Reklama

Pedri znów przemówił głosem Messiego

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2021, 23:30 • 4 min czytania 5 komentarzy

– Pedri zna język Messiego. Czują się bez słów – zachwycał się niedawno swoim 18-letnim podopiecznym Ronald Koeman. I trudno z tym polemizować, bowiem młoda perełka Barcy w każdym kolejnym meczu tylko to potwierdza. Zachwycaliśmy się już chociażby jego pięteczką z Realem Valladolid, wybitnymi statystykami z Hueską, a teraz dał popis umiejętności genialnego sekundowania Messiemu w starciu z Athletikiem Bilbao. I już mniejsza o to, że wyjeżdża z San Mames z golem, asystą i kilkoma wypracowanymi sytuacjami dla swoich kolegów. Hiszpan długimi momentami wyglądał bowiem jak Andres Iniesta. A to nieprosta sztuka. 

Pedri znów przemówił głosem Messiego

Pedri zagrał perfekcyjny mecz. Tak, jakby znał wzór z Sevres na zdominowanie środka pola. I w sumie nie zdziwilibyśmy się, gdyby znał, bo ma ten chłopak w sobie coś, co nie pozwala oderwać od niego oczu. Choć – i to należy podkreślić – nie jest najbardziej widoczny na murawie. Napędza małą grę, wchodzi w pojedynki (cztery na pięć wygranych) na kilku metrach, pcha akcje do przodu. Jeszcze lepiej pokazują to jego statystyki – 90% celnych podań, trzy kluczowe podania, jedna wykreowana setka, wszystkie przerzuty celne. Przywodzi na myśl Iniestę. Serio. Ma DNA Barcelony, choć przecież nie przeszedł przez La Masię. Poza tym rozumie się z Messim. I to rozumie jak mało kto w tej Barcelonie, o której sam Argentyńczyk mówi, że niewiele w niej pozostało już jego kolegów.

Weźmy takie pierwsze trafienie Messiego z tego meczu.

Geniusz z Rosario na trzydziestym piątym metrze. Statyczna pozycja. Gąszcz defensorów przed nim. Rozgląda się i podaje przed pole karne do Pedriego. Nie jest to specjalnie rokująca akcja. Wielu na jego miejscu wdałoby się w drybling, co lepsi pewnie spróbowaliby strzału, tym bardziej, że cholernie niepewny Unai Simon w irracjonalnym przypływie brawury ruszył na kilka metrów przed własną bramkę. Pedri jednak nie jest jak większość, nie jest jak wszyscy. Myśli szybciej. Zanim się więc spostrzegliśmy, obsługiwał już podaniem zwrotnym nabiegającego Messiego, który wyczuł, że młody czuje cha-chę. Klasowe wykończenie, brameczka, ciepły ucisk dwóch bohaterów.

Albo ta sytuacja, w której Pedri wyłożył futbolówkę starszemu argentyńskiemu koledze na jedenasty metr i właściwie pozostawało tylko odpowiednio ułożyć nogę, a powinien mieć drugą asystę, ale 33-letni gwiazdor trafił w słupek. Poza tym 18-letni pomocnik jeszcze kilka razy maczał place przy konstruowaniu – lepszych lub gorszych – akcji Barcy.

Dobra, na razie koniec tych zachwytów, nie sprowadzajmy wszystkiego do niego.

Piłkarze Ronalda Koemana zagrali naprawdę przyjemnie dla oka. Jak stara Barcelona. Bardzo aktywny na skrzydełku był Ousmane Dembele, wyglądający jakby za wszelką cenę próbował udowodnić, że pewne rzeczy stara się w głowie poukładać. Swoje okazje miał Antoine Griezmann i choć klasycznie nie grzeszył skutecznością, to niewątpliwie jest niezwykle przydatny, kiedy gra się klei, kiedy jest dużo klepy i dużo przyspieszeń, bo dysponuje piłkarskim IQ na bardzo wysokim poziomie. Zresztą obaj brali udział przy bramce numer trzy dla wicemistrza Hiszpanii.

Reklama

Trochę wcześniej z fajnej strony pokazał się też de Jong, który zaliczył imponujący sprint do przydługiego crossa Messiego, co zakończyło się ładnym dograniem na głowę Pedriego, któremu pozostało tylko wpakować piłkę do bramki.

I może wynik wskazuje na wyrównane spotkanie, ale zupełnie tak nie było. Athletic był w stanie zaskoczyć tylko na samym początku i na samym końcu. Niby swoje trzeba oddać Williamsowi, który przy trafieniu popisał się zimną krwią, a i potem niebezpiecznie kręcił się ze dwa razy w okolicach szesnastki Barcy, i Muniainowi, który uderzył tak dobrze i celnie po absurdalnej stracie Leo Messiego, że ter Stegen nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję, ale dajcie spokój, to były pojedyncze zrywy, pojedyncze szarże.

Tym sposobem Barcelona przesuwa się więc na trzecią pozycję w lidze. Największy kryzys, z punktem kulminacyjnym po porażce z Atletico Madryt, zdaje się być zażegnany. Bo choć do dwóch drużyn ze stolicy strata jest dalej niemała (siedem punktów mniej i dwa mecze rozegrane więcej od ekipy Diego Simeone, pięć punktów straty do Realu), to przynajmniej nie jest już tak źle jak było, a i przyszłość, z tak dysponowanym duetem Pedri-Messi, jawi się w nieco bardziej optymistycznych barwach.

Athletic Bilbao 2:3 FC Barcelona

Williams 3′, Muniain 90′ – Pedri 14′, Messi 38′, 62′

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Hiszpania

Komentarze

5 komentarzy

Loading...