Reklama

Boguski strzela dla Wisły dłużej niż legendy. 14 lat i licznik bije – Niezły Numer!

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

03 marca 2021, 12:10 • 5 min czytania 5 komentarzy

W sportach walki po takim osiągnięciu usłyszałby z głośników: and still… W Płocku mógł jednak co najwyżej liczyć na dobre słowo od Petera Hyballi. Rafał Boguski strzelił w weekend dwa gole dla Wisły Kraków i nie tylko zagwarantował jej zwycięstwo, ale przede wszystkim trafił do siatki po 14 latach od swojej premierowej bramki dla „Białej Gwiazdy”. Weteran boisk, mimo że jest już bliżej niż dalej zakończenia kariery, dokonał niezwykłej sztuki.

Boguski strzela dla Wisły dłużej niż legendy. 14 lat i licznik bije – Niezły Numer!

Był 23 września 2007 roku, a Wisła Kraków grała z Polonią Bytom. Boguski od początku spotkania miał kilka sytuacji, więc bramka pozostawała kwestią czasu. I w końcu, w 48. minucie meczu, po akcji Kamila Kosowskiego, młody (tak, Boguski też kiedyś był młody) piłkarz do siatki trafił. – Akurat dzisiaj trener nakazał mi spełniać rolę „wolnego elektronu” i wtedy znacznie lepiej mi się grało. Właśnie to schodzenie na boki lub do środka – myślę, że to jest właśnie dla mnie – mówił po meczu sam zainteresowany, dodając też, że obecność na konferencjach prasowych go stresuje.

Czy Boguski myślał sobie wtedy, że 14 lat później nadal będzie strzelał w lidze w barwach Wisły? Pewnie nie. Ale w kolejnych sezonach robił to niemal zawsze.

Od czasu pierwszego gola dla „Białej Gwiazdy”, zaliczył tylko jeden „pusty przelot”. W poprzednim sezonie, gdy mimo 1750 minut na boiskach Ekstraklasy, nie trafił do siatki ani razu. Miał nawet możliwość, żeby to zrobić w łatwy sposób – wystarczyło wykorzystać rzut karny w spotkaniu z ŁKS-em. Wtedy jednak zatrzymał go Arkadiusz Malarz. Dlatego Boguski na bramkę musiał czekać aż 857 dni. Ponad dwa lata. I choć zwykle w takich sytuacjach darlibyśmy łacha z ofensywnego piłkarza, który zalicza taki przestój, to piłkarza Wisły trzeba docenić. Zrobił to nawet szkoleniowiec rywali. –  Jest to sygnał, że Rafał zasługuje na niesamowity szacunek i takim szacunkiem powinien być otaczany – stwierdził Radosław Sobolewski.

14 – lat temu Rafał Boguski strzelił pierwszego gola dla Wisły Kraków

„Sobol” wie, o czym mówi. On sam premierowego gola w Ekstraklasie zdobył w 1998 roku, a ostatniego w 2016. Można powiedzieć, że jego skuteczność osiągnęła pełnoletność. Boguskiemu ciężko będzie świętować taką „osiemnastkę”, jednak o wyjątkowości jego wyczynu świadczy co innego. Niewielu wybitnym snajperom Wisły udawało się tak długo strzelać. Kilka przykładów:

Reklama
  • Maciej Żurawski – 10 lat między pierwszym a ostatnim golem
  • Zdzisław Kapka – 11 lat
  • Mieczysław Balcer – 11 lat
  • Tomasz Kulawik – 11 lat
  • Kazimierz Kmiecik – 12 lat

Sami widzicie – kozak na kozaku, a jednak wyczyn Boguskiego wygląda nieźle. Gdyby nie dwa trafienia przeciwko Wiśle Płock, byłby gdzieś między Kapką a Kulawikiem. A tak – „wyprzedził” Kmiecika. Pewnie, to tylko ciekawostka, bo w żaden sposób nie idzie porównać osiągnięć wielu z wymienionych wyżej do tego, co w Krakowie wygrał i zrobił Boguski. Ale też nie jest tak, że „RB9” sobie przez lata pod Wawelem statystował. Większość jego bramek dla Wisły była bardzo ważna.

  • 23 razy dawał krakowianom prowadzenie
  • 11 razy doprowadzał do wyrównania
  • 3 razy strzelił hattricka
  • 3 razy trafiał w derbach z Cracovią

Jakby nie patrzeć jest to kawał historii, więc tak jak powiedział Radosław Sobolewski – szacunek się należy.

