Reklama

Whisky, rozmówki polsko-norweskie i Puchar Maja. Probierz kontra Legia

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2020, 11:11 • 14 min czytania 2 komentarze

– Czy marzy mi się praca w Legii? Wygrywanie meczów mi się marzy. Tylko tyle – powiedział Michał Probierz dziesięć lat temu w „Polska the Times”. Od tamtej pory wielokrotnie spekulowano, łącząc go z warszawskim klubem. Ale powiedzieć, że większość kibiców Legii ma do Probierza stosunek ambiwalentny, to nic nie powiedzieć. Natomiast to też coś szczególnego, że jakikolwiek klub Michał Probierz by prowadził, jego mecze z Legią mają podwyższony status znaczenia. Było wręczanie rozmówek polsko-norweskich Bergowi. Słynna wypowiedź o p…nięciu whisky. A nawet szlachetne boje w Pucharze Ekstraklasy. Zapraszamy.

Whisky, rozmówki polsko-norweskie i Puchar Maja. Probierz kontra Legia

KURSY NA CRACOVIA – LEGIA W TOTALBET: Cracovia 4.30 – remis 3.60 – Legia 1.95

***

27 października 2006. Widzew – Legia 0:1

Prehistoria. W Legii Vuković, Roger, Elton, wchodzący z ławki Janczyk. W Widzewie Wawrzyniak, Rzeźniczak, Grzelak. Na trybunach Dziekanowski, ówczesny asystent Beenhakkera.

Probierz na widzewskich trybunach wspominany jest chłodno, wypomina mu się, gdy przyjechał z ŁKS-em i prowokował arbitra w derbach, całe spotkanie rozgrywając własny mecz. Początki były jednak słodkie. Probierz w Widzewie kończył karierę piłkarską, trybunom podobał się jego charakter. Na trenera RTS-u mianował go Zbigniew Boniek. Probierz zapewniał, że był kibicem łódzkiego klubu, pokazywał nawet autografy członków wielkiego Widzewa, które zbierał w dzieciństwie. Miał bardzo duży kredyt zaufania. Przynajmniej póki rządził Boniek, pod Cackiem było gorzej.

Pierwszy mecz Probierza z Legią był niebywałym paździerzem. Ówczesny mistrz Polski oddał jeden celny strzał, z karnego, a jednak wygrał. I – przede wszystkim – mimo takich statystyk był w tym meczu lepszy. W Widzewie nieudana przewrotka Napoleoniego, jakieś szarpaniny Budki, ale to by było na tyle. Legia kontrolowała senny mecz. W końcówce gigantyczne zamieszanie, Elton łapiący jednego z widzewiaków za gardło. Junior odpychający innego. Wdowczyk po meczu mówiący, że Choto był cały mecz prowokowany.

Reklama

Mecz do zapomnienia, o dawnych bojach Legii z Widzewem można było sobie przypomnieć tylko patrząc na trybuny. Ciekawe natomiast, że na przedmeczowej konferencji Probierz mówił: – Szanuję Dariusza Wdowczyka, podobnie jak ja, jest młodym trenerem, ale osiągnął już takie sukcesy, o jakich mogę tylko pomarzyć. Pierwszy mecz z Legią, jako piłkarz, przegrałem 0:4. Potem nie uległem jednak w ośmiu kolejnych spotkaniach.

Młodość młodości nierówna – Wdowczyk jest dziesięć lat starszy.

Warto tu natomiast zacytować Piotrka Kuklisa, który grał w tym meczu. Kuklis pracował i z Michniewiczem, i z Probierzem – u żadnego nie był pewniakiem. A jednak, co się w takich sytuacji nie zdarza często, choć na niego tak chętnie nie stawiali ma dobre wspomnienia i nie widać w tym kurtuazji.

Kiedy na przykład powiedziałeś trenerowi bez ogródek co myślisz?

Gdy Probierz przejął Widzew, nie grałem. Widział, że zasuwam na treningach, ale mam nos na kwintę. Nie śmiałem się, nie cieszyłem, robiłem tylko swoje.

Byłeś ewidentnie wkurwiony.

Tak. Probierz mnie w końcu wziął na bok.

– Piotrek, coś ci jest? Coś nie tak w domu?

Reklama

– Nie, wszystko w porządku, w domu też. Wkurzam się bo nie gram.

