Reklama

Tym razem nie w czwartek… LESZEK MILEWSKI: szczęśliwej drogi już czas

Leszek Milewski

Autor:Leszek Milewski

18 stycznia 2021, 16:00 • 5 min czytania 20 komentarzy

Jestem zadowolony. Zadowolony ze zmiany na stanowisku pierwszego trenera reprezentacji Polski.

Tym razem nie w czwartek… LESZEK MILEWSKI: szczęśliwej drogi już czas

Jerzy Brzęczek – wszyscy, którzy go znali tak mówią – to fajny gość. Dobry człowiek. Taki, na którego można liczyć. Z etyką. Tak pracy, jak i w ogóle. Gdy ratował Raków Częstochowa, w kryzysowej sytuacji wyciągał pieniądze z własnej kieszeni, by piłkarze mieli za co wyżywić rodzinę. Jak trzeba było, wstawał w środku nocy, bo coś trzeba było załatwić, na przykład jechać z zawodnikiem do szpitala. Momentami robił nawet za magazyniera. Pomagał tam za darmo.

Ale funkcja selekcjonera to nie jest konkurs na Polaka o najbardziej gołębim sercu.

Za to, że Jerzy Brzęczek jest dobrym człowiekiem, nie przyznają punktów na Euro.

I dlatego jestem zadowolony, że spróbuje kto inny.

Reklama

Przez dwa lata nie widziałem postępu tej drużyny. Jesienią byłem zmęczony reprezentacją Polski. Czułem się jak w tej scenie z „Mechanicznej pomarańczy”, kiedy główny bohater jest zmuszony oglądać rzeczy, których oglądać nikt nie powinien. Porażka we Włoszech była pozbawionym jakichkolwiek ocalających aspektów wstydem. Brzęczek nie sprostał zadaniu i zgadzam się, że lepiej teraz robić ruch, niż liczyć, że „A MOŻE WYJDZIE NA EURO, BO CZASEM WYCHODZI TAK ZNIENACKA, BEZ POWODU”. Zgadzam się, nawet jeśli nowy szkoleniowiec będzie podchodził do meczów o punkty z marszu. Bywały już takie przypadki: ostatnio Słowakom nie zadrżała ręka. Nie narzekają. Swego czasu późno trenera zmieniali Chorwaci i źle na tym nie wyszli. Dalić wskakiwał w siodło 7 października 2017, a jednak potem Chorwacja coś tam pograła na mundialu.

Zmiana w takim momencie, ewenement na polską skalę? Jak najbardziej. Ale zdarzało się i to w krajach – mniej więcej – o podobnym potencjale piłkarskim.

Ale dla ilu osób to, że Jerzy Brzęczek nie sprostał zadaniu, jest wielkim zaskoczeniem?

Dlaczego miałby sprostać?

Co na to wskazywało?

Piąte miejsce z Wisłą Płock?

Reklama

Czy nawet w tamtym sezonie był najlepszym szkoleniowcem Ekstraklasy?

Ja wiem, że CV trenera Adama Nawałki nie urywało czterech liter, ale jednak i tam jest różnica jakościowa w porównaniu. Spytajcie jaką opinię ma Jerzy Brzęczek w Katowicach. Spytajcie w Częstochowie o sezon 13/14, kiedy Raków, już mając pomoc finansową Michała Świerczewskiego, spadł do IV ligi. Ostatecznie ratując się przy zielonym stoliku tylko tym, że Warta Poznań i Polonia Bytom nie dostały licencji. Spytajcie, czy są nim zachwyceni w Lechii, czy jednak nie dziwiło ich, że schodzi do pierwszej ligi.

W ilu klubach, poza tym jednym legendarnym sezonem w Wiśle Płock, wspominają go jako kogoś, kto zrobił świetną robotę? Kto zbudował taki zespól, że mucha nie siada?

Naprawdę, im dłużej myślę o tym wyborze, tym mocniej łapię się za głowę.

