Reklama

Doležal: Problemy z notami w skokach? Dyskusje są, ale nic się nie zmienia

redakcja

Autor:redakcja

17 grudnia 2020, 14:50 • 7 min czytania 0 komentarzy

Michal Doležal był gościem „Programu Wysokich Lotów” w Kanale Sportowym. Wojciech Piela rozmawiał ze szkoleniowcem polskiej kadry skoków narciarskich o dyspozycji naszych zawodników oraz minionych mistrzostwach świata w lotach w Planicy. A także o tym, który z podopiecznych Czecha ma papiery na… zostanie trenerem w przyszłości. Zapraszamy do lektury.

Doležal: Problemy z notami w skokach? Dyskusje są, ale nic się nie zmienia

Mistrzostwa mistrzostwami, ale widziałem, że już zaczęliście treningi w Zakopanem. Nie próżnujecie, praca wre.

Tak, zawodnikom udało się trochę poskakać. To ważne, aby się zresetować przed Engelbergiem. Skocznia mamucia to jednak coś innego niż duża.

Zamierzacie to stale praktykować? Między zawodami Pucharu Świata wracać do kraju i trenować?

Myślę, że nie zawsze. Akurat po lotach, bo były wyjątkowo wcześnie w sezonie. Potem już nie będzie to konieczne.

Reklama

Przed mistrzostwami w Planicy też próbowaliście potrenować w Zakopanem, ale wtedy przeszkodził wam wiatr.

Tak, dokładnie. Przed Planicą mieliśmy przerwę, ale zawodnicy sobie poradzili. Ktoś może powiedzieć, ze nie wszyscy mieli dobrą dyspozycję, ale bierzmy pod uwagę, że były to loty, wcześnie w sezonie. Wielka niewiadoma.

Jest pan zadowolony z wyników na mistrzostwach świata? Czy jednak da się odczuć większy czy mniejszy niedosyt?

Na pewno niedosyt jest. Choć Piotr skakał okej, świetnie się spisał Andrzej Stękała. Wielkie brawa dla niego, bo poradził sobie jeszcze lepiej w drużynówce niż w konkursie indywidualnym. Jesteśmy zadowoleni, jest medal. Ale mamy niedosyt, bo zabrakło jednak miejsca na podium w sobotę i może jeszcze lepszego wyniku w zawodach drużynowych.

Inne reprezentacje miały swoje problemy. Jest pan na tyle pewny formy swoich zawodników, żeby powiedzieć, że nawet, jeśli Słoweńcy nie straciliby Zajca, a Austriacy mieliby Hubera i Krafta, to wy wciąż zdobylibyście medal?

Wiemy, że w drużynie muszą skakać równo czterej skoczkowie. Gdyby inne zespoły nie były osłabione, to może byłoby ciężej, ale wierzę, że byśmy ten medal wywalczyli.

Reklama

Zmieniło się coś na plus względem końcówki poprzedniego sezonu? Bo pamiętamy, że wtedy podczas trzech konkursów wypadliście z podium. Gdyby te mistrzostwa miały odbyć się w marcu, to byłoby pewnie łatwiej o medal indywidualnie, bo Kamil Stoch był w wielkiej formie, ale drużynowo to inna sprawa.

Myślę, że tak dokładnie jest. Kamil podczas Raw Air się rozkręcał, wygrał konkurs w Lillehammer, był w bardzo dobrej dyspozycji. Myślę, że mógłby wygrać medal. Teraz widzieliśmy, że do tej czołówki trochę brakowało. A drużynowo? Na początku roku nie mieliśmy jednak ostatniego mocnego zawodnika do czwórki.

Chciałem zapytać o Andrzeja Stękałę. Gdyby ktoś powiedział panu w 2017 czy 2018 roku, kiedy był pan asystentem Stefana Horngachera, że ten zawodnik zdobędzie medal mistrzostw świata w lotach, to byłby pan w ogóle w stanie w to uwierzyć?

Dlaczego nie? Andrzej już wcześnie pokazywał, że jest dobrym skoczkiem. Nie chcę w tym zbytnio grzebać, ale mieliśmy ośmiu skoczków, a do Pucharu Świata wybraliśmy szóstkę. Tak to się zamknęło. Ale to już historia. Andrzej miał osobiste problemy, ale cały czas pracował. Mocno pomógł mu Maciej Maciusiak. Utrzymał go przy skokach, dodawał mu motywacji i energii. Teraz się to wszystko spłaciło.

Jak wielkie emocje panowały tego ostatniego dnia zawodów? Bo dało się zauważyć, że Andrzej od początku był mocno rozdygotany, a już po wszystkim kompletnie się rozkleił.

Po obiedzie byłem u każdego zawodnika w pokoju, żeby zrobić małą analizę. Andrzejowi nie chciałem specjalnie zawracać głowy, ale wyglądał dosyć spokojnie. Mówił też. Nie wyglądało, jakby był bardzo spięty. Emocje po zawodach są zawsze duże, szczególnie w mistrzostwach świata. Mnie też trochę dopadły, jak widziałem reakcję Andrzeja po skoku.

Wiemy, jak to wyglądało na treningach przed konkursami. Andrzej był lepszy od Klemensa Murańki i Olka Zniszczoła, ale nie przesadnie lepszy. Miał pan na pewno duży ból głowy, kogo wybrać. Gdyby postawiłby pan na kogoś z tej dwójki, to wyniki wciąż byłyby podobne?

