Reklama

Symbol ligowego kolorytu, a potem marazmu. XI dekady Śląska Wrocław

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

17 stycznia 2021, 14:18 • 10 min czytania 12 komentarzy

Na początku tej dekady Śląsk Wrocław był klubem, który wywoływał największe emocje. Także ze względu na wynik sportowy – mistrzostwo Polski w sezonie 11/12 było dużym wydarzeniem, a przecież „Wojskowi” zajmowali także na początku tego dziesięciolecia drugie i trzecie miejsce w lidze. A do tego mieli bardzo kolorową szatnię, z którą nie dało się nudzić. Przeróżne aferki były we Wrocławiu na porządku dziennym. Niedługo Śląskowi zajęło dotarcie na przeciwny biegun i stanie się… jedną z najmniej ekscytujących drużyn w lidze. Dopiero w poprzednim sezonie zaczęliśmy obserwować pewien zwrot w dobrym kierunku.

Symbol ligowego kolorytu, a potem marazmu. XI dekady Śląska Wrocław

Jeśli śledzicie nasz cykl, zasady mogliście już poznać. Jeśli nie – zapraszamy do poprzednich odcinków. Tak w skrócie – wybieramy jedenastkę najlepszych piłkarzy Śląska Wrocław w minionej dekadzie, mając na celu jak największe wypośrodkowanie jakości i zasług. Lecimy!

Poprzednie odcinki:

MARIAN KELEMEN – 103 mecze, mistrzostwo Polski

Pierwszym, co nam przychodzi do głowy, gdy wspominamy jego pobyt w Śląsku, jest przedsądowe wezwanie do zapłaty, które otrzymał od Kelemena jeden z naszych czytelników. Powód? Złapcie się czegoś, jest naprawdę zatrważający. Otóż nasz czytelnik pozwolił sobie na tak haniebny występek jak kompilacja błędów słowackiego bramkarza. Merytoryczna, mająca charakter szkoleniowy (sam jest trenerem). Szkody wizerunkowe Słowak wycenił na pięć tysięcy złotych.

Ale to nie oznacza, że zapamiętaliśmy Kelemena tylko z błędów i tego kuriozalnego pisma. Co to, to nie. Był w Śląsku w najlepszym jego okresie, przyczynił się do mistrzostwa Polski i niezłej gry w eliminacjach do pucharów. A wcześniej, w sezonie 10/11, był wręcz najlepszym bramkarzem ligi. Wygrywał rywalizację z Rafałem Gikiewiczem, który bronić umiał, o czym dowiedzieliśmy się dopiero po jego odejściu ze Śląska.

REZERWOWI (BRAMKARZE):

  • Rafał Gikiewicz – 44 mecze
  • Jakub Słowik – 56 meczów
  • Matus Putnocky – 49 meczów

Reklama

PIOTR CELEBAN – 265 meczów, 26 goli, 6 asyst, mistrzostwo Polski

265 meczów dla Śląska w minionej dekadzie sprawia, że nie bardzo jest sens dyskutować nad tym wyborem. Celeban miał okresy, gdy uchodził za czołowego obrońcę ligi. Miał uznanie w oczach selekcjonerów, czego efektem jest dziesięć występów w reprezentacji – w tym na Wembley przeciwko Anglii. Wzór pracowitości, solidny z tyłu, a do tego bardzo, bardzo przydatny z przodu.

I wcale nie przesadzamy – takiego dorobku bramek mógłby pozazdrościć niejeden napastnik. Ma ich na swoim koncie 36, więcej niż choćby Sławomir Peszko, Wojciech Grzyb czy Łukasz Garguła – piłkarze na wskroś ofensywni, mający porównywalną liczbę spotkań w lidze. W szczytowym okresie zdobył sześć bramek w sezonie. Przebił ten dorobek w Rumunii, gdzie na przestrzeni 12 miesięcy siedem razy trafił do siatki.

WOJCIECH GOLLA – 66 meczów, 3 gole, 2 asysty

No cóż, obrona nie jest najmocniejszą formacją tej jedenastki. I nie, że mamy coś przeciwko Wojciechowi Golli, który – gdy tylko jest zdrowy – gwarantuje niezły poziom. Po prostu nie bardzo było w kim wybierać. Poza Gollą, rozpatrywaliśmy…

  • Dariusza Pietrasiaka,
  • Adama Kokoszkę,
  • Rafała Grodzickiego,
  • Marcina Kowalczyka.

