Reklama

Niedobrze dzieje się w Parku Książąt

redakcja

Autor:redakcja

08 grudnia 2020, 17:19 • 12 min czytania 9 komentarzy

Permanentny kac po lizbońskim finale ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Nieprzekonujące transfery. Nerwowa atmosfera w szatni. Zespół przetrzebiony kontuzjami. Dyskretniejsze miesiące Neymara i Mbappe. Rozczarowujący środek pola. Braki na środku obrony. Setki spekulacji. Niepewna przyszłość Thomas Tuchela i jego trwały konflikt z dyrektorem sportowym, Leonardo. No i w końcu nie taki pewny awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. I choć nie można powiedzieć, że PSG się sypie, że w Parku Książąt panuje dramat, bida, kiła i mogiła, to trudno nie zauważyć, że  te wszystkie – mniejsze lub większe – problemy i nieporozumienia, z którymi borykają się paryżanie, destabilizują potężną machinę mistrza Francji. Rozkładamy to na czynniki pierwsze. 

Niedobrze dzieje się w Parku Książąt

***

Dramatu nie ma. To na pewno. PSG prowadzi w Ligue 1, a przed ostatnią kolejką fazy grupowej Ligi Mistrzów zajmuje drugie miejsce, mając przed sobą mecz z najsłabszym w całym zestawieniu Basaksehirem. Wszystko więc w rękach ekipy Thomasa Tuchela. Jeśli zapunktują, będą bezpieczni. I wygrać powinni, są zdecydowanym faworytem, ale stąd cały ambaras, że to wcale nie takie oczywiste, bo mistrz Francji wcale nie jest taki mocny i kozacki, jaki był w minionej kampanii.

Właściwie wszystko może się zdarzyć.

Niespodzianka również.

A ta oznaczałaby, że Lipskowi wystarczałoby wygrać z Manchsterem United, żeby PSG wyeliminować. I w takim układzie widmo sensacji jest już dużo bardziej prawdopodobne.

Reklama

Cała ta komplikacja powstała stąd, że jeszcze miesiąc temu sytuacja PSG wyglądała znacznie gorzej. Wszystko to, ponieważ paryżanie bardzo przeciętnie zaczęli sezon. Liga? Dwa pierwsze spotkania Ligue 1 – 0:1 z Lens i 0:1 z Marsylią. Trzy pierwsze spotkania w Lidze Mistrzów – porażki z Lipskiem i United po 1:2, których nie przykryło nawet wymęczone zwycięstwo z Basaksehirem.

Atmosfera zaczęła się zagęszczać.

***

I właściwie to negatywny klimat wokół klubu roztacza się do teraz, bo choć PSG wyraźnie poprawiło wyniki, wygrywając dziewięć z kolejnych jedenastu meczów w Ligue 1 i dokładając triumfy nad Czerwonymi Diabłami i Lipskiem w rewanżowych meczach grupowych Champions League, to zrobiło to w tak nieprzekonujący sposób, że praktycznie każdy gorszy mecz, pod względem stylu (cały dotychczasowy sezon) lub wyniku (ot, porażka z Monaco czy remis z Bordeaux), przyjmowany jest wręcz, jak jakaś narodowa tragedia.

BASAKSEHIR ZASKOCZY PSG I STRZELI PIERWSZEGO GOLA – KURS 4.90 W TOTALBET

– Wszystko, co najlepsze w PSG działo się w zeszłym sezonie. Zobaczymy, jak rok temu zostały uzupełnione braki kadrowe, kogo paryżanie kupili – w obronie, w środku pola, ale nie tylko – chociażby na skrzydłach również. To były kompleksowe wzmocnienia. Myślałem sobie wówczas, że jak nie teraz, to prawdopodobnie nigdy albo nieprędko. Dopomógł też zbieg okoliczności – koronawirus, wiadomo. Lepszej okazji do wygrania Ligi Mistrzów wymarzyć sobie nie mogli. Ale przegrali z Bayernem. W tym roku przyszli trochę zawodnicy z łapanki. Tylko Mauro Icardi został wykupiony za poważną gotówkę. No może jeszcze Sergio Rico. Doszedł Moise Kean, Rafinha etc., ale nie wydawało się, żeby były to specjalnie znaczące transfery, choć jak na razie ta dwójka akurat odnajduje się bardzo dobrze – tłumaczy Michał Bojanowski, piszący o francuskiej piłce dla magazynu Le Ballon i tygodnika Piłka Nożna, a ostatnio występujący również jako ekspert w Canal Plus przy Ligue 1.

