Reklama

Milionowe nakłady i słabe efekty. Polonia Warszawa rozczarowuje

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

07 kwietnia 2021, 12:38 • 13 min czytania 98 komentarzy

Niedługo minie rok od momentu, gdy Grégoire Nitot został właścicielem Polonii Warszawa. Klub znajdował się wówczas w ogromnym kryzysie, zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Potrzebował gruntownych zmian na wielu płaszczyznach. Latem dokonano rewolucji kadrowej. Sprowadzono zawodników, którzy do niedawna występowali w wyższych ligach. Na papierze kadra wyglądała na naprawdę mocną. Kibice i działacze spodziewali się, że „Czarne Koszule” włączą się do walki o awans. Tak się jednak nie stało. Aktualne wyniki są zdecydowanie poniżej oczekiwań, szanse na 2. ligę niewielkie, a fani ekipy z ul. Konwiktorskiej nie ukrywają rozgoryczenia postawą piłkarzy i pracą trenera.

Milionowe nakłady i słabe efekty. Polonia Warszawa rozczarowuje

Po fatalnym początku wiosennych zmagań – trzech porażkach z rzędu – Polonia rzutem na taśmę utrzymała się w pierwszej ósemce 3. ligi grupy 1. (po 21. kolejce nastąpił podział: 1-8, 9-22). Obecnie starta do pierwszego miejsca wynosi aż 15 punktów. Społeczność kibiców otwarcie wskazuje, że biorąc pod uwagę duże nakłady finansowe, są tym rozczarowani. Grupa „Ultras Enigma” wystosowała nawet oficjalne stanowisko w tej sprawie. Według niej cel, którym był awans do grupy mistrzowskiej, jest niewspółmierny do środków zainwestowanych w utrzymanie drużyny.

Ich opinię podziela zarząd Stowarzyszenia Społeczności Polonii Warszawa „Czarne Koszule”: – Jako kibice Polonii bardzo dobrze rozumiemy trud budowania drużyny i całej organizacji piłkarskiej części Polonii, jednak przy nakładach, jakie w tę drużynę zostały przez Pana Nitot zainwestowane, oczekiwalibyśmy lepszych rezultatów. Mamy drużynę pełną nazwisk, które same jednak nie zagrają. Kibice liczyli na walkę o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Sądziliśmy, że drużyna da z siebie więcej. Cel zakwalifikowania się do pierwszej ósemki w jednej z grup III ligi jest dla nas niewystarczający. To trochę tak na przetrwanie. Nie chcemy tylko trwać, chcemy wygrywać. Wyniki zespołu są poniżej oczekiwań kibiców.

*

Właśnie z tego powodu powstało to oświadczenie kibiców. Fani zaczęli żywiej reagować i otwarcie krytykować stanowisko prezesa, że planem Polonii było zajęcie miejsca w pierwszej ósemce i należy pod tym kątem oceniać sezon. Przed sezonem bezpieczniej było nie pompować balonika, ale po zimie nie dało się mówić, że chcemy się tylko utrzymać. Na klub poszły milionowe nakłady – około czterech milionów złotych – a efekty są słabe – mówi Adrian Zagórski, redaktor naczelny dumastolicy.pl

Głośne wzmocnienia

Trudno wystawić jednoznaczną ocenę właścicielowi za pierwszy rok jego działalności. Przecież, gdy podjął się misji ratunkowej, Polonia znajdowała się w ruinie. Kasa klubowa była tak pusta, że echo z niej niosło po całej Warszawie.  Drużyna dryfowała w kierunku w 4. ligi i wyłącznie przerwanie rozgrywek z powodu pandemii uratowało ją przed spadkiem. Nastroje były minorowe, środowisko związane z Polonią skłócone. Na dobrą sprawę, gdyby nie Nitot, na Konwiktorskiej mogliby już zgasić światło i kolejny raz zaczynać wszystko od zera. Z drugiej strony na płaszczyźnie sportowej efekty rzeczywiście wyglądają bardzo przeciętnie.

