Reklama

„Trener Brehmer źle zarządzał ludźmi. Pasja piłkarzy gasła”

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

18 marca 2021, 09:45 • 7 min czytania 35 komentarzy

– W Polsce zazwyczaj zwalnia się trenerów po przegranych meczach, jednak to często zbyt późno. Pewne problemy należy przewidywać. Planować pewne działania, iść do przodu. Żeby to robić, nie możemy czekać do momentu, kiedy już się pali. Mamy dobrą sytuację punktową w tabeli, ale to nie ma najmniejszego wpływu. Musieliśmy zareagować z pewnym wyprzedzeniem – mówi nam o zwolnieniu trenera Brehmera Tomasz Lisiński, prezes Odry Opole. Skąd ta decyzja? Czy trener Brehmer przesadza z reakcją? Zwolnili go piłkarze? Zapraszamy do lektury.

„Trener Brehmer źle zarządzał ludźmi. Pasja piłkarzy gasła”
Reakcja na zwolnienie trenera Brehmera Pana zaskoczyła?

Zdecydowanie. Trener powinien wiedzieć, że takie rzeczy mają w piłce swoje miejsce. Trenera znam bardzo długo i spodziewałem się, że zrozumie naszą decyzję. Tak więc to było zaskoczenie na minus.

Trener nie spełnił oczekiwań klubu?

Nasza formuła współpracy wyczerpała się przed wygaśnięciem kontraktu. Zdecydowaliśmy, że tak będzie najlepiej. Oczywiście teraz trener jest urlopowany, dlatego musi mieć świadomość, że kontrakt wciąż obowiązuje. To jest zwolnienie ze świadczenia pracy na rzecz klubu, a nie z wszystkich obowiązków kontraktowych. Także tych mówiących o godzeniu w dobre imię klubu.

Fakt trzech punktów straty do strefy barażowej w 1. lidze klubowi nie wystarcza?

Podkreślam z pełną stanowczością, że powodem rozwiązania umowy nie jest aspekt sportowy. Znamy potencjał naszej drużyny i wiemy, na co ją stać. Stać ją na więcej, Odra mogła zebrać więcej punktów, ale mogła zebrać też mniej. Ale obecna sytuacja w Opolu jest efektem ciężkiej pracy każdego członka klubu, nie tylko trenera.

Trener stwierdził, że zarząd nie spełniał obietnic.

W jakim sensie? Nie potrafię powiedzieć, jakich oczekiwań nie spełniliśmy. Trener mi o tym nie powiedział.

Reklama
Trenera nie chciała szatnia?

Wie pan, szatnia jest ważnym elementem w każdym klubie piłkarskim. To nie podlega dyskusji. Piłkarzy jest wielu i każdy z nich ma swoje odczucia i oczekiwania. Nie przebywam w szatni i nie mam pojęcia, czy wszyscy zawodnicy byli za czy przeciw trenerowi. Wiem jednak, że formuła, którą stosował trener, po prostu się wyczerpała. Zdementowałbym pogłoski, że to była decyzja podjęta pod wpływem głosów z szatni. To ja świadomie wraz zarządem zdecydowałem się na taki ruch. Po analizach i konsultacjach z wieloma osobami. Zrobiłem to świadomie z pełnym przekonaniem. Nie szukałbym zwolnienia ze strony szatni.

To decyzja niepopularna, ale czy na pewno nie pod wpływem emocji?

Nie było tu żadnych emocji. A że niepopularna, to na pewno. Wystarczy spojrzeć w tabelę. Akurat to wszystko zbiegło się ze zwycięstwem w lidze, ale nie wygrał trener Brehmer, tylko cała drużyna. W Polsce zazwyczaj zwalnia się trenerów po przegranych meczach, jednak to często zbyt późno. Pewne problemy należy przewidywać. Planować pewne działania, iść do przodu. Żeby to robić, nie możemy czekać do momentu, kiedy już się pali. Mamy dobrą sytuację punktową w tabeli, ale to nie ma najmniejszego wpływu. Musieliśmy zareagować z pewnym wyprzedzeniem.

Czyli głos piłkarzy miał jakiś udział przy tej decyzji. To nie jest dobrze przyjmowane.

W każdym zakładzie pracy jest tak, że pracownik chce przychodzić do pracy, kiedy czuje satysfakcję i zadowolenie. To kluczowa kwestia w każdym miejscu, gdzie pracują ludzie, nie maszyny. O to zawsze będę dbał, zawsze będę się troszczył, bo moim zdaniem to podstawa sukcesu. Ludzie muszą mieć w sobie pasję podczas zadań, które wykonują. Jeśli tego nie ma, nie ma co liczyć na efekty. Z takim podejściem chcę prowadzić Odrę Opole.

Czyli piłkarze stracili pasję pod wodzą trenera Brehmera.

Nie rozmawiałem z szatnią i nie słyszałem takiego stwierdzenia. Nasi piłkarze mają w sobie pasję, ale ją trzeba podtrzymywać. Miałem wrażenie, a nawet pewność, że ona gaśnie.

W przerwie zimowej nie gasła? Zaczęła gasnąć dopiero teraz?

Wcześniej nie zauważyłem aż takich symptomów. Nasza sytuacja sportowa miała dwie fale: najpierw fajny początek sezonu, potem lekki spadek. Okres zimowy był okresem wyczekiwania na to, co się wydarzy. Wystartowaliśmy w rundzie wiosennej nie tak, jak mogliśmy. Było nie najlepiej. Ta drużyna chce jednak osiągać ambitne cele, a ja wierzę że drużynę na dużo stać.

Trener powiedział, że klub potraktował go jak wroga.

