Reklama

Raków spuchnie? Pięć powodów, dla których to się nie stanie

redakcja

Autor:redakcja

22 listopada 2020, 02:10 • 6 min czytania 9 komentarzy

Raków wciąż jest liderem Ekstraklasy. I tak jak od kilku miesięcy doceniamy to, jak fajny projekt powstał w Częstochowie, tak apelujemy o trzymanie rąk na kołdrze. Oczywiście, ekipa Marka Papszuna ma wiele, by włączyć się w walkę o mistrzostwo (tu analizowaliśmy, czy to w ogóle możliwe), ale wciąż nie należy upatrywać w nich twardego kandydata do tytułu. Piszą fajną historię, lecz nie zakładajmy, że muszą dopisać do niej spektakularne zakończenie.

Raków spuchnie? Pięć powodów, dla których to się nie stanie

Celowo wstrzymujemy więc konie już na samym wstępie, bo w tym tekście znów zamierzamy poszukać powodów, by pochwalić Raków. Albo inaczej – zamierzamy znaleźć argumenty, dla których Raków jednak nie spuchnie, czego niektórzy mogą się obawiać. Jak zwykle, gdy ktoś niespodziewanie wykręca imponujące wyniki, pojawia się pytanie – ile to potrwa? Zwłaszcza w naszej lidze, którą rządzą serie. Boleśnie przekonuje się o tym choćby Górnik Zabrze – pierwsze cztery mecze wygrał w zajebistym stylu, w kolejnych sześciu wyglądał blado i zwyciężył tylko w jednym z nich.

O Rakowie możemy już teraz powiedzieć, że jest znacznie regularniejszy. I choć z Wisłą Kraków stracił punkty, a ze Stalą Mielec wygrał bez oglądanego wcześniej rozmachu, spróbujemy przed meczem z Lechem odpowiedzieć na pytanie – dlaczego Raków utrzyma formę w dalszej części sezonu?

1. Bo ma szeroki skład.

I to największa różnica pomiędzy Rakowem, a wspomnianym Górnikiem. Gdy Marcin Brosz musi łatać luki w składzie niedoświadczoną młodzieżą, Papszun ma na większości pozycji dwóch solidnych grajków.

Ofensywna pomoc? Grają Ivi Lopez i David Tijanić, a w odwodzie jest przecież mający formę życia Marcin Cebula, nie wspominając o wracającym do zdrowia Miłoszu Szczepańskim.

Reklama

Środek pomocy? Petr Schwarz siada na ławie, wchodzi za niego Marko Poletanović i wciąż wygląda to solidnie.

RAKÓW WYGRA W POZNANIU? KURS 3,70 W SUPERBET!

Wahadła? Petar Mamić ma ciekawe CV, a mimo to wciąż nie zadebiutował. Drugoplanową rolę pełni też Daniel Bartl, piłkarz, który potrafił już zrobić coś ekstra, jest jeszcze wciąż mający zaufanie Papszuna Piotr Malinowski.

Tak naprawdę jedyny problem – po urazie Tomasa Petraska – stworzył się na środku obrony. Teoretycznie nie powinniśmy zakładać z góry, że zastępstwo w postaci Andrzeja Niewulisa nie wypali – zwłaszcza, że w pierwszej lidze to Niewulis był centralną postacią bloku defensywnego, to do niego był dobierany Petrasek. W przypadku kolejnych – tfu, tfu – kontuzji, Raków zostaje z jedynym Danielem Mikołajewskim. Może to trochę utrudnić, ale przecież nie musi.

Gdyby absencje przytrafiły się na innych pozycjach, wydaje się, że częstochowianie są bardzo solidnie zabezpieczeni.

2. Bo wyeliminował błędy z poprzedniego sezonu.

Mówiłeś „typowy Raków”, wiadomo było, że masz na myśli stratę punktów po dobrym meczu, w którym częstochowianie dają sobie wyrwać zwycięstwo w ostatnich minutach. Sztandarowym przykładem był mecz z Arką Gdynia – totalna dominacja w pierwszej połowie, gol kontaktowy dla gdynian w drugiej i dwa kolejne w samej końcówce meczu. Takich historii było więcej, a dochodziły do tego takie serie jak ta z ŁKS-em – trzy spotkania i tylko jeden punkt.

W obecnych rozgrywkach stracili punkty w tylko jednym „wygranym meczu” – z Cracovią. Poza tym zawsze dowozili przewagę wypracowaną na początku, nawet, jeśli działo się to w nie do końca efektownych okolicznościach (jak w spotkaniu z Zagłębiem). Raków nauczył się wyrachowania i kontroli meczu – to teza, z którą ciężko polemizować.

