Reklama

Trofea Pochettino w Tottenhamie: 0, trofea Pochettino w PSG: 1

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

13 stycznia 2021, 23:22 • 3 min czytania 2 komentarze

Doczekał się. Pół życia był drugi – czy to w Lidze Mistrzów, czy nawet w Pucharze Ligi. Teraz w końcu ma swoje trofeum, po które sięgnął zupełnie zasłużenie. PSG ograło Marsylię w Superpucharze Francji i Mauricio Pochettino może wreszcie pochwalić się klubowym trofeum zdobytym jako trener. Szkoda jedynie, że sam mecz był w gruncie rzeczy ciężki, tak jak mgła spowijająca Stade Bollaert-Delelis.

Trofea Pochettino w Tottenhamie: 0, trofea Pochettino w PSG: 1

Nie ma co się oszukiwać – głównie za sprawą Marsylii, która przez pierwsze 45 minut jedynie statystowała, biernie przyglądając się temu, co w ofensywie tworzyła stołeczna ekipa. Ponadto byli nieskoncentrowani w defensywie, co skrupulatnie wykorzystywał Mbappe, Di Maria i Icardi. Ale umówmy się – parze japońskich bocznych obrońców złożonej z Sakai’ego i Nagatomo bliżej do powrotu na ojczyste wyspy, niż do poziomu predestynującego do walki o trofea. Nic więc dziwnego, że to jeden z nich zawalił gola na 1:0.

Akcja została rozegrana przez argentyńskich zawodników. Paredes, Di Maria i na koniec Icardi. Tylko że tę akcję można było zatrzymać i to w jej ostatnim momencie. Sakai postanowił jednak, że nie wyskoczy do futbolówki, z czego skorzystał były zawodnik Interu – najpierw koślawo interweniował Mandanda, a później 27-latek wbił piłkę do siatki. Japończycy podobno słyną z powściągliwości i stoicyzmu. Ta sytuacja jest tego idealnym zobrazowaniem, przy czym warto pamiętać, że defensor Marsylii poszedł w jakieś ekstremum.

PSG ten gol się absolutnie należał, bo wcześniej kilkukrotnie stwarzali sobie szanse pod bramką ekipy Andre Villasa-Boasa. Ba! Dwukrotnie trafiali do siatki, ale dwukrotnie byli łapani na spalonym. W końcu jednak zagrało wszystko i paryżanie objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca meczu.

Uciążliwy brak napastnika

Marsylia obudziła się w drugiej połowie, chociaż i tam brakowało konkretów. Thauvin i Payet często znajdowali się w dobrych pozycjach do podań, lecz… nie mieli komu podać. Tak się bowiem złożyło, że to były zawodnik West Hamu United był tym, który znajdował się najbliżej bramki PSG, a jego akurat klasyczną dziewiątką nazwać nie można. Kończyło się więc na rozczarowujących próbach i rozpaczliwym wołaniu o posiłki. Kto wie – gdyby w polu karnym mistrzów Francji kręcił się Arek Milik, może udałoby się wyrównać stan rywalizacji.

Reklama

To jednak tylko gdybanie, a fakty były takie, że pod koniec spotkania Marsylia dostawała już 0:2. Z niewyjaśnionych przyczyn bramkarz Steve Mandanda musiał opuścić boisko w przerwie. Zastąpił go Yohann Pele, który w tym meczu wsławił się tym, że… zrobił karnego na Mauro Icardim. Tylko tyle i aż tyle. Do podyktowania jedenastki arbiter potrzebował interwencji VARu, ale przewinienie Francuza nie ulegało wątpliwości. Piłkę pod pachę wziął Neymar, ustawił na jedenastym metrze i huknął nie do obrony. W zasadzie było po meczu.

W zasadzie, bo Marsylia rozpaczliwie próbowała utrzymać się na powierzchni. Tuż przed końcem podania Les Phocéens narzucili wysokie tempo, które zostało nagrodzone trafieniem Payeta. Było jednak zbyt późno, bo PSG zwarło szyki i w końcowych minutach dopuściło do tylko jednej groźnej sytuacji. Blisko trafienia był Thauvin. Skrzydłowy nie zdołał jednak zostać bohaterem i w sumie dobrze, bo to podopieczni Pochettino prezentowali się ze znacznie lepszej strony.

OM daleko jeszcze do poziomu ekipy ze stolicy, ale wydaje się, że wszyscy dobrze zdają sobie z tego sprawę. Finał Superpucharu pokazał, że klub potrzebuje konkretnych wzmocnień na newralgicznych pozycjach, bo bez tego nie ma co walczyć o najwyższe cele. PSG natomiast mogło przeżywać chwilowy kryzys i dopuszczać rywala pod bramkę zaskakująco często, ale ostatecznie tryumfowało i włożyło do swojej gablotki kolejny puchar. Dla pewnego argentyńskiego szkoleniowca zdecydowanie najważniejszy w karierze.

PSG – Marsylia 2:1

Icardi 39′, Neymar 85′ – Payet 89′

fot. Newspix

Reklama

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Francja

Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Anglia

Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro

Arek Dobruchowski
17
Cardiff City wyceniło straty po śmierci Emiliano Sali. Domagają się 120 milionów euro
Francja

Niewiarygodny pościg Lyonu! Z 1:3 do 4:3 w 16. doliczonej minucie! [WIDEO]

Piotr Rzepecki
1
Niewiarygodny pościg Lyonu! Z 1:3 do 4:3 w 16. doliczonej minucie! [WIDEO]
Francja

L’Equipe publikuje reportaż o występkach Neymara w PSG. Pijaństwo i bijatyki

Bartek Wylęgała
5
L’Equipe publikuje reportaż o występkach Neymara w PSG. Pijaństwo i bijatyki

Komentarze

2 komentarze

Loading...