Reklama

Real rozsierdzony, kibic zadowolony

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2021, 23:10 • 3 min czytania 7 komentarzy

Jeśli można w jakikolwiek sposób próbować zmyć plamę na śnieżnobiałej królewskiej koszulce – to w taki sposób jak dzisiaj. Real Madryt świeżo po pucharowej wtopie pojechał do Kraju Basków i przynajmniej częściowo zrehabilitował się w oczach kibiców. Rozwścieczony i rozdrażniony Real rzucił się na to biedne Alaves z taką zaciekłością, że w przerwie było już właściwie po meczu.

Real rozsierdzony, kibic zadowolony

Stado wygłodniałych wilków, wikingowie w akcji desantowej na niewinną angielską wioskę, seniorzy o 12.01 wbiegający do sklepów. Jest wiele określeń, czujemy, że sami doskonale łapiecie, jaki był dzisiaj Real w pierwszych minutach spotkania. Tak wkurwionego, tak zaciekłego Realu nie widzieliśmy już dawno. Jasne, im zdarzały się świetne mecze, nawet w tym sezonie, ale zazwyczaj wynikały po prostu z wyższej piłkarskiej jakości, z indywidualnych błysków, dobrze zmontowanych kontrataków. Dziś? Dziś mieliśmy boksera wagi ciężkiej, któremu ktoś obraził matkę.

Już w pierwszym kwadransie dwie niezłe sytuacje miał Karim Benzema, po jednej z nich trafił w słupek, a swój dość groźny strzał dołożył Luka Modrić. Aktywny był Ferlan Mendy, dobre zawody grał Toni Kroos, który zresztą dorzucił piłkę na głowę Casemiro przy pierwszym trafieniu. Nawet Eden Hazard zaczął wyglądać w sposób minimalnie uzasadniający kwotę, jaką na niego wydano.

Gole były kwestią czasu.

Real wylądował na przeciwniku jak zawodnik MMA, który dopadł rywala w dosiadzie – ten leżący może się jeszcze jakoś bronić przed młotkowaniem, ale generalnie nokaut jest bliski. Zwłaszcza gdy w takiej formie jak dzisiaj są zawodnicy środka pola. To, co momentami wyrabiał Luka Modrić, przypominało nam beztroski czas Mistrzostw Świata w 2018 roku. W drugiej połowie miał sytuację, gdy zablokował w jednej akcji dwa podania rywala, a przy trzecim po prostu przejął piłkę. Nieprawdopodobnie pracowity, pożyteczny w pressingu i destrukcji, świetnie współpracujący z Kroosem. Ale i oferujący ten charakterystyczny błysk. Piłka do Benzemy przy czwartym golu? Bajka. Podanie do Mendy’ego na 2:0? Delicje. No i jeszcze te próby z dystansu, ten balans ciałem.

Dzisiaj grał tak, jak zdobywca Złotej Piłki grać powinien, 35 lat na karku nie stanowiło żadnego ciężaru.

Reklama

A trzeba przyznać, że i Kroos był jego godnym kompanem. Asysta Hazarda piętą nie mogłaby bez niego mieć miejsca. Gol Belga również – to właśnie Kroos ruszył do pressingu, odebrał piłkę rywalowi i obsłużył byłego piłkarza Chelsea podaniem. Być może to zbyt odważna teza, ale z tak dysponowanym duetem Kroos-Modrić, dobrze wypadłby dzisiaj każdy napastnik, każdy skrzydłowy i każdy blok obronny.

W przodzie po prostu wystawiali ciasteczka gotowe do skonsumowania, w tyłach – nie dopuszczali przeciwników do sytuacji, w której obrona mogłaby się pomylić.

W tych tonach lukru jest naprawdę tylko jedna gorzka pigułka – bramka stracona po stałym fragmencie, pogubieniu krycia w prosty, wręcz banalny sposób. Przez to wynik wygląda zdecydowanie mniej okazale, niż powinien. Można oczywiście jeszcze ponarzekać na skuteczność. Benzema raczej powinien dołożyć przynajmniej jedną sztukę, odrobinę celniejszy powinien być Varane, ale to już jest czyste czepialstwo.

Real zagrał dzisiaj piękny koncert pod batutą dwóch maestro środka pola. Na swój poziom wzbił się Benzema, swoje dorzucili aktywni Mendy i Hazard. Wystarczyło, by wygrać 4:1, ale mamy wrażenie, że gdyby Real potrzebował dzisiaj sześciu goli, to by trafił siedem.

Do Atletico Madryt w tabeli brakuje 4 punktów, w dodatku lokalny rywal ma dwa mecze mniej. Ale dzisiaj Real nie walczył tylko o 3 punkty w ligowej tabeli, raczej o przywrócenie kibicom nadziei, że w tym sezonie Królewscy mogą jeszcze grać dobry futbol.

A i owszem, mogą. I jeśli faktycznie wystarczy ich w tym celu porządnie wkurzyć, to może ten sezon nie jest jeszcze stracony.

Alaves – Real Madryt 1:4 (0:3)

Joselu 59′ – Casemiro 15′, Benzema 41′, 70′, Hazard 45+1′

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

7 komentarzy

Loading...