Reklama

Oby Kolew rozpoczął lawinę – pięć powrotów, na które czekamy

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2021, 16:40 • 6 min czytania 12 komentarzy

Czy to najlepszy powrót króla od momentu, gdy Aragorn wyruszył na pomoc oblężonemu Minas Tirith? Cóż, pewnie nie. Wśród królewskich powrotów w historii świata i popkultury ten gagatek raczej nie zmieściłby się na podium. Ale co z tego, jak na Ekstraklasę – to jest kawała powrotu i kawał króla. Aleksandyr Kolew już oficjalnie jest zawodnikiem Stali Mielec, już oficjalnie ma za zadanie pomóc beniaminkowi swoimi golami swoją grą. My zaś, na fali entuzjazmu związanego z tym transferem, postanowiliśmy trochę pofantazjować. Jakich innych królewiczów widzielibyśmy z powrotem w naszym ekstraklasowym księstwie?

Oby Kolew rozpoczął lawinę – pięć powrotów, na które czekamy

Od razu zaznaczmy: braliśmy pod uwagę tylko najlepszych z najlepszych, tylko najbardziej charakterystycznych, najmocniej zapadających w pamięć. Moglibyśmy pójść na łatwiznę i dać jakiś powrót Lewandowskiego do Lecha, a, niech będzie, jako konkurencja dla Ishaka. Ale chodziło nam o zawodników z innej gliny, o futbolistów, których rzeźbili dłutem nie jacyś podrzędni rzemieślnicy, ale najlepsi stolarze w historii. O ludzi wyjątkowych. O piłkarzy z wyjątkowym zestawem cech. Królewski szczep Kolewowy, z kolewową kartą w Ekstraklasie.

BOGDAN STRATON

Dokąd: Lech Poznań

Dlaczego: jako kontynuator pięknych rumuńskich tradycji w Kolejorzu

Po co: tak jak ostatnio – jako piąty stoper

Zaczynamy z grubej rury, od człowieka, który stał się patronem naszej statuetki dla najgorszego obcokrajowca ligi, wręczanej regularnie, zawsze jak nam się akurat przypomni, że wypada ją wręczyć. Zanim jednak Bogdan Straton został unieśmiertelniony w plebiscycie Nagrody im. Bogdana Stratona, był piłkarzem. I był piłkarzem z cholernie mocnym CV. Druga liga rumuńska, tam głównie siedzenie na ławce. 27 lat, więc jeszcze kawał życia przed nim, można nawet zaryzykować – właśnie zaczynał się jego prime time. Jak na stopera – miał tzw. warunki, 187 centymetrów, 80 kilogramów, jeśli wierzyć portalowi 90minut.pl. Nie za wysoki, nie za gruby, w sam raz. A jeszcze w dodatku tani, bo Widzew ponoć zaoferował mu zaledwie 20 tysięcy złotych miesięcznie.

Co Straton robił w Polsce?

Nic.

Reklama

Ale właśnie dlatego go wybraliśmy. Przez pół roku w Widzewie nie zdołał ani zadebiutować, ani pokazać na treningach, że druga liga rumuńska to istna kuźnia 27-letnich talentów. Dziś, jako zawodnik zaledwie 38-letni, który nie gra piłkę dopiero od 6 lat, naszym zdaniem zasługuje na drugą szansę. Skoro Kolew ją dostał – czemu odmawiać ponownej próby Stratonowi? Wybieramy mu miejsce, gdzie są już dość długie tradycje wiary w rumuńskich zbawicieli – ostatnim był tzw. Beckham spod Timisoary, czyli Mihai Radut. Poza tym Lech boryka się z pewnymi problemami na tej pozycji – ma pierwszego, drugiego, czwartego i szóstego stopera. Przydałby mu się trzeci – ale tutaj nie mamy nikogo do polecania. Natomiast Straton w Widzewie był piątym stoperem, więc i w Lechu może tę rolę pełnić.

Numer do niego ma pewnie Leszek Milewski, panie Piotrze – prosimy o smsa.

JURAJ DANCIK

Dokąd: Podbeskidzie Bielsko-Biała

Dlaczego: gorzej nie będzie…

Po co: …za to może być zabawniej

Juraj Dancik, stary, dobry Juraj Dancik. Napiszemy wam szczerze, prosto z mostu – gościa pamiętał w naszej redakcji tylko Mateusz Rokuszewski. Chłop spędził w Podbeskidziu długie siedem sezonów, ale głównie w I lidze oraz drużynie rezerw, w Ekstraklasie zaliczył zaledwie 26 meczów. Jego zalety? Po pierwsze – urodził się jeszcze w Czechosłowacji, w dodatku po tej słowackiej stronie Czechosłowacji. To oznacza, że jest:

  • stary
  • jest Słowakiem
  • jest starym Słowakiem

A wy dobrze wiecie, co oznacza tytuł starego Słowaka w Ekstraklasie. Dlaczego przymierzamy Dancika do Podbeskidzia? Dlatego, że to stoper, a więc odpowiedź na bardzo pilne zapotrzebowanie w zespole „Górali”. Patrzymy sobie na wynik bramkowy ekipy spod Klimczoka w rundzie jesiennej i wydaje nam się, że nie będzie gorzej, za to może być jeszcze zabawniej. Poza tym Dancik jest na miejscu, jego ostatni ślad na 90minut.pl to sezon 2019/20 i występy w GLKS-ie Wilkowice. Gdyby radni coś fikali – a dobrze wiemy, że bielscy radni lubią fikać w temacie Podbeskidzia – można go zaprezentować jako transfer z tzw. Wolves. Zanim wygooglują, o jakich Wolves chodzi, Dancik już zrobi utrzymanie. Albo i nie, to zawsze na dwoje babka wróżyła.

