uwadze wcześniejsze mecze, gdzie graliśmy dobrze, to siedem spotkań bez porażki, ale też uważam, że w tych meczach można było zdobyć więcej punktów – z Piotrem Szorem, prezesem Widzewa, rozmawiamy o zwolnieniu Enkeleida Dobiego ze stanowiska trenera łodzian. Dlaczego zdecydowano się na taką zmianę? Czy rozstanie Dobiego odbyło się w burzliwy sposób? Co Szor nazywa skandalem? Czy następca, Marcin Broniszewski, ma kredyt zaufania do końca sezonu? Zapraszamy.

Szor: – Uważamy, że należało dać impuls już teraz

*** 

Dlaczego trener Dobi został zwolniony?

Pod uwagę wzięliśmy zakres jego pracy w klubie, czyli, poza wynikami i stylem gry zespołu, relacje z szatnią, zawodnikami, sztabem trenerskim. O szczegółach nie chcę mówić. Nie są to rzeczy, które budzą jakiś niepokój, które wskazują na to, że zupełnie nie było atmosfery, a drużyna nie współpracowała z trenerem – nie.

Wie pan, bo to brzmi rzeczywiście niepokojąco, szczególnie, że w Polsce znane są historie o szatni zwalniającej trenera.

Reklama

To nie tak, że dwa ostatnie mecze piłkarze położyli się na boisku, chyba nikt w to nie wierzy. Zamknąłbym to w określeniu ogólne zarządzanie grupą. Szatnia nie miała wpływu na decyzję.

No to wróćmy do wyników. Znam tabelę, znam rezultaty, ale też chciałbym pana interpretację wiosny w Widzewie, ze szczególnym uwzględnieniem dwóch ostatnich meczów.

W dwóch ostatnich meczach widać było wyraźny regres drużyny, szczególnie w Sosnowcu, gdzie tak naprawdę od 1 do 90 minuty rządził rywal. Mecz z Puszczą wyglądał troszeczkę inaczej ze względu na inne nastawienie piłkarzy z Niepołomic, którzy przede wszystkim nie chcieli przegrać. Ale nasza gra znowu nie wyglądała dobrze w ofensywie, poza jakimiś pojedynczymi przypadkami. Mamy też na uwadze wcześniejsze mecze, gdzie graliśmy dobrze, to siedem spotkań bez porażki, ale też uważam, że w tych meczach można było zdobyć więcej punktów.

To porozmawiajmy konkretnie: w których meczach oczekiwał pan większej liczby punktów?

Na pewno w Opolu…

Ale tam zdecydował kuriozalny błąd arbitra. Widzew wygrałby, gdyby nie sędziowski skandal. Trudno mieć za to pretensje do trenera.

Reklama

Oczywiście tak, ale jeśli nastawiamy się na ofensywny styl gry, to musimy mieć więcej argumentów, żeby te bramki zdobywać. Gdybyśmy wykorzystali jedenastkę, gdyby sędzia się nie pomylił, mówilibyśmy o trzech punktach – tego szczęścia zabrakło, niemniej mecz miał taki a nie inny obraz, abstrahując od tego zdarzenia.

Mecz derbowy – w drugiej połowie ŁKS dominował. Można było powiedzieć, że ten remis to maksimum co mogliśmy ugrać. Ale dwubramkowe prowadzenie, dobra gra w pierwszej połowie, a nawet późniejsza dyspozycja ŁKS-u kazała sądzić, że ta drużyna w drugiej połowie powinna być troszkę inaczej ustawiona. Oczekiwałbym w tym kontekście zwycięstwa, na które Widzew w derbach czeka długo.

Czyli, z punktu widzenia boiskowego, zapalne mecze to: 0:0 z Odrą, gdzie sędzia skrzywdził Widzew, 2:2 w derbach na ŁKS-ie, 0:3 z Zagłębiem Sosnowiec i 0:0 z Puszczą Niepołomice.

