Reklama

Czy ten tydzień będzie decydujący dla Dariusza Żurawia?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

08 lutego 2021, 15:36 • 4 min czytania 47 komentarzy

Słabe wyniki, słaba gra, głosy o nie najlepszej atmosferze. Nie jest to najłatwiejszy czas w historii Lecha Poznań, co tylko pokazuje, jak szybko może zmienić się sytuacja w futbolu, przecież wcale nie tak dawno Kolejorz zbierał pochwały. Że prezentuje atrakcyjną piłkę, sprzedaje za duże sumy, dostał się do Europy. Dziś tego już wszystkiego nie ma i kto wie, czy ten tydzień nie będzie w Poznaniu decydujący, bo coraz poważniej można się zastanawiać nad temperaturą stołka Dariusza Żurawia.

Czy ten tydzień będzie decydujący dla Dariusza Żurawia?

Uporządkujmy to. W lidze sytuacja Lecha jest beznadziejna. Miał gonić czołówkę, tymczasem w ciągu dwóch kolejek stracił cztery punkty do Pogoni i jeden do Legii. Owszem, nadrobił dwa do Rakowa, ale zaraz może się okazać, że to nie częstochowian trzeba gonić, tylko inne pozycje. Wygląda to naprawdę źle.

  • 19 punktów po 16 meczach
  • ledwie pięć oczek przewagi nad tak okrojoną strefą spadkową!
  • już dziewięć punktów straty do podium
  • tylko cztery zwycięstwa, tyle samo co Podbeskidzie i Wisła Kraków, mniej niż Warta, Wisła Płock i Cracovia

To nie są liczby godne Lecha, tylko jakiegoś średniaka, który zadowoli się dziesiątą pozycją lidze i więcej nie chce, nie potrzebuje. Naturalnie powstaje wiele znaków zapytania co do mentalności zwycięzców, jeśli chodzi o zarząd Lecha, mimo opowieści Rutkowskiego, że się nigdy nie podda, ale nawet ci miłośnicy Excela, nie trofeów, nie mogą być zadowoleni z obecnego stanu rzeczy.

NIE MA GRY, NIE MA LIDERÓW

Jeszcze gdyby gra się kleiła, a nie było wyników, moglibyśmy jako-tako przejść nad tym do porządku dziennego. W końcu przykładowy Piast też notował serię słabych rezultatów, ale każdy widział: to prędzej czy później musi odpalić. Tutaj nie mówimy o podobnym przypadku. Lech na boisku kompletnie nie przekonuje, w każdym meczu gra właściwie to samo, czyli klepie, klepie, a potem podaje w aut. Nie ma przyspieszenia, pomysłu, elementu zaskoczenia. W efekcie ostatni raz ta drużyna wygrała, uwaga, szóstego grudnia, z Podbeskidziem, kiedy każdy wygrywał z Podbeskidziem. No, ale Lech musiał odpuścić Ligę Europy, żeby to osiągnąć.

Zawodzą liderzy. Ramirez kręci kółeczka, z których nic nie wynika. Ishak właściwie nie dochodzi do sytuacji. Puchacz wciąż jest cieniem samego siebie z Europy (ostatni mecz na notę wyjściową zagrał w ósmej kolejce). Wsparcia od skrzydłowych nie ma praktycznie żadnego – zebrani w kupę uzbierali łącznie dwa gole, dwie asysty i dwa kluczowe podania (jeden Sierpina w Podbeskidziu ma cztery asysty i kluczowe podanie). Tak naprawdę na przyzwoitym poziomie gra tylko Tiba, ale sam Tiba nie wystarczy.

Reklama

Można się więc zastanawiać, czy obniżka formy właściwie wszystkich kluczowych piłkarzy, to przypadek, czy jednak do przypadku ta sytuacja ma daleko.

KŁOPOTY Z ATMOSFERĄ?

Poza tym – w samym klubie nie najlepiej ma być z atmosferą. Krzysiek Stanowski pisał: – Przedwczoraj, łagodnie mówiąc, Pedro Tibie nie spodobała się pamiątkowa koszulka, jaką do szatni przyniósł mu Tomasz Rząsa. Szatnię musieli opuścić i koszulka, i Rząsa.

Klub, na łamach Interii, oczywiście to neguje. Czytamy: Lech zaprzecza, aby taka scena miała miejsce. Pedro Tiba powiedział jedynie, że to nie jest dobry moment na podobne uroczystości. Nie wyrzucał jednak nikogo ani nie zbeształ.

Każdy sobie może wybrać, komu chce wierzyć, ale po pierwsze przy dobrej atmosferze brakuje nawet takich plotek, po drugie to nie byłby pierwszy raz, kiedy Lech chce pozować na poważną korporację, a w rzeczywistości wychodzi na sklepik szkolny bez drożdżówek.

JAK OCENIĆ ŻURAWIA?

To wszystko sprawia, że z coraz większym niepokojem można patrzeć na Dariusza Żurawia. Czy on to jeszcze wszystko ogarnia, czy ma pomysł na wyjście z kryzysu? W takich sytuacjach wypada spojrzeć, czy klub dostarczył trenerowi wszelkie narzędzia, czy też czegoś mu brakuje i nie powinno się oczekiwać kwadratowych jaj. No i trudno nam akurat tutaj wiele zarzucić rządzącym Lechem. Owszem, okienko mimo rekordowych wpływów nie było szalone, ale mimo wszystko klub dokonał wzmocnień. Uprzedził Legię w walce o Salamona, Karlström to jednak mistrz Szwecji, Milić ma ciekawą i dość poważną przeszłość, zobaczymy jak sprawdzi się Kvekveskiri.

Na pewno Lech nie miał i nie ma kadry, by walczyć na trzech frontach, ale na dwóch? Absolutnie tak. Komfort Żurawia w pracy jest dość spory, na pewno taki, by wymagać ogrania Zagłębia Lubin, które linię obrony spinało na agrafki, czy Górnika Zabrze, który problem z głębią kadry od zawsze ma ogromny. I jak przyznawał u nas Artur Płatek: stać go tylko na transfery za zero euro, zero złotych.

Reklama
Dlatego w momencie, gdy odpadła już na amen Kolejorzowi Liga Europy, można wymagać czegoś więcej niż dwóch punktów zdobytych w mocno średnim stylu.

To się nie mieści w głowie, ale dziś naprawdę można się zastanawiać, czy Lech ogra Radomiaka w Pucharze Polski, mimo że Radomiak jest w środku przygotowań do wiosny na zapleczu. Powinien to zrobić, ale swoją grą tak nie przekonuje, że wątpliwości są uzasadnione. A przecież odpadnięcie z Pucharu Polski byłoby może i końcem sezonu dla Kolejorza. W lidze uratować cokolwiek bez Pucharu Maja będzie cholernie trudno, jedyna droga do Europy wiedzie chyba właśnie przez puchar.

Nie chcielibyśmy być w skórze Dariusza Żurawia, jeśli z niego poleci. Wówczas uzasadnione będzie pytanie: czy budujemy dalej z nim, czy przygotowujemy bazę już pod kolejny sezon z innym szkoleniowcem? I odpowiedź może być dla Żurawia niezbyt przyjemna.

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Piotr Rzepecki
0
Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Komentarze

47 komentarzy

Loading...