Reklama

Piątkowski ma szansę zostać kolejnym drogocennym „Bykiem”

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

01 lutego 2021, 17:16 • 8 min czytania 15 komentarzy

Niektórzy kibice mogli poczuć się wczoraj delikatnie rozczarowani, gdy dowiedzieli się, że Kamil Piątkowski ostatecznie przejdzie do stajni Red Bulla w Salzburgu. W ostatnich dniach bowiem pojawiały się doniesienia o poważnym zainteresowaniu ze strony Milanu oraz Borussii Dortmund, tak więc ich apetyty zostały rozbudzone. Oto kolejny Polak zostałby częścią wielkiego europejskiego klubu, a finalnie skończyło się na drużynie z ligi austriackiej. Jednak już na chłodno analizując ten ruch transferowy, należy uznać go za w pełni logiczny i racjonalny.

Piątkowski ma szansę zostać kolejnym drogocennym „Bykiem”

Można znaleźć wiele argumentów uzasadniających decyzję obrońcy Rakowa. Klub posiada imponującą bazę treningową, jego cele oraz aspiracje sięgają daleko poza własne podwórko, a na dodatek założenia idą w parze z ich realizacją. Red Bull w ostatnich sezonach poczynił progres w kwestii występów w europejskich pucharach. Z całą pewnością jest to jeden z najsilniejszych klubów z grupy znajdującej się w przedsionku dla elity.

Zresztą, mówimy o drużynie, która przed oraz w trakcie sezonu 2019/20 sprzedała aż sześciu graczy za kwotę większą niż dziesięć milionów euro. Do kasy klubowej wpłynęło za nich łącznie prawie 90 milinów euro. Dla działaczy z miasta, w którym to urodził się Wolfgang Amadeusz Mozart, nie jest problemem zapakować w walizki kilka baniek i przekazać je innemu klubowi w zamian za danego zawodnika.

Krajowy dominator, który wreszcie przebił szklany sufit Ligi Mistrzów

W 2005 r. dla salzburskiej piłki nastąpił moment przełomowy. Red Bull przejął ekstraklasową Austrię Salzburg. Od razu zmienił nazwę klubu (na Red Bull Salzburg), stadionu (na Red Bull Arena), herb (na logo z wizerunkiem dwóch byków i nazwą napoju) i barwy (z fioletowych na biało-czerwone). Ogłosił, że poprzednie sukcesy odchodzą w zapomnienie, zostaje tylko czysta karta. Zespół szybko zaczął grać pierwsze skrzypce na krajowym podwórku.

Większość kibiców z czasem zaakceptowała nową rzeczywistość. W reportażu Jakuba Białka jeden z liderów tamtejszego ruchu kibicowskiego wypowiedział się na ten temat: Część fanów została przy Austrii, a część odeszła do Red Bulla. Z kibicowskiego punktu widzenia szkoda, że Red Bull zmienił herb i nazwę klubu. To błąd, bo dziś kibicowsko stalibyśmy o wiele lepiej i z tego względu mogę krytykować naszego właściciela. Pierwsze mecze były dla nas wszystkich szokiem. Myślałem, że znam ten stadion i ten klub, ale wszystko było inne. Wtedy pierwszy raz pomyślałem sobie: co stało się z moją drużyną, z moim miastem? Z jednej strony starzy kibice Austrii, z drugiej ci nowi, którzy chcą się podpiąć pod Red Bulla i przychodzą popatrzeć na dobrą piłkę. Z czasem to wszystko się jednak ułożyło i dziś najgorsze chwile w roku to te, gdy jest przerwa na reprezentacje.

Reklama
*

Na krajowym podwórku Red Bull jest obecnie hegemonem. Nieprzerwanie od sezonu 2013/14 znajduje się na samym szczycie austriackiej piłki klubowej. Wprawdzie – co jakiś czas – ktoś depcze im po piętach, jednak aktualnie nikt nie jest w stanie dorównać ekipie z Salzburga. I to pod każdym względem. O ile „Byki” w błyskawicznym tempie zdominowały tamtejszą Bundesligę – od 2005 r. tylko cztery razy zeszły z piedestału, tak upragniony awans do rozgrywek Ligi Mistrzów okazał się dla nich czternastoletnią wyboistą odyseją. Powiedzieć, że ciążyło nad nimi fatum, to jak nie powiedzieć nic. Wreszcie w 2019 r. udało im się ta sztuka. Co ciekawe, dopiero za sprawą tego, że w tamtym roku mistrz Austrii nie musiał już przechodzić eliminacyjnej drogi. Miejsce w fazie grupowe miał już z góry zapewnione.