Cóż – w całej szóstce nie ma ani jednego stopera, który trzymałby w swojej talii przynajmniej damę i jopka. Kibice Śląska zawsze będą go pozytywnie postrzegali jako gościa, który uwolnił ich od popisów Tarasovsa.

MARIUSZ PAWELEC – 222 mecze, 2 gole, 1 asysta, mistrzostwo Polski

Człowiek-wślizg. Za każdym razem, gdy pomyślimy sobie o tym pomyśle przecięcia akcji, przed oczami staje nam Pawelec, który z tego elementu gry uczynił sztukę. Wrzutki, strzały, podania – wszystko robił na wślizgu. Oczywiście z deka przesadzamy, bo to – na przestrzeni lat – solidny obrońca. Wyjąwszy oczywiście ostatnie miesiące – teraz to już tylko uzupełnienie składu.

Reklama

W mistrzowskim sezonie rozegrał większość tego, co było do zagrania. Zawsze można było na niego liczyć – także, gdy trzeba było załatać lukę na lewej albo prawej obronie. „Mario” jest, jaki jest – nigdy nie napiszemy, że to polska odpowiedź na Giorgio Chielliniego. Oczywistą sprawą jest, że nominowaliśmy go za zasługi, a nie umiejętności, bo do topowych obrońców w lidze nigdy nie należał.

DUDU PARAIBA – 101 meczów, 6 goli, 9 asyst

Gdybyśmy zrobili ranking najlepiej wrzucających bocznych obrońców minionej dekady, prawdopodobnie by się w nim znalazł. Śląsk trochę ryzykował. Z jednej strony w Widzewie pokazywał się z dobrej strony, z drugiej – przychodził do Wrocławia bezpośrednio z drugiej ligi meksykańskiej. Nie brzmi to zbyt ekskluzywnie, w przeciwieństwie do tego, co Dudu prezentował w Śląsku. Typowy ofensywny obrońca stylu Erika Janży – gaz do przodu, wrzutka i od czasu do czasu problemy z powrotem na czas.

Choć to nie jest wspomnienie ze Śląska, Dudu jest bohaterem jednej z ciekawszych anegdot o upadającym Widzewie. Kilka miesięcy temu pisaliśmy w naszym rankingu najbarwniejszych postaci XXI wieku:

Były właściciel Widzewa pieniędzmi nie dysponował, więc wymyślił sobie, że w ramach rozliczenia zaproponuje piłkarzom ziemię. Tak, ziemię. Nie, nie taką do kwiatków, ale to w sumie do Cacka by pasowało. Zachwalał, że to genialna lokalizacja, perełka, pewniaczek jak kurs 1,02 u buka, a w rzeczywistości nie mógł sprzedać jej od dłuższego czasu. Zdezorientowany Dudu nie wiedział, o co w propozycji Cacka chodzi.

– Ja jestem z Brazylii. Ja chcę wracać do Brazylii – mówił łamanym polskim.

Koledzy na to: – Spokojnie, weźmiesz w doniczkę.

Ale Dudu łeb na karku miał i na żadną ziemię kosztem kontraktu godzić się nie chciał. A więc z Cackiem walczył sądowo, a że sprawę wygrał, to do multimilionera, przed laty stałego bywalca setki „Forbesa”, zapukał komornik. I zajął… Zegarek.

Zegarek.

Multimilionerowi.

Którego nie stać było na zapłacenie piłkarzowi.

REZERWOWI (OBROŃCY):

  • Dariusz Pietrasiak – 31 meczów, 1 gol, 0 asyst, mistrzostwo Polski
  • Rafał Grodzicki – 52 mecze, 2 gole, 2 asysty
  • Adam Kokoszka – 120 meczów, 5 goli, 2 asysty
  • Dino Stiglec – 45 meczów, 4 gole, 7 asyst
  • Łukasz Broź – 40 meczów, 3 gole, 4 asysty
  • Amir Spahić – 41 meczów, 0 goli, 0 asyst, mistrzostwo Polski
  • Tadeusz Socha – 92 mecze, 0 goli, 7 asyst, mistrzostwo Polski
  • Marcin Kowalczyk – 37 meczów, 0 goli, 3 asysty

SPRAWDŹ TAKŻE SZROTOWĄ JEDENASTKĘ ŚLĄSKA WROCŁAW!

