Reklama

Albo kreują i nie strzelają, albo nie kreują wcale. Ofensywa, największy problem Stali

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

04 marca 2021, 12:44 • 4 min czytania 0 komentarzy

30 strzałów i zero bramek. Tak, jeśli ktoś oglądał mecz Stali Mielec z Lechią Gdańsk, może stwierdzić, że skuteczność ekipy Leszka Ojrzyńskiego była powodem do niepokoju. Zwłaszcza że nie był to pojedynczy wyskok, odstępstwo od normy. Ekipa z Podkarpacia jest na ostatnim miejscu w lidze nie tylko dlatego, że ma jedno spotkanie mniej na koncie. Bo gdyby w poprzednich starciach zdobyła punkty, które wypadły jej z rąk przez nieporadność pod bramką rywala, dziś nie oglądałaby się specjalnie na mecz z Wisłą Płock.

Albo kreują i nie strzelają, albo nie kreują wcale. Ofensywa, największy problem Stali

O tym, jak dużej sztuki Stal dokonała w meczu z Lechią, niech świadczy pierwsze spotkanie tych drużyn. Wtedy gdańszczanie oddali 29 strzałów i zdobyli cztery gole. Czyli – bądźmy szczerzy – prawie wycisnęli maksa z tego, co sobie stworzyli. A Stal z wyciskaniem maksa od dawna ma problem. Wystarczy rzucić okiem na dane „EkstraStats”:

  • xG – 19,78
  • Gole strzelone – 18

Niewiele jest drużyn w Ekstraklasie, które mogą się pochwalić podobnym „minusem” w porównaniu rzeczywistości z liczbami. Zresztą są też inne dowody na problemy Stali. Choćby to, że zespół z Mielca potrzebuje największej liczby celnych strzałów do zdobycia bramki. Gol dla Stali pada średnio co 4,39 celnych prób. To duży problem, bo procentowo to beniaminek oddaje najwięcej strzałów w światło bramki w całej lidze.

Napastnicy? Największy problem Stali

Nie jest przypadkiem to, że gdy klikniemy inną statystykę – wykorzystanych okazji, napastnicy Stali w niej „brylują”. Kwartet Jankowski, Zjawiński, Tomczyk, Kolew miał w tym sezonie 10 okazji bramkowych. Wykorzystał dwie z nich. Sami napastnicy odpowiadali więc za 1/3 ze stworzonych okazji całej Stali. I mają najgorszy procentowy wynik ich wykorzystywania. Obrońcy zamienili na gole 25% okazji. Pomocnicy 35%. I na samym końcu duma Podkarpacia, snajperzy z Mielca – 20% szans zamienionych na gole. No coś tu ewidentnie nie gra.

Ci, którzy ponad statystyki stawiają sobie to, co widzą gołym okiem, też zauważą ten problem. Choćby w zmarnowanej okazji Macieja Jankowskiego w meczu z Cracovią. Nasze oceny, które wystawiamy w dużej mierze na podstawie wrażeń z boiska, a nie statystyk, także są bezwzględne.

Reklama
  • Jankowski: 4, 2, 2, 4
  • Tomczyk: 3, 3, 6, 2, 2, 2, 2, 4
  • Zjawiński: 3, 3, 3, 2, 2, 4, 7, 3, 2, 4
  • Wróbel: 2, 2, 3, 3

Z tego grona broni się jedynie Aleksandyr Kolew, który dwa razy dostał od nas „4”, raz „5” a raz nawet „6”. I o ile zgadzamy się, że Kolew nie gra źle, coś do tej drużyny wnosi, to jednak niekoniecznie jest to skuteczność. Bo jego statystyki strzeleckie – 11 strzałów, 1 gol – są mierne. Więc jeśli ktoś w Mielcu chciał mieć z przodu walczaka, powinien dokooptować mu do pary snajpera.

Inaczej wychodzi to, co obserwujemy teraz.

Stal nie strzela i nie kreuje

A obserwujemy Stal, która przez postawę pod bramką rywala jest na dobrej drodze do ścięcia. Znów odwołamy się do „EkstraStats” według którego mielczanie powinni mieć o siedem punktów więcej na koncie. Siedem! Czyli gdyby zespół z Podkarpacia był skuteczniejszy, dzisiejsze spotkanie miałoby dla niego taką samą wagę, jak dla Wisły – wygrana sprawiałaby, że byliby o cztery punkty od potencjalnej strefy pucharowej. Ale dobra, nie będziemy się już pastwić nad napastnikami. Bo Stal nie zawsze traciła punkty przez to, że akurat Jankowski czy Zjawiński popełnili błąd w sztuce. Często było też tak, że drużyna Leszka Ojrzyńskiego po prostu nie za bardzo wiedziała, co zrobić z piłką. Kilka przykładów:

  • Pogoń – xG 0,20
  • Zagłębie – xG 0,71
  • Śląsk – xG 0,81
  • Lech – xG 1,05

Te wyniki wskazują na to, że Stal po prostu wykreowała sobie niewiele dobrych okazji. Zresztą, ciekawe jest to, że kiedy odejmiemy xG nabite dzięki rzutom karnym (karny = xG 0,75), to i przeciwko Legii czy Górnikowi Stal wygląda bardzo słabo.

  • Legia – xG 0,28
  • Górnik – xG 0,51

Możemy podejść do tego metodą „na Kowala”, czyli owszem, karne obraz zmieniają, ale żeby wywalczyć karnego, trzeba najpierw dostać się do „szesnastki” rywala. A możemy też stwierdzić jednoznacznie, że Stal ma problem z kreowaniem i sporo zawdzięcza losowi.

Ofensywa Stali Mielec jest więc dziś feralnym przypadkiem. Albo kreują i nie strzelają, albo nawet nie kreują. Wiadomo, że tabela jest płaska i nie ma sensu nikomu wróżyć spadku w marcu. Natomiast lepiej ogarnąć ten problem szybko, bo – tak dla przypomnienia – w tym sezonie „dogrywki” po sezonie zasadniczym nie będzie.

Reklama

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...