Reklama

Roman Kosecki: Jestem wkurzony na UEFA, że nie było VAR-u

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

01 kwietnia 2021, 13:14 • 7 min czytania 6 komentarzy

Gościem dzisiejszej „Dwójki bez sternika” był Roman Kosecki. Były reprezentant Polski opowiedział o swoich odczuciach po wczorajszym meczu. Przyznał, że był zaskoczony brakiem Kamila Jóźwiaka w pierwszym składzie. Co najbardziej wkurzyło go podczas spotkania z Anglią? Dlaczego uważa, że brak VAR-u na spotkaniach eliminacyjnych to kompromitacja? Czy jest za tym, by Wojciech Szczęsny był bramkarzem numer jeden reprezentacji? Jak ocenia Paulo Sousę po pierwszych trzech meczach eliminacyjnych? Jak dawniej wyglądały przygotowania do rywalizacji z Anglią? Zapraszamy!

Roman Kosecki: Jestem wkurzony na UEFA, że nie było VAR-u
Jakie są pana wrażenia po wczorajszym meczu?

Uważam, że koniecznie coś trzeba zrobić z nastawieniem drużyny od pierwszych minut, bo praktycznie w każdym z tych trzech spotkań męczyliśmy się w pierwszej połowie. A my nie jesteśmy sobą, nie jesteśmy zespołem, który od samego początku, chociaż stara się pokazać, że chce przejąć inicjatywę. Lepiej to wyglądało w drugich odsłonach, z Węgrami 30 minut. Z kolei z Andorą po przerwie można było strzelić więcej bramek. Trzeba też powiedzieć to otwarcie: w drugich 45 minutach nasza gra na Wembley wyglądała dobrze. Zmiany też pomogły. Muszę przyznać, że praktycznie trafiłem ze składem – m.in. Macieja Rybusa. Natomiast myślałem, że od początku zagra Płacheta z Jóźwiakiem, czy nawet Grosicki. Te skrzydła były u nas ważne, bo żyjemy z dośrodkowań. Mając Piątka i Milika, ktoś musi im te piłki dograć – oni sami nie są w stanie stworzyć sobie sytuacji. To nie są zawodnicy pokroju Messiego czy Neymara, którzy biorą piłkę i kiwają trzech obrońców, tylko piłkarze umiejący świetnie wykończyć akcje. Ale tylko wtedy, gdy otrzymają dobre zagrania. W drugiej połowie rzeczywiście się to pojawiło.

Generalnie jestem wkurzony na UEFA, że nie było VAR-u. Sytuacja z Cristiano Ronaldo, gdy sędziowie nie uznali bramki, to jest żenada. Oszczędzamy pieniądze? Czy jacyś panowie generują je na swoich kontach? Wymyślono już tyle rozgrywek, tyle meczów, że piłkarze grają praktycznie co trzy dni. Gramy eliminacje mistrzostw świata, zaraz Euro, potem znowu ciąg dalszy eliminacji itd. No, ja tego braku VAR-u kompletnie nie rozumiem.

Federacja uzasadnia to pandemią.

Wie pan co? Pandemia jest wytłumaczeniem na wszystko. Pan się nie może dostać do lekarza, bo pandemia. Mam awarię w domu i miał przyjechać do mnie jakiś gość – odmówił, bo pandemia. Wychodzi na to, że najlepiej położyć się i czekać na granty.

A którą decyzję sędziowską zmieniłby pan?

Rzut karny po zagraniu ręką jednego z graczy angielskich był ewidentny. W ogóle wkurzyłem się w pierwszej połowie. Anglicy sobie grali, jakby to była jakaś gierka wewnętrzna. My wymieniliśmy 3-4 podania i od razu strata. Jak już podeszliśmy do nich wyżej, to dopiero zaczęli się gubić. Zresztą, już we wcześniejszych meczach było widać, że gdy odważniej zaatakuje się pressingiem obronę reprezentacji Anglii, to zaczyna się mylić, podawać niecelnie. I nasza kadra dzięki temu strzeliła bramkę. Natomiast było jeszcze u nas jedno fajne podanie w pole karne, ale zawodnik gospodarzy zdążył wystawić nogę. No, i ta ręka. Sędzia był trochę bardziej przychylnie nastawiony do Anglików. Przecież w tej sytuacji stał dziesięć metrów od obrońcy i naszego napastnika, ale centralnie wszystko widział i nie gwizdnął. Nie rozumiem tego.