Zbigniew Boniek dzisiaj, działając samodzielnie, bez – jak się słyszy – porozumienia z kimkolwiek, przyznał się do kosztownego błędu. Do zmarnowania dwóch lat, które mogłyby przynieść kto wie jakie owoce, gdyby pracę dostał szkoleniowiec, który na to zasługiwał. Potrafię sobie nawet wyobrazić taki scenariusz: Brzęczek po Wiśle Płock na wznoszącej, idzie do innego polskiego klubu, ambitniejszego, tam robi robotę. Potem stopniowo, bez siedmiomilowych kroków, idzie w górę. Pewnego dnia dysponuje taką bazą doświadczeń, by zasługiwać na stanowisko selekcjonera.

To, jak na trenera, może nie młody trener, ale też nie stary. Ot, taki wiek średni. Jeszcze wciąż mnóstwo dobrego może się zdarzyć.

A tak został rzucony na gorący ruszt i się spalił. Nie udźwignął tego, ale oddzielając jakieś piłkarskie doświadczenia, to, że był kapitanem reprezentacji Polski i medalistą Igrzysk, patrząc tylko na warsztat… Co wskazywało, że to udźwignie? Dawaliśmy chyba kredyt zaufania z tego względu, że wcześniej Boniek wygrał dobrze.

Możemy więc dziś grillować Jerzego Brzęczka, ponownie, ze wszystkich stron. I OK, jak się robi słabą zmianę, to można mieć pretensje do zmiennika, że źle zagrał. Ale jak tym zmiennikiem jest lewy obrońca z rezerw, wrzucony na dziewiątkę, to jednak nie oczekujemy po nim hat-tricka.

Ja hat-tricka po Brzęczku się nie spodziewałem.

Jest już po kadencji i możemy tylko stopniować to, jak bardzo ta kadencja była chybionym pomysłem. Bońka może teraz obronić tylko to, że nowy sobie poradzi w wielkim stylu. Jeśli natomiast nowy nie da sobie rady, to finisz rządów zmieni się w działaczowski odpowiednik 0:1 z Łotwą.

Nowy szkoleniowiec, według mnie, paradoksalnie może mieć teraz z górki. To znaczy: żeby wykręcić wyniki, ma ciężko. Bo niby skąd? Kiedy? Jak? Czasu zero, zrobi jeden trening i na boisko. Teraz bardziej swoją drogą widać, jak trudny mamy terminarz.

ALE też każdy szkoleniowiec obejmując Polskę w tym momencie, w takich okolicznościach, będzie miał podkładkę pod porażki. Może powiedzieć: no co ja mogłem? Jak Brzęczek tyle zepsuł? Jak Boniek tyle czasu zmarnował? Jakbyście do mnie zadzwonili w 2018, o, to by się działo. Wyniki i średnia hawajska dla każdego. A teraz, na komandosa, spadochroniarza – dajcie spokój. Żyły sobie dla reprezentacji wypruwałem, ale nie dałem rady. I wszyscy pokiwają ze zrozumieniem. Powiedzą: no szkoda. Liczyliśmy, że jednak może dasz radę. Ale nie dziwne, że nie dałeś. Głównym winnym i tak będą inni.

Piję do tego, że nikt teraz, w najbliższym półroczu, raczej nie spaprze sobie CV biorąc reprezentację Polski. Bo to w takich warunkach niemożliwe. Bierzesz, wszystko wskazuje, że to się nie uda, jak coś zrobisz – masz na plus. Dla siebie. Prawie jako cudotwórca, który odmienił bieg rzeki.

Pomyślcie, jesteście trenerem, mierzycie wysoko: z głowy macie eliminacje, na długo wiązać się z Polską nie musicie, więc zostają wam wciąż różne opcje. A możecie się pokazać na Euro, czyli wielkiej scenie.

To może być karta przetargowa w negocjacjach z nowym szkoleniowcem.

Ale jeśli takiego planu nie było, tylko tak jakoś wyszło – to już nie będę wiedział za co się złapać.

I dalej będziemy liczyć na to samo, co z Brzęczkiem: na przypadek.

Leszek Milewski

Fot. FotoPyK

Ekstraklasa. Historia polskiej piłki. Lubię pójść na mecz B-klasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
0
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
2
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Komentarze

20 komentarzy

Loading...