Natomiast trzeba to podkreślić: awans z automatu do Champions League był konsekwencją bardzo dobrych występów w Lidze Europy i sumiennie nabijanego współczynnika. W pewnym momencie liga austriacka okupowała jedenastą pozycję w rankingu UEFA. Red Bull mozolnie zapracował sobie na to, aby uniknąć eliminacyjnych koszmarów w postaci Maccabi Tel Aviv czy Dinama Zagrzeb.

*

Owszem, Austria już dawno przestałą być dla naszych graczy ziemią obiecaną. Jeszcze na początku XXI wieku masowy exodus polskich piłkarzy był bardzo powszechnym zjawiskiem. Polacy mieli tam doskonałą renomę. Wystarczy napisać, że Radosław Gilewicz zdobył koronę króla strzelców w sezonie 2001/02 i cztery razy z rzędu świętował mistrzostwo. A przecież lista naszych zawodników, którzy złotymi zgłoskami zapisali się w klubowych annałach, jest zdecydowanie dłuższa. Tamtejsze rozgrywki nie są już w żaden sposób znacząco konkurencyjne w stosunku do Ekstraklasy.

Kamil Piątkowski nie zaliczy ogromnego przeskoku pod względem poziomu ligowego. Z kolei szansa regularnych występów na arenach całej europy na pewno stanowi podstawowy czynnik, który może wpłynąć na rozwój jego kariery.

Występy RB Salzburg w europejskich pucharach w ostatnich pięciu sezonach:
  • 3. miejsce w grupie LM, minimum 1/16 finału LE – sezon 2020/21
  • 3. miejsce w grupie LM, 1/16 finału LE – sezon 2019/20
  • 1/8 finału LE –  sezon 2018/19
  • 1/2 finału LE – sezon 2017/18
  • faza grupowa LE – sezon 2016/17

Amerykański szlifierz diamentów

Obrońca Rakowa Częstochowa od lipca trafi pod pieczę trenera, który przybył do Europy zza Oceanu Atlantyckiego. Jesse Marsch jest sztandarowym przykładem awansu trenerskiego w ogromnej strukturze zależności pomiędzy klubami spod znaku byka. Pierwszym przystankiem była praca w New York Red Bulls. Choć mogłoby się wydawać, że dzięki ogromnym możliwościom finansowym będzie próbował na szybko zmontować ekipę ze znanych, trochę już podstarzałych gwiazd europejskiej piłki, to Amerykanin wybrał własną filozofię budowy zespołu – rozwój talentów.

Skupił się kreowaniu nowych piłkarzy, którzy wyrośli na bohaterów, w odstawkę poszły gwiazdy europejskiego formatu. Świetnie dogadywał się też z trenerami drugiego zespołu i akademii. Często samodzielnie monitorował rozwój poszczególnych graczy i wprowadzał ich do pierwszego zespołu. Pomógł mu z pewnością fakt, że akademia NY Red Bulls była akademią darmową. I zanim liga odgórnie nałożyła taki wymóg, a rezerwy występujące w USL to też jedna z mocniejszych drużyn. To właśnie tam grają najbardziej wyróżniający się wychowankowie, piłkarze wybrani w SuperDrafcie MLS przez Czerwone Byki i ci, którzy byli na liście działaczy klubu, ale np. zostali odrzuceni po drafcie przez inne zespoły – tak  Katarzyna Przepiórka opisała jego początki w roli szkoleniowca.

Reklama

Dobra praca i rekordy w USA nie przeszły bez echa w głównej siedzibie Red Bulla. Bardzo szybko pojawiały się pierwsze plotki łączące Marscha z przenosinami do Europy. 

*

Kiedy latem 2018 Jesse Marsch objął stanowisko asystenta trenera RB Leipzig, w Stanach Zjednoczonych zostało to przyjęte ze swego rodzaju zdziwieniem. Wróżno bowiem mu przejęcie posady selekcjonera kadry narodowej, a jednak postanowił na jakiś czas delikatnie usunąć się w cień. Przez cały sezon 2018/19 pobierał lekcję u Ralfa Rangnicka, a potem został mianowany głównodowodzącym ekipy z Salzburga.