Są pewne cegiełki, które złożyły się na całość. Generalnie uważamy, że regres był bardzo zauważalny w ostatnich meczach i należało dać impuls już teraz. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to jest ryzykowne. Mierzymy się z tym ryzykiem.

Powiem panu swoją interpretację i poproszę pana o odniesienie się. Moim zdaniem trener Dobi niepotrzebnie na początku swojej pracy mówił o chęci ofensywnego grania, to mu ciążyło nawet przy niezłych wynikach wiosną. Natomiast zmienił ten styl grania i drużyna oparta na defensywie jednak punktowała. Nie wyglądała moim zdaniem tak dobrze, żeby już nie przegrywać, dlatego ta porażka z Sosnowcem, jakkolwiek zaskoczyły mnie jej rozmiary, nie była dla mnie zaskoczeniem – w końcu musiała przyjść. To jest, de facto, pierwszy wiosenny kryzys Widzewa, i od razu trener zostaje zwolniony.

Zgadzam się z tym, że mówienie o ofensywnym stylu, a potem realizacja, to dwie inne rzeczy. Choćby ustawienie dwoma napastnikami wskazuje, że chcieliśmy grać ofensywnie, szczególnie, że do tego dochodzą dwaj bardzo ofensywnie grający skrzydłowi. Natomiast tu w grze było mało jakości, mało pomysłu, a także mało samej reakcji. Gra obronna wyglądała dobrze i doceniam za to trenera Dobiego, jego wkład. Blok defensywny w większości meczów nie wzbudzał zastrzeżeń tylko też pytanie: czy patrząc na skład ostatnich meczów nie brakło konsekwencji, skoro ta formacja już się wykrystalizowała. Czy te zmiany były potrzebne. Nie ingerujemy nigdy w skład, nie sugerujemy, ale trener jest rozliczany ze swoich decyzji. Czy to pierwszy wiosenny kryzys? Tak, ale bardzo wyraźny. I nie uzyskiwaliśmy podczas wtorkowej rozmowy od trenera informacji, które kazałyby patrzeć w przyszłość z optymizmem.

A nie sądzi pan, że ta defensywa to jest fundament, na którym można było dalej budować? Jest też taka wymowna tabela – gdyby odjąć trzy pierwsze kolejki, Widzew spokojnie jest na miejscu barażowym, a wręcz z perspektywą bezpośredniego awansu. Ten początek sezonu był może dramatyczny, ale też w sumie spodziewany – Widzew był beniaminkiem, który wszedł do I ligi w słabym stylu, zmienił część składu i miał nowego trenera. Można było oczekiwać, że to będzie trudny początek.

Źródło: 90minut

Oczywiście, defensywa to fundament, który pozostanie, natomiast to dalej nie jest ta jakość z przodu, której oczekiwaliśmy od trenera Dobiego. My nie tylko mało strzelaliśmy, my nie kreowaliśmy sytuacji. W zasadzie były mecze, gdy to była jedna, dwie sytuacje, i to często po indywidualnych zrywach. Oczekiwaliśmy więcej. W zestawieniu z rundą jesienną niektórzy wpadali w hurraoptymizm, natomiast poza meczem z Koroną nie było takiego spotkania, gdzie bylibyśmy drużyną wyraźnie dominującą przez większość zawodów.

A może Widzew nie ma takiej kadry, żeby wymagać od niego dominacji nad rywalami?

Z całym szacunkiem dla niektórych rywali, uważam, że mamy taką kadrę, że powinniśmy spokojnie sobie w niektórych meczach lepiej radzić. Kadrę mamy taką, która nas predestynuje do tego, żeby być spokojnie w szóstce. Być może okaże się, że popełniliśmy błąd, być może okaże się, że boisko zweryfikuje niektórych zawodników, nasze decyzje, naszą wiarę. Ale na to podsumowanie przyjdzie czas.

Powiedział pan o wtorkowej rozmowie z trenerem Dobim. Czy była taka możliwość, że, zależnie od tego co by powiedział, mógłby mimo wszystko we wtorek zachować posadę?