61 – bramek w Arce Gdynia strzelił Marcus Vinicius. To drugi najlepszy wynik w historii klubu

A skoro już o legendach i topowych strzelcach, to warto zajrzeć do Trójmiasta i zwrócić uwagę na wczorajszy wyczyn Marcusa Viniciusa. Bo Brazylijczyk z polskim paszportem niedługo może zostać najlepszym snajperem w historii Arki Gdynia. Po dublecie z Puszczą Niepołomice w Pucharze Polski traci już tylko jednego gola do Stanisława Gadeckiego. I jeśli go przeskoczy – a pewnie tak się stanie – to będzie to duża sprawa. Bo ile klubów nad Wisłą za najlepszego strzelca ma obcokrajowca? Nawet Flavio Paixao w Lechii Gdańsk nie dogonił jeszcze Bogdana Adamczyka, więc zostaje nam chyba tylko Leandro w Radomiaku.

W bramkach Marcusa dla Arki jest jednak jeszcze coś. Ciekawe jest to, że Brazylijczyk upodobał sobie trafianie w rozgrywkach Pucharu Polski. W tym sezonie zrobił to już cztery razy, a łącznie ma na koncie 12 bramek w tych rozgrywkach.

https://twitter.com/ArkaGdyniaSA/status/1366812939039219719

W dodatku Marcus do bramek dodał sześć asyst, co czyni go jednym z najlepszych zawodników w klasyfikacji kanadyjskiej Pucharu Polski w ostatnich latach (Reiss – 23, Kucharczyk – 20, Marcus, Szymon Pawłowski – 18). Jeśli dobrze pójdzie, to ma nawet szansę na tytuł króla strzelców tego turnieju, choć to akurat wiele nie znaczy. Przykład? Najlepszy snajper sezonu 2018/2019 – Konrad Kaczmarek – nie ma nawet 30-stki na karku, a nie gra już w piłkę. Znacznie ciekawiej byłoby, gdyby Marcus po raz trzeci zameldował się z Arką w finale.

Reklama

Na koniec szybki rzut oka na to, jak rozkładały się trafienia drugiego najlepszego strzelca w historii Arki Gdynia.

  • Ekstraklasa – 10
  • 1. liga – 37
  • Puchar Polski – 12
  • el. Ligi Europy – 2

0 – meczów z czołowymi zespołami w lidze wygrały Manchester United i AS Roma

Kryzys goni kryzys. W Polsce mówi się o dołku Lecha, choć poznaniacy trochę się z niego odgrzebali – przynajmniej w lidze. Natomiast w Serie A i Premier League problemy mają Manchester United i AS Roma. Przynajmniej jeśli chodzi o starcia tego duetu z najlepszymi drużynami w kraju. Bilans „Czerwonych Diabłów” i „Giallorossich” jest tragiczny. Obydwa zespoły wygrały łącznie zero spotkań z topowymi rywalami. To nie błąd. Zero. Najpierw spójrzmy na United:

  • 1:6 z Tottenhamem
  • 0:0 z Chelsea, City, Liverpoolem, Arsenalem i znów z Chelsea

Oczywiście taki Arsenal nie jest dziś na topie, jednak zalicza się do „Big Six”. Jeden strzelony gol, sześć straconych, pięć bezbramkowych remisów. Wygląda jak statystyki beniaminka, który modli się o urwanie punktów komuś z czołówki. Natomiast Ole Gunnar Solskjaer zawsze ma asa w rękawie: przegrał tylko raz, więc o co wam wszystkim chodzi? Takiego asa w rękawie brakuje jednak Paolo Fonsece. AS Roma z czołówką – już patrząc na tabelę, nie na historię – radzi sobie jeszcze słabiej.

  • 2:2 z Milanem i Interem
  • 3:3 z Juventusem
  • 0:4 z Napoli
  • 1:4 z Atalantą
  • 0:2 z Juventusem
  • 1:2 z Milanem

Dwie duże wtopy zamiast jednej i tylko trzy punkty. Roma do podium traci zaledwie pięć „oczek”. Gdyby – dajmy na to – urwała kolejne dwa Juventusowi, byłaby tylko dwa punkty za „Starą Damą”. A tak jest kiepsko i w rzymskim obozie wciąż panuje niepewność co do udziału w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ciekawostką jest to, że znacznie lepiej z topowymi ekipami radzi sobie… Hellas Werona. Ósma siła ligi, niby niepozorna, a jednak. Trzy punkty z Romą (walkower), dwa z Juventusem, „oczko” urwane Milanowi i wygrane z Atalantą i Napoli.

Idziemy o zakład, że taki zestaw wyników w stolicy Włoch sprawiłby, że Roma byłaby dziś rozważana nie jako kandydat do gry w Lidze Mistrzów, a jako jeden z faworytów w wyścigu po mistrzostwo.

***

Jeśli mało wam numerów, to mamy jeszcze jeden – 4. Tyle milionów wynosi kumulacja Lotto (KLIK!), a wiadomo – miliony kręcą każdego.

SZYMON JANCZYK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Niezły numer

EURO 2024

Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Patryk Fabisiak
0
Pracował dwa dni w Niecieczy, teraz pojedzie na Euro. Wielki sukces Probierza

Komentarze

5 komentarzy

Loading...