Reklama

PRASA. Wichniarek: Sousa powinien oszczędzać Lewego, tak jak Anglia Kane’a

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 marca 2021, 08:45 • 8 min czytania 32 komentarzy

Przed meczem z Andorą na wizji powiedziałem, że nie ma sensu wystawiać w nim Lewandowskiego i piłkarzy przewidzianych na spotkanie z Anglią. Argumentowałem to tym, że Andora gra futbol fizyczny, do tego grają bardzo ostro i niestety to się sprawdziło. Konsekwencją jest kontuzja, która wyklucza „Lewego” z najważniejszego meczu na wiosnę. Mleko się rozlało. Zamiast „Polak mądry po szkodzie” można teraz powiedzieć: „Polak i Portugalczyk mądry po szkodzie” – mówi na łamach sportu Artur Wichniarek. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Wichniarek: Sousa powinien oszczędzać Lewego, tak jak Anglia Kane’a

„SPORT”

Gareth Southgate też lubi zabawić się taktyką, ustawieniem, formacjami. Trudno nawet wytypować – w jakim składzie Anglicy wyjdą na Polskę?

Jak Gareth Southgate zdecyduje się zagrać przeciwko Polakom? Jeszcze niedawno skłaniał się ku opcji z trójką obrońców i dwoma zawodnikami na wahadłach, ustawiając drużynę w systemie 1-3-4-3. Z San Marino zmienił na 1-4-3-3, a przeciwko Albanii zagrał 1-4-2- 3-1! Żaden z ekspertów tego nie przewidział. Wszyscy spodziewali się, że w Tiranie drużyna zagra trójką obrońców, dlatego w żaden sposób nie da się przewidzieć, w jakim ustawieniu wyjdą Anglicy jutro. Wiele z pewnością będzie zależało od tego, jakie ustawienie zaproponuje Paulo Sousa. Anglicy będą jednak przygotowani na szybką zmianę strategii. Cały czas można się zastanawiać, jakie plany wiąże Southgate z Erikiem Dierem. Piłkarz Tottenhamu może występować zarówno w obronie, jak i w pomocy. To zawodnik bardzo podobny do piłkarza, jakim był… Southgate w latach gry dla angielskiej drużyny narodowej. Tymczasem przeciwko San Marino i Albanii Dier nie zagrał; do Tirany poleciał, ale nie było go nawet wśród rezerwowych. Trener zabrał do Albanii 24 graczy, ale w meczowej kadrze mógł umieścić 23. „Odstrzelony” pozostał właśnie 27-latek, co było sporym zaskoczeniem.

Wspominki pierwszego w historii meczu z Anglią, czyli zgrabna pocztówka niespodzianki, którą w 1966 roku wywinęli Polacy.

Reklama

– Prowadziliśmy, ale w końcówce Bobby Moore wyrównał. Nasz wynik w tym sparingu przyćmiło to, co stało się 7 lat później, gdzie 1:1 dało nam awans na mistrzostwa świata. Jak się nam wtedy grało? Z Anglikami zawsze jest bardzo trudno, bo pod względem fizycznym są dobrze przygotowani. Trzeba stawić czoło i być dzielnym, żeby osiągnąć dobry wynik, ale nam się to wtedy tam udało. To był dobry mecz w naszym wykonaniu, bo nie było desperackiej obrony korzystnego rezultatu. Do 74 minuty byliśmy przecież na prowadzeniu – wspomina Stanisław Oślizło. W składzie rywali byli sami późniejsi mistrzowie świata. W bramce stał jeden z najlepszych w całej historii angielskiego futbolu, Gordon Banks. Z tyłu Jack Charlton, który zmarł niewiele ponad pół roku temu, wspomniany Bobby More czy słynący z bardzo ostrej gry, Nobby Stiles. Z przodu z kolei byli Alan Ball i łowca bramek Roger Hunt, który na lipcowym mundialu zdobył trzy ważne bramki, walnie przyczyniając się do złotego medalu. A u nas? W bramce niedoświadczony Szeja, a przed nim aż czterech debiutantów, w tym Zygmunt Schmidt, pierwszy piłkarz GKS-u Katowice, który zagrał w reprezentacji. Mimo wściekłych ataków Anglików skończyło się 1:1. Świetnie bronił wspomniany Szeja, w obronie bardzo dobrze grali Jacek Gmoch i Stanisław Oślizło. „Sensacyjna premiera sezonu MŚ. Anglia – Polska 1:1. Congratulations ojczyzny futbolu za dzielną postawę biało-czerwonych w twierdzy Liverpool” – pisał nazajutrz po meczu „Sport”.

Bezradna młodzieżówka w sparingu z Austrią. Przyszło zagrać z poważniejszym rywalem i skończyło się gładkim 0:2.