Reklama

Nowego właściciela nie odstraszyły nawet głosy sprzeciwu i oburzenia ze strony oponentów Polonii. Na dzień dobry postanowił przeznaczyć duże środki finansowe, by sprowadzić do zespołu „Czarnych Koszul” byłych zawodników oraz innych uznanych graczy. Transfery zostały przeprowadzone z wielką pompą. Do klubu po wielu latach wrócili piłkarze, którzy pamiętają jeszcze występy w Ekstraklasie przy ul. Konwiktorskiej. W skali 3. ligi mógł imponować rozmach, z jakim budowano kadrę.

Patrząc przez pryzmat zmian, jakie nastały latem, to budowa zespołu wyglądała obiecująco. Dyrektor sportowy ściągnął dość ciekawych zawodników. Liderem miał być Łukasz Piątek, który jest osobą mocno związaną z tym klubem. Wydawało się, że będzie robił różnicę i w sumie tak było, bo na ten moment, jako defensywny, pomocnik strzelił siedem bramek. Więcej niż napastnik Patryk Paczuk i Rafał Kujawa, który przyszedł z ŁKS-u Łódź. Tak więc w mojej opinii się sprawdził. Adam Pazio trochę rozczarowuje, popełniając głupie gafy w obronie. Nie broni się swoim doświadczeniem i tym, co pamiętaliśmy z jego ekstraklasowego epizodu. Z kolei Tomasz Wełna jest pewnym punktem zespołu – ocenia Adrian Zagórski z portalu dumastolicy.pl.

Liga wszystko zweryfikowała

A jednak nie przełożyło się to na dobre wyniki. W 3. lidze wielu prezesów próbowało w podobny sposób zbudować zespół, który docelowo miał walczyć o awans. Natomiast rewolucja kadrowa i hurtowe sprowadzanie piłkarzy z wyższych lig bardzo często generuje wyłącznie duże koszty. To dość powszechne zjawisko – droga na skróty potrafi okazać się w rzeczywistości bardzo wyboista.

–  Oczywiście, że nie wszystkie ruchu transferowe się obroniły, ale w tej pracy zawsze pojawią się błędy. Niektórych decyzji oczywiście żałuję. Natomiast nie uważam, że mamy wiekowy zespół. To nie jest tak naprawdę głównym problemem. Proszę zobaczyć na lidera z Grodziska Mazowieckiego. W jego szeregach jest więcej zawodników „27 plus” niż u nas. Naszym założeniem było oprzeć drużynę o kilku piłkarzy z polonijnym DNA, którzy dawniej występowali w Polonii oraz o młodych zawodników, którzy najlepsze lata mają jeszcze przed sobą i będą rozwijali się wraz z klubem. Pamiętajmy, w którym miejscu był klub, jak zaczynaliśmy pracę. W poprzednim sezonie zespół zajął 17. (przedostatnie) miejsce. Latem nastąpiła gruntowna przebudowa tego składu, taka była konieczność. A to nie jest takie proste, jak niektórym mogłoby się wydawać. Nie działa to tak, że ściągniemy 15 nowych ludzi i od razu przyjdą dobre wyniki. Sprowadzić do klubu piłkarzy to jedno, a zbudować z nich drużynę to drugie – tłumaczy Piotr Kosiorowski, dyrektor sportowy.

*

Kibice doceniają, że dzięki Grégoire’owi Nitotowi ich klub wreszcie wyszedł z długów. Na horyzoncie pojawiła się szansa na coś więcej niż wegetację i walkę o przetrwanie. Większość doskonale wiedziała, że proces budowy zespoły wymaga cierpliwości i spokoju. Tylko że nadzieje zostały rozbudzone, a warunki i kadra sprzyjały temu, by Polonia mogła powrócić na poziom centralny.

Reklama

Gregorie Nitot, właściciel Polonii Warszawa, francuski

– Stabilizacja finansowa Polonii Warszawa S.A. jest niezwykle istotna, ale wraz z nią mogły iść lepsze wyniki sportowe drużyny. Piłka nożna to emocje, a bez kibiców nie istnieje. Może nadszedł czas na weryfikację założeń i modyfikacje, które dadzą kibicom nadzieję na wyniki i możliwość awansu. Kibic Polonii zawsze chce wierzyć, ale kibic Polonii jest wiernym kibicem, który niejedno już widział i jak każdy kibic ma prawo do oceniania wyników drużyny. Liczymy na poprawę, bo umiejętności niektórych piłkarzy są znacznie wyższe niż wyniki osiągane przez drużynę. Co w takim razie nie gra? Czy ten sezon jest jeszcze do uratowania? Oby – twierdzi zarząd Stowarzyszenia Społeczności Polonii Warszawa „Czarne Koszule”.