Takie były założenia. Ta rozmowa wczorajsza, jej pierwsza część przed treningiem, druga po treningu, mogła tak się potoczyć. Dzisiaj też jesteśmy po rozmowie z trenerem, na kawie, gdzie rozmawilśmy o zupełnie innych rzeczach niż wczoraj, nie tylko o klubie i piłce nożnej. Trzeba pamiętać o tym, żeby na trenerów i zawodników spojrzeć też jak na zwykłych ludzi, którzy mają rodziny, swoje życie poza piłką, inne pasje. Godzinę spędziliśmy ja, Michał Rydz, Tomek Wichniarek w towarzystwie trenera Dobiego. Chciałbym, aby zawsze rozmowy miały taki przebieg, były na takim poziomie. Trener do końca chciał walczyć, nie zgadzał się z naszą decyzją, to naturalne. Ale to, że te rozmowy tak się toczyły, pokazują klasę trenera Dobiego.

Ale wspominał pan, że dzisiejsze toczyły się w innej atmosferze. To w jakiej toczyły się wczoraj?

Też w dobrej, natomiast sam temat, przedmiotowość tego spotkania… To jest na innym oddechu. Nie jest też dla nas, pracodawcy, proste zwalniać pracownika, który wiemy, że oddawał temu klubowi bardzo wiele z siebie. Szanujemy to. Ale podjęliśmy taką decyzję. Nie była to też decyzja nagła, pochopna. Podjąłem ją ja we współpracy z Michałem Rydzem i Tomaszem Wichniarkiem. Nikt nas nie naciskał. To naprawdę nie jest tak, że czekaliśmy, aż trener się potknie. Oczywiście ciężar tej decyzji spoczywa finalnie na mnie – ostatecznie to prezesi są rozliczani.

Czego brakło w tej ostatniej rozmowie z trenerem Dobim, żeby wywalczył sobie kredyt zaufania?

Żeby było jasne: z trenerami spotykamy się cyklicznie, co tydzień. Chyba, że są jakieś inne potrzeby. Rozmawiamy, słuchamy. Więc ja miałem wgląd w to, co robi sztab, bardzo dokładny. Brakło mi więc tutaj takiej konkretnej merytorycznej argumentacji, która by mnie przekonała, że jesteśmy w stanie z tego kryzysu wyjść w najbliższym meczu.

Wczoraj na WidzewToMy ukazała się sonda, według której 75% była przeciwna zastąpieniu trenera Dobiego trenerem Broniszewskim.

Wiemy w Widzewie, że jest zawsze presja ze strony kibiców. Myślimy o tym, wiemy jak mocna i zżyta z Widzewem jest widzewska społeczność. Szanujemy to, jest w tym wielka wartość. Możemy udawać, że nie czytamy, nie wiemy co kibice sądzą, ale tak nie jest. Czytałem sondę na WidzewToMy, oczywiście. Ale czytałem też sondę na Wirtualnej Polsce, gdzie proporcje były odwrotne. Myślę, że połowa będzie za, połowa przeciw. Rozumiem też, że kibice nie mają pełnego obrazu, nie mogą mieć do końca wiedzy na temat pewnych kwestii, które braliśmy pod uwagę przy tej decyzji. Rzeczywistość jest zazwyczaj bardziej złożona, niż się wydaje obserwując coś z dystansu.

Mówił pan dzisiaj w audycji dla Widzew.FM, że wokół wczorajszego zwolnienia trenera pojawiło się wiele mitów i kłamstw. Jakich na przykład pana zdaniem?

W pewnym momencie przeszły mi nerwy, a gdzieś zaczęło śmieszyć, na przykład gdy czytałem, jakoby Michał Rydz nie potrafił sobie poradzić ze zwolnieniem trenera Dobiego, a mnie trzeba było ściągać w tym celu z L4. Rozmawialiśmy z trenerem, ale zbliżała się godzina treningu, poprosiliśmy o dokończenie rozmowy po nim. Do klubu przyjechaliśmy z Michałem o tej samej godzinie. Trener Dobi jest osobą ekspresyjną, głośniej mówi, ale nikt na nikogo nie krzyczał. Nie było nerwowej atmosfery. Odbyło się to w cywilizowanych warunkach z naszej strony, trener od nas się dowiedział o decyzji, ode mnie i Michała Rydza, nie od jakiegoś dziennikarza.

