Reklama

Niezasypana dziura po Jóźwiaku. Lech wciąż czeka na Sykorę

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

03 grudnia 2020, 12:15 • 5 min czytania 11 komentarzy

Wydawało się, że najtrudniejszym wyzwaniem stojącym przed Lechem Poznań w kontekście letniego okna transferowego będzie zastąpienie Christiana Gytkjaera. Duńczyk regularnie strzelał gole, został w poprzednim sezonie królem strzelców, był napastnikiem trzymającym wysoki poziom przez trzy pełne sezony. Ale tę lukę udało się załatać – i to może nawet z nadwyżką – Mikaelem Ishakiem. Ale nieoczekiwania Kolejorzowi z trudnością przyszło uzupełnienie braku po Kamilu Jóźwiaku. Jan Sykora wciąż nie odpalił, a Michał Skóraś nie błyszczy tak, jak rok temu błyszczał obecny już reprezentant Polski.

Niezasypana dziura po Jóźwiaku. Lech wciąż czeka na Sykorę

Kamil Jóźwiak był jednym z najproduktywniejszych piłkarzy Lecha Poznań w poprzednim sezonie. Choć to Gytkjaer strzelał najwięcej goli, choć to Ramirez w całym sezonie uzbierał najwięcej asyst i choć to Moder zaliczył najwięcej kluczowych podań, tak nie da się przejść obojętnie obok wpływu wychowanka Kolejorza na grę zespołu w sezonie 2019/20. Osiem goli, cztery asysty i dwa kluczowe podania w samej lidze – to wynik na pewno ponad przyzwoity. Ale też każdy, kto oglądał Lecha regularnie widział, że Jóźwiak robił dużą różnicę na skrzydłach. Wchodził w pojedynki, był jednym z najczęściej dryblujących piłkarzy w Ekstraklasie, miał wysoką skuteczność w tych dryblingach.

Jóźwiak odszedł po cichu

Jego odejście przeszło nieco bokiem. Bo przecież wszyscy i tak koniec końców w opowieściach o letnich oknie transferowym skupiali się na tym, że Moder pobił rekord transferowy Ekstraklasy. A transfery Gumnego i Jóźwiaka były na pewno cenne dla klubowej kasy, natomiast przyzwyczailiśmy się już, że Kolejorz co jakiś czas sprzedaje swoich wychowanków za te trzy-cztery bańki euro. Moder był szokiem, więc siłą rzeczy na nim skupiła się największa uwaga.

Ishak, Ramirez lub Moder z golem – kurs 2.15 w TOTALbet!

Od tych letnich ubytków minęło już trochę czasu. W buty Gytkjaera wszedł Ishak. I trudno tutaj Lechowi coś zarzucić – ściągnął piłkarza równie skutecznego, a pewnie jeszcze bardziej pasującego do taktyki trenera Żurawia. Szwed jest być może najlepszym zastępstwem na tej półce cenowej, na jakiej stał latem Lech. Odejście Gumnego? Po pierwsze – on i tak nie odgrywał jakiejś kluczowej roli dla lechitów w poprzednim sezonie. A po drugie – udało się pozyskać w to miejsce Alana Czerwińskiego. Ten może początki w Poznaniu miał średnie, ale ostatnio wydaje się wracać do swojej wysokiej dyspozycji z Zagłębia Lubin.

Właściwie jedyną luką, której nie udało się załatać w wymiarze jeden do jednego, jest odejście skrzydłowego. Dziś dyskurs o Lechu skupia się bardziej na środku pola – pojawia się krytyka Tiby czy Modera, obrońcy argumentują to zmęczeniem. Przeciwnicy mówią, że jakość zawsze się obroni. Obrońcy, że zmęczona noga nie zawsze niesie. Przeciwnicy, że… Dobra, nieistotne. Faktem jest, że obsadę skrzydeł w Lechu zostawia się na bocznicy, jest to temat raczej nie z czołówek gazet.

Reklama

A problem jest wyraźny

Nominalnym zastępcą Jóźwiaka miał być Jan Sykora. Gość sprowadzony za niemałe pieniądze, o którego Lech mocno zabiegał. Wypatrzył go sobie, wyskautował, wycmokał. Z zapowiedzi wynikało, że to piłkarz o charakterystyce Jóźwiaka, który jeszcze na dodatek lepiej czuje się w grze kombinacyjnej. Że zejdzie do środka, poklepie, ucieknie na wolne pole. Nie klasyczny jeździec bez głowy – rzućcie na dobieg, dobiegnę i wrzucę, tylko taki, co to jeszcze w piłkę umie grać.