I wtedy Probierz powiedział mi fajną rzecz. Każdy zawodnik ma lepsze bądź gorsze dni. Przyjdzie czas, kiedy dostanę szansę, bo taką każdy dostanie. A wtedy muszę być gotowy. I to jest najlepsze u Probierza. On nikogo nie olewa, a nawet więcej: on skupia się na tych, co nie grają. Dla niego najważniejszy jest ten dwudziesty zawodnik.

Ci co grają mają naturalną motywację, o ich zadowolenie dbać nie trzeba.

Ci co grają mają fajnie, bo grają. Natomiast on zdaje sobie sprawę, że ten dwudziesty będzie mu w pewnym momencie bardzo potrzebny. I dba o niego. Nas, pomocników, szlifował indywidualnie. Niekonwencjonalne zagrania. Podkreślanie wagi takich drobiazgów, jak kąt zagrania piłki. Trzeba ją odpowiednio dokręcić przy podaniu, żeby ułatwić zawodnikowi jej przyjęcie. Jaki jest optymalny tor lotu piłki, żeby łatwiej ją było przejąć? O ile inaczej trzeba podawać na murawie suchej, zroszonej, mokrej? Podanie to nie tylko kopnięcie.

Kiedyś na odprawie po sparingu z Wisłą pierwsze co nam pokazał, to mój powrót za Małeckim. Biegłem całe boisko, z osiemdziesiąt metrów, bo byłem zaangażowany w ofensywną akcję. Na koniec wszedłem wślizgiem i dopiero wtedy odpocząłem. Probierz tę sytuację wyłuskał i pokazał jako przykład, że tak mamy walczyć. To daje impuls drużynie. Nie muszę też mówić, jak czułem się doceniony. Nie można tylko słodzić, to jasne, ale nie można tylko chodzić z batem.

Strzelam, że Probierz zadbał o honorową szatnię.

Tak. Był sprawiedliwy. Tak samo Paweł Janas czy Czesław Michniewicz.

To ciekawe, bo u Michniewicza nie grałeś.

Nie grałem, ale ze mną rozmawiał. Mówił dlaczego jest tak a nie inaczej. Jak wiesz na czym stoisz to podchodzisz do swojej sytuacji ze spokojem. Łatwiej podjąć decyzję. Dla mnie tacy trenerzy są najlepsi. Ci, którzy nie ustawiają piedestału, z którego przemawiają do reszty. Ci, którzy pamiętają, że każdy jest człowiekiem.

***

13 marca 2009. Jagiellonia – Legia 2:1

Pierwsze zwycięstwo Probierza nad Legią przyszło w ósmym meczu jego trenerskich bojów z warszawskim zespołem. Barwne klisze meczu? A proszę bardzo: asysta Krzysztofa Króla do Tomka Frankowskiego. Chinyama z 20 metrów strzelający pod linię boczną, ale też jak to on, potrafiący się również znaleźć, tym razem strzelający gola ramieniem. Znakomity mecz Grosickiego, który asystował przy drugiej bramce, a wtedy był tylko wypożyczony z Legii. Jaga za grę Grosika w tym spotkaniu musiała dopłacić 61 tysięcy złotych.

Dla Jagi to była historia: pierwsze od siedemnastu lat zwycięstwo nad Legią. Oczywiście brało się to też stąd, że na przykład na przełomie wieków Jaga grała w IV lidze jako Jagiellonia Wersal Podlaski Białystok, rywalizując z Cresovią Siemiatycze i KS-em Brańszczyk, ale jednak.

Warto obejrzeć bramkę Franka:

Swoją drogą, relacja Franka z Probierzem miewała interesujące zwroty akcji. Fragment z wydanej ostatnio książki Tomasza Frankowskiego i Piotra Wołosika:

„W pewnym momencie między wami poważnie zaiskrzyło.