WALDEMAR SOBOTA – 117 meczów, 18 goli, 20 asyst, mistrzostwo Polski

Choć dziś gra w środku pola, ustawiamy go na skrzydle, bo to jako skrzydłowy robił największą furorę w lidze. Formę życia osiągnął na początku sezonu 13/14 w eliminacjach do Ligi Europy. Dwumecz z Rudarem Pljevlja zakończył z dorobkiem dwóch goli i dwóch asyst, a później załadował jeszcze dwie sztuki Club Brugge, którego barwy reprezentował jeszcze w tym samym sezonie. Szalał w tamtym dwumeczu z Belgami. Przy pierwszej bramce urwał się skrzydłem i wyszedł sam na sam, przy drugiej był tak szybki, że okiwał wychodzącego do niego bramkarza i załadował do pustaka. Prawdziwy koncert, a potem jeszcze była asysta z Sevillą.

O skali tych eliminacji niech świadczy fakt, że tylko raz w całym sezonie Śląska zanotował lepsze liczby niż podczas tych kilku meczów na europejskiej arenie. Mowa o rozgrywkach 12/13, gdy miał 5 goli i 6 asyst. To nie liczbami imponował. Miał w sobie dużo bezczelności, robił na skrzydle wiatr. I bardzo zżył się ze Śląskiem. Uroczą historią było to, że na każdy mecz domowy Śląska zapraszał autokar kibiców z rodzinnej Schodni – rodzinę, znajomych, sąsiadów. Zdarzało się, że fundował bilety dla setki osób.

PRZEMYSŁAW KAŹMIERCZAK – 93 mecze, 13 goli, 8 asyst, mistrzostwo Polski

Szkoda, że przez problemy zdrowotne musiał skończyć karierę tak szybko (w wieku 32 lat). Nawet i podczas gry w Śląsku, jak sam przyznawał, zdarzały mu się wahania formy ze względu na różne perypetie z nogą. Mimo to… no był kozakiem, co tu dużo mówić. Pomocnikiem właściwie kompletnym – i potrafił rozbić atak, i podać (wypuszczenie Plaku w meczu z Club Brugge!), i uderzyć. No właśnie, strzelał mało, ale jeśli już, to pięknie. Ma na swoim koncie kapitalnego woleja (jeszcze w barwach Pogoni), skorpion-kicka (w Boaviscie), a w Śląsku pozostawił po sobie to:

SEBASTIAN MILA – 145 meczów, 28 goli, 59 asyst, mistrzostwo Polski

To w Śląsku zaliczył najlepszy okres swojej kariery. Włącznie z golem wbitym Niemcom. Być może gdyby nie problemy z wagą, osiągnąłby we Wrocławiu jeszcze więcej. Ale nawet, gdy obywatela było trochę zbyt dużo, nie miał się czego wstydzić. Czterokrotnie łamał w Śląsku barierę dziesięciu asyst. Biorąc pod uwagę jedynie minione dziesięciolecie, jego najlepsze sezony wyglądają tak:

  • 10/11: 4 gole, 10 asyst
  • 11/12: 4 gole, 14 asyst
  • 12/13: 7 goli, 13 asyst

Ile znaczył dla niego Śląsk, było widać podczas pożegnalnej konferencji prasowej, na której się rozkleił. Z czasem stał się sporym obciążeniem dla budżetu, a więc Śląskowi było na rękę, by się z nim rozstać. A i sam Mila zaplanował koniec kariery w rodzinnym Gdańsku. Jeden z najlepszych zawodników Śląska nie tylko minionej dekady, ale i w całej historii klubu. Warto wspomnieć, że jego rywalem na pozycji numer dziesięć był Ryota Morioka. Piłkarz, który przerastał ówczesną drużynę inteligencją, zaliczył w 1,5 sezonu kilka bramek i asyst, a później bardzo dobrze poradził sobie w Belgii. No, ale to jednak nie ten rozmiar kapelusza.

ROBERT PICH – 218 meczów, 46 goli, 38 asyst

Zmieniają się trenerzy, piłkarze czy prezesi, ale jedno się w ostatnich latach nie zmienia – Pich jest zawsze czołowym zawodnikiem Śląska. I notuje bardzo powtarzalne liczby. A piłkarz, na którego możesz liczyć przez 6,5 sezonu, to zwyczajny skarb. Żeby nie było, że rzucamy słowa na wiatr:

  • 14/15: 10 goli, 5 asyst (37 meczów)
  • 15/16: 3 gole, 4 asysty (23 mecze)
  • 16/17: 7 goli, 2 asysty (17 meczów)
  • 17/18: 6 goli i 5 asyst (32 mecze)
  • 18/19: 6 goli, 11 asyst (33 mecze)
  • 19/20: 7 goli, 8 asyst (36 meczów)
  • 20/21: 5 goli, 1 asysta (14 meczów)

Urocza regularność. Dlatego nie mieliśmy żadnych wątpliwości, czy Słowak ma się tu znaleźć. W pewnym momencie zgłosiło się po niego Kaiserslautern, ale na szczęście wrocławskiego klubu, niespecjalnie mu tam poszło. Dwukrotnie wracał na Dolny Śląsk – za pierwszym razem na wypożyczenie, za drugim już definitywnie. Mało się mówi o Pichu, ale to jeden z symboli poprzedniej dekady.

