Reklama

Kłos: Moder nie może odpuszczać przy decydującym rzucie rożnym!

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

01 kwietnia 2021, 13:22 • 8 min czytania 28 komentarzy

Tomasz Kłos jest mocno rozczarowany końcówką spotkania z Anglikami i wskazuje konkretnie, kto zawinił. 69-krotny reprezentant Polski ma też zastrzeżenia do decyzji Paulo Sousy, uważając, że za dużo kombinuje z personaliami w obronie i błędnie forsuje system z trójką stoperów, na który nie mamy czasu. – Ustawienie z czwórką w tyłach mamy sprawdzone, lepiej się w nim czujemy. Widzieliśmy to nie tylko za Adama Nawałki, ale nawet w wielu rozczarowujących „wzrokowo” meczów u Jerzego Brzęczka. Nasza gra nie zachwycała, ale potrafiliśmy coś strzelić i jednocześnie zagrać na zero z tyłu – komentuje Kłos. Podsumowaliśmy trójmecz kadry pod wodzą portugalskiego selekcjonera. 

Kłos: Moder nie może odpuszczać przy decydującym rzucie rożnym!
Jakie uczucie dominuje u pana po meczu z Anglią?

Oczywiście duży niedosyt, patrząc na drugą połowę. Zasmucił mnie nasz brak odpowiedzialności w końcówce. Dla mnie Jakub Moder jest i pozytywnym, i negatywnym bohaterem spotkania. Strzelił gola, brawo, ale musi wiedzieć, że zawsze gra się do końca. Przy decydującym rzucie rożnym nie poszedł za Stonesem, który zgrywał piłkę do środka i to nas kosztowało bramkę na 1:2. Krychowiak nie zdążył z wyskokiem, tyle że tu już chodziło o ułamki sekund. Jasne, można jeszcze było pokryć Maguire’a. Gdyby jednak nie dostał podania, gdyby Kuba do końca za nim szedł, to nawet nie mógłby oddać strzału. Sędzia nie gwizdał byle czego, można było się nawet trochę poprzepychać, pójść ciało w ciało. Moder może nie mieć nawyków obrońcy, skoro jednak miał swoje zadanie w kryciu, to musi je wypełnić. Z tego względu czuję olbrzymi niedosyt, bo w duchu byłem głęboko przekonany, że przełamiemy naszą niemoc na Wembley.

Po przerwie zagraliśmy odważniej, Anglicy zaczęli wykonywać nerwowe ruchy i mogliśmy to wykorzystać. Szkoda strasznie pierwszej połowy. Faul Helika  – nie wiem, czego on oczekiwał. Że sędzia nie odgwiżdże karnego? Arbiter generalnie od samego początku pozwalał grać jednej i drugiej drużynie. Nasi na początku trochę na to narzekali, rozkładali ręce, ale później to zaakceptowali i kilka razy potrafili z tego skorzystać poprzez agresywny odbiór. Szkoda, wielka szkoda. Przede wszystkim koncentracja do ostatnich sekund. Nie można sobie w 85. minucie pozwalać na takie zachowanie z Anglikami, zwłaszcza mając świadomość, jak groźni są przy stałych fragmentach.

Jak pan podsumuje postawę naszej defensywy na Wembley? Z jednej strony, rywale z gry w zasadzie nie stworzyli sobie czyste sytuacji, a z drugiej i tak przegraliśmy.

Przesądziły poważne błędy indywidualne. Zachowanie Helika przy karnym stawia go w bardzo niekorzystnym świetle. Myślę, że rotacje Paulo Sousy też nie pomagają drużynie. Przed każdym meczem zachodziły jakieś zmiany w tyłach. Z Węgrami na ławce usiadł Glik. Kamil musi grać w pierwszym składzie, bo przy nim zupełnie inaczej zachowują się pozostali. Jego doświadczenie i status w zespole są bardzo widoczne. Dla mnie niektóre decyzje selekcjonera nie do końca są zrozumiałe. W tym trójmeczu zrobił sobie trochę poligon doświadczalny, a nie mamy teraz czasu na takie próby.