Doszło do pewnego przesilenia. Tak jak w dobrym małżeństwie nadchodzi kryzys. Wyniki drużyny były nieco poniżej oczekiwań, moja forma może słabsza. Michał miał takie wstawki… Nie krytykował małolatów, za bardzo się ich nie czepiał, choć to jest najłatwiejsze. Często uderzał właśnie w tego najmocniejszego, najlepszego, żeby pokazać, że nie ma w drużynie świętych krów. Takie uderzenie wpływało mentalnie na pozostałych. Faktycznie, raz czy drugi to ja okazałem się celem. Kiedy spóźniłem się minutę na odprawę, wyprosił mnie z treningu. To akurat chyba wyszło zespołowi na dobre, bo być może reszta zrozumiała, że „wszyscy do roboty”, „zero spóźnień”. To było zimą, podczas obozu w Gutowie. Z nudów podbiłem piłkę 3 tysiące razy, poprawiając swój rekord”.

***

19 kwietnia 2010. Legia – Jagiellonia 2:1

Mecz szczególny, bo rozgrywany… przy Konwiktorskiej, na fatalnej wówczas murawie tego obiektu. Mecz odbył się w cieniu katastrofy Smoleńskiej, raptem kilka dni po niej. Probierz narzekał w „Kurierze Porannym”: – Nie będziemy tam grać. Dlaczego? Po prostu na Polonii grać nie będziemy. Przyjechaliśmy do Warszawy, co nie znaczy, że spotkanie się odbędzie.

Takie a nie inne miejsce zaproponowano, bo na Torwarze wówczas gromadzono trumny ze szczątkami ofiar. Legia wydała wówczas oświadczenie: „Zarząd Legii przeprasza wszystkich kibiców Legii, którzy chcieli obejrzeć mecz na stadionie, szczególnie nabywców karnetów. Legia liczy na zrozumienie wyjątkowości sytuacji, w szczególności położenia stadionu w bezpośrednim sąsiedztwie hali Torwar, w której ma miejsce czuwanie modlitewne nad trumnami ofiar katastrofy”. Canal+ poszedł na rękę kibicom i z uwagi na szczególne okoliczności puścił mecz w paśmie odkodowanym.

Mecz odbył się w sparingowej atmosferze, ozdobą piękny gol Kiełbowicza. Dla Jagi strzelał jeszcze Cionek po asyście Grosickiego.

***

24 sierpnia 2013. Legia – Lechia 0:1

Probierz obejmował Lechię z bardzo mocną kartą. Miał być wymarzonym trenerem Andrzeja Kuchara, ówczesnego właściciela klubu. Był po pierwszej kadencji w Jagiellonii. Miał budować klub na miarę lechijnych oczekiwań, na miarę stadionu, na miarę rzeszy kibiców. Rzecz w tym, że Kuchar za kadencji Probierza spakował manatki i się pozmieniało. Nie pasował do nowej koncepcji, a sam chciał mieć dużą władzę, na wzór tego, co dziś ma w Cracovii.

W szatni rządził swoim klasycznym, pełnym charyzmy stylem.

– Pamiętam doskonale mecz na Piaście Gliwice i jedną sytuację – opowiadał „Wiśnia”. – Piłka leciała przez całe boisko i przeszła za mnie. Nie dogadaliśmy się z prawym pomocnikiem, wyszła z tego groźna akcja przeciwko nam. Spojrzałem tylko na ławkę i trener od razu chciał mnie ściągać. Zagotował się. Wracaliśmy przez dziesięć godzin autobusem i wszystko było w porządku. Na końcu, przy wysiadaniu, trener powiedział, że jeszcze chce nam coś przekazać. „Wiśniewski przesunięty do rezerw. Za niesubordynację i nie wykonywanie założeń boiskowych”. Powodem była ta jedna sytuacja. Ja załamany. Ja pierdzielę, do rezerw? Mega cios. To był jedyny moment, w którym spotkałem się z agentem i spytałem, czy są jakieś inne możliwości. Nie miałem prawa wiedzieć, ile czasu spędzę w tych rezerwach. Jeżeli miałbym być tam pół roku, nie byłoby sensu tego ciągnąć.

Jak sprawa została rozwiązana? – Za tydzień na szczęście trener wziął mnie na rozmowę. Zapytał: „Co, chcesz dalej ciągnąć tę Lechię?”. Oczywiście odpowiedziałem, że chcę. „No to weź się do roboty”. Następny mecz – bramka. Kolejny – znowu bramka. Dostałem kopniaka, którego potrzebowałem, bo zacząłem grać dużo lepiej. Patrząc z dzisiejszej perspektywy – niejeden piłkarz by się na takie coś bardzo mocno obraził i wcale by tego pozytywnie nie odebrał. Skutek mógłby być odwrotny.

