Reklama

Najlepsi polscy sędziowie – ranking. Od Mycia do Marciniaka

redakcja

Autor:redakcja

19 lutego 2021, 12:35 • 12 min czytania 61 komentarzy

Gdy kilka lat temu przygotowywaliśmy ranking, w którym pojawili się najlepsi polscy sędziowie, wydawało nam się, że niedługo takie teksty stracą rację bytu. Że system VAR zmieni gwizdanie do tego stopnia, iż uzbrojonych w technologię panów z gwizdkiem – oczywiście przy pewnym marginesie, który zawsze trzeba pozostawić – będziemy oceniać już tylko pozytywnie. Cóż, trzeba sobie jasno powiedzieć, że byliśmy dość naiwni, nawet jeśli nie mówiliśmy zbyt głośno o swej utopijnej wizji. Pomyłki jak były, tak nadal są. Segment z kontrowersjami w programach ligowych czasami jest bardziej napakowany niż ten, w którym gada się o samej piłce. Poziom może i trochę się wyrównał, bo niektórych sędziów VAR wielokrotnie ratuje, ale słabi z ligowego krajobrazu nie zniknęli.

Najlepsi polscy sędziowie – ranking. Od Mycia do Marciniaka

W związku z tym zapraszamy na kolejną odsłonę rankingu ekstraklasowych arbitrów.  

Pora ustalić, kto w naszej lidze gwiżdże najlepiej, a kto do dupy. Oczywiście według nas, bo zdajemy sobie sprawę z tego, że nikogo nie zadowolimy wskazaną kolejnością. Szczególnie kibiców poszczególnych klubów, którzy mają swoich „ulubieńców”. I oczywiście nierzadko ich pretensje są uzasadnione, bo zostali skrzywdzeni przez niektóre decyzje, ale w tej zabawie chodzi też o to, by spojrzeć na postawę arbitrów szerzej. Mamy świadomość, że niełatwo o odpowiedni dystans, ale jego brak sprawiłby, że moglibyśmy zakończyć ten tekst w tym miejscu. I stwierdzić, że wszyscy rozjemcy spotkań są po prostu ciency.

A to chyba nie do końca prawda.

A więc tak: wzięliśmy pod uwagę wszystkich arbitrów, którzy poprowadzili przynajmniej pięć meczów w tym sezonie Ekstraklasy (nie załapali się Artur Aluszyk, Dominik Sulikowski i Tomasz Wajda). Przeanalizowaliśmy ten sezon, a także cały poprzedni. Przy czym nie zapomnieliśmy również o reputacji, na którą sędziowie pracują od wielu lat. Pozycja w Europie? Pewnie najłatwiej byłoby zasugerować się właśnie nią, ale mamy wrażenie, że w tym momencie nie odzwierciedla ona zbyt dokładnie tego, co dzieje się na krajowym podwórku. Niektórzy się na ten pociąg nie załapali. Ale niekoniecznie dlatego, że byli słabi. Ot, Tomasz Kwiatkowski na przykład, w przypadku którego kluczowy był wiek. Zerknęliśmy rzecz jasna na to, co dzieje się poza polskimi boiskami, ale przydział z UEFA nie był decydujący. Całość skonsultowaliśmy z osobami, które żyją poczynaniami sędziów trochę bardziej niż my. I voila.

Zapraszamy do dyskusji, nie musi być kulturalna.

Reklama

Ranking najlepszych sędziów piłkarskich w Polsce

15. WOJCIECH MYĆ

– Ma naturalną charyzmę, jest talentem sędziowskim, ma sylwetkę budzącą szacunek. Pracuje też w Służbie Ochrony Państwa i dlatego ma silną psychikę. Bardzo ładnie biega, ma świetną kondycję, no i jest przystojny – zachwalał swojego pupila Zbigniew Przesmycki.

