Reklama

Arsenal kontra Manchester United? Niby spoko, ale czegoś zabrakło

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

30 stycznia 2021, 21:13 • 4 min czytania 6 komentarzy

To zdecydowanie nie był zły mecz. Zasługiwał na coś więcej niż krytyczne spojrzenie podyktowane bezbramkowym wynikiem. Niemniej próżno uciec od stwierdzenia, że starcie Arsenalu i Manchesteru United mogło być trochę ciekawsze. A właściwie powinno być. 

Arsenal kontra Manchester United? Niby spoko, ale czegoś zabrakło

Obydwa kluby grały przecież o coś. Czerwone Diabły chciały zmyć plamę na honorze, która pojawiła się po meczu z Sheffield United. Kanonierzy natomiast chcieli nieco zredukować stratę do europejskich pucharów, pozostając na dobrych torach, na które Arteta zdołał wprowadzić swój zespół jakiś czas temu. Niestety, walki do upadłego nie uświadczyliśmy. Było nieźle, były momenty, ale czy było ciekawie? No niekoniecznie.

Zamiast starć na każdym centymetrze, byliśmy świadkiem raczej delikatnej potyczki, w której oba zespoły bały się zaryzykować. Statyczna postawa zawodników dominowała przez większość spotkania. Nie oznaczało to jednak, że nie mogły paść bramki, bo mimo tego leniwego tempa piłkarze obu drużyn zdołali coś wykombinować. Warto jednak zauważyć, że niebezpieczeństwo było stwarzane przede wszystkim za sprawą stałych fragmentów, bo jeśli idzie o płynne konstruowanie akcji, to widoczne były ciężary. Ani Pogba, ani Fernandes, ani Martinelli nie porwali dzisiaj swoją grą i tak naprawdę jedynie Cavani oraz Rashford zaprzepaścili dwie dobre okazje wypracowane przez kolegów.

Zwaliła z nóg przede wszystkim sytuacja, w której źle zachował się Anglik. Napastnik Czerwonych Diabłów miał przed sobą cały lewy róg bramki i Bernda Leno ustawionego z prawej strony. Zamiast jednak huknąć w kierunku Niemca, zdecydował się wycofać piłkę, w konsekwencji czego Manchester nie wskórał zupełnie nic.

Po drugiej stronie na uwagę zasługiwała akcja Williana, który chwilę po wejściu na boisko zmarnował doskonałą szansę, zostając zablokowanym przez rywala. Poza tym próbował jeszcze Pepe, ale jego strzały za każdym razem lądowały trochę obok słupka.

Reklama

Reszta? Brała się przede wszystkim z nierozsądnych fauli rywala.

Pojedynek na celność

Abstrahując od sytuacji piłkarzy Solskjaera, Arsenal i Manchester wyglądały, jakby chciały rozstrzygnąć ten mecz w nieco bardziej szalonej wersji „papier, kamień, nożyce”. Tylko zamiast gestów rękoma, byliśmy świadkami naparzania się na rzuty wolne. Kto lepiej kopnie ustawioną przez sędziego piłkę – wygrywa. Szkopuł tkwi w tym, że żaden z piłkarzy nie popisał się wystarczającą celnością.

Najbliżej był Lacazette, który zabrał piłkę Pepe i zdecydował o egzekwowaniu rzutu wolnego. Uderzył bardzo dobrze, lecz koniec końców uczynił to niecelnie. Futbolówka zatrzymała się na poprzeczce bramki De Gei i chociaż na chwilę obudziła kibiców uśpionych przez zawodników obu drużyn.

Nie można się bowiem było pozbyć wrażenia, że nie wszystko w tym meczu dobrze zagrało. Przecież wcale nie musiał się skończyć 0:0, tutaj mogły być bramki i to wcale niemało! Szkoda jedynie, że wszystkiemu brakowało płynności, przez co dostaliśmy dość ciężkostrawny produkt. Gdyby któraś z drużyn zdołała otworzyć wynik, pewnie obraz spotkania uległby zmianie. A tak ani Arsenal, ani Manchester United nie czuły wewnętrznej potrzeby, by rzucić się przeciwnikom do gardła.

W gruncie rzeczy ten mecz nic w ich sytuacji nie zmienia.

Porządek został utrzymany

Kanonierzy dalej ściskają się w środkowej strefie razem z kilkoma innymi ekipami. Punkt zdobyty w dzisiejszym meczu pozwolił im mimo wszystko delikatnie zredukować stratę do Evertonu. Niewykluczone, że zbliży ich też do West Hamu, który jutro zmierzy się z Liverpoolem. Biorąc pod uwagę te okoliczności, remis nie jest wcale tak zaskakującym, ani niekorzystnym wynikiem.

Reklama

Manchester zaś wyciągnął wygodnie nogi i dalej może obserwować świat z pozycji wicelidera. Jasne, może niedługo drugie miejsce stracić, bowiem Leicester stanie przed taką szansą, gdy podejmie Leeds United Marcelo Bielsy. Jednak w gruncie rzeczy Czerwone Diabły nadal pozostają w komfortowej sytuacji w kontekście awansu do Ligi Mistrzów. Nie można też skreślać ich w walce o mistrzostwo, bo strata do Manchesteru City wcale nie jest taka duża, wynosi jedynie trzy punkty. The Citizens wciąż są do złapania. Remis jest zatem cenny – znacznie bardziej, niż rzucenie wszystkiego na szalę i narażenie się na jedną z zabójczych kontr Arsenalu. A że obserwatorzy ucierpieli? No trudno.

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Anglia

Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
9
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Komentarze

6 komentarzy

Loading...