Trudno powiedzieć. W skokach treningowych Andrzej był z nich najlepszy, dlatego nie mieliśmy dużej dyskusji. Praktycznie żadnej dyskusji. Sami jednak widzieliście, że on potem się rozkręcał. Na pewno to, że się dostał do tej czwórki miało wpływ na jego dyspozycję, dodało mu motywacji. Nie wiadomo, jak Olek czy Klimek by na to zareagowali, ale myślę, że też dobrze.

Co się stało z Tomkiem Pilchem, który na sprawdzianie w Zakopanem był lepszy od większości zawodników punktujących w Pucharze Świata, a potem zdobył tylko jeden punkt?

To młody zawodnik, takie sytuacje się zdarzają. Nie poradził sobie na początku, ale z drugiej strony, jeśli mówimy o najmłodszych zawodnikach w kadrze, to Paweł Wąsek utrzymał formę. Z tego, co mówił mi Maciej Maciusiak – Tomek podczas treningów wygląda już dużo lepiej. Wydaje się, że presja go puściła. I teraz ciekawe, jak będzie radził sobie podczas zawodów.

Przejdźmy do Piotrka Żyły, który z naszych zawodników skakał chyba najstabilniej. I może po prostu najlepiej, bo jednak fruwał trochę dalej od Andrzeja czy Kamila.

Skakał bardzo równo, ale on ma jeszcze rezerwy. Rok temu potrafił wygrać konkurs lotów, teraz skończyło się na pierwszej dziesiątce. Trzeba jednak iść dalej. Na pewno może być jeszcze lepszy na lotach w Raw Air czy na koniec sezonu w Planicy.

Gdyby nie kłopoty zdrowotne, wyniki Dawida Kubackiego byłyby pewnie lepsze. Obawia się pan o jego dyspozycję, że te problemy będą się powtarzały?

Na pewno musimy uważać. Przez jakiś czas nie trenował, ale teraz pojawił się na skoczni, aby sprawdzić swoją formę. To też zadanie dla naszego fizjoterapeuty Łukasza Gębali, bo trzeba w pełni zażegnać te problemy z plecami. Na mistrzostwach wiedział, że nie może dawać z siebie wszystkiego, miał to z tyłu głowy.

Zastanawia się pan, dlaczego Kamil Stoch w konkursach nie jest zawsze w stanie pokazać tego, co w seriach próbnych czy kwalifikacjach?

To prawda, że obecnie w treningach skacze lepiej. Było to widoczne przed konkursami indywidualnymi. Na mistrzostwach zaryzykował, wiedział, że te skoki nie są stabilne, ale dał z siebie sto procent. Pierwszy skok w drużynówce mu nie wyszedł, drugi był już normalny. Trzeba pracować nad tym, aby ta forma była równiejsza.

Wierzy pan jeszcze mocno w te możliwości Kamila? Czy jednak musimy się pogodzić, że tak stabilny, jak w tym sezonie jest Granerud czy Eisenbichler, on już nie będzie, ze względu na wiek czy inne ograniczenia? I możemy zapomnieć o serynie wygrywanych konkursach?

Wierzę, jestem tego pewny. Kamil dalej jest w dobrej fizycznej dyspozycji, a my będziemy robić wszystko, aby znaleźć ten kluczowy moment, od którego wszystko miałoby wyjść na lepsze.

Co sądzi pan o aferze w kadrze Słowenii? Takie rzeczy w skokach nie dzieją się często.

Nauczyłem się już, żeby się w takie sprawy nie mieszać. Nie wiemy, co się działo w ich zespole. Nie wiem, dlaczego tak to wyszło. Ale na pewno nie dobrze, że wszystko wybuchło podczas mistrzostw świata w Planicy.

Miał pan okazję rozmawiać ze Stefanem Horngachem? Jego zespół walczył z Norwegami o złoto, obie reprezentacje kombinowały z belkami. Ale ostatecznie trochę to nie poszło po myśli Niemców.

Nic o belkach nie mówił. Tuż po konkursie, kiedy dopiero co zejdą emocje, trudno coś analizować. Różne rzeczy chodzą po głowie. Myślę, że sam Stefan po zawodach zbytnio o tej końcówce konkursu nie myślał. Tylko o tym, że byli drudzy, a wygrali Norwedzy.

Może nadszedł czas, aby usiąść i porządnie zastanowić się nad systemem przyznawania not w skokach? Wiemy, jak to wygląda, niby sędziowie mają jakiś monitor i mogą na niego spojrzeć, ale jednak dzieje się to niezwykle rzadko. Znajdziemy sporo przykładów, kiedy zawodnicy nie robili telemarku, a dostawali dziwnie wysokie noty. Albo kiedy robili telemark, ale ten noty były zaniżone.

Faktycznie ostatnio takich problemów było więcej. Ale nawet na początku sezonu wkurzałem się, kiedy Paweł Wąsek ładnie lądował, ale dostawał noty po 17,5. Wiemy, że kiedy się trochę poskacze i wejdzie do tej czołówki, to sędziowie będą bardziej przychylni. Dyskusji jest sporo, ale na razie nic się nie zmienia.

Widzi pan w kimś ze swoich podopiecznych potencjał na trenera? Może będziecie razem pracować w sztabie…

Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale Kamil ma swój klub. Myślę, że może takiej szkoleniowej pracy w przyszłości spróbować. Nie wiem, czy będzie współpracował ze mną, bo też nie wiem, jak długo będę w Polsce.

ROZMAWIAŁ WOJCIECH PIELA

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...