Nie podejmujemy się rozstrzygania każdej z tych kwestii. Nie mamy odpowiednich kompetencji. Ale z tym talentem sędziowskim różnie bywa. Być może jest on bardzo głęboko ukryty. Być może nawet krzywdę Myciowi zrobił Zbigniew Przesmycki, przygotowując specjalnie dla niego błyskawiczną i niestandardową ścieżkę kariery. Sami wielokrotnie o tym pisaliśmy i nic dziwnego, że na tapet wziął to również Przegląd Sportowy, z którego pochodzi wspomniany cytat. Gazeta wyliczyła już kilkanaście spotkań, w których w trakcie krótkiej kariery Myć podejmował przynajmniej kontrowersyjne decyzje. Ostatnie to mecz Pucharu Polski pomiędzy Wisłą Płock a Pogonią Szczecin, w którym werdykty Mycia wyraźnie krzywdziły Nafciarzy. Od 12. kolejki z Ekstraklasą ma styczność tylko jako sędzia techniczny. I może będzie lepiej, jeśli na razie tak zostanie.

14. ZBIGNIEW DOBRYNIN

Kariera pana Dobrynina nie budzi wątpliwości ze względu na tempo, bo jest to sędzia, który dość dokładnie doświadczył różnych szczebli rozgrywkowych. Ale ze względu na poziom sędziowania już trochę budzi. Jest jedną nogą w I lidze, drugą w Ekstraklasie (po pięć meczów w tym sezonie, do tego doszło jedno starcie Pucharu Polski) i zdecydowanie nie przekonał nas, że powinien na stałe przenieść się do najwyżej klasy rozgrywkowej. Miał już sezon, gdy poprowadził w niej dwucyfrową liczbę spotkań (2017/18), ale nie wspominamy tego czasu zbyt dobrze. W tym „zasłynął” choćby skrzywdzeniem Piasta Gliwice, gdy w meczu z Wisłą Płock razem z asystentem puścili na oko metrowego spalonego. Nierzadko spotkania trochę wymykają mu się spod kontroli ze względu na słabe zarządzanie.

13. MARIUSZ ZŁOTEK

W kwietniu skończy 51 lat. Kiedyś oznaczałoby to emeryturę, jeśli chodzi o prowadzenie meczów. Jednak jakiś czas temu PZPN de facto zniósł limit wieku i każdy przypadek doświadczonego arbitra jest rozpatrywany indywidualnie. Jeśli gość jest „na chodzie”, może dalej gwizdać. Czy Złotek jest? Dziś stanowi on zaskakująco solidne zabezpieczenie przy ustalaniu obsady w Ekstraklasie i I lidze, ale w poprzednim sezonie – po katastrofalnym występie w meczu Rakowa z Lechem – wydawało się, że ta kariera może zakończyć się sposób nagły i niemiły. Zbigniew Przesmycki, który nie jest skory do publicznego krytykowania sędziów, mówił wtedy na naszej antenie: „Mariusz na pewno będzie w tej chwili odpoczywał. Usiądzie na ławce rezerwowych, myślę, że przez około miesiąc, a potem zastanowimy się co dalej. Może dojdziemy do wniosku, że pora kończyć? Nie wiem”. 

Ostatecznie Złotek wrócił, ale niesmak pozostał.

Reklama

12. DAMIAN SYLWESTRZAK

Prawie trzy lata młodszy od Wojciecha Mycia. Wydaje się jednak, że i jest to materiał na lepszego sędziego, i (a może „bo”) jego kariera jest prowadzona bardziej z głową. W Ekstraklasie zadebiutował w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, po pierwszym pełnym roku na zapleczu. Szef Kolegium Sędziów uznał, że skoro podołał, to można śmielej wyznaczać go do meczów w trakcie bieżącej na kampanii. Jak na tym wychodzi? O Sylwestrzaku głośno było dwukrotnie. Na początku sezonu skrzywdził Koronę Kielce w meczu z Chrobrym Głogów. Nie uznał ekipie Macieja Bartoszka prawidłowo zdobytej bramki, która przesądziłaby o jej zwycięstwie. Na poziomie Ekstraklasy dużo kontrowersji wzbudziło za to zaliczenie gola Bartosza Nowaka w meczu Górnika Zabrze i Pogoni Szczecin. Portowcy długo nie mogli pogodzić się z tym, że arbiter nie odgwizdał ręki pomocnika rywali. Jednak naszym zdaniem rozsądnie wybrnął z bardzo trudnej do oceny sytuacji. Cały ten mecz pełny był stykowych zdarzeń, więc można mówić o chrzcie bojowym. Ale młody sędzia go zaliczył.

