Reklama

Goliat zrobił swoje. Lewandowski z dubletem w klubowych MŚ

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

08 lutego 2021, 21:34 • 3 min czytania 10 komentarzy

Najciekawsze wydarzenia w tym spotkaniu? Poza dubletem Roberta Lewandowskiego rzeczy niezwiązane z boiskiem. Okej, Polaka można pochwalić, hurra, ale pamiętajmy, że to był jego standardowy dzień w biurze. Bardziej przykuwał uwagę fakt obecności kibiców na stadionie. Nie spodziewaliśmy się pierwszorzędnych fajerwerków, takich też nie dostaliśmy.

Goliat zrobił swoje. Lewandowski z dubletem w klubowych MŚ

Bayern oczywiście dominował, nie mogło być inaczej, ale konkretnych szarż na rywala nie widzieliśmy zbyt często. Ot, faworyci wyszli na murawę i w sposób spokojny wykonali robotę. Nie ma nad czym się specjalnie rozwodzić, a co najwyżej warto sobie wyobrazić, jak takie Al Ahly radziłoby sobie w Ekstraklasie. No, kilka drużyn mogłoby mieć problem. To byłoby ciekawe.

Dawid nie wystraszył się Goliata

Strzelanie dla Bayernu rozpoczęło się już w 17. minucie. Nic niespodziewanego, ot, większym zaskoczeniem był fakt, że w pierwszej połowie ekipa „Lewego” nie dołożyła już żadnego gola. Sam Robert zrobił zaś swoje: znalazł się we właściwym miejscu i czasie, pokonał bramkarza po zamieszaniu w polu karnym. Klasa, tak jak klasowym podejściem do meczu wykazało się Al Ahly. Nie ustawiło się do ścięcia gilotyną, wykazywało inicjatywę w grze ofensywnej, potrafiło skontrować większą liczbą zawodników. Wiadomo, że w kluczowych momentach brakowało umiejętności indywidualnych, ale warto docenić, że Dawid nie przestraszył się Goliata.

Al Ahly chciało grać w piłkę i rozgrzało nawet Neuera, choć takich okazji, jakie tworzyła ekipa Flicka, trudno było od Egipcjan oczekiwać. Bayern posiadał dobitną przewagę, gole mogli zdobyć jeszcze Lewandowski i Marc Roca, jednak strzały albo lądowali poza światłem bramki, albo robotę w defensywie robili goście.

Bayern wygra pierwszą połowę i mecz z Lazio w Lidze Mistrzów – kurs 2,35 na SUPERBET!

Nie łudziliśmy się, że druga odsłona spotkania będzie wyglądać podobnie. Ferajna z Monachium prędzej czy później musiała docisnąć śrubę, żeby nie prosić się o przypadkowe kłopoty przy tak skromnym prowadzeniu. To się stało, Bayern próbował, próbował i próbował. Niektórzy piłkarze wręcz irytowali, na przykład Coman, który co rusz porywał się na strzelenie gola stadiony świata. Oczywiście bezskutecznie. Monachijczykom brakowało konkretów, mimo że znacznie przeważali w statystyce uderzeń w kierunku bramki El Shenawy’ego. Postrzelali trochę Sane czy Alaba, ale rzadko kiedy po skrzętnie przygotowanych akcjach. Bardziej z dystansu lub pozycji, które nie dawały optymalnych szans. Wiecie, dużo szumu, ale w tabelkach xG raczej krucho.

Reklama

Formalnościom musiało stać się zadość

Trudno powiedzieć, w jakim stopniu wynikało to z podejścia zawodników Bayernu, ci raczej nie włączyli pełnych obrotów, a w jakim od gry defensywnej Egipcjan, którzy postawili niełatwe warunki. Co by nie mówić, poza nielicznymi wyjątkami piłkarze z Kairu nie pozwoli na zbyt wiele klarownych sytuacji we własnym polu karnym. Liczby mogą wskazywać, że niemiecka ekipa zmuszała swoich rywali do obrony Częstochowy, ale nic z tych rzeczy. Mistrzowi Egiptu trudno było dobrać się do skóry. Podopieczni trenera Mosimane wytrzymywali tempo meczu pod kątem motorycznym i organizacyjnym. Słowem: plamy wstydu  na występie nie było.

Na potężnego Roberta nie ma jednak mocy, która mogłaby go powstrzymać. Złota zasada. W końcu Bayern wypracował sobie tę jedną sytuację, konkretnie Sane. Niemiec znalazł miejsce przy linii końcowej i dośrodkował prawą nogą do „Lewego”, który dopełnił formalności. Pusta bramka, główka, gol. Nie powiemy, że Bayern mierzył się już z większymi wyzwaniami w tym sezonie, bo obrazilibyśmy egipskiego underdoga. Ale powiedzmy sobie szczerze: każdy inny wynik niż zwycięstwo Bawarczyków przyjęlibyśmy z małym szokiem. A tak, cóż, nie bez problemów, ale udało się zdobyć finał klubowych MŚ i tym samym otworzyć drzwi do zdobycia kolejnego trofeum. Tam czekają już Tigres z Meksyku.

Al Ahly – Bayern Monachium 0:2 (0:1)

Lewandowski 17′, 86′

Fot. Newspix.pl

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...