Ocena wyników to jedno, a czy fani mogą wprost oczekiwać, by właściciel w inny sposób zainwestował swoje prywatne pieniądze, bez których klub nie przetrwałby nawet w 3. lidze? Prezesa Nitot postawił warunek: pełnia władzy, decyzyjność musi znajdować się w rękach jednej osoby. Wszystkie stowarzyszenia kibicowskie zrzekły się swoich praw w spółce w celu ratowania Polonii. Teraz twierdzą, że nadszedł czas weryfikacji działań właściciela. Bo skoro byli w stanie pójść na ustępstwa, osiągnięto konsensus, to w ich opinii powinien liczyć się ze zdaniem polonijnego środowiska.

Wielkie rozczarowanie

Dyrektor sportowy, Piotr Kosiorowski, zdaje sobie sprawę, że pod względem sportowym kibice mieli prawo oczekiwać czegoś więcej. Zresztą osoby zarządzające klubem również nie spodziewały się, że do ostatniej kolejki sezonu zasadniczego nie będą pewni gry w grupie mistrzowskiej, nie wspominając o ewentualnym awansie.

– Nie ma co ukrywać: ostatnie wyniki są rozczarowujące. Liczyliśmy, że wiosną będziemy lepiej się prezentować, a tak naprawdę mamy problem z tym, by zdobywać punkty. Nie zapominajmy jednak o tym, co działo się z Polonią przez ostatnie dwa/trzy lata. Nie było w Klubie praktycznie niczego, poza – że tak powiem – wodą niegazowaną. Od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie będzie wszystko, od góry do dołu, idealnie funkcjonować. Myślę, że klub rozwija się na wielu płaszczyznach. Gdybym miał się skupić na tej podstawowej kwestii, czyli sportowej, to osobiście jestem rozczarowany naszą postawą. Byłem przekonany, że ta drużyna włączy się do walki o awans – uważa Piotr  Kosiorowski.

Społeczność związana z Polonią cały czas powtarza jak mantrę, że to niedopuszczalne, by zespół z tak dużymi – w skali tego poziomu rozgrywkowego – nakładami finansowymi, aż tak bardzo odstawał od czołówki.

– Dzięki takim środkom finansowym, które właściciel określił, że wydaje, zespół powinien spokojnie walczyć o awans do 2. ligi. Oficjalnie utrzymanie zespołu kosztuje Nitota około 200 tysięcy złotych miesięcznie. Prowadząca w tabeli drużyna Pogoni Grodzisk Mazowiecki przeznacza moim zdaniem na ten cel 1/4 tego, co Polonia. Piłkarze nie zarabiają tam kokosów. Wracając jednak do drużyny „Czarnych Koszul”, to problem jest bardziej złożony. Jesienią zostały rozbudzone apetyty kibiców, Polonia zajęła drugie miejsce w tabeli. Po uzupełnieniach składu mogliśmy sądzić, że jesteśmy silni. Przyszło dwóch doświadczonych zawodników (Piotr Marciniec i Márcinho) i jeden młodzieżowiec, ale w żaden sposób nie przełożyło się to na lepsze wyniki. Zimą graliśmy jak równy z równym z Widzewem i GKS-em Jastrzębie, a w lidze w niewyjaśniony sposób dajemy się ogrywać jak cieniasy. Nie rozumiem tego, bo wiem po rozmowach z piłkarzami, że bardzo chcieli ligę wygrać – twierdzi Adrian Zagórski.

Fala krytyki w stosunku do trenera

Zatem, dlaczego doszło do takiej sytuacji, że atmosfera wokół klubu kolejny raz zrobiła się gęsta? Mimo że Nitot nie szczędził grosza na szybką odbudowę pionu sportowego, to już na samym początku naraził się kibicom, mówiąc, że „ma w dupie” ich głos oburzenia na wysokie ceny biletów. Była to pierwsza rysa na szkle, jeśli chodzi o współpracę polonijnych środowisk z dobrodziejem klubu.

