Reklama

Haaland zaczął, Lewandowski skończył!

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2021, 20:40 • 4 min czytania 79 komentarzy

Erling Haaland podrażnił Roberta Lewandowskiego, no i poniósł konsekwencje swojego zachowania. Norweski napastnik wyprowadził Borussię Dortmund na dwubramkowe prowadzenie w starciu z Bayernem Monachium i zanosiło się na sensację w dzisiejszym „Klassikerze”, ale riposta Polaka była jeszcze bardziej okazała. Lewy walnął swojemu byłemu klubowi hat-tricka, a Bawarczycy ostatecznie zatriumfowali nad BVB 4:2. Ze wszech miar zasłużenie.

Haaland zaczął, Lewandowski skończył!

Jedno trzeba piłkarzom obu ekip oddać już na wstępie – stanęli na wysokości zadania. Miał być hit i był hit. Miały być emocje i były emocje. Szkoda jednak, że… tylko przez 45 minut.

BAYERN – BORUSSIA. POJEDYNEK HAALANDA Z LEWANDOWSKIM

Erling Haaland w dzisiejszy mecz wszedł w trybie bestii. Dominował w powietrzu, rozstawiał defensorów Bayernu po kątach w starciach fizycznych, no i – co najważniejsze – w trybie ekspresowym wyprowadził Borussię na prowadzenie. Już w drugiej minucie norweski napastnik wykorzystał bierność Jerome’a Boatenga i przymierzył zza pola karnego, nie pozostawiając żadnych szans Manuelowi Neuerowi. Z perspektywy emocji dla neutralnych kibiców – nie mogło się to spotkanie lepiej rozpocząć. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po 10 minutach, kiedy Haaland ponownie trafił do siatki, wykańczając z najbliższej odległości kapitalną kontrę swojego zespołu. Boateng znów nie nadążył z kryciem i snajper gości bezlitośnie to wykorzystał.

Bum, bum. Prawy prosty, lewy sierpowy i mistrzowie Niemiec znaleźli się na deskach, kompletnie stłamszeni przez norweskiego bombardiera. Haaland wyraźnie wysłał pytanie w kierunku Roberta Lewandowskiego: „jak tam, staruszku, co ty na to?”. Zresztą mało brakowało, a gwiazdor BVB zapisałby na swoim koncie klasycznego hat-tricka, jednak Thomas Meunier w 25 minucie gry nie wystawił mu piłki do pustaka.

Kapitan reprezentacji Polski uznał, że tego już za wiele. „Wziął to do siebie”.

Reklama

Kilka chwil później „Lewy” sam trafił do siatki po świetnym wstrzeleniu Leroya Sane i Bayern – trochę w sumie z niczego – złapał kontakt z rywalami. No i to kontaktowe trafienie zauważalnie napędziło monachijczyków, którzy zaczęli coraz mocniej tłamsić obronę BVB. Aż w końcu goście się pomylili. Tuż przed końcem pierwszej połowy bezmyślnie Mo Dahoud sfaulował Kingsleya Comana wewnątrz pola karnego i arbiter po krótkiej konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny dla gospodarzy. Lewandowski nie dał szans Marwinowi Hitzowi. Haaland mógł się tylko uśmiechnąć.

BAYERN – BORUSSIA. HAT-TRICK LEWANDOWSKIEGO

Przed startem drugiej połowy jedno wydawało się absolutnie jasne. Borussia musiała natychmiast wrócić do tego, co pokazała w pierwszej fazie spotkania, by móc realnie powalczyć dzisiaj w starciu z Bayernem o punkty. Całkowite oddanie inicjatywy Bawarczykom okazało się chybionym pomysłem. Dortmundczycy mieli mistrzów Niemiec na kolanach, ale pozwolili im dojść do siebie i w efekcie sami zaliczyli ciężki nokdaun. Jednak po przerwie przyjezdnym nie udało się odzyskać kontroli nad piłką. Generalnie spotkanie toczyło się już w znacznie wolniejszym tempie, lecz niewątpliwie pod dyktando Bayernu. Na dodatek w 60 minucie boisko musiał opuścić Haaland, poturbowany przez Boatenga.

Wielka, wielka szkoda, że pojedynek Haaland – Lewandowski zakończył się w taki sposób. Zresztą meczu nie dokończył także sam Boateng – niemiecki obrońca najwyraźniej poważnie uszkodził kolano. Jego uraz wyglądał bardzo groźnie.

Paradoksalnie – uraz Norwega nieco ostudził także „Lewego”, który na jakiś czas zniknął z pola widzenia. A jeśli już się pojawiał, to brakowało mu skuteczności. Jednak ogólnie rzecz ujmując Bayern wciąż trzymał rywali w szachu i wydawało się kwestią czasu, aż w końcu Bawarczycy przełamią dość rozpaczliwą defensywę gości. Doszło do tego finalnie dość późno, bo dopiero w 88 minucie, gdy gola zdobył Leon Goretzka. Ale monachijczycy naprawdę solidnie na to trafienie zapracowali. Ich dominacja po przerwie była niepodważalna.

Kilka chwil później przypomniał o sobie Lewandowski.

Snajper Bayernu wpisał się na listę strzelców po raz trzeci i definitywnie zamknął dyskusję na temat wyboru największego bohatera dzisiejszego meczu. „Lewy” to po prostu król Klassikerów. Zaczynał wielką karierę jako gwiazda Borussii, ale po przeprowadzce do Monachium stał się jej katem.

Reklama

BAYERN – BORUSSIA. LEWANDOWSKI ŚCIGA MUELLERA

Po 24 meczach ligowych Lewandowski ma na swoim koncie 31 bramek. Do rekordy Gerda Muellera, który w sezonie 1971/72 zanotował 40 bramek, brakuje zatem Polakowi jeszcze dziewięciu goli. Chciałoby się rzec: „tylko” dziewięciu. Lewandowski naprawdę może to zrobić. Choć przecież wyczyny legendarnego niemieckiego napastnika jeszcze kilka lat temu wydawały się wyśrubowane do granic możliwości.

Cóż, „Lewy” lubi udowadniać, że nie ma dla niego żadnych ograniczeń. A tak zacny konkurent jak Haaland tylko go dodatkowo napędza.

BAYERN MONACHIUM 4:2 BORUSSIA DORTMUND

(R. Lewandowski 26′ 44′ 90′, L. Goretzka 88′ – E. Haaland 2′ 9′)

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
1
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach
Niemcy

Hoeness: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Szymon Piórek
1
Hoeness: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Komentarze

79 komentarzy

Loading...