My lubimy też wypowiedź po supersparingu z Barcą: – Barcelona czy nie, takie sytuacje na 3:2 trzeba wykorzystywać – pieklił się.

Niezły start, przykry finał, no i remis z Barceloną. Gdańska przygoda Michała Probierza. CZYTAJ TEKST MICHAŁA KOŁKOWSKIEGO

W Lechii jednak szału z wynikami nie było, a sam Probierz raczej niezbyt chętnie wraca do tego epizodu w karierze. 1.32 zdobywanego punktu na mecz, jakie robił w Lechii, to bilans, od którego gorsze są tylko wyniki Probierza w Widzewie, Polonii Bytom i GKS-ie Bełchatów, a wiadomo, że tam była inna skala oczekiwań.

Natomiast są dwa sukcesy. Wygrane z Legią, tak u siebie, jak na wyjeździe. Domowe 2:0 na śniegu to też pamiętny mecz, ale Probierz z Lechią po raz pierwszy zdobył Łazienkowską. Była to ósma próba. Probierz zaatakował też po tym meczu zagranicznych szkoleniowców w jednej ze swoich klasycznych tyrad.

Jesteśmy zakompleksionym narodem. Wszystko co zachodnie, traktujemy jako lepsze. Gdy do Polski przyjeżdża na mecz jeden z tysięcy zagranicznych skautów, dostaje loże VIP, wszyscy nad nim skaczą. Tymczasem wszędzie jest tak, że skaut dostaje tylko bilet, ogląda mecz i wraca do domu. To wszystko. Do Polski przyjeżdża zagraniczny trener i mówi banały, ale w innym języku i wszyscy są zachwyceni. Jeszcze jeden przykład – Pep Guardiola podpisał kontrakt z Bayernem i po kilku miesiącach nauczył się języka niemieckiego, a trenerzy zagraniczni, który siedzą w siatkówce od czterech czy pięciu lat, nie potrafią mówić po polsku – powiedział Michał Probierz w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.

***

20 maja 2015. Legia – Jagiellonia 1:0

Legia odkrywa się w ostatnich minutach, atakuje niemal pełnym zespołem. Jagiellonia wyprowadza świetną kontrę, Gajos wypuszcza w bój Frankowskiego, który przekłada Bereszyńskiego i pada po minimalnym kontakcie z jego nogą. Gil milczy. Mija kilkadziesiąt sekund, piłka chyba przypadkowo trafia w rękę Popchadze. Na minutę przed końcem Orlando Sa z problemami pokonuje Drągowskiego. Jagiellonia wpada w furię, niektórzy kibice Legii piszą na Twitterze, że lepiej przegrać, niż wygrać w takim stylu. Jazgot po tym meczu był potężny.

Po tym meczu Probierz zapisał w sumie klasyk wypowiedzi ekstraklasowych, mówiąc o tym, że w takiej chwili nie zostaje nic tylko łycha.

– Tak naprawdę powinienem powiedzieć dzień dobry i od razu do widzenia. To by wystarczyło za komentarz. Widziałem już obie sytuacje, dla nas powinien być rzut karny, a ręka w naszym polu karnym była przypadkowa. Nic nie mówiłem po spotkaniu sędziemu, chciałem uspokoić swoich piłkarzy, nie mamy szerokiej kadry, musimy myśleć o następnych meczach. Ten mecz to śmiech przez łzy. Mamy marzenia, chcemy je realizować, a takie rzeczy wypaczają sens piłki. Mówimy o szkoleniu, a tu się dzieją takie rzeczy. W pierwszej chwili pomyślałem o tym by zrezygnować z trenerki, zająć się menedżerką. Co powiedziałem Bartkowi Drągowskiemu po meczu? By spier… do szatni. Ja zaś wrócę do domu i pierd… whisky. Tylko to mi zostało.

***

30 sierpnia 2015. Jagiellonia – Legia 1:1.

Probierz uwielbiał podszczypywać Henninga Berga. Obrał go za cel udowadniania, że zagraniczny trener, z racji tego, że jest zagraniczny, z miejsca ma lepiej. To przed tym meczem wręczył Bergowi przed meczem rozmówki polsko-norweskie.