Nie został w entuzjastyczny sposób przyjęty przez austriackich fanów. Na starcie musiał zmierzyć się z ich dezaprobatą, którą głośno wyrażali w akcji „Nein zu Marsch”. Szybko udowodnił, że się mylili. To pod jego okiem nastąpiła eksplozja formy Erlinga Haalanda, a zespół gra niezwykle widowiskową i ofensywną piłkę.  Amerykański trener znany jest z dużej elastyczności pod kątem ustawienia zespołu. Bardzo często w trakcie meczu – w zależności od sytuacji – zmienia graczom pozycje.

– W mojej codziennej pracy staram się uczyć i być najlepszą wersją siebie. Tak trenuję, tak się prowadzę i tak uczę. Myślę, że właśnie dlatego staram się wykorzystać każde moje doświadczenie. Dodaje je do tego, kim jestem i co staram się robić. A dokładniej (…) zawsze starałem się ewoluować i być innowacyjnym, jeśli chodzi o to, jak dobrzy możemy być. 

Powiązania z RB Lipsk i piłkarska galeria handlowa

Sieć skautingu Red Bulla obejmuje praktycznie cały świat. Filozofia klubu wciąż jest niezmienna – wyszukiwanie najzdolniejszych piłkarzy z każdego zakątka kuli ziemskiej, obróbka i sprzedaż do silniejszej ligi. Naprawdę imponujące jest to, na jaką skale dokonują drenażu tamtejsi łowcy talentów. Ich macki sięgają nawet na nikomu nieznane afrykańskie boiska.

Z kolei, gdy dany piłkarz przebije się do pierwszego składu, prawidłowo rozwija się oraz zdecydowanie wyróżnia na tle reszty zespołu, zazwyczaj na stole działaczy ląduje wielomilionowa oferta od młodszego, ale zarazem silniejszego brata z Lipska. Nie bez przyczyny austriacki klub uważa się za bezpośrednie zaplecze lub filię niemieckiego oddziału Red Bulla.

Najdroższe transakcje na linii RB Salzburg – RB Lipsk
  • Naby Keita: 30 milionów euro, sezon 2016/17
  • Dominik Szoboszlai: 20 milionów euro, sezon 2020/21
  • Amadou Hiadara: 20 milionów euro, sezon 2019/20
  • Hannes Wolf: 12 milionów euro, sezon 19/20
  • Dayot Upamecano: 10 milionów euro, sezon 16/17
  • Hee-chan Hwang: 9 milionów euro, sezon 20/21

Absolutnie nie oznacza to tego, że ewentualny przyszły transfer Piątkowskiego będzie związany z przejściem do Lipska. Austriacy regularnie dostarczają dobrej jakości zawodników do innych ekip z niemieckiej Bundesligi. Jeżeli pojawi się kusząca oferta z innych lig zagranicznych, nie blokują danego zawodnika. Monas Dabbur przeszedł za 17 milionów euro do Sevilli, a jeszcze wcześniej zbili kokosy na transferze Sadio Mane do Southampton.

Pod względem aspektów sportowych nietrudno zauważyć powiązania pomiędzy tymi zespołami. A już tym bardziej pod względem szeroko pojętej organizacji. Choć na potrzeby wymogów ze strony UEFA, by móc zostać dopuszczonym do europejskich pucharów, klub z Salzburga musiał przejść lifting nazwy oraz logo. W Europie występuje pod szyldem nie Red Bull Salzburg, a FC Salzburg. W herbie nie znajdują się dwa byki, a jeden. Potrzebna była również zmiana struktury finansowania klubu. W papierach koncern energetyków jest wyłącznie sponsorem reklamującym się na koszulkach i stadionie.

Papier to papier, a rzeczywistość to rzeczywistość.

*

Jeżeli Kamil Piątkowski będzie prezentował bardzo dobrą dyspozycję, nie powinien zasiedzieć się w Salzburgu. Przede wszystkim klub nie robi swoim zawodnikom problemów z odejściem. Polak postawił krok naprzód. Teraz już od jego zdrowia oraz zaangażowania będzie zależeć to, czy uda mu się wykorzystać szansę. Trafił do specjalistycznej pracowni piłkarskiej i wydaje się, że na ten moment podjął najbardziej rozsądną decyzję.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
2
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Komentarze

15 komentarzy

Loading...