Pana zdaniem Glik zagrał na miarę oczekiwań z Anglią? Kilka razy pochopnie faulował, mógł się też lepiej zachować przed tym decydującym rzutem rożnym.

Znamy Kamila, wiemy, jak gra, jakie są jego zalety i wady. Kamil nigdy nie odpuszcza, gra bardzo konsekwentnie, często na pograniczu faulu. Wczoraj, okej, w paru przypadkach przekroczył przepisy, ale na boisku czasem trzeba w ten sposób zaznaczyć swoją obecność i pokazać napastnikom, że łatwo nie będzie. Sędzia da wolnego, rywal ma jakąś korzyść, ale często napastnik zyskuje do obrońcy większy respekt i to on ma przewagę psychologiczną na następne minuty.

Reklama
Glik miał wczoraj duże problemy z piłką przy nodze. Często ratował się dalekimi zagraniami, z których większość była niecelna. Pana zdaniem on się na dłuższą metę odnajdzie w systemie Sousy, który zakłada, że obrońcy muszą wyprowadzać piłkę?

Generalnie jestem przeciwnikiem systemu, który próbuje wprowadzić Sousa. Ma on do tego prawo, on ponosi odpowiedzialność, ale jak na razie słabo to wygląda. Oby ten trójmecz dał mu do myślenia. Wierzę, że do następnego meczu zdąży dobrze przemyśleć swoją strategię. Pamiętajmy, że zostały nam dwa spotkania, a potem mamy już mistrzostwa Europy. Biorąc tę posadę Sousa musiał zdawać sobie sprawę, że parasola ochronnego za bardzo mieć nie będzie, bo ranga tych meczów jest za duża.

Czyli pana zdaniem selekcjoner powinien zostać przy czwórce obrońców?

Oczywiście, że tak. To ustawienie mamy sprawdzone, lepiej się w nim czujemy. Widzieliśmy to nie tylko za Adama Nawałki, ale nawet w wielu rozczarowujących „wzrokowo” meczów u Jerzego Brzęczka. Nasza gra nie zachwycała, ale potrafiliśmy coś strzelić i jednocześnie zagrać na zero z tyłu. Teraz też strzelamy, ale więcej tracimy, popełniamy za dużo błędów. Mecz z Węgrami dobitnie to pokazał. Średniak europejski potrafił nam strzelić trzy gole, co powinno skłonić do poważnych refleksji.

Helik ma przyszłość w reprezentacji na najbliższe miesiące?

Nie wiem. Na pewno oba występy pokazały, że czeka go wiele pracy i długa droga przed nim. Wejście do kadry z takimi błędami bardzo rzuca się w oczy, a mamy taki okres, że taryfy ulgowej się nie daje. Zawsze gramy teraz o coś, stawka jest wysoka. Albo ktoś sobie radzi, albo nie. Dwa błędy Helika przy bramkach bardziej obnażyły go pod względem psychologicznym. Co nie znaczy, że go skreślam. W Barnsley zbiera bardzo dobre recenzje, ale to kolejny przykład, że inna presja jest w klubie, a inna w reprezentacji. Inaczej się wchodzi do drużyny narodowej, w której widzi się z pozostałymi raz na jakiś czas, na innej zasadzie uzyskuje się akceptację. Od razu trzeba się uwiarygodnić swoją grą i pokazać, że daje się pewność na boisku.

Pana optymizm na następne miesiące po pierwszych meczach Sousy wzrósł czy zmalał?

Optymistą jestem zawsze i zawsze życzę chłopakom jak najlepiej. Nie jestem jednak optymistą jeśli chodzi o grę z trójką stoperów.

Co do decyzji personalnych Portugalczyka, bardziej go pan zgani za nietrafianie z wyjściowym składem, czy pochwali za efektywne zmiany?