I dalej: – Mimo to myślę, że nie jest to aż tak dobrze prowadzone, jak w zeszłym roku. Plus ciągły konflikt na linii Tuchel-Leonardo. On się cały czas nawarstwia. Niby ostatnio było trochę lepiej, ale w zeszłym tygodniu Le Parisien podało, że Niemiec nie przedłuży kontraktu z PSG. Że ma dosyć tej całej nagonki na siebie. Po porażce z Monaco i remisie z Bordeaux, przed meczem z Lipskiem, presja wokół Tuchela była ogromna.

Reklama

Że okej, może i PSG coś tam gra, coś tam zbiera punkty, ale ze stylem jest straszna bida. Udało się wygrać z Lipskiem. W paskudnym stylu, z nożem na gardle, ale zwycięsko wyszli z tej sytuacji. Ale kibice i media strasznie się na nim wyżywali. On też wybuchł na konferencji prasowej. Atmosfera nie jest dobra. I cały czas wracać będzie teraz ten temat, że jego przygoda z PSG dobiega końca. Czytaj, choć to tylko spekulacje, że będzie mniej skoncentrowany. Nie jest tak dobrze, jak w zeszłym roku.

Przyjrzyjmy się temu wszystkiemu dokładniej.

***

Złą atmosferę w PSG doskonale uwypuklił wygrany mecz z Lipskiem. Mówiło się, że to mecz o posadę Tuchela. Mecz, który okazał się cholernie nudny, jakościowo najwyżej przeciętny, trochę, jak ten cały dotychczasowy sezon paryżan. W 64. minucie Niemiec zdecydował się zdjąć z boiska Angela Di Marię. Ten był absolutnie wściekły. Skonsternowany, zdziwiony, zaskoczony, rozczarowany. Chciał grać dalej, obruszył się, machnął ręką, ale kiedy zobaczył, że faktycznie chodzi o niego, skierował się w stronę ławki rezerwowych, oczywiście kontynuując spektakl zirytowania. Nie podał Tuchelowi ręki, a to najwyższy brak szacunku, jaki piłkarz może okazać trenerowi.

Co na to 47 latek?

Nic.

Serio nic.

Jeszcze pobiegł za Argentyńczykiem, szepcząc mu coś krzepiącego na ucho i próbując go przytulić na udobruchanie. Tak nie zachowuje się ktoś, kto twardo stawia na swoim. Inna sprawa, że może i dobrze, iż Tuchel powodów gorszej gry swojego zespołu nie doszukuje się w szatni, bo wtedy to wszystko, to całe wielkie ego paryskich gwiazd, mogłoby eksplodować i zmieść go z powierzchni ziemi. W konsekwencji Niemiec przyczyn regresu szuka wszędzie indziej.

 – Nie zamierzam tłumaczyć się z wygranej i ze stylu. Mam wrażenie, że wy, dziennikarze, ciągle wałkujcie te same bzdury. Jeśli macie cojones to idźcie i zadajcie te same pytania moim piłkarzom. Oni są teraz martwi, absolutnie wypluci z sił, zagrali na maksa, dali z siebie wszystko. Mam dość odpowiadania na wasze wielkie oczekiwania – odpowiadał.

I to o tyle ciekawe, że argument o „martwych” zawodników przewija się na prawie każdej konferencji prasowej Thomasa Tuchela z tego sezonu.

***

Kadra PSG wydaje się szeroka, ale tak naprawdę niewiele to znaczy.

