Reklama

Nie zadzieraj z PSG

redakcja

Autor:redakcja

07 lutego 2021, 23:40 • 4 min czytania 7 komentarzy

Nie da się opowiadać o meczach Marsylii z PSG tylko przez pryzmat samego boiska. Za płytkie by to było. Trzy starcia tych dwóch zwaśnionych klubów z tego sezonu obfitowały w mniej lub bardziej brutalne faule. Szamotaniny. Szarpaniny. Kartki. Pretensje, wyzwiska, inwektywy. Większe i mniejsze wojny. Naprawdę specyficzne były to boje, kumulujące w sobie hekatombę negatywnych emocji. I tym razem atmosferę można było ciąć nożem. Niech nie zmyli was przepych Ligue 1, milionerzy biegający po murawie, niemało dużych nazwisk i atmosfera wielkiej piłki. Oglądając to starcie, podsumowujące na poły marsylską, na poły paryską trylogię, momentami czuliśmy się niczym na jakiejś toksycznej remizowej imprezie.  

Nie zadzieraj z PSG

Serio.

Weźmy taki barbarzyński kopniak Dimitriego Payeta w biodro Marco Verratiego. 33-letni Francuz nawet nie był zdziwiony, kiedy w doliczonym czasie gry wyleciał z boiska. Niby spojrzał wzrokiem tęskniącym za intelektem na czerwoną kartkę w rękach arbitra, ale sam doskonale wiedział, że za takie kryminały udaje się przedwcześnie pod prysznic.

Albo żałosne zachowanie Alvaro Gonzaleza, który tylko czekał aż Neymar wejdzie na boisko, żeby zaistnieć. Jeśli ktoś nie wie, to między panami iskrzy od dłuższego czasu. Zaczęło się od jesiennego ligowego zwycięstwa Marsylii. Przez całe spotkanie brazylijski gwiazdor PSG kopany był niemiłosiernie po nogach, a kiedy ponoć dodatkowo usłyszał od Alvaro, że jest małpą, a Hiszpan lubi zabawiać się z jego siostrą, wściekł się i doszło do rękoczynów, które przyniosły pięć czerwonych kartek. Spór przeniósł się poza boisko. Alvaro odpowiedział, że jeśli ktoś słyszał rasistowskie wyzwiska, to nie Neymar, tylko on sam i jego kolega z drużyny Hiroki Sakai. Jaka była prawda? Trudno powiedzieć.

Tak czy inaczej, Alvaro kopał później Neymara w Superpucharze, a na Twitterze wrzucił zdjęcie, na którym niesportowo żałosny sposób zatrzymywał uciekającego mu przy linii Brazylijczyka z dopiskiem „rodzice uczyli mnie, żeby wyrzucać śmieci” i tak to się wszystko toczyło. Teraz spotkali się po raz kolejny. Chronologia zdarzeń była prosta: Neymar wszedł i zaraz spotkał się przy linii z Alvaro. Piłkarzem lepszym – jakieś milion razy – jest ten pierwszy, więc stało się to.

Reklama

Szkoda gadać. Zdaje się, że Hiszpan opłacił to zdarzenie kontuzją. Może i dobrze, bo abstrahując od całego konfliktu, im mniej boiskowych morderców i siepaczy, tym lepiej dla tego sportu.

Bo na murawie generalnie więcej argumentów miało PSG. Widać było, że jest to drużyna znajdująca się na trochę innym poziomie niż Marsylia. W innym miejscu. Paryżanie nie musieli tłamsić rywala, nie musieli dominować, żeby strzelać bramki. Byli po prostu skuteczniejsi. Wyraźnie lepsi. Doskonale pokazywała to bramka Kyliana Mbappe. To była jedna zabójcza kontra. Di Maria wypuścił Francuza prostopadłym podaniem, a ten pognał niczym bolid Formuły 1 czy inny Usain Bolt i nie pozostawił najmniejszych szans Mandandzie. Fenomenalnie ogląda się Mbappe, kiedy ma tylko trochę wolnej przestrzeni, tylko trochę miejsca, żeby się rozpędzić. W pędzie jest nie do zatrzymania.

Równie imponująca jest też umiejętność Mauro Icardi do wykorzystywania każdej nadążającej się okazji. Nawet najmniejszej. Tym razem bramkę strzelił plecami, w asyście defensora Marsylii, w sytuacji, po której nikt nie spodziewałby się, że będzie w stanie strzelić gola. Ale Argentyńczyk ma to zapisane w kodzie genetycznym. Inna sprawa, że potem kilka razy w niezłych sytuacjach kiksował.

Generalnie wydaje nam się, że PSG pyknęło Marsylię nie przyspieszając biegu. Kilka razy czy to Mbappe, czy Neymar, czy Icardi, czy jakikolwiek inny gracz paryskiej drużyny wybierali nieszablonowe, mocno ryzykowne i luzackie, może wręcz orlikowe rozwiązania rozgrania ofensywnych akcji, co uniemożliwiało wbicie jeszcze jednej bramki i ostatecznego zamknięcia meczu. Ale zabawa, to zabawa, w końcu jedynym pomysłem Marsylii na gonienie wyniku były faule i czyhanie na błąd niepewnego Sergio Rico. Pierwsza idea nie sprawdziła się ani w jednym celu. Druga spełzła na niczym, kiedy hiszpański golkiper obronił próbę Pape Gueye, będącą zarazem jedyną poważniejszą próbą Marsylii.

Reklama

Krótko: nie zadziera się z PSG, bo dostaje się w papę.

Marsylia 0:2 PSG

Mbappe 9′, Icardi 24′

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Bartek Wylęgała
0
Kolejny cios dla Chelsea. Enzo Fernandez nie zagra do końca sezonu

Francja

Francja

Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Bartosz Lodko
5
Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
4
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
21
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Komentarze

7 komentarzy

Loading...