Probierz, poza tym, że brak chęci nauki języka jest dowodem lekceważenia, mówił też tak:

– Wypada życzyć mu powodzenia, żeby udało mu się to opanować. Dla polskich trenerów była by to już raczej sytuacja bez wyjścia, a na pewno bardzo trudna. W podobnej sytuacji raczej nie mieliby już szansy na zażegnanie kryzysu. Moim zdaniem żaden polski trener nie przetrwałby do tego momentu na miejscu trenera Berga.

Albo:

– Trener Berg nie ma w ogóle etyki. Kilka dni temu atakował pana Pawłowskiego. To jest gość, który nie ma obiektywnego spojrzenia na piłkę. Jeżeli on mówi, że oni w meczu z nami byli lepsi i powinni wygrać 4:0, to zapomniał chyba, że u nas był jeszcze bramkarz, który też jest częścią zespołu. Trochę mu się pomyliły role, bo to, że przyjechał do Polski to nie znaczy, że jesteśmy jakimiś baranami dla niego, żeby on coś ustalał i opowiadał niestworzone historie. Ja szanuję każdego, po meczu mu podziękowałem, ale wypowiedzi jeszcze wtedy jego nie słyszałem. Po tej wypowiedzi to mogę mu powiedzieć, że z budżetem, który ma ponad 100 milionów złotych, to powinien się wstydzić, że wygrywa w taki sposób z takim zespołem jak Jagiellonia. Powinien przynajmniej mieć trochę honoru – dodawał potem Probierz na łamach „białystok.sport.pl”.

Berg odbijał piłkę, że Probierz jest jego największym fanem. Na pewno ta rywalizacja była czymś szczególnym – ile od tamtej pory mieliśmy głośnych, otwartych konfliktów między trenerami ligowymi?

***

21 maja 2017. Jagiellonia – Legia 0:0

Ostatni sezon drugiej kadencji Probierza. W Białymstoku mocno zapachniało mistrzostwem. Była wygrana runda zasadnicza. Był mecz u siebie z Legią w rundzie finałowej.

Tabela po 30 kolejkach wyglądała tak. Legia ostatecznie wygra ligę o dwa punkty:

Probierz, klasycznie, nie gryzł się w język mówiąc: – Od zawsze jestem przeciwnikiem obecnego systemu. Chciałbym zatem pogratulować swoim zawodnikom mistrzowska Polski. Teraz czas na Puchar Maja. Będzie to liga na udo, albo się uda albo nie uda.

Dolewał też oliwy do ognia w Przeglądzie Sportowym:  Nie mamy szans na mistrzostwo po podziale. Jak do kontuzji dojdą kartki, to nas nie będzie. A taka Legia? Co jej zawodnicy muszą zrobić, żeby dostać kartkę? Odjidja-Ofoe mówi do sędziego „fuck off”, odpycha go i nie dostaje nic? U nas czasami zdarza się, że za kopnięcie w piłkę dostajemy kartkę. (…) Legia jest topowym klubem, a i tak minimalnie się jej pomaga. To jest przykre. Traktujmy wszystkich równo.

Może narzekać na format, ale fakt też, że miała wszystko w swoich rękach. To nie było żadne „nie mamy szans” – szanse były i to duże.

Finałowa runda w wykonaniu Jagi:

1:0 z Pogonią Szczecin (dom)
1:1 z Koroną Kielce (wyjazd)
2:0 z Wisłą Kraków (d)
0:4 z Lechią (w)
0:0 z Legią (d)
2:1 z Termaliką (w)
2:2 z Lechem Poznań (d)

Mieli piłkę po swojej stronie do samego końca, bo gdyby ograli Lecha, zgarnęliby tytuł. Mieli też Legię u siebie, ale nie potrafili jej zrobić krzywdy. Za tym dziś tęsknią w Białymstoku, tak patrzą na każdego nowego trenera: pamiętają, że nie tak dawno Jagiellonia potrafiła, po prostu, walczyć o mistrza Polski. Na poważnie, nie na papierze. W dodatku z Legią, która dopiero co pokazała się w Lidze Mistrzów.