11. SEBASTIAN JARZĘBAK

Dla odmiany – doświadczony arbiter, we wrześniu skończy 47 lat. Szczerze mówiąc, wydawało nam się, że Jarzębak, który zasłynął na całą Polskę tym, że zakończył kiedyś spotkanie w 80. minucie, już do Ekstraklasy nie wróci. Nie było go w niej prawie sześć sezonów, a przecież różni sędziowie, niekoniecznie dobrzy, się przez ten czas przez naszą ligę przewinęli. Arbiter z Bytomia pokornie gwizdał na zapleczu. Zdarzały mu się gorsze chwile. Szansę powrotu dostał dopiero w przedostatniej kolejce poprzednich rozgrywek i wykorzystał ją na tyle dobrze, że dziś gwiżdże w lidze całkiem często (na razie sześć spotkań). Oceniamy go całkiem pozytywnie. Raz wydawało nam się, że skrzywdził Wartę Poznań brakiem karnego w meczu ze Stalą, ale z czasem zweryfikowaliśmy ten pogląd. Gorzej Jarzębak wypadł w hitowym meczu pierwszej ligi między Bruk-Betem a ŁKS-em, ale pamiętajmy, że w I lidze arbitrom nie pomaga VAR. A były to trudne zawody.

10. BARTOSZ FRANKOWSKI

Arbiter z Torunia to ciekawa postać. I to już nawet abstrahując od spięć z Cezarym Stefańczykiem, Nenadem Bjelicą i innymi osobami. W grudniu zadebiutował na poziomie Ligi Mistrzów, prowadząc spotkanie Rennes z Sevillą, wczoraj gwizdał w Lidze Europy w starciu Krasnodar-Dinamo Zagrzeb, a w CV ma też mecze z udziałem reprezentacji Holandii, Milanu czy Arsenalu. Oraz finał Pucharu Polski między Jagiellonią a Lechią, który był dla niego ważny z tego względu, że rok wcześniej stracił ten mecz (choć był już wyznaczony) przez błąd w spotkaniu ligowym. Wszystko to sugeruje, że Frankowski powinien bić się o zwycięstwo w tym rankingu. Jednak naszym zdaniem byłoby to niesprawiedliwe.

Na krajowym podwórku zjechał z formą. Myli się dość często i niestety w ważnych momentach. A to nieuznana bramka w derbach Krakowa. A to kontrowersyjny karny dla Warty w finale turnieju barażowego o Ekstraklasę. W tym sezonie choćby jedenastka z tylnej części ciała w meczu Legii ze Stalą Mielec (mowa o jednej z trzech). I w tym, i w poprzednim sezonie jego średnia ocen kręci w okolicach 4,50 (na 6), co w erze VAR-u jest słabym wynikiem. Może nie mówi to wszystkiego, bo trudniej utrzymać dobry wynik, gdy jest się często wyznaczanym (a Frankowski na brak roboty nie narzeka), ale pewien obraz daje. Wielki potencjał i doświadczenie w takim wieku (tylko trzy lata starszy niż Myć), ale trzeba to jeszcze wykorzystać.

9. DANIEL STEFAŃSKI

Chyba najbardziej kontrowersyjna postać w świecie sędziowskim w ostatnich sezonach. Pamiętamy wielką awanturę po meczu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa. Rozpoczęła się od zagrania ręką Artura Jędrzejczyka, a skończyła dyskusją na temat tego, czy powinniśmy tolerować fikcję dotyczącą zamieszkania sędziów (Stefański reprezentuje Bydgoszcz, ale mieszka w Warszawie). Nieco mniejsze, ale też duże rozmiary przybrała chryja po ostatnich derbach Krakowa. Doszło w niej nawet do tego, iż Cracovia w oficjalnym oświadczeniu chciała demaskować sympatie kibicowskie żony Stefańskiego. Dość nieudolnie. I choć w trakcie choćby tych sytuacji arbiter dostał kilka ciosów poniżej pasa, trzeba uczciwie przyznać, że miewał on już lepsze okresy w swojej sędziowskiej karierze. Nic nie tłumaczy wyzwisk i wchodzenia z buciorami w prywatne sprawy, ale lądował na świeczniku dlatego, że popełniał błędy.