Wie pan, nie słuchałem tej konferencji trenera. Staram się do jego słów nie odnosić. Człowiek, który jest rozżalony i stracił możliwość samorealizacji pierwszy raz na poziomie 1. ligi jako główny szkoleniowiec, na pewno czuje żal. Dostał szansę pracy przy ambitnym projekcie, ale uważam, że sam sobie powinien odpowiedzieć, dlaczego taka sytuacja ma miejsce. Ja wychodzę z założenia, że na początku należy szukać winy w sobie, dopiero potem wokół. To charakteryzuje ludzi świadomych. Trener Brehmer powinien od tego zacząć.

Reklama
Pan nie musi szukać w sobie winy? Enigmatyczne tłumaczenia nie pomagają na dłuższą metę, bo prędzej czy później powody zwolnienia wyjdą na jaw.

Nie szukałbym w odejściu trenera Brehmera wielce spektakularnego wydarzenia. Nie mi oceniać pewnych rzeczy. Nie będę publicznie podejmował tematu zachowania trenera. Jako klub oczywiście nie jesteśmy tworem doskonałym, mamy wiele rzeczy do poprawy i jesteśmy świadomi braków i błędów. Ale tutaj takiego nie widzę. Współpraca z trenerem musiała się zakończyć, bo przestaliśmy pchać wózek w jedną stronę.

Konflikt interesów?

Chcieliśmy inaczej funkcjonować. Zresztą każdy z nas ma zupełnie inną osobowość. Jako prezes staram się prowadzić klub po właściwych torach. Na tę chwilę uważam, że jest obiecująco, a trener Brehmer nie jest ani pierwszym, ani ostatnim szkoleniowcem Odry Opole. Podobnie jak ja na stołku prezesa. Jesteśmy mężczyznami, powinniśmy sobie śmiało powiedzieć, że nasze drogi się rozstają. Podziękowałem trenerowi za pracę, pogratulowałem mu za włożone zaangażowanie. A co pokaże przyszłość? Zobaczymy. Chcemy przejść do porządku dziennego.

Trener Brehmer rozmawiał z innymi klubami? Pojawiały się za niego oferty?

Proszę zapytać trenera. On nigdy mi się czymś takim nie chwalił. Poza tym w klubie też nie widziałem oficjalnego dokumentu z ofertą.

Przy pana decyzji jednym z decydujących czynników był fakt żywiołowego charakteru trenera? To nie jest człowiek, który położy się przed zarządem.

Nie mam żadnych uprzedzeń do charakterów ludzkich. Kocham ludzi i w nich wierzę. Ale kiedy zatrudniam kogoś na stanowisko pierwszego trenera, który ma pod sobą sztab ludzi, to głównym zadaniem tego człowieka jest sprawienie, żeby sztab wykonywał swoją pracę najlepiej jak potrafi. To klucz w tej sprawie. Sposób, w jaki trener Brehmer to robił, jest sednem problemu. Uważam, że tej podstawy, czyli umiejętności zarządzania ludźmi, tzw. kompetencji miękkich mogło mu zabraknąć. Na jakim poziomie ten aspekt funkcjonował? To już pytanie do członków zespołu. Ja nie jestem na wszystkich treningach. Zresztą zawsze mówiłem trenerowi, że jestem prezesem, który nie ingeruje w stricte sprawy sportowe. To on powinien pokazać, że się na tym zna. Czy tak było? Mam uzasadnioną wątpliwość, że wszystko działało właściwie.

Skoro nie chodzi pan na treningi, konkretne i negatywne opinie o trenerze tak czy siak musiały dochodzić. Poprzez głosy ludzi, którzy na treningach przebywają.

Oczywiście. Pan teraz próbuje wyciągnąć ode mnie konkretne sytuacje, które wpłynęły na naszą decyzję. Ale szanuję trenera i nie widzę potrzeby, żeby o tym mówić. Trener miał świetne warunki treningowe i nasze wsparcie. Pewne informacje z konferencji trenera do mnie doszły i uważam, że z jego ust nie powinno paść tyle gorzkich słów. Co do konkretów – byłem świadkiem pewnych zdarzeń, które nie powinny się wydarzyć. W strukturach klubowych nie ma miejsca na rzeczy, które zrobił trener Brehmer. Każdy ma swój temperament, on ma swój. Nie jest ani zły, ani dobry. Nie chcę tego oceniać.

Odra stoi w miejscu czy się rozwija?

Odra stale się rozwija. Nie potrzebujemy nagłego skoku rozwojowego. Wiele klubów w Polsce pokazało, że krótkoterminowe projekty nie sprawdzają się na dłuższą metę. Mamy dużo pracy do wykonania choćby w obszarze akademii. Jesteśmy z pięknego Opola, specyficznego regionu tj. województwa opolskiego, gdzie istnieje jednak spora doza dumy i moc charakteru. Chcemy to pielęgnować. Wierzę, że następne lata przyniosą nam kolejne sukcesy. Odra Opole ma bogatą historię, a 1. liga nie jest szczytem naszych możliwości. Mamy swoje marzenia i ambicje, o których nie będziemy głośno mówić.

Obecną sytuację w tabeli da się poprawić?

W sporcie różne rzeczy się dzieją. Raz może być lepiej, raz gorzej. Nasza pozycja jest zadowalająca, ale potrafimy grać lepiej. Odra Opole jest wizytówką sportową całego regionu. To ma być duma naszych mieszkańców. Nauczeni doświadczeniem z poprzedniego sezonu, kiedy skazywano nas na spadek, jesteśmy pewni, że tylko zakasanie rękawów i ciężka praca pomaga.

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

35 komentarzy

Loading...