Pandemia niestety rządzi się swoimi prawami, więc tak jak kiedyś mniej mówiłoby się o meczu Anglii z Polską w kontekście organizacyjnym, tak teraz mówi się sporo. Czy Lewandowski będzie mógł zagrać? Czy też nie, bo nie puści go Bayern? A może lepiej zmienić miejsce rozgrywania meczu, to znaczy pierwszy niech ma miejsce w Polsce? Przynajmniej odpowiedź na to ostatnie pytanie znamy. Nie ma takiej możliwości.
Serwis Sportowe Fakty cytuje jednego z działaczy PZPN-u: – Anglicy chcą grać u siebie, a my nie zamierzamy rezygnować z atutu grania przed naszą publicznością w rewanżu. Nie interesuje nas zamiana gospodarza. Jest nadzieja, że jesienią sytuacja będzie już opanowana, a taki mecz na pewno zapełniłby stadion. Czy to Śląski, czy Narodowy. Absolutnie nie zrezygnujemy z atutu grania z dwunastym graczem, czyli kibicem.

Naturalnie ma to sens. Teraz mamy grać z Anglikami na ich pustym stadionie, co będzie przecież naszym atutem. W normalnych warunkach kilkadziesiąt tysięcy ludzi zdzierałoby gardła za Anglików, utrudniając poniekąd nam sprawę, a teraz… Cóż, trudno, by presje miały wywierać puste krzesełka. Z kolei gdy Anglicy przyjadą do Polski, istnieje duża szansa, że napotkają biało-czerwonych kibiców.
Oczywiście w ten sposób można przelicytować. To znaczy grać na Wembley bez Lewandowskiego czy Piątka, którzy występują w Niemczech, a tam panują rygorystyczne zasady kwarantanny. Ostatnio rzecznik PZPN uspokajał, że nie ma takiej możliwości, ale w tych czasach karty rozdaje pandemia.
Oby tym razem nie miała żadnych asów w ręce.
Fot. FotoPyk
No… Super grajmy z Anglią bez Lewandowskiego, bo PZPN myśli, że do jesieni pandemia się skończy