Po przerwie trener Werner Gregoritsch przeprowadził aż cztery zmiany, a Maciej Stolarczyk z większą liczbą roszad postanowił poczekać. Poprawa gry naszej drużyny jednak nie nastąpiła i to Austriacy nadal byli stroną przeważającą. W 59 minucie Stolarczyk uratował nas przed stratą trzeciego gola. Oko w oko z naszym golkiperem stanął Lukas Sulzbacher, ale bramkarz rezerw angielskiego Leicesteru zainterweniował w stylu Artura Boruca i zatrzymał strzał rywala. Polacy dopiero około 70 minuty potrafili zorganizować składną akcję ofensywną. Nie oznacza to jednak, że zagrozili bramce rywala. Na przestrzeni całego meczu nasz zespół nie stworzył praktycznie klarownej sytuacji, co może martwić. Jedyny strzał Kacpra Smolińskiego to zdecydowanie zbyt mało. Porażka w towarzyskim starciu z Austriakami to niezbyt miły prognostyk przed tym, co w tym roku z udziałem naszej młodzieżówki będzie najważniejsze. Jesienią zespół trenera Stolarczyka rozpoczyna eliminacje Euro 2023. Przypomnijmy, że w grupie biało-czerwoni zmierzą się Niemcami, Węgrami, Izraelem, Łotwą i San Marino.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Być jak Jan Domarski, czyli szukanie Analogii do tamtego legendarnego remisu na Wembley z ’73. Bez Lewandowskiego jak wtedy bez Lubańskiego.

Reklama

„Przyszła, naszła, zeszła, weszła” – tak Jan Domarski na gorąco skomentował okoliczności najważniejszej bramki w historii polskiej piłki. 17 października 1973 roku w meczu Anglia – Polska nierozgrzany Peter Shilton źle się ustawił do strzału, nie kontrolował przestrzeni za swoimi plecami, zareagował nerwowo i przepuścił niespecjalnie mocno uderzoną piłkę pod brzuchem. Polacy prowadzili 1:0, a potem ostatecznie uratowali bezcenny remis, który dał nam wielki awans do finałów mistrzostw świata. Reprezentacja dokonała niesłychanej rzeczy: pozbawiona jednego z najlepszych napastników świata nie dała się pokonać murowanemu faworytowi. Lubański doznał poważnej kontuzji cztery miesiące wcześniej, kiedy graliśmy z Anglią w Chorzowie. Zanim został zniesiony z boiska z poważnym urazem, zdążył strzelić gola na 2:0. Wtedy Kazimierz Górski z właściwym sobie spokojem stwierdził, że musi znaleźć zastępcę. Miał oczywiście znacznie więcej czasu niż teraz Paulo Sousa, ale w niczym nie zmienia to faktu, że stawał przed nie lada wyzwaniem. Wybrał tego, który w Chorzowie wszedł na boisko za kontuzjowanego Lubańskiego. To tak, jakby w środę Sousa w wyjściowej jedenastce umieścił Karola Świderskiego. Domarski nie był debiutantem, ale w reprezentacji posiadał znikome doświadczenie – gdy zastępował w Chorzowie Lubańskiego, miał na koncie ledwie dwa mecze. Górski dostrzegł potencjał w 27-letnim napastniku, który w profesjonalnej klubowej piłce nie wyściubił nosa poza Podkarpacie: najpierw grał w Stali Rzeszów, a potem w Stali Mielec.

Sousa sprawdził już wszystkich obrońców, teraz czas zestawić to optymalne. Parę stoperów stworzą Glik z Bednarkiem?

A skoro to my będziemy się głównie bronić, możliwe że po raz pierwszy Sousa wystawi od początku duet Jan Bednarek – Kamil Glik, bez którego jeszcze pod koniec poprzedniego roku trudno było sobie wyobrazić Biało Czerwonych. Na razie obaj przebywali razem na boisku u portugalskiego szkoleniowca tylko 32 minuty w spotkaniu z Węgrami. Ani w pierwszym, ani w drugim meczu ta para nie wybiegła w wyjściowej jedenastce. Najpierw grał Bednarek, ostatnio z Andorą do podstawowego składu wrócił Glik. – To akurat nie jest problem. Z dwóch powodów. Po pierwsze: obaj już występowali ze sobą w reprezentacji i wiedzą, jak współpracować. Po drugie: Sousa na pewno oglądał spotkania, gdy ta dwójka pełniła rolę stoperów i ma wyrobione zdanie na ten temat, szlifując takie ustawienia w treningu – uważa Wdowczyk. – Z Anglią dużą rolę odegra umiejętność ustawienie się, a nie szybkość, bo to rywale będą grać w ataku pozycyjnym. I to właśnie przemawia za wystawieniem Bednarka z Glikiem, bo obaj dobrze czytają grę – dodaje były kapitan reprezentacji.