REZERWOWI (POMOCNICY):

  • Rok Elsner – 73 mecze, 10 goli, 3 asysty, mistrzostwo Polski
  • Piotr Ćwielong – 71 meczów, 12 goli, 12 asyst, mistrzostwo Polski
  • Łukasz Madej – 90 meczów, 7 goli, 10 asyst, mistrzostwo Polski
  • Tom Hateley – 81 meczów, 1 gol, 7 asyst
  • Tomasz Hołota – 103 mecze, 8 goli, 6 asyst
  • Flavio Paixao – 83 mecze, 26 goli, 13 asyst
  • Ryota Morioka – 53 mecze, 15 goli, 11 asyst
  • Michał Chrapek – 96 meczów, 9 goli, 17 asyst
  • Krzysztof Mączynski – 54 mecze, 4 gole, 6 asyst
  • Jakub Łabojko – 60 meczów, 3 gole, 2 asysty
  • Przemysław Płacheta – 35 meczów, 8 goli, 5 asyst

MARCIN ROBAK – 71 meczów, 37 goli, 3 asysty

Zastanawialiśmy się, czy to w ogóle moralne, by umieszczać tutaj zabójcę Jezusa. No cóż – zaryzykujemy. Różne były opinie odnośnie do gry Robaka w Śląsku. Strzelał aż miło? Fakt, z którym nie da się polemizować. 19 i 18 bramek w dwóch sezonach to rewelacyjny wynik. Słyszeliśmy jednocześnie, że z Robakiem na boisku średnio funkcjonuje cała drużyna. Śląsk wtedy dołował, odbił się dopiero po odejściu Robaka. Prawda leży gdzieś pewnie pośrodku, faktem jest natomiast, że klub nie zamierzał stawać na głowie, by zatrzymać tak bramkostrzelnego napastnika.

Co imponujące, osiągał ten wynik strzelecki już po przekroczeniu 35 roku życia. I, co też warto wziąć pod uwagę, wykręcał go w drużynie, której gra absolutnie nie porywała. Absurdem jest to, że nie zyskał docenienia trybun, które uważały, że ma być „liderem, a nie pajacem”.

MARCO PAIXAO – 66 meczów, 34 goli, 6 asyst

Zastanawialiśmy się długo, który z braci Paixao bardziej zasłużył na wyróżnienie. Postawiliśmy na Marco, choć ich losy we Wrocławiu układały się przedziwnie.

  • gdy po pół roku świetnej gry Marco dołączył do niego Flavio, był początkowo cieniem piłkarza,
  • kiedy w następnym sezonie (14/15) Marco zerwał więzadła, brylował Flavio,
  • a jak Marco wrócił po zerwaniu więzadeł, Flavio nieco spuścił z tonu (uczciwie dodajmy, że Marco grał wówczas średnio).

Kiedyś to nawet wyliczyliśmy – gdy Marco leczył kontuzję, Flavio strzelił trzynaście goli i zaliczył trzy asysty (w 1672 minuty). Gdy jego brat wrócił, miał bilans pięciu bramek i dwóch asyst (w 1554 minuty). Nie trzeba przykładać lupy, by zobaczyć, że coś było nie tak. Przynajmniej w Lechii bracia udowodnili, że są w stanie jednak brylować, gdy grają razem. Koniec końców wyżej wyceniamy grę Marco, choć zdajemy sobie sprawę, że ile ludzi, tyle opinii. Bezpośrednio ze Śląska odszedł do Sparty Praga, gdzie kompletnie przepadł.

REZERWOWI (NAPASTNICY):

  • Christian Omar Diaz – 57 meczów, 15 goli, 7 asyst, mistrzostwo Polski
  • Arkadiusz Piech – 62 mecze, 15 goli, 6 asyst

CAŁA JEDENASTKA:

Standardowo – piszcie w komentarzach, z czym się nie zgadzacie! A my wracamy z cyklem niebawem.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...