Z kolei przyczyn bardzo słabej postawy drużyny upatruje się w źle przeprowadzonym okresie przygotowawczym. Z każdej strony słychać głosy, że pierwszy szkoleniowiec, Wojciech Szymanek, nie poradził sobie na tym stanowisku i w głównej mierze jest odpowiedzialny za fatalną formę drużyny. Kibice otwarcie domagają się jego dymisji i są zadania, że skoro sezonu i tak nie da rady uratować, a utrzymanie zostało już zapewnione, to nadszedł najlepszy moment na zatrudnienie nowego sternika.

–  Moim zdaniem – i nie tylko moim – głównym problemem jest brak solidnie przepracowanego okresu przygotowawczego. W pewnym momencie, po meczu sparingowym z Widzewem w materiale video, padło z ust trenera Szymanka stwierdzenie, że jest super, świetnie, fantastycznie. Po czym Tomasz Wełna wyszedł i powiedział, że grają tak, jak trenują, czyli źle. Dwie różne opinie, i to w jednym krótkim materiale video… Dawało to do zastanowienia. Na dobrą sprawę była duża szansa, by wygrać tę ligę. Potem się okazało, że niespodziewanie Pogoń Grodzisk Mazowiecki wskoczyła na czoło, ale strata do niej nie była ogromna. Wiosną spokojnie można byłoby ją zniwelować – uważa Adrian Zagórski z dumastolicy.pl

Dodaje: – Ale jeśli zimą nie robi się dobrego okresu przygotowawczego, to trudno liczyć na udany pościg. Trafiłem niedawno na dość ciekawy komentarz jednego z fanów, który stwierdził, że Polonia wygląda tak, jak chłopaki spotykający się na ligę szóstek, żeby sobie pokopali, bo nie chce się im siedzieć w weekend z żonami. Dla mnie to niezrozumiałe, że klub taki jak Polonia, działający na zasadzie profesjonalizmu, nie jest w stanie powalczyć z Pogonią, w której chłopaki grają sobie półprofesjonalnie: większość z nich pracuje i dopiero po godzinach trenują. Mam świadomość, że co nagle to po diable, ale w perspektywie spadku Zniczu Pruszków i Olimpii Elbląg może być w przyszłym sezonie jeszcze trudniej o awans.

*

Mimo że obecny szkoleniowiec „Czarnych Koszul” wciąż jeszcze nie stracił uznania w oczach właściciela klubu, to niewiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie będzie mógł kontynuować pracę nad projektem. Tylko że zmiana na ławce trenerskiej w okresie letnim, tuż przed nowym sezonem, niesie za sobą pewne ryzyko. Gdyby teraz zdecydowano się na taki ruch, to nowy sternik przez najbliższe trzy miesiące mógłby już wdrażać swoje pomysły. Natomiast prawie nikt nie wierzy w to, że Szymanek będzie w stanie wykrzesać coś więcej z drużyny. Polonię najprawdopodobniej czeka chwilowa stagnacja.

Wydaje mi się, że obecnie jedyną osobą, która ma zaufanie do trenera, jest właściciel klubu. Trener Szymanek  otrzymał duży kredyt zaufania z racji tego, że wcześniej nie opuścił tonącego okrętu, jest związany z klubem od lat. Starając się patrzeć obiektywnie, trzeba przyznać, że po przyjściu do Polonii Nitota miał sporo szczęścia. Cała reszta, łagodniej lub bardziej ostro, wyraża dezaprobatę wobec pracy szkoleniowca. Jednak Wojciech Szymanek trochę sobie na to zapracował. Ma dość oryginalny charakter. Po nieudanym pierwszym podejściu do prowadzenia seniorów (spadek z II ligi) dostał ponownie szansę i mimo kilku fajnych momentów znów jest w nieciekawym położeniu. Dochodzą mnie słuchy, że nie cieszy się specjalnie dużym poważaniem wśród zawodników i choć życzę mu jak najlepiej, to chyba będzie mu ciężko znaleźć pracę jako trener z racji na dość specyficzny charakter – tłumaczy Zagórski.

Kontynuuje: – Grégoire Nitot zasugerował ostatnio, że najprawdopodobniej będzie chciał latem zmienić trenera. No, chyba że nagle się stanie się cud i poloniści zaczną grać jak z nut. Obecnie mamy już pewne utrzymanie i z racji, że do nowego sezonu zostały trzy miesiące, które można byłoby wykorzystać na wprowadzenie pomysłu nowego szkoleniowca, aż by się prosiło o zmianę. Natomiast dalej jest kontynuowana współpraca z osobą, która de facto wciąż uczy się zawodu. Ewentualny przyszły sternik będzie musiał latem szybko działać, a to dość ryzykowne. Teraz miałby czas zapoznać się z zespołem, wdrażać swoją filozofię gry. 