Reklama

W Lidze Mistrzów jest VAR. I co? Okazuje się, że tam nie ma pandemii. Eliminacje do mistrzostw świata? Jest pandemia. No, ludzie, to kompromitacja.

Trudno się nie zgodzić. Jednak jakbyśmy mieli spojrzeć pod kątem personalnym na naszą kadrę, to kto łącznie we wszystkich trzech spotkaniach zaprezentował się na plus? Kogo, by pan najbardziej wyróżnił?

Zdecydowanie Kamil Jóźwiak pokazał się z dobrej strony. Na pewno Robert Lewandowski, choć w drugim meczu wszyscy przecierali oczy, że pełni funkcję trochę takiego rozgrywającego. Widać, że nawet chyba mu się to podobało. Ale to jest zupełnie inna gra niż w napadzie. Tam zawsze jest narażony na te uderzenia, ataki ze strony rywala. Z kolei w środku pomocy trzeba dużo więcej biegać. Akurat kontuzja to raczej przypadek, skręcenie tego kolana. Mimo wszystko musiał więcej kilometrów przebiec na boisku. W meczu z Andorą wykręcił pod tym względem lepszy wynik niż z Węgrami, a przecież grał krócej. Może jeszcze przy nazwisku Zielińskiego postawiłbym mały plusik. Jak już się cofnął, to rozgrywał tę piłkę. Wczoraj Krychowiak też nieźle się zaprezentował – dużo walczył w środku pola. Jak mu te włosy rozwiało, to przypomniały mi się czasy mojej gry w reprezentacji.

Z kolei Świderski został rzucony na głęboką wodę, ale też widziałem go w składzie wraz z Piątkiem. Uważam, że Milik dał dobrą zmianę, choć w pierwszych dwóch meczach był zagubiony. W wielu spotkaniach Lewandowski pokazał, że potrafi sam wykreować sobie szanse, cofnąć się w głębiej. Milik z Piątkiem żyją zaś z dobrych dośrodkowań. Tak więc podkreślę to jeszcze raz – brakowało boków. Szkoda tego, że Jóźwiak nie wychodził w każdym meczu od początku. Teraz będzie czas na ocenę, jakąś tam analizę i to zrobią nasi sztabowcy, jednak w mojej opinii obsada prawej strony jest już wyjaśniona. Jóźwiak i Bereszyński to jest dwójka, która już sobie spokojnie wywalczyła miejsce w podstawie. Druga strona to z kolei poszukiwanie. I pomocnika, i obrońcy lewego. W tych trzech rywalizacjach ciągle ktoś inny wychodził od pierwszej minuty.

Maciej Rybus nie przekonał pana? Lud domagał się go w składzie, gdy selekcjonerem był jeszcze Jerzy Brzęczek i był przez niego pomijany.

Szczerze mówiąc, nie przekonał mnie. Nie przekonał mnie też Wojciech Szczęsny. Wpuścił pięć bramek w trzech meczach. Spojrzałem w statystyki i okazuje się, że wystąpił w ponad 50 spotkaniach reprezentacji, a ma na koncie  powyżej 40 wpuszczonych goli. To bardzo dużo. I wolałbym już Fabiańskiego.

A jak odniesie się pan do postawy obrońców, zwłaszcza Michała Helika?

Dla mnie ten karny  to takie 50/50. Niby dotknął Sterlinga, lecz gracz City już praktycznie leżał na murawie. No, ale Helik go kopnął i sędzia czekał na to. Niestety, tak to się kończy z szybkimi zawodnikami. Wiem, bo sam to często robiłem jako piłkarz – tylko czekałem aż obrońca dotknie mnie, aby potem już należało zrobić swoje, nawet teatralnie. W wielu przypadkach karne były ewidentne, ale często też sędziowie nabierali się na symulkę.

