Reklama

Brzęczek: W mojej ocenie zagraliśmy tylko jeden fatalny mecz

redakcja

Autor:redakcja

10 grudnia 2020, 18:11 • 7 min czytania 66 komentarzy

Pojawiła się dziś rzadka okazja, by zadać kilka pytań Jerzemu Brzęczkowi. Warunki do rozmowy idealne nie były, bo w spotkaniu brało udział wielu dziennikarzy, co dość mocno ograniczyło czas, ale parę kwestii udało się poruszyć. Jutro rano na stronie znajdziecie obszerny materiał z wypowiedziami selekcjonera na wiele tematów (między innymi o tym, co musi zrobić Jakub Błaszczykowski, by pojechać na Euro i o relacjach trenera z Robertem Lewandowskim), a dziś łapcie „zapowiedź”. 

Brzęczek: W mojej ocenie zagraliśmy tylko jeden fatalny mecz
Dziś uważa pan, że bardziej niefortunne było milczenie Roberta Lewandowskiego po spotkaniu z Włochami czy może pańska wypowiedź o tym, że kapitan kadry opuścił dwa treningi i z tego powodu mógł nie do końca wiedzieć, co mieliśmy grać? Jakoś trudno w to uwierzyć, gdyż mówimy o piłkarzu bardzo świadomym taktycznie, który współpracował z najlepszymi trenerami na świecie. 

Zawsze można szukać pojedynczych rzeczy jak ta, o której pan teraz powiedział. Najważniejszą kwestią jest patrzenie na to, co się wydarzyło po meczach i jakie są teraz emocje. Rozmawialiśmy z Robertem i wyjaśniliśmy sobie tę kwestię. Dopiero później jest pewne nastawienie i pewna narracja. Mieliśmy tego przykład. Mówię o tym, co się wydarzyło w pierwszej połówce meczu z Holendrami. Było to przedstawiane jako kontynuacja.

To już absurd, w który nie brnijmy. To zupełnie inna historia niż tamten wywiad. 

Ja mówię o tych absurdach, bo one działają na zasadzie napędzenia negatywnego klimatu. Myślę, że kwestia Roberta jest jasna – wyjaśniliśmy to sobie wewnętrznie i dla nas to sprawa zamknięta. On – tak jak ja i każdy inny członek tej reprezentacji – chce sukcesów. Zrozumiałe jest, że po takim meczu pojawia się pewna frustracja, bo mówimy o najlepszym napastniku na świecie, który zazwyczaj ma wiele sytuacji do zdobycia bramek, a w spotkaniu z Włochami nie oddaliśmy strzałów.

W przypadku Roberta musimy też patrzeć na coś innego. Często pojawia się taka statystyka, która mówi o tym, ile bramek Lewandowski strzela za mojej kadencji, a ile strzelał wcześniej. Odpowiem na to inną statystyką. Wcześniej najwięcej asyst w meczach kadry mieli Grosicki, Milik, Piszczek i Błaszczykowski, a z tej czwórki dwóch w kadrze praktycznie już nie występuje, a Arek i „Grosik” mają swoje problemy, przez co też nie zawsze byli podstawowymi zawodnikami. Teraz wchodzi do drużyny liczna grupa młodych zawodników, która na razie rozegrała kilka spotkań. Tu potrzeba wzajemnego zrozumienia – oni muszą zrozumieć Roberta, a on ich. Tyle tylko, ze to nie jest kwestia samego treningu. Trzeba rozegrać razem kilka spotkań, żeby wyczuć tę boiskową intuicję, która mówi co partner chce zrobić z piłką i bez niej.

Czyli nie potraktował pan tego milczenia jak sygnału ostrzegawczego ze strony najlepszego polskiego piłkarza? 

Absolutnie nie. Wiem od środka, jak funkcjonuje ta kadra i jaki jest w niej klimat. Jeśli przegrywasz mecze, zawsze będą pojawiać się sytuacje stresowe i krytyczne. One również są potrzebne, bo pewne rzeczy można było wyjaśnić i wyczyścić. Odkąd jestem selekcjonerem, mieliśmy wiele bardzo trudnych momentów – przecież byłem zwalniany już przed meczem w Portugalii w pierwszej edycji Ligi Narodów. Ale w takich momentach drużyna zawsze pokazywała charakter. Nie zrobiłaby tego nigdy, gdyby nie było między nami wzajemnego szacunku.

Reklama
Patrząc z perspektywy dwóch lat, miał pan taki moment, w którym poczuł pan, że przyjął pracę, która jest nie do końca adekwatna do pańskich trenerskich kompetencji? 

Nigdy.

Nigdy? 

Gdyby pan posłuchał wypowiedzi poszczególnych zawodników, którzy mówią na temat mojej pracy, to wiedziałby, dlaczego tak jest. Rozmawiamy o milczeniu Roberta, ale dlaczego nie zadaje mi pan pytań na temat słów Kamila Glika po meczu z Holandią w Chorzowie? Dlaczego nie mówimy o wypowiedziach Wojtka Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i wszystkich pozostałych zawodników, którzy poruszają pewne kwestie? Bodaj Mateusz Borek powiedział, że ma bardzo dobre kontakty z wieloma zawodnikami i ci zawodnicy mówią mu, że trener ma bardzo dużą wiedzę taktyczną. Tak było.