– PSG przydarzają się ciągłe kontuzje. Co mecz pięciu-sześciu piłkarzy jest kontuzjowanych. I raczej to się nie zmieni. Bo wiemy, jak jest intensywnie, jak kalendarz jest napakowany. Mięśniówki są na porządku dziennym. Nawet druga drużyna PSG, czyli zawodnicy niebliscy pierwszego składu, gwarantuje solidną jakość. Na ligę to wystarcza. Nawet juniorzy dają radę, choć Timothee Pembele, po którym spodziewano się dużo, nie ma najlepszego okresu, ale zalicza te występy, bo nie ma, kto grać. I tak, drugi skład PSG robi wrażenie, kadra jest szeroka, ale cały czas przypomina to szycie. Tego nie ma, to trzeba tu zmienić. Tamtego nie ma, to cerujemy tutaj. I tak w kółko. Nie ma jedności w tym składzie. Tuchel musi rotować składem, ustawieniem, taktyką. A to wszystko przeszkadza w regularności – tłumaczy Bojanowski.

***

Wygląda to więc tak, że Thomas Tuchel w każdym kolejnym meczu oddelegowuje do gry zupełnie inny skład z zupełnie innymi założeniami taktycznymi. Nie ma ciągłości. Najlepiej widać to na przykładzie największych gwiazd zespołu – Neymara i Kyliana Mbappe. Pierwszy, podobnie jak w minionej kampanii, jest oszczędzany w Ligue 1 (6 meczów, 3 gole, 4 asysty w lidze, 4 mecze, 3 gole w Lidze Mistrzów), a drugi, choć robi furorę w krajowych rozgrywkach (9 meczów, 1o goli, 5 asyst), to w tegorocznej Lidze Mistrzów nie strzelił jeszcze bramki.

– Ich współpraca akurat nie stanowi problemu. Na szczęście dla drużyny grają od siebie bardzo daleko, jeden na jednej flance, drugi na drugiej, więc rzadko dublują się ich role. Mają swoje zadania na skrzydłach, z których schodzą do środka, ale nie wchodzą sobie w paradę. Problem w tym, że Neymar nie gra w Ligue 1, a Mbappe nie bardzo odnajduje się w Champions League, a trzeba zrozumieć, że i jeden, i drugi są dla tej układanki absolutnie kluczowi – kontynuuje ekspert Canal Plus.

***

Kluczowi, ponieważ w innych formacjach PSG słabuje.

– PSG, grając z trójką Neymar-Di Maria-Mbappe z przodu albo z Keanem zamiast Argentyńczyka, nieważne, doprowadza do sytuacji, w której całkowicie wyłączony jest środek pola. Środek pola oczywiście bez Marco Verratiego. Od jakiegoś czasu widzę, że najlepszym sposobem na zdominowanie PSG jest właśnie odcięcie środka. Nie jest to trudne, a w takim układzie, czy to Neymar, czy to Mbappe muszą się strasznie głęboko cofać, brać na siebie grę, a im to bardzo średnio wychodzi. Może więc to nie jest kwestia tego, że w tej drużynie są jakieś braki, a raczej, jeśli druga linia mistrza Francji ma swój zły dzień, i nie ma generała Verratiego, sprawa wygląda bardzo źle. Tak to wyglądało chociażby z Manchesterem United. Napastnicy są bowiem tak nastawieni na ofensywę, że trzeba im dawać te piłki, a jak nie ma, kto dawać, to rodzi się problem. 

Jakim środkiem dysponuje Thomas Tuchel?

Jedynym pomocnikiem klasy światowej w tym gronie jest Marco Verratti, ale on w tym sezonie zagrał zaledwie osiem razy, z tego tylko dwa razy w pełnym wymiarze czasowym, więc absolutnie nie można rozpatrywać go w kategoriach pewnego zabezpieczenia środka pola. Reszta? Leandro Parades, Ander Herrera, Rafinha, Danilo Pereira, Idrissa Gueye to solidna klasa europejska, ale czy którekolwiek z tych nazwisk rzuca na kolana?

No nie.