Sukces ma wielu ojców, porażka jednego?

Kibice i osoby związane z Polonią twardo stoją przy swoim zdaniu i twierdzą, że zasadniczym problemem jest osoba szkoleniowca. Czy nie jest to przypadkiem zbyt duże uproszczenie? Owszem, trener jako dowódca ponosi największą odpowiedzialność za wyniki. Po prostu, taka jest specyfika tej pracy. Natomiast opinie, że w sumie to piłkarze aż tak bardzo nie zawodzą, a przyczyną słabych wyników jest ich złe ustawienie na boisku, należy raczej uznać za najprostszy sposób na usprawiedliwienie postawy zespołu.

Niemniej trener Szymanek sam dołożył drewna do ogniska i nie zapowiada się na to, by w najbliższym czasie miało wygasnąć. Ostatnio prezes Nitot na swoim blogu opublikował rozmowę z nim. I jako osoba, która wiele lat grała w tym klubie, a teraz pełni funkcję szkoleniowca, powiedział, że Polonia najbardziej kojarzy mu się z kawiarnią i piekarnią, w której rano zawsze kupuje kanapki. Kibice momentalnie zareagowali na te słowa .

Dzięki tej niefortunnej wypowiedzi dorobił się określenia „Bagietka”. Powiem szczerze: oryginalne, ale ja jako kibic też byłem zaskoczony jego odpowiedzią i poniekąd rozumiem memiczność tego przezwiska – opowiada Zagórski.

*

Klub na razie nie chce komentować patowej sytuacji z Wojciechem Szymankiem. – Trener Szymanek wciąż cieszy się zaufaniem właściciela i tyle mogę powiedzieć w tej sprawie. Nie chcę też komentować zarzutów co do źle przeprowadzonego okresu przygotowawczego. Musimy jeszcze poczekać z ocenami. Dopiero zaczynamy rundę rewanżową i nie jest powiedziane, że nie zaczniemy seryjnie wygrywać – lakonicznie wypowiada się Piotr Kosiorowski, dyrektor sportowy Polonii.

W ostatniej kolejce Polonia zmierzyła się na wyjeździe z liderem – Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Było to pierwsze spotkanie w ramach tzw. grupy mistrzowskiej. Można uznać je za najlepszą puentę postawy „Czarnych Koszul” w tym sezonie. Z jednej strony kompletny chaos w szeregach defensywnych, głupio stracone bramki, z drugiej zaś w sytuacji kryzowej drużyna pokazała drzemiący w niej potencjał. W 75. minucie mogło się wydawać, że rywalizacja skończy się dla niej kolejną bolesną porażką – przegrywała bowiem 0:3. Ale  Łukasz Piątek szybko dał impuls, a zespół poszedł za ciosem i w doliczonym czasie, również za sprawą jego trafienia, zdołał wyrównać. Punkt w takich okolicznościach na pewno mógł ucieszyć kibiców. A już najbardziej samego trenera – nie wiadomo, czy utrzymałby posadę, gdyby spotkanie zakończyło się wysoką porażką.

*

Tak czy siak, w przypadku Polonii sezon należy spisać na straty. Jednak dobra postawa w meczach z najsilniejszymi zespołami ligi zdecydowanie może poprawić nastroje kibiców i działaczy. Przede wszystkim najbliższe tygodnie będą weryfikacją trenera oraz zawodników. Jeżeli nie będą w stanie częściowo zmazać plamy, która powstała w rundzie zasadniczej, drużynę znowu może czekać rewolucja w pionie sportowym.

Z 3. ligi jest niezwykle trudno awansować. Indywidualności są istotne, ale kluczową rolę odgrywa kolektyw, zgranie zespołu i dobra organizacja gry. Tak więc, mimo pewnego utrzymania, nadchodzące mecze stanowią dla Polonii preludium do nowego sezonu.

fot. FotoPyK, Newspix

Najnowsze

Niższe ligi

Komentarze

98 komentarzy

Loading...