Natomiast każdy trener poszukuje kogoś nowego. Widać, że Paulo Sousa dał zadebiutować Kozłowskiemu, Świderskiemu. Każdy chce się pokazać z dobrej strony, lecz w końcówce wszystko opierało się na starym składzie, na sprawdzonych zawodnikach. Trzeba szukać nowych twarzy, bo Glik i Grosicki mają już swoje lata. Euro może być dla wielu zawodników ostatnią dużą imprezą, na której wystąpią.

Reklama
Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w tych trzech meczach, bardziej pan rozumie sens zamiany selekcjonera? Z Paulo Sousą jest pan spokojniejszy o wynik? Czy wciąż jest ten stan obawy?

Wielokrotnie wyrażałem opinię, że szkoda mi Jerzego Brzęczka, bo jesteśmy mistrzami świata w narzekaniu i zwalnianiu trenerów. Przecież każdy się w Polsce zna na reprezentacji i zawsze wie lepiej od drugiego. Myślę, że gdyby do kogoś z was zadzwonił Zbigniew Boniek i zaproponował posadę selekcjonera, to byście poszli i starali się robić swoje. Wracając jeszcze do Jerzego Brzęczka – utrzymał się w Lidze Narodów, awansował na mistrzostwa Europy. To on pokazał szerszej publiczności wielu młodych chłopaków i nowe twarze. Trochę mnie zdziwiło to zwolnienie. Ale w PZPN-nie jest taka kryształowa kula i jak to się mówi: niektórzy widzą do przodu. Myślą, że takie rozwiązanie będzie lepsze. I daj Boże, żeby było. Sama decyzja o zwolnieniu i jego forma była dla mnie zaskoczeniem. Teraz ponoć wszyscy są zadowoleni, obściskują się i jest świetna atmosfera. Tylko aktualnie mamy cztery punkty na dziewięć możliwych do zdobycia.

Jednak sądzę, że dobijemy do tej czołówki. Węgrzy mają jeszcze dwa mecze z Anglią. Nam został jeden mecz i to w dodatku u siebie. Naprawdę jest możliwość wygranej. Ja grałem z Anglikami sześć razy, w tym trzy razy dostaliśmy w czapę, ale w Polsce remisowaliśmy: 0:0, 1:1. Spokojnie mogliśmy ich pokonać. Przecież Marek Leśniak miał swoje doskonałe szanse. Nawet, jak Roman Szewczyk strzelił na 1:0, to Lineker nas ukłuł w samej końcówce. Inne czasy, inni piłkarze. Muszę przyznać, że Stuart Pearce, to najlepszy obrońca, przeciwko któremu miałem okazję grać. Niesamowicie silny, taki typowy rzeźnik. I jeszcze Terry Butcher był strasznie nieprzyjemnym rywalem. Tak więc to było inaczej. Mecze „z Angolami” były prawdziwym świętem.

Teraz tych rywalizacji jest tak dużo, że stają się normalnością. Nasi piłkarze czy inne reprezentacje już inaczej podchodzą do tego. Kiedyś  czekało się na te spotkania. Dziś już gra się co trzy dni i można odnieść wrażenie, że czasem piłkarze już nawet nie wiedzą, przeciwko komu występują.

To prawda, że podczas jednego wyjazdu na mecz z Anglią musieliście trenować w parku?

Tak. Ktoś zapomniał zarezerwować boiska treningowego. No, to poszliśmy do tego parku przed hotelem, trenujemy sobie, a tam dwóch takich policjantów przyszło i nas wygoniło. Wróciliśmy posłusznie do hotelu. Takie to były kiedyś czasy.

Na sam koniec zapytamy się, jak u pana ze zdrowiem?

Już jest lepiej, ale będę szczery – z początku z dystansem podchodziłem do pandemii i spraw związanych z koronawirusem, ale trochę mną potargało w czasie choroby. Już myślałem, że będę musiał jechać do szpitala, ale dałem radę. Niestety, moi przyjaciele obecnie przechodzą to zdecydowanie gorzej. Trzeba jednak uważać, nosić maski, dezynfekować dłonie. I przede wszystkim się zaszczepić.

Rozmawiał: Jakub Białek i Wojciech Piela 

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...