Reklama

O czyją formę w reprezentacji możemy się najbardziej martwić?

redakcja

Autor:redakcja

24 marca 2021, 14:18 • 4 min czytania 14 komentarzy

W czwartek zaczynamy eliminacyjny trójmecz do mundialu w Katarze. Już miesiąc temu w raporcie na temat sytuacji klubowej potencjalnych kadrowiczów sygnalizowaliśmy, że powodów do zmartwień nie brakuje. Paulo Sousa pełen komfort miał tylko wśród bramkarzy, na bokach obrony i w ataku ze względu na Roberta Lewandowskiego. A jak to wygląda dziś?

O czyją formę w reprezentacji możemy się najbardziej martwić?

To, co było wtedy zmartwieniem, w większości przypadków pozostało. Przede wszystkim wciąż dramatycznie wygląda sytuacja na skrzydłach.

GROSICKI, PŁACHETA, JÓŹWIAK – SKRZYDŁOWI W KRYZYSIE

Odkąd 19 stycznia Kamil Grosicki rozegrał 70 minut z West Hamem, ani razu nie znalazł się nawet na ławce w Premier League. To już dziesięć kolejnych meczów bez jego obecności. W tym czasie „Grosik” zaliczył tylko jeden występ w drużynie U-23 – 12 marca zagrał przeciwko Middlesbrough. Cała nadzieja w jego przypadku dotyczy historii reprezentacyjnej, gdy nieraz mając problemy w klubie potrafił dawał jakość w biało-czerwonych barwach.

Niestety, ciągle na fali opadającej są jego młodsi koledzy z Championship. Odkąd menedżer Norwich stwierdził, że Przemysław Płacheta nie gra, bo jest aż za ambitny i narzuca na siebie zbyt dużą presję, Polak dostał jedną minutę w meczu ligowym. A tych meczów było aż dziesięć. Nie ma więc możliwości, żeby Płacheta był dziś w formie.

Reklama

PONAD 1100 MINUT BEZ GOLA I ASYSTY

Kamil Jóźwiak niezmiennie gra w Derby County, tyle że w tym roku nie zanotował jeszcze ani jednej bramki czy asysty. 17 spotkań, 1121 minut na boisku i nic. To byłaby już ponad połowa sezonu w pierwszym składzie klubu Ekstraklasy. Generalnie jeden gol i dwie asysty w 34 meczach Championship wyglądają fatalnie. Kibice coraz częściej wypominają Jóźwiakowi brak liczb.

On sam niedawno tak tłumaczył to w rozmowie z TVP Sport: – Wiem, że liczby są bardzo ważne i każdy ofensywny piłkarz powinien je mieć na jak najwyższym poziomie. Ja też do tego dążę i dążyłem do tego w Lechu. W ostatnim sezonie miałem te statystyki bardzo fajne i byłem z nich zadowolony. Tutaj też w wielu meczach było naprawdę blisko. Pojawia się frustracja, że tu gdzieś słupek, tu ci nie uznają gola, bo „wymyślą” jakiegoś spalonego. Na pewno nie jestem zadowolony z tych liczb. Poza tym, nasza drużyna walcząc o utrzymanie postawiła trochę na prostszą piłkę niż na przykład to, co graliśmy w Lechu. Tego też mogę się uczyć. Muszę wiele pracować nad ruchem bez piłki i wydaje mi się, że to poprawiłem. W Lechu zawsze chciałem mieć piłkę przy nodze, dostać, kiwnąć. A w Championship bardzo ważne jest to „wyjście na wolne pole”. Wydaje mi się, że Kamil Grosicki to miał i w tej lidze na pewno można się tego nauczyć.

Przynajmniej mniej więcej wiadomo, w czym leży problem i co należy poprawić. Na dziś jednak trudno pokładać w Jóźwiaku większe nadzieje związane z reprezentacją.

KLICH WYKLUCZONY PRZEZ KORONAWIRUSA

Nic dziwnego, że nie mając ani jednego skrzydłowego w gazie, Paulo Sousa od razu skłania się ku grze w ustawieniu z trójką stoperów i wahadłowymi. Z drugiej strony, po coś to trio powołał i najwyraźniej ma wobec niego jakieś plany. Wydaje się i Płacheta, i Jóźwiak w razie czego mogliby być wahadłowymi. To jednak ewentualnie byłoby do przetestowania z Andorą.

Powody do niepokoju dostarczał też Mateusz Klich, który nie ukrywał w „Przeglądzie Sportowym”, że ostatnio był przemęczony, a do tego przyplątało mu się kilka drobnych urazów. Tutaj jednak problem sam się „rozwiązał” – pomocnik Leeds otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa i z Węgrami na pewno go zabraknie.

Reklama

GORSZY OKRES DAWIDOWICZA

Co do ustawienia z trójką stoperów. Mimo różnych wahań formy, Jan Bednarek i Kamil Glik wydają się pewniakami do składu, zwłaszcza że siedzący na ławce Cagliari Sebastian Walukiewicz nawet nie otrzymał powołania. Trzecim elementem byłby ktoś z grona Kamil Piątkowski-Michał Helik-Paweł Dawidowicz. Z przecieków, które dotychczas się pojawiały, wynika, że najwyżej stoją akcje tego pierwszego, mimo że Helik świętował z Barnsley zwycięstwo za zwycięstwem. Jeszcze niedawno faworytem byłby tu Dawidowicz. Grał w Serie A dla Hellasu Verona nieprzerwanie od początku listopada do początku lutego, ale ostatnie półtora miesiąca to dla niego słabszy okres. W siedmiu meczach raz wybiegł na murawę od początku (miniony weekend), a trzykrotnie w ogóle się na niej nie pojawił. Biorąc to pod uwagę, chłopak może być zadowolony z samego faktu, że nie podzielił losu Walukiewicza.

Można jeszcze wskazywać kolejne pomniejsze wątki. Krzysztof Piątek ciągle mało strzela w Hercie Berlin, mimo że na brak minut nie narzeka. Karol Świderski, który przy czarnym scenariuszu byłby naszym jedynym napastnikiem na Wembley, co prawda zdobył teraz bramkę dla PAOK-u Saloniki z AEK Ateny, lecz ogólnie częściej wchodzi z ławki niż gra od pierwszego gwizdka sędziego. Licząc Puchar Grecji, Świderski w ostatnich piętnastu spotkaniach w zaledwie dwóch trafiał do siatki. Po drodze uzbierał jeszcze trzy asysty, ale to i tak nie są statystyki rzucające na kolana. Skoro jednak z Anglikami powinni być do dyspozycji Robert Lewandowski z Arkadiuszem Milikiem, to raczej mało istotne zmartwienia.

Generalnie w ciągu miesiąca na plus zmieniło się to, że Milik okrzepł w Marsylii i odzyskał rytm meczowy, Piotr Zieliński ponownie notuje zwyżkę formy, a wiosenne granie wznowiła wreszcie rosyjska ekstraklasa, z której powołanych zostało aż czterech zawodników. Dobre i to.

Fot. FotoPyK
grafiki: transfermarkt.pl

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

14 komentarzy

Loading...