Reklama

Korona bardzo nie chciała z Widzewem wygrać, więc nie wygrała

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

20 lutego 2021, 20:17 • 4 min czytania 33 komentarzy

Trenerzy po przegranych spotkaniach często mówią, że piłkarze nie zrealizowali przedmeczowych założeń. Coś nam się jednak wydaje, że Maciej Bartoszek tej wymówki dziś nie użyje. Bo jak niby mógłby to zrobić, skoro Korona ewidentnie zrobiła to, co chciała? Kielczanie ewidentnie mieli robić wszystko, żeby z Widzewem nie wygrać. Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, co klub z Kielc zaprezentował w Łodzi.

Korona bardzo nie chciała z Widzewem wygrać, więc nie wygrała

Dwa sprokurowane rzuty karne. Niegroźny strzał zamieniony na bramkę dzięki samobójowi. Mnóstwo fatalnych decyzji w okolicach pola karnego Widzewa. Jeden celny strzał na bramkę. Sorry, ale wszystko to się spina w nasz scenariusz – Korona wygrać nie chciała. Ani nawet zremisować. Liczba akcji sabotażowych ze strony kielczan wyglądała dziś tak, jakby zimą Maciej Bartoszek zastąpił wszystkich piłkarzy dywizjonem kamikaze.

Panowie, tak to wy do Ekstraklasy nie wrócicie.

Korona podarowała Widzewowi dwa gole

Weźmy pierwszy rzut karny. Ciężko o głupszą sytuację – Grzegorz Szymusik gapił się w niebo (a konkretniej – w spadającą piłkę) i wbiegł jak gdyby nigdy nic w Pawła Tomczyka. Po prostu chłopa staranował, a wystarczyło rzucić okiem na to, co znajduje się parę centymetrów przed nim. Pewnie, łatwo nam mówić, na meczu to ułamki sekund w trakcie walki o piłkę. Ale jednak walcząc o nią, wypada orientować się, co dzieje się dookoła nas.

KORONA LEPSZA OD CHROBREGO? KURS 2.27 W TOTALBET!

W każdym razie Tomczyk pewnie strzelił „z wapna” i było po temacie.

Reklama

Drugi gol? To już w ogóle proszenie się o kłopoty od samego zalążka akcji. Dawid Lisowski najpierw próbował zatrzymać Piotra Samca-Talara w dość niekonwencjonalny sposób – trzymając go za koszulkę tuż przy polu karnym. Jeśli to nie było proszenie się o groźny rzut wolny, to już nie wiemy, co można nazwać „nieodpowiedzialnym zachowaniem w tyłach”. Lepsze było jednak to, co stało się chwilę później, gdy Samiec-Talar rywalowi się urwał.

  • bez żadnego problemu minął kolejnego rywala
  • zagrał do Przemysława Kity, który z obrońcą na plecach bez problemu odwrócił się i oddał strzał
  • Marek Kozioł piłkę odbił, ale wtedy Samiec-Talar, będąc bez żadnego „cienia” w postaci piłkarza Korony, bez problemu dobił strzał

Piłka leciała w środek bramki i Kozioł po raz drugi w tej akcji mógłby popisać się skuteczną interwencją. Tyle że przed jego nosem na futbolówkę rzucił się Rafał Kobryń, który wbił ją do bramki.

Tomczyk nie wykorzystał drugiego karnego

Słyszeliśmy, że Korona planuje rywala zaskoczyć. Że testuje nowe ustawienie. Nie wiemy, jaka to miała być formacja, ale chyba mocno namieszała w głowie obrońców kieleckiego zespołu, bo ci ewidentnie myśleli dziś, że są w polu karnym Widzewa. Nie minęło wiele czasu, a łodzianie znowu stanęli przed szansą trafienia do siatki z 11 metrów. Co tym razem? Mario Zebić wypowiedział wojnę koszulce Daniela Tanżyny. Co ciekawe Piotr Lasyk skorzystał w tej sytuacji z pomocy, ale nie VAR-u, a sędziego asystenta, który podpowiedział mu, że warto gwizdnąć jedenastkę.

WIDZEW WYGRA Z RADOMIAKIEM? KURS 2.60 W TOTALBET!

Na szczęście dla Korony Widzew postanowił zagrać fair. Paweł Tomczyk kopnął piłkę tak, jakby nie jadł dziś śniadania. Wymowne, że Marek Kozioł był już na ziemi i po prostu poczekał, aż futbolówka wpadnie mu w ramiona.

Dla kielczan była to jednak ostatnia romantyczna chwila w tym meczu. Potem była już tylko niedokładność i zmarnowane sytuacje. Takie jak pudło głową Marko Pervana. Albo pusty przelot piłki na piątym metrze, kiedy wystarczyło, żeby Kubilay Yilmaz dostawił nogę i trafił do pustej siatki. Więcej z gry na pewno miał Widzew, Kozioł kilka strzałów odbił, kilka centr złapał. Ale czy był to jakiś wybitny występ podopiecznych Enkeleida Dobiego?

Niekoniecznie.

Reklama

Widzew bliżej baraży o Ekstraklasę

Natomiast Widzew na pewno jest zadowolony, bo w końcu dopisał sobie trzy „oczka”. Start poprzedniej rundy był nieudany, więc dopiero teraz łodzianie będą mogli skorzystać z rozpędu. A ten się przyda, skoro beniaminek otwarcie celuje w miejsca barażowe. Dziś do szóstego miejsca traci siedem punktów, jednak przed nim jeszcze jedno zaległe spotkanie – z Odrą Opole. Jeśli uda się powtórzyć scenariusz z meczu z Koroną, to -4 nie jest złą pozycją startową, biorąc pod uwagę całą rundę zapasu i domowe starcia z Radomiakiem, Miedzią, GKS-em Tychy czy Bruk-Betem.

Widzew Łódź – Korona Kielce 2:0

Tomczyk 11′, Kobryń 39′ (sam.)

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...