***

7 lipca 2020. Cracovia – Legia 3:0

Świeżutki mecz pucharowy, a istotny tym bardziej, że Cracovia, zanim sięgnęła w tym roku po Puchar Polski i Superpuchar, nie wygrała nic od dekad. Można mówić, że Legia chciał się skupić na lidze, podczas gdy Pasy już miały ligę wybitą z głowy i leczyły rany po tym, jak w pewnym momencie sezonu zdawali się kandydatem do tytułu, a potem się posypało.

Niemniej tak, przygoda w Pucharze Polski poratowała sezon, a mecz z Legią był demolką. O meczu pisaliśmy:

Już po czternastu minutach gospodarze prowadzili 2:0. Najpierw na listę strzelców wpisał się Mateusz Wdowiak, a potem Michał Helik. Nie były to z pewnością bramki, które będziemy wspominać latami. Pierwsze trafienie padło po szalonym ping-pongu w polu karnym, który został zapoczątkowany przez długi wyrzut z autu. Również przy drugim golu futbolówka wpadła do siatki po szeregu rykoszetów i niefortunnych interwencji. Wspomniany Helik wręcz wepchnął ją swoim ciałem do bramki. Sporo roboty mieli potem sędziowie VAR z analizowaniem tych poplątanych akcji. No ale mecz piłkarski to nie skoki narciarskie, tutaj not za styl się nie przyznaje. Liczy się efekt. A oba trafienia Cracovii zostały koniec końców uznane. Zresztą o ile same bramki uznać trzeba za niezbyt piękne, tak całościowo Cracovia prezentowała się przed przerwą naprawdę nieźle. Imponowała przede wszystkim intensywność gry „Pasów”, z którą Legia Warszawa nie bardzo potrafiła sobie poradzić.

***

WSZYSTKIE MECZE:

Widzew Łódź

27 października 2006. Widzew – Legia 0:1
12 maja 2007. Legia – Widzew 2:0

Polonia Bytom

26 lutego 2008. Polonia Bytom – Legia 0:2 (PUCHAR EKSTRAKLASY))
5 marca 2008. Legia – Polonia Bytom 2:2 (PUCHAR EKSTRAKLASY)
10 maja 2008. Legia – Polonia Bytom 3:1

Jagiellonia, I kadencja

24 sierpnia 2008. Legia – Jagiellonia 2:0
10 października 2008. Jagiellonia – Legia 1:1 (PUCHAR EKSTRAKLASY)
25 listopada 2008. Legia – Jagiellonia 2:1 (PUCHAR EKSTRAKLASY)
13 marca 2009. Jagiellonia – Legia 2:1
3 października 2009. Jagiellonia – Legia 2:0
19 kwietnia 2010. Legia – Jagiellonia 2:1
29 października 2010. Legia – Jagiellonia 0:0 (PUCHAR POLSKI)
6 listopada 2010. Legia – Jagiellonia 2:0
13 maja 2011. Jagiellonia – Legia 0:0

Wisła Kraków

30 marca 2012. Wisła – Legia 0:0

Lechia Gdańsk

24 sierpnia 2013. Legia – Lechia 0:1
8 grudnia 2013. Lechia – Legia 2:0

Jagiellonia, II kadencja

5 sierpnia 2014. Jagiellonia – Legia 0:3
15 lutego 2015. Legia – Jagiellonia 1:3
20 maja 2015. Legia – Jagiellonia 1:0
30 sierpnia 2015. Jagiellonia – Legia 1:1.
14 lutego 2016. Legia – Jagiellonia 4:0
16 lipca 2016. Legia – Jagiellonia 1:1
18 listopada 2016. Jagiellonia – Legia 1:4
21 maja 2017. Jagiellonia – Legia 0:0

Cracovia

17 września 2017. Legia – Cracovia 1:0
24 lutego 2018. Cracovia – Legia 0:0
2 września 2018. Cracovia – Legia 0:0
17 lutego 2019. Legia – Cracovia 0:2
20 kwietnia 2019. Legia – Cracovia 1:0
22 września 2019. Cracovia – Legia 1:2
29 lutego 2020. Legia – Cracovia 2:1
7 lipca 2020. Cracovia – Legia 3:0 (PUCHAR POLSKI)
11 lipca 2020. Legia – Cracovia 2:0
9 października 2020. Legia – Cracovia 0:0. Karne 4:5 (SUPERPUCHAR)

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Komentarze

2 komentarze

Loading...