STEEVEN LANGIL

Dokąd: Filharmonia Warszawska

Dlaczego: pandemiczny kryzys w kulturze

Po co: do gry na fortepianie

Lista dobrych występów Steveena Langila na polskiej ziemi obejmuje parę relacji na Snapchacie, 64 minuty w pamiętnym zwycięskim remisie z Dundalk oraz kilka solówek zagranych na fortepianie. Wiadomo, jak wygląda sytuacja instytucji kulturalnych w kryzysie pandemicznym – bracia Golec schudli tak, że wyglądają obecnie jak bracia Mak, a przecież wiemy, że oni jak widzą słodycze, to kwiczą. Dlatego też szeroko rozumiana sztuka musi się bronić na rynku komercyjnym – a czy da się to zrobić efektowniej, niźli doprowadzając do powrotu Króla z Martyniki? Langil ostatnio radzi sobie nieźle pod względami czysto piłkarskimi – tzn. udaje mu się naciągać kolejne kluby, ostatnio tajskie Ratchaburi. Ale jednak miał też chwilę przerwy, gdy długo szukał nowego pracodawcy po rozstaniu z NEC Nijmegen.

Fucha w Filharmonii dla niego to gwarancja zatrudnienia oraz dostępu do warszawskich znajomych (mieliśmy okazję ich wszystkich poznać na snapie). Dla Filharmonii zaś kreatywny sposób na promocję w całym kraju.

Reklama

A dodajmy, że i tak byliśmy łaskawi wobec legijnego skautingu. Początkowo chcieliśmy tu umieścić Hildeberto, którego powrót mógłby wspomóc warszawską gastronomię.

MARTIN TOTH

Dokąd: Piast Gliwice

Dlaczego: czy potrzeba więcej argumentów?

Martin Tóth | GOALS & ASSISTS | 2016 - 2018 - YouTube

Po co: by ostatecznie zweryfikować Waldemara Fornalika

Jeśli uważaliście na lekcjach chemii na pewno znane są wam takie pojęcia jak fenoloftaleina czy tam inne papierki lakmusowe. Wskaźniki, dzięki którym bez pudła można wskazać, czy mamy do czynienia z substancją kwasową, czy raczej zasadową. Martin Toth jest takim wskaźnikiem w polskim futbolu. Podrzucasz tego człowieka trenerowi i masz dwa wyjścia: albo zrobi z niego piłkarza i okazuje się, że mamy do czynienia z cudotwórcą, albo nie – no i wtedy spadasz z ligi. Toth co prawda grał tylko rundę w spadającym Zagłębiu Sosnowiec, ale dzięki temu utrzymuje do tej pory stuprocentową skuteczność – był tu raz, raz spadł, okazało się, że w Zagłębiu nie pracował żaden cudotwórca.

Ale już Waldemar Fornalik? Pamiętajmy, gość potrafił zrobić z naprawdę średnich piłkarzy, często na finiszu kariery, mistrzów całej ligi. Potrafił łatać dziury po sprzedanych gwiazdach drewnianymi klinami i wcale nie notować drastycznej obniżki lotów. Jeśli utrzymałby się z Martinem Tothem, otrzymalibyśmy jasny sygnał – ten gość to nowe wcielenie baśniowego Geppetto. Być może warto powierzyć mu nawet reprezentację Polski.

FABIAN SERRARENS

Dokąd: Lechia Gdańsk

Dlaczego: dla odmiany

Po co: by wyrównać krzywdy

Fabian Serrarens mógłby być dla Trójmiasta tym, kim dla Manchesteru był Carlos Tevez. Fabian Serrarens mógłby być dla Pawła Paczula tym, kim był dla Harry’ego Pottera Lord Voldemort. Przede wszystkim zaś – Fabian Serrarens mogłby wnieść do tej ligi coś niepowtarzalnego, unikalnego, coś, czego nie da się kupić, ani zdobyć. Mógłby stać się gorszym napastnikiem niż Aleksandyr Kolew.

A przecież chodzi o to, by podnosić sobie poprzeczkę coraz wyżej. Skoro Stal Mielec ustanowiła rekord skoczni ściągając napastnika, który ma w ostatnich sezonach więcej klubów niż strzelonych goli, to ktoś, niekoniecznie Lechia, mógłby się pokusić o napastnika, który ma więcej wpisów w CV niż celnych strzałów w Polsce. Przypomnijmy – między Odrą a Bugiem jebnął w bramkę całe pięć razy. Jak na 1368 rozegranych minut – naprawdę kozacko.

Fabian. Po prostu tęsknimy. Ile można się jarać wyczynami Kolewa.

Niech to okienko będzie magiczne. Mamy dziś Święto Trzech Króli. Jeden już w Polsce jest, dajcie chociaż jeszcze dwóch z tej listy i będziemy mieć odfajkowany główny cel na 2021 rok – więcej uśmiechu każdego dnia.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
0
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

12 komentarzy

Loading...