Problem w tym, że póki co Sykora nie odpalił. To znaczy widać, że piłka mu nie przeszkadza. Ma momenty, gdy zdradza swoje umiejętności. Tu zrobi kółeczko, tam weźmie na zamach rywala, tu dośrodkuje w miejsce, w które chciał dośrodkować. Ale póki co niewiele z tego wynika dla zespołu. Sykora wciąż gra tak, jakby nadal się wstydził.

Benfica wygra i wykona więcej rożnych, Lech więcej żółtych kartek – kurs 2.55 w eWinner!

Oczywiście miał swoje problemy ze zdrowiem, wypadł na kilkanaście dni, później dochodził do formy. Natomiast póki co jego liczby wyglądają słabiuśko. Strzelił gola w Lidze Europy – na 4:0 z Apollonem Limassol. Zaliczył asystę w Pucharze Polski ze Zniczem Pruszków. Drugoligowym Zniczem, zaznaczmy. I ma jedno kluczowe podanie w Ekstraklasie. A mamy już grudzień, Lech w tym czasie rozegrał już ponad dwadzieścia meczów.

Póki co najlepszym występem Czecha w niebiesko-białej koszulce jest ten… w drugoligowych rezerwach Hutnikiem Kraków, gdy wyglądał jak piłkarz z innej galaktyki. Natomiast nie sprowadzano go po to, by błyszczał na tle Znicza i Hutnika, a – dajmy na to – na tle Jagiellonii, Standardu czy Rakowa.

Skóraś próbuje, ale to jeszcze nie ta półka

Pod nieobecność Sykory swoje minuty w Lechu połapał Michał Skóraś. Wychowanek, który zimą wrócił z wypożyczenia do Rakowa Częstochowa. I generalnie trudno nam tu mówić o tym, że jesteśmy rozczarowani formą 20-latka, bo przecież oczekiwań nie mieliśmy wielkich.

Reklama

Póki co ma na koncie asystę i kluczowe podanie w Ekstraklasie oraz gola otwierającego wynik w starciu ze Standardem Liege (tym u siebie). Znów – statystyki nie powalają. Jak na skrzydłowego z tysiącem minut w tym sezonie – powiedzielibyśmy nawet, że jest kiepsko. Natomiast w jego przypadku trzeba przyznać, że gra lepiej niż wskazują na to liczby. Nie dużo lepiej, ale jednak lepiej.

Natomiast trudno liczyć, że dzisiaj Skóraś będzie nominalnym zastępcą Jóźwiaka. Rezerwowym, jokerem, piłkarzem uczącym się od doświadczonego i lepszego kolegi – owszem. Ale na pewno nie (jeszcze nie?) kluczowym ogniwem ofensywy poznaniaków.

Trzeba liczyć na Kamińskiego

Wobec tego cała nadzieja w Jakubie Kamińskim. Oj, było widać jego brak w ostatnich meczach. 18-latek doznał urazu mięśnia dwugłowego, za szybko wprowadzono go do gry, kontuzja się odnowiła. Możemy sobie spekulować – gdyby Kamiński mógł grać z Rangersami, gdyby był w formie na drugie starcie ze Standardem… Cóż, to tylko dywagacje.

Gol przed 20.5 minutą – kurs 1.90 w Superbet!

Fakty są jednak takie, że to najproduktywniejszy skrzydłowy Lecha – nawet mimo najmniejszego doświadczenia w piłce seniorskiej z całej tej trójki. I tak – Lech ma dobrego skrzydłowego. Ale póki co wiemy, że ma jednego dobrego skrzydłowego. To za mało. Nasuwa się tu oczywista metafora, że gdyby samolot miał jedno dobre skrzydło, to daleko by nie zaleciał.

Zatem w rozważaniach nad nadchodzącym oknem transferowym jasnym jest, że w kontekście Lecha padają hasła „ściągnijcie stopera”, „znajdźcie zastępcę Modera”. To zrozumiałe. Ale może warto też zastanowić się nad wzmocnieniem skrzydeł? Bo póki co wyróżnia się Kamiński. Na Sykorę wciąż w Poznaniu czekają. Skóraś póki co nie stoi na wystarczającej półce jakościowej. Awwad gra rzadko, poza tym to nie klasyczny skrzydłowy. Klupś odkręca się dopiero w rezerwach.

A jeśli chcesz walczyć o wysokie cele, to jeden dobry skrzydłowy nie wystarczy.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...