PSG WYGRA 3:0 – KURS 6.25 W EWINNER

Bojanowski: – To melodia, która od lat gra w drużynie PSG: brak klasowego środkowego pomocnika. Dobrze całość obsady tej pozycji oddaje postać Leandro Paredesa – bardzo przyzwoitego grajka, ale o ograniczonym potencjale. Tak samo wygląda Rafinha, tak samo Ander Herrera, tak samo Danilo Pereira. Wszystko to pomocnicy naprawdę porządni, ale daleko im do wybitności. Taki Idrissa Gueye jest non stop kontuzjowany. Jak przyszedł PSG, to był taki mecz z Realem Madryt i wtedy wydawało się, że Gueye będzie remedium na wszystkie bolączki PSG Bo zagrał fantastycznie. Ale okazał się szklany. Już nie jest takim czyścicielem środka pola, na jakiego zapowiadał się na początku paryskiej przygody. Dobrze wygląda to na papierze, na ligę wystarcza to w zupełności, ale na tle meczy z europejską czołówką, to na pewno nie jest klasowe rozwiązanie. I przez to, że Veratti bywa często kontuzjowany, często nie jest to dyspozycji Tuchela, to ten środek pola zawodzi. 

Trudno nie łączyć tego z topornym stylem prezentowanym przez PSG.

***

Spory wpływ na zespół miały też dwa letnia odejścia z klubu – Thiago Silvy do Chelsea i Edinsona Cavaniego do Manchesteru United.

Bojanowski: – Odejście Thiago Silvy stworzyło najwięcej problemów. Raz, że zabrany został duch szatni i wieloletni kapitan zespołu. Ikona PSG. Pamiętajmy, że to nie było tak, że odszedł, bo przestał nadążać, bo obniżał poziom. Nie, absolutnie, on cały czas grał bardzo solidnie i równo. A z tego, co słyszę, to w Chelsea też się odnajduje. A skoro daje sobie radę w Premier League, to mógłby też dawać radę w PSG tak, jak dawał sobie radę przez ostatnie kilka lat. Tym bardziej, jeśli chodzi o samą Ligue 1. Jego puszczenie było dużym błędem.

Było ono to też jeden z powodów konfliktu na linii Leonardo-Tuchel. Tuchel chciał go zostawić, Leonardo uznał, że Thiago Silva jest za stary, że woli postawić na kogoś innego. Ale czy Diallo, czy Kehrer, czy Kimpembe, czy najmniej Marquinhos, który często jest przesuwany na środek pomocy, radzą sobie solidnie, ale widać, że brakuje im doświadczonego zawodnika, lidera defensywy, który mógłby ich umiejętnie poustawiać. 

Czy odejście Cavaniego, to aż tak duża strata? Może i tak, ale chyba ostatnią rzeczą, jaką brakuje teraz PSG, jest teraz środek ataku. Icardi jest kontuzjowany, ale Kean fantastycznie wszedł do drużyny. Na tyle fantastycznie, że część ludzi nawet trochę zapomina o tym, że jest ktoś taki, jak Icardi i jak on wróci, to będzie miał wielki problem, żeby wygryźć Keana ze składu. Pamiętamy też, w jakich okolicznościach odchodził Cavani. Obrażony na wszystkich, obrażony na władze, które oddały go bez płaczu, a przecież tyle dla PSG zrobił jako najlepszy strzelec w historii klubu. Ale to nic dziwnego: jest dla niego bardzo dobre zastępstwo. 

***

Co jeszcze cechuje PSG?

Ano monumentalna liczba spekulacji transferowych. Kylian Mbappe do Realu, do Barcelony, do Juventusu, do Interu, do City, do Chelsea – właściwie wszędzie, gdzie są pieniądze i koniunktura na duże granie. Neymar tak samo. Gorący towar. A może wróci do Barcelony, a może znowu zagra z Messim, a może przeciwko Messiemu w Realu, a może wszystko mu się znudzi i wróci do Brazylii, a może nie i pójdzie do Włoch, albo do Anglii, albo do Niemiec, albo jeszcze w sto różnych miejsc.

Mało?

Miliony, a pewnie i miliardy właścicieli PSG, są dzień w dzień rozdysponowywane przez media na milion różnych sposobów. Cały czas się plotkuje, spekuluje, sprzedaje, kupuje, wydaje, oddaje, wymienia, działa. Dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie ma spokoju.