Popełniam błędy – to jasna kwestia. Tylko patrzę również na to, jak ta reprezentacja się rozwija. Na to, gdzie byliśmy, gdy przychodziłem do tej drużyny i jaka była w niej atmosfera po mundialu. Jako były środkowy pomocnik też chciałbym, żebyśmy kreowali sytuacje, ale mam świadomość, że nie jest o to łatwo na podstawie jednego-dwóch treningów w miesiącu na przestrzeni roku. Ważna kwestia: mistrzostwa Europy mieliśmy rozgrywać przed paroma miesiącami, to wszystko zostało przełożone, a teraz do reprezentacji znowu zaczęliśmy wprowadzać kilku młodych zawodników. W marcu czy kwietniu nie myśleliśmy o Moderze czy Płachecie. Okej, byli na naszych listach, ale nie zakładaliśmy, że tak szybko będą grać w tej reprezentacji. To pokazuje, jak dynamicznie to wszystko się zmienia. Myślę, że cztery miesiące temu nikt by nie pomyślał o tym, że Arek Milik będzie na trybunach w Napoli, de facto bez możliwości trenowania. Kamil Grosicki przez ostatnie pół roku rozegrał więcej spotkań w pierwszej reprezentacji niż w swoim klubie. To są rzeczy, które mają duży wpływ na drużynę i ja muszę nimi zarządzać.

Ale miał pan przygotować drużynę na czerwiec 2020, a cały czas mówi pan o tym, że potrzebuje czasu. 

Nie zrozumiał pan mojej wypowiedzi. Powiedziałem, że przed czerwcem była inna sytuacja, bo wszyscy grali, a później doszło też kolejnych czterech-pięciu młodych zawodników.

Ale nawet abstrahując od tego, często podkreśla pan argument mówiący o czasie, którego pan potrzebuje, a Euro de facto miało być kilka miesięcy temu. 

Bo budowanie reprezentacji, drużyny piłkarskiej, to są ciągłe zmiany i rzeczy, na które często nie mamy wpływu. To jasne. Na jakiej podstawie możemy teraz ocenić, jak wypadlibyśmy na mistrzostwach Europy? Może okazałoby się, że gralibyśmy wspaniałą piłkę i realizowali nasze cele.

Może na podstawie meczów z silnymi rywalami w Lidze Narodów. Myślę, że jest to jakiś wyznacznik. 

Oczywiście, to zawsze będzie wyznacznikiem. Tylko ja zadam takie pytanie – jak często wygrywaliśmy z topowymi drużynami? Jak często przez ostatnich paręnaście lat w ogóle się z nimi spotykaliśmy? Niech mi pan odpowie.

Reklama
A jak często graliśmy z nimi z jakimś pomysłem i był to w miarę wyrównany futbol? Sprowadzanie wszystkiego do wyników w takiej sytuacji chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem, choć jest to rozwiązanie dla pana dość korzystne. 

Powiem panu szczerze. W mojej ocenie zagraliśmy jeden fatalny mecz i jest to spotkanie we Włoszech. Wszystkie inne…

W Holandii było w porządku?

Zagraliśmy inaczej niż pan sobie wyobraża, ale musiałbym to panu pokazać na analizie, by pan zrozumiał, na czym to polega.

Jak pan ocenia dzisiejszy potencjał reprezentacji?

Nie uważam, że nasz potencjał piłkarski jest mniejszy niż na przykład w przypadku Szwajcarii. A ona potrafi się przeciwstawić najsilniejszym rywalom. Niweluje różnice sposobem. Panu niestety nie udało się tego zrobić w żadnym z meczów. 

Brawo, super odpowiedź. Ja wiem, jaki jest potencjał tej drużyny, mam świadomość tego, ilu jest młodych chłopaków, którzy zaczynają się rozwijać. Na dziś mamy na przykład siedmiu zawodników, którzy grają na Wyspach Brytyjskich (w Premier League lub Championship). Tego wcześniej nie było, choć część z nich oczywiście dopiero zbiera doświadczenia. Najważniejszą kwestią jest połączenie tych zawodników, którzy tworzyli szkielet kadry w ostatnich latach, ale niestety ich etap w reprezentacji się już kończy, z tymi, którzy do niej wchodzą. Na tym to polega, proszę zwrócić uwagę. Każdy może mieć swoją ocenę naszego potencjału, ale ja rzadko czytam i słyszę właśnie takie obiektywne oceny.

Proszę sobie wyobrazić, że ja mówię, tak jak część ekspertów, że będzie nam ciężko wyjść z grupy na Euro. Zarzucicie mi wtedy, że nie wierzę w tę reprezentację. A ja w tych chłopaków bardzo wierzę! Wierzę w pracę, którą wykonujemy na tych nielicznych treningach. I w atmosferę, która panuje w tej drużynie – wielokrotnie mówi się o tym, że jej nie ma, ale tak nie jest. Gdybym wiedział, że wykonuję złą pracę, pierwszy podałbym się do dymisji, bo byłoby mi szkoda tej reprezentacji. Staram się jednak obiektywnie oceniać nasz potencjał i to, co wydarzyło się na przestrzeni ponad dwóch lat mojej pracy.

Rozmawiał MATEUSZ ROKUSZEWSKI

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

66 komentarzy

Loading...