Felieton Kamila Kosowskiego. Między innymi w sprawie „czy to dobrze, że Lewy zagrał z Andorą?”. I odpowiedź jest taka – gdyby nie chciał, to by nie grał.

Od razu pojawiły się pytania, czy Paulo Sousa niepotrzebnie wystawiał go w starciu z tak słabym zespołem. Odpowiedź jest prosta: Robert Lewandowski jest zawsze potrzebny naszej kadrze i to nie podlega dyskusji. Jest najlepszym piłkarzem świata i zostawianie go na ławce to świadome zmniejszanie potencjału drużyny. Teraz pojawiają się jednak wątpliwości. Czy trener mógł podjąć inną decyzję? Oczywiście, że mógł. Czy powinien dać mu odpocząć? Myślę, że tak. Mecz z Andorą to było spotkanie, o którym nikt nie powinien pomyśleć inaczej niż w kontekście tego, jak wysoko wygramy i ile goli strzelimy. Porażka ani remis nie wchodziły w grę. W ydaje mi się, że przy ustalaniu składu Paulo Sousa mocno liczył się ze zdaniem Roberta i jego opinia była tu kluczowa. Jeśli Lewy nie chciałby zagrać z Andorą, to by o tym powiedział i by odpoczął, ale jego decyzja prawdopodobnie była inna. Sousa chciał zagrać ultraofensywnym ustawieniem w najłatwiejszym meczu tych eliminacji i sprawdzić, jak to będzie wyglądało. Okazało się, że z trójki Lewandowski – Milik – Piątek tylko Robert potrafi ł pokonać bramkarza Andory. Szkoda, że skończył tak niefortunnie…

„SUPER EXPRESS”

Artur Wichniarek twierdzi, że Sousa powinien oszczędzać Lewandowskiego w meczu z Andorą, tak jak Southgate oszczędzał Kane’a w meczu z San Marino.

– Mamy scenariusz z koszmarów – Lewandowski nie zagra z Anglią.

– Przed meczem z Andorą na wizji powiedziałem, że nie ma sensu wystawiać w nim Lewandowskiego i piłkarzy przewidzianych na spotkanie z Anglią. Argumentowałem to tym, że Andora gra futbol fizyczny, do tego grają bardzo ostro i niestety to się sprawdziło. Konsekwencją jest kontuzja, która wyklucza „Lewego” z najważniejszego meczu na wiosnę. Mleko się rozlało. Zamiast „Polak mądry po szkodzie” można teraz powiedzieć: „Polak i Portugalczyk mądry po szkodzie”.

– Czyli wystawienie Lewandowskiego było błędem Paula Sousy?

– Trener Anglików Gareth Southgate potrafił posadzić Harry’ego Kane’a na ławce, żeby nie ryzykować i go oszczędzić. Zagrał dopiero z teoretycznie silniejszym rywalem, Albanią, i strzelił gola. To był przykład, że można było nie ryzykować i oszczędzić najlepszego strzelca i lidera naszej reprezentacji.

Jan Tomaszewski jedzie z Sousą. Że źle ustawił Lewandowskiego i ten wchodził w robotę Zielińskiego, że wystawia dwóch napastników, że cuduje przed meczem z Anglią.

– Jak podobał się panu mecz z Andorą?

– To był stracony czas. W tym teatrze futbolowym najsłabszy był reżyser, czyli Paulo Sousa. To jego drugi mecz, przeprowadził z tymi zawodnikami kilka treningów. To, co zrobił z Lewandowskim, jest karygodne, nie ma nic wspólnego z profesjonalizmem! Jak można najlepszą „9” na świecie ustawiać w pomocy jako rozgrywacza?! Robert strzelił gole, ale ze swojej pozycji. Ale rozgrywał i przeszkadzał Zielińskiemu! Po drugie –jak można wystawić dwie „9”? Jakby tak skład wyszedł na Anglię, to oni już do przerwy by nas oduczyli grać  w piłkę.

– Trudno się oprzeć wrażeniu, że Sousa na siłę chcę stworzyć autorską drużynę.

– Niech ma tę autorską drużynę, ale póki co niech on nie szuka kwadratowych jaj! Gdybyśmy mieli grać trzeci mecz z San Marino, to niech sobie wystawia i Szczęsnego do ataku. Ale przed nami mecz o wszystko, a on kombinuje! Nie ma trenera cudotwórcy. Nagle na dwa dni przed meczem z Anglią kombinuje. Jak na to patrzyłem, to nie wiedziałem, co to jest. Tam w ogóle nie było piłki nożnej, jeden wielki chaos.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
5
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
2
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

32 komentarzy

Loading...