Reklama

3. Bo ma powtarzalny styl.

Niewiele jest zespołów, o których można powiedzieć „grają powtarzalną piłkę” albo „we wszystkich meczach tej drużyny widać punkty wspólne”. Raków zdecydowanie taki jest. Jego zwycięstwa nie biorą się z przypadku, nie są to punkty zdobyte dlatego, że pomogły okoliczności.

OVER 2,5 W HICIE KOLEJKI? 1,77 W SUPERBET!

A jednocześnie, choć to paradoks, jest to zespół bardzo trudny do rozczytania. Marek Papszun pytany o to, czy nie boi się, że rywale rozpracują jego sposób gry, powoływał się na boiska pierwszoligowe – tam też wszyscy wiedzieli, jak częstochowianie zagrają, a jednak nie byli w stanie się im przeciwstawić. Podobnie jest teraz w Ekstraklasie. Niby wiesz, jaki Papszun ma pomysł, a jednak wciąż cię to zaskakuje. Być może klucz do sukcesu tkwi w tym, jak wszechstronną drużyną jest Raków.

4. Bo ma o wiele większą jakość.

Czy Ivi Lopez to potencjał na gwiazdę ligi? Bez dwóch zdań. Już samo CV budziło respekt i jednocześnie zapalało w głowie lampkę ostrzegawczą – gdzie jest jego defekt? Gość ma jednak spektakularne wejście do ligi – dokładnie takie, jakie można było zakładać po życiorysie. Luz, technika, bezczelność? Wszystko jest. Gra nie tylko efektywnie (pięć goli i asysta w siedmiu meczach), ale i daje show.

Marcin Cebula świetnie wpasował się w pomysł na grę trenera Papszuna. Choć można było w niego wątpić przez brak liczb, teraz daje i konkrety, i spore pokłady kreatywności.

David Tijanić zaadaptował się na dobre, śmiało można go nazwać gwiazdą Ekstraklasy, odbiera powołania do słoweńskiej reprezentacji.

Gutkovskis – choć ma problem ze skutecznością – hurtowo dochodzi do sytuacji i powinien strzelić więcej goli niż Felicio Brown Forbes.

Tak jak Raków już w zeszłym sezonie miał niezłą paczkę, tak latem odpowiednio się wzmocnił, a drużyny nie opuścił nikt naprawdę znaczący. No, może poza Jarosławem Jachem, ale Maciej Wilusz – choć powrót do ligi ma trochę elektryczny – na dłuższą metę powinien dać radę.

Jeśli chodzi o personalia, Raków jest bez dwóch zdań mocniejszy niż w zeszłym sezonie.

PRZEŁAMANIE LECHA? SUPERBET PROPONUJE KURS 2,00!

5. Bo ma trenera, który nie pozwoli mu odlecieć.

Co łączy minimalizm, lenistwo i samozadowolenie? Każdą z tych cech tępi w swoim zespole Marek Papszun. Nie bez powodu piłkarze, którzy przewinęli się przez Raków twierdzą, że nigdy wcześniej nie spotkali się z bardziej wymagającym trenerem. Zasady są proste – tu się zasuwa i trenuje według określonej filozofii. Jeśli nie nadążasz, musisz się pożegnać.

Nie, Marek Papszun nie jest trenerem, który zna skrupuły. A i on sam jest człowiekiem, który bardzo twardo stąpa po ziemi. Ma do tego na tyle mocną pozycję w Rakowie, że nie ma szans, by szatnia nie podporządkowała się jego wizji. To zdrowy układ, będący gwarantem tego, że Raków nie obrośnie w piórka. Nikt w Częstochowie nie uzna, że już jest dobrze, gdy jeszcze tyle mankamentów do wyeliminowania.

***

Czy to wszystko każe nam zakładać, że Raków będzie do końca sezonu ścigać się z Legią? Nie. Może być różnie. Ale przecież dla drużyny, która w zeszłym sezonie pełniła rolę beniaminka, sama walka o puchary będzie już dużym wydarzeniem.

Z Lechem, będącym w sporym kryzysie (ligowym), przyjdzie kolejna weryfikacja. Poznaniacy nie mogą wiecznie zawodzić. A i Raków nie może sobie pozwolić na dłuższą zadyszkę. Ligowy hit przypada na niefortunną porę, ale dla każdego sympatyka polskiej piłki wyłożenie się przed telewizorem o 12:30 to pozycja obowiązkowa.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

9 komentarzy

Loading...