– Przyszłość Neymara wiążę się z przyszłością Tuchela. Brazylijczyk wiele razy podkreślał, jak ważny jest dla niego niemiecki szkoleniowiec, jak dobrze się z nim rozumie i jaką swobodę daje mu na boisku. I na pewno odejście Tuchela mogłoby wpłynąć na to, że Neymar mógłby chcieć odejść lub po prostu mniej komfortowo czuć się w tej drużynie. Też pytanie, kto miałby go ewentualnie zastąpić – 

A więc wszystko znów sprowadza się do osoby Thomasa Tuchela.

***

Tuchela, który – co zostało już parę razy zaznaczone – prowadzi wojnę z dyrektorem sportowym PSG, Leonardo, który kilka razy ostro wypowiadał się o niemieckim szkoleniowcu we francuskich mediach. O co chodzi w całej sprawie?

Bojanowski: – Ich konflikt to jest totalny absurd. Thomas Tuchel ma za sobą najlepszy rok w historii klubu. Poczwórna korona i finał Ligi Mistrzów. A cały czas są na niego jakieś ataki. On się czuje zwyczajnie niedoceniony. Uważa, że media są sterowane przez zarząd i mają tam dobrych znajomych, których chcą promować, kosztem Tuchela. Leonardo mocno deprecjonuje też osiągnięcia Tuchela, uważając, że po części są to też jego osiągnięcia i gdyby nie byłoby Tuchela, to też by do tego doszli. Chce mu się wbijać w pole, może nie trenera, ale zarządzania zespołem. 

KYLIAN MBAPPE STRZELI PIERWSZĄ BRAMKĘ – KURS 3.37 W EWINNER

Niemiec przez chwilę próbował Marquinhosa na środku pomocy i Pereirę na środku obrony, czyli przestawienia nominalnych pozycji obu piłkarzy, czemu Leonardo był bardzo przeciwny i wywierał naciski. Po czasie okazało się, że Tuchel nie miał racji. I generalnie to wszystko pokazuje, że są te naciski ze strony zarządu na szkoleniowca i ta nagonka cały czas trwa. Jest też kwestia Thiago Silvy, którego Tuchel chciał, a Leonardo nie.

Tam nie ma, co pewne, dobrych relacji między jednym i drugim, choć próbują utrzymywać pozory. Niedawno wymienili się uprzejmościami. Leonardo powiedział, że żadnego nowego trenera nie szuka, że wszystko jest dobre, a Tuchel, przed meczem z Monaco, podziękował mu za te słowa, ale nie sądzę, żeby pałali do siebie ciepłym uczuciem. 

Gra też kwestia tego, że Doha, czyli centrum zarządzania PSG, nie tylko myśli o ewentualnym zwolnieniu czy nieprzedłużeniu umowy z Tuchelem, ale też zastanawia się, czy funkcjonowanie z Leonardo dalej ma sens. Bo transfery to też nie jest coś, co gra na jego korzyść. Cały czas są troszkę uzupełniane braki, ale brakuje dobrych trafów czy środka obrony, czy środka pola. 

Nie dzieje się więc dobrze ani na boisku, ani na ławce trenerskiej, ani w gabinetach.

***

Jak ważny jest więc mecz PSG z Basaksehirem?

– Nie wyobrażam sobie innej sytuacji niż awansu PSG. Oni są mistrzami marnowania idealnych okazji, co pokazuje historia, mecze z United i z Barceloną, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, że oni nie wychodzą z pierwszego miejsca. Jeśli nie wyjdą, nie wygrają z Basaksehirem, to polecą głowy, bo Jerome Rothen, były piłkarz i ekspert RMC, mówił, że meczem kluczowym miał być Lipsk. Gdyby Tuchel przegrał ten mecz i nie byłoby szans na awans do fazy pucharowej, to by poleciał. Wtedy presja był większa, bo i skala trudności większa, ale teraz też wygrać muszą. I tu rozgrywa się przyszłość i Tuchela, i Leonardo – kończy Michał Bojanowski.

Fot. Newspix

Najnowsze

Francja

Komentarze

9 komentarzy

Loading...