Reklama

Milan wygrał z Romą i tym samym uciekł spod toporka

redakcja

Autor:redakcja

28 lutego 2021, 23:31 • 4 min czytania 4 komentarze

AS Roma robiła dziś wszystko, by przypadkiem Milan nie stracił szans na mistrzostwo. W pierwszej odsłonie jej obrońcy rozłożyli czerwony dywan przed atakującymi ekipy z Mediolanu, jednak Zlatan i jego koledzy nie chcieli skorzystać z uprzejmości gospodarzy. Pudłowali na potęgę. Sprawdzali wytrzymałość słupków i poprzeczki. Z bramkarza rywala robili bohatera. Cały czas podawali tlen rzymianom i w pewnym momencie rzeczywiście wpakowali się w małe tarapaty, ale ostatecznie zwyciężyli 2:1.

Milan wygrał z Romą i tym samym uciekł spod toporka

ROMA MIAŁA WIĘCEJ SZCZĘŚCIA NIŻ ROZUMU

Po ostatnich dwóch porażkach w lidze, zwłaszcza po fatalnym meczu derbowym z Interem, zawodnicy Milanu wyszli na boisku niesamowicie naładowani. Nie czekali na błąd przeciwnika, nie cackali się w kreowaniu akcji, tylko od pierwszych minut z impetem ruszyli na gospodarzy. Tak, jakby chcieli udowodnić wszystkim, że ostatnie tygodnie nie świadczą o żadnym kryzysie formy i za szybko spisano ich na straty w kwestii walki o scudetto. Z kolei piłkarze Romy byli spięci jak studenci przed pierwszą sesją egzaminacyjną. Popełniali kardynalne błędy indywidualne – straty w środkowej strefie, podania do rywali. Kompletny chaos. To wręcz niebywałe, że po kwadransie nie przegrywali 0:2 lub 0:3. Mało tego, zespół ze Stadio Olimpico wciąż bezbramkowo remisował. Można to rozpatrywać w kategorii cudu, a już na pewno jakaś nadprzyrodzona siła miała w opiece drużynę ze stolicy Włoch.

Najpierw stracili bramkę po zamieszaniu w polu karnym. To był istny bilard. Za pierwszym razem bramkarz strącił piłkę, potem jeden z obrońców zablokował dobitkę, jednak finalnie – za trzecim razem – padła gol. Z tym że jeden z graczy „Rossonerich” znajdował się na pozycji spalonej i sędzia anulował trafienie. Za chwilę zagotował się golkiper Romy – Pau Lopez. Zamiast dla bezpieczeństwa zagrać lagę do przodu, to zwlekał z oddaniem futbolówki i stracił ją na rzecz Zlatana Ibrahimovicia. Z kolei szwedzki napastnik z wielką butą i nonszalancją uderzeniem pięta postanowił skarcić niefrasobliwość bramkarza. Zrobił to w taki sposób, że ośmieszył sam siebie – nie trafił na pustą bramkę.

Niby każdemu może się przytrafić taka sytuacja, ale trudno znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie na tak duże pudło. Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Ewidentnie nie są to najlepsze dni dla Ibrahimovicia. Może czas, by na chwilę rzucił wszystko i pojechał w Bieszczady?

JEDNAK LIMIT FARTA W KOŃCU SIĘ WYCZERPAŁ

Myślicie, że dwa pstryczki w nos spowodowały, że Roma zaczęła mieć łączność z bazą? No nie. Ante Rebić wykazał się nadmierną uprzejmością i w sytuacji sam na sam z Lopezem nie zdecydował się na strzał, a podał do Zlatana, który znajdował się na pozycji spalonej.

Reklama

W sumie, to trudno stwierdzić, kto zachowywał się bardziej karygodnie. Popełniająca błędy bierna defensywa gospodarzy czy nieskuteczni atakujący ekipy z Mediolanu?

Natomiast tuż przed przerwą Federico Fazio miał już dość udawania, że nie ma żadnego pożaru w obronie rzymian i wszystko jest w porządku. We własnej szesnastce nadepnął na gracza rywali. Wyglądało to trochę, jakby chciał podeszwą zgasić kiepa, ale tej sytuacji trafił w nogę przeciwnika. Rzut karny pewnie wykorzystał Frank Kessie. Sprawiedliwości stało się zadość – Milan wreszcie wyszedł na prowadzenie.

PO PRZERWIE ROMA CHWILOWO WRÓCIŁA DO GRY

StrasznieNie lubimy tych wszystkich oklepanych frazesów w stylu: derby rządzą się swoimi prawami, gra się do końcowego gwizdka albo niewykorzystane sytuacje się mszczą. No, ile można używać tych formułek? Ale uwierzcie „Rossoneri” aż prosili się o to, aby ukarać ich za indolencję strzelecką. I tak też się stało w 50. minucie. Jordan Veretout zabawił się z obrońcami gości i perfekcyjnie przylutował w okienko. Gigi Donnarumma nie miał żadnych szans na interwencję. Francuski pomocnik pokazał przybyszom z Lombardii, jak należy podręcznikowo finalizować akcje.

Jednak podopieczni Paulo Fonseki nie utrzymali długo korzystnego rezultatu. O ile Pau Lopez wyczyniał dziś cuda na linii, pokazał kilka kapitalnych parad, tak jego gra nogami to był kryminał. Wybijając piłkę, zagrał wprost do przeciwnika. Tym razem Milan skorzystał z prezentu. Błyskawicznie rozklepał „Giallorossich”, a Ante Rebić – już bez zbędnych skrupułów – umieścił futbolówkę w siatce.

Trudno z kolei powiedzieć, że spokojnie dowiózł zwycięstwo do końca. Henrikh Mkhitaryan miał na nodze piłkę na remis. Trochę musiał się też nagimnastykować Donnarumma, ale w samej końcówce spotkania jego zespół ostateczne przetrwał zmasowane ataki Romy. Spotkania, które mimo naprawdę dobrej gry mediolańczyków, wcale nie musiało skończyć się dla nich happy endem. Radość Paulo Maldiniego, obecnie dyrektora sportowego Milanu, była bardzo wymowna.

Milan wrócił na zwycięską ścieżkę i nie pozwolił odskoczyć Interowi na siedem punktów. Mistrzostwo Włoch wciąż jest w zasięgu podopiecznych Stefano Piolego.

Reklama

AS Roma – AC Milan 1:2 (0:1)

J. Veretout 50′ – F. Kessie 43′, A. Rebić 58′

fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Weszło

Komentarze

4 komentarze

Loading...