8. ŁUKASZ SZCZECH

Znów dla odmiany – o arbitrze z Kobyłki zbyt wiele się nie mówi. A to w przypadku sędziów można uznawać za komplement. Zresztą tu niewiele się zmieniło, bo dokładnie to samo pisaliśmy o nim blisko dwa lata temu w poprzednim rankingu sędziów. Sugerowaliśmy w nim nawet, że Szczech zasłużył swoją postawą na większą szansę, gdyż wtedy jego ekstraklasowy licznik nie pokazywał nawet 20 spotkań. Dziś jest na nim już 40 meczów (choć w tym sezonie tylko pięć) i powinny spokojnie wpadać kolejne.

7. PAWEŁ GIL

Doświadczony sędzia, który przeszedł bardzo pozytywną metamorfozę. Przez lata postrzegaliśmy go jako jednego z najgorszych arbitrów. Chętnie podpisalibyśmy się wtedy pod każdą petycją, która skutkowałaby zesłaniem go gdzieś niżej lub do innych obowiązków. Ale z czasem Gil irytował nas już coraz mniej. A nawet pojawiło się swego rodzaju uznanie. Nazwaliśmy go kiedyś jednym z największych wygranych wprowadzenia VAR-u (arbiter z Lublina uchodzi za specjalistę od tego systemu) i zdanie wypada podtrzymać. Oczywiście miewa słabe okresy. W poprzednim sezonie zaliczył serię trzech meczów z rzędu z błędem (26. i 27. kolejka, przedzielone Pucharem Polski – niesłuszny karny i brak dwóch czerwonych kartek). Jednak generalnie wielu powodów, by się go czepiać, nie dostarcza.

6. PIOTR LASYK

Niedawno, za sprawą książki „W grze”, drugie życie dostała jego najgorsza chwila w zawodowej karierze. Mowa rzecz jasna o meczu Jagiellonii Białystok z Wisłą Płock. Zdecydował on o tym, że Nafciarze nie dostali się do pucharów. Gdyby nie pomyłki arbitra z Bytomia, CV byłego już selekcjonera wyglądałoby trochę inaczej. Warto jednak podkreślić, że od tego zdarzenia z końcówki sezonu 2017/18 Lasyk wygląda zdecydowanie lepiej. Nie powtórzył tak słabego występu. A posędziował od tego momentu już blisko 50 spotkań ligowych. Czy było blisko? No ze dwa razy tak. Co ciekawe, raz znów na Jadze, gdzie skrzywdził przyjezdną drużynę. Tym razem Śląsk Wrocław, przeciwko któremu gwizdnął naciąganego karnego po padolino Mystkowskiego. Tak, że do dzisiaj zastanawiamy się, jakim cudem nie cofnął decyzji.

5. TOMASZ KWIATKOWSKI

Zmartwił nas niedawno, gdy gwizdnął dwa karne z dupy w meczu Górnika Zabrze z Lechem Poznań. Później podreptał do monitorka i odwoływał decyzje. Były to fatalnie prowadzone zawody. Nawet jeśli finalnie nikogo nie skrzywdził (choć mógł wyrzucić z boiska Karlstroema już na początku, oj mógł). I takich przeciętnych spotkań miał w tym i poprzednim sezonie całkiem sporo, dlatego trzeba sobie jasno powiedzieć, że zaliczył zjazd. Nie tak spektakularny, po którym trzeba by myśleć o zmianie zawodu czy klasy rozgrywkowej, ale przypomnijmy, że Kwiatkowski niecałe dwa lata temu taki ranking na naszych łamach wygrał.