Ale co nam koniec końców te zmiany dały? Remis z Węgrami to jest coś wielkiego? Okej, patrząc pod kątem tego, że nie było nas wtedy w pierwszej połowie i marnowaliśmy swój potencjał, a później dwukrotnie odrobiliśmy straty, faktycznie można mówić o jakimś pozytywie. Chyba jednak nie chodzi nam o to, żeby ciągle gonić średniaka, który w gruncie rzeczy nic specjalnego nie grał, a i tak strzelił trzy gole. Meczu z Andorą nie biorę pod uwagę, bo nie jest on zbyt miarodajny. Z Anglikami zabrakło Roberta Lewandowskiego, ale gdyby nie nasze błędy, może już w pierwszej połowie gralibyśmy inaczej. Anglia głównie korzystała na naszych błędach, to nie były kapitalne akcje czy walnięcie po widłach z trzydziestu metrów. Wtedy niewiele można zrobić, nawet jeśli grało się dobrze. My jednak podarowaliśmy rywalom rzut karny, a później w niedopuszczalny sposób zawaliliśmy krycie przy stałym fragmencie. Brak dyscypliny.

Reklama
W pierwszej połowie na Wembley mieliśmy za duży respekt dla gospodarzy?

Tak. Byliśmy sparaliżowani. Anglicy dominowali, a my próbowaliśmy wyczuć, na co możemy sobie pozwolić. Dopiero po stracie pierwszego gola zaczęliśmy podchodzić nieco wyżej, zapewne wymusił to trener, bo taktyka często idzie za grą. I jeszcze nawet w pierwszej odsłonie widzieliśmy, że rywal się wówczas gubi.

Znów trwa dyskusja o przydatności Piotra Zielińskiego. W którym obozie się pan umieszcza?

Umiejętności Piotra są fenomenalne i nie sposób ich podważać. Jest stworzony do gry kombinacyjnej, do nadawania rytmu grze. Strasznie długo jednak czekamy na to, żeby pokazywał w reprezentacji swoje prawdziwe „ja”, swoją prawdziwą osobowość. Gdy widzę jego poczynania w Napoli, jestem pod wrażeniem. No ale co z tego, skoro rzadko ma to przełożenie na reprezentację?

Kupuje pan te tłumaczenia, że on nie ma z kim grać w kadrze, że zbyt często ma kolegów daleko od siebie?

No jak nie ma z kim grać? Są Robert Lewandowski, Arek Milik, Mateusz Klich, Grzegorz Krychowiak, Kamil Jóźwiak i inni. To ilu on potrzebuje zawodników? Piętnastu?

Chodzi bardziej o to, że w reprezentacji rzadko ma okazję do gry na małej przestrzeni, partnerzy są dalej od niego.

Wczoraj na pewno rzucał się w oczy brak „Lewego”, który normalnie absorbowałby uwagę obrońców i ułatwiał pozostałym podejście pod pole karne. U nas faktycznie jest ten problem, że często mało zawodników podchodzi do gry, Zieliński ma jedną czy dwie opcje do zagrania zamiast czterech. Tutaj prędzej bym się zgodził. Piotr potrafi szybko rozegrać do przodu czy rozrzucić piłkę, ale musi mieć do kogo. Z drugiej strony, z Węgrami długo był ten sam problem, dopiero po godzinie gry zaczęliśmy to robić.

Ktoś jest wygranym tego trójmeczu?

Zdecydowanie Kamil Jóźwiak. Każdy jego występ był udany. Chłopak przebojem wszedł do kadry jeszcze u Jerzego Brzęczka, szybko wykorzystał szansę i teraz poszedł za ciosem. Pochwaliłbym też Modera za wczorajszego gola, gdyby nie to zachowanie z 85. minuty, które trochę zamazuje obraz. Aczkolwiek on również ma duży potencjał i warto dalej na niego stawiać. Dla mnie i tak najważniejsza będzie stabilizacja w obronie. Tak jak moim zdaniem Jurek kiedyś zbyt pochopnie zrezygnował z Michała Pazdana po meczu ze Słowenią, tak teraz za duży błąd uważam pominięcie w powołaniach Tomasza Kędziory. Na pewno by się przydał. Sousa chce grać wahadłami, ale w pierwszych połowach nigdy nie funkcjonowały one należycie i w praktyce często graliśmy piątką z tyłu.

rozmawiał Przemysław Michalak

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
0
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

28 komentarzy

Loading...