Być może te rozmowy toczyły się w dobrej atmosferze, ale ostatecznie przyzna pan, że wygląda to z zewnątrz źle. W poniedziałek wyciek informacji, następnego dnia kluczowa rozmowa z trenerem przedzielona treningiem.

To zły PR, niewątpliwie, mamy tego świadomość. Tak naprawdę rozmowa o przyszłości trenera toczyła się w wąskim gronie przez kilka dni poprzedzających tę decyzję.. Struktura właścicielska jest taka, że jesteśmy zobowiązani poinformować komitet transferowy, że rozważamy taki krok, aby nikt nie był potem zaskoczony i aby nie zarzucano nam, że członkowie rady nadzorczej, czy też przedstawiciele właściciela dowiadują się jako ostatni. Zrobiliśmy to tak, jak należało.

To, że wyciekły informacje na temat naszych rozmów i związanych z nimi scenariuszy, co do przyszłości trenera Dobiego – uważam, że jest skandalem, o ile oczywiście taki przeciek miał miejsce. Zwolnienie trenera było jedną z zakładanych opcji. Popsuło nam wtorkowy scenariusz spotkań, stąd też wyniknęła taka sytuacja, inaczej byłoby to przeprowadzone z większym spokojem. Natomiast zgodzę się, że z zewnątrz to musiało wyglądać co najmniej dziwnie. To jest problem naszej organizacji, jeśli takie strategiczne informacje wyciekają. Nie służy to klubowi, psuje nam jako zarządowi szyki, robi zły PR Widzewowi. Możemy się nie zgadzać wewnątrz, dyskutować – co więcej, nawet w naszym trzyosobowym gronie nie było jednomyślności co do decyzji w sprawie trenera Dobiego. Ale ostatecznie z klubu musi iść jednolity przekaz na zewnątrz. Pilnowania tego spodziewałbym się od wszystkich zaangażowanych w nasz klub. Do dziennikarzy nie mam żadnych pretensji – taką mają pracę, zrozumiałe, że taki sygnał jest dla nich cenny. Jedyne co, to gdy ta rzeczywistość rozjeżdża się z prawdą, powstają mity, są tworzone całe scenariusze danej sytuacji niemające nic wspólnego z rzeczywistością.

No to zweryfikujmy. Czy Marcin Broniszewski, jak napisał Łukasz Grabowski z „Przeglądu Sportowego”, już w styczniu dawał sygnały, że mógłby poprowadzić Widzew?

Znowu wracamy do retoryki – sztab, szatnia, zarządzanie szatnią. Trener Broniszewski ma UEFA Pro, musi w końcu zacząć pracować na własny rachunek, bo większość czasu był asystentem. Nie było tak, że braliśmy pod uwagę tylko trenera Broniszewskiego, bo z nazwisk, które ujrzały światło dzienne, jedno jest prawdziwe, a 2-3 inne nazwiska nie wypłynęły, może dlatego, że to trenerzy bez dużych, na razie, nazwisk. Natomiast zdecydowaliśmy się na kontynuację z korektami, bo nie chodzi o to, żeby robić rewolucję. Chcemy pomóc klubowi i tej drużynie. Chcemy dostać się do baraży.

Czy trener Broniszewski ma votum zaufania do końca sezonu?

Tak, zdecydowanie tak, być może nie tylko do końca sezonu. Chcę podkreślić, trener Broniszewski nie jest tymczasowym trenerem, jest pierwszym trenerem Widzewa Łódź w pełnej rozciągłości.

Leszek Milewski

Fot. NewsPix

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

redakcja
3
Litwinka odmówiła walki z Rosjanką. „Ten brąz lśni bardziej niż złoto”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...