4. KRZYSZTOF JAKUBIK

Nie poprowadził spotkania w 16. kolejce, nie poprowadził w 17. serii gier. Nie dostał też żadnego z meczów, które zostaną rozegrane w najbliższy weekend. To pokłosie jego decyzji z gorącego starcia pomiędzy Wisłą Kraków a Piastem Gliwice. Ekipa Waldemara Fornalika od stanu 0-3 doszła do wygranej 4-3, ale z dużą pomocą arbitra. Najpierw odwołany karny dla Wisły na 4-0, a później odgwizdany dla Piasta na 3-3. Niestety niesłusznie. Tym samym na zakręcie wylądowała kariera sędziego, którego rozwój oceniamy… bardzo pozytywnie. Jeszcze niedawno zastanawialiśmy się, czy ten 37-latek, który w Ekstraklasie debiutował w 2012 roku, jest w stanie przeskoczył poziom, który będzie oznaczał solidność i ewentualnie coś więcej. W naszym odczuciu w poprzednim sezonie pokazał, że stać go na to. Ciekawi jesteśmy, jak zareaguje na chyba największy kryzys w dotychczasowej karierze.

3. JAROSŁAW PRZYBYŁ

Ambasador Kluczborka. W ostatni weekend posądziliśmy go o spory błąd, czyli niesłuszne wyrzucenie Marqueza w meczu Cracovii z Podbeskidziem, ale zreflektowaliśmy się w Niewydrukowanej Tabeli. Oznacza to tyle, że jego największą pomyłką w rundzie wiosennej pozostaje brak rzutu karnego dla Rakowa z Pogonią. A może i w całym sezonie, co generalnie dobrze świadczy o pracy arbitra. W poprzednim zdarzyło mu się chociażby skrzywdzić Górnik Zabrze w meczu z Wisłą Kraków. Ale generalnie tych pomyłek przy jego nazwisku nie ma wiele. Niedawno zaliczylibyśmy go tylko do ligowej klasy średniej, ale pokazał, że stać go na więcej. Jesienią posędziował aż 12 spotkań na 14 możliwych, a to też świadczy o dobrej formie.  Ma już 44 lata, więc niewiele z tym zrobi, ale liczymy na jeszcze kilka solidnych sezonów w lidze.

2. PAWEŁ RACZKOWSKI

Adaś Miauczyński wśród sędziów. Zawsze drugi, przynajmniej w naszych rankingach. Ale o ile w przypadku bohatera Marka Koterskiego taka pozycja była źródłem frustracji, o tyle Raczkowski ma powody do zadowolenia. Prezentuje stabilną formę na przestrzeni lat. Ma na koncie już całkiem pokaźną kolekcję meczów posędziowanych w Europie. W tym cztery spotkania w LM, ostatnio starcie Liverpoolu z Midtjylland w trwającej edycji. Ugruntował pozycję. W Ekstraklasie myli się rzadko i nieszczególnie spektakularnie (wyjątkiem jest bodajże mecz Śląska z Arką w poprzednim sezonie). Gwizdał finał Pucharu Polski 2019/20. A to też na krajowym podwórku wyraz tego, który z arbitrów jest w formie i zasłużył na nagrodę.

1. SZYMON MARCINIAK

Co tu dużo gadać – najlepszy polski sędzia. Jeśli były co do tego wątpliwości (a my takie mieliśmy po mundialu, zdarzyło mu się kilka wpadek), to zostały one rozwiane w dość efektowny sposób. W tym sezonie łapie od nas piątki i szóstki, dopiero za ostatnią kolejkę dostał czwórkę, a przecież w Białymstoku podjął decyzje, z których i tak prawdopodobnie się wybroni. Więcej negatywnych słów pada pod jego adres, gdy wyściubia nos poza Polskę. Roman Pawluczenko niedawno nazwał go „łajdakiem”, bo podarował rzut karny Turcji w meczu z jego rodakami. – Polacy nie lubią Rosjan i było to widać. Gramy w piłkę, a przychodzi taki gość w czarnym stroju i zabiera nam chęci do gry – mówił były napastnik. Miał rację, że Marciniak popełnił błąd. Ale ta pomyłka nie zmienia faktu, że mówimy o arbitrze z europejskiej elity. Jest na najlepszej drodze, by posędziować w życiu coś dużego.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

61 komentarzy

Loading...