Reklama

Kowal: – Brzęczek w dwa lata doprowadził do tego, że wyglądamy jak San Marino

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

16 listopada 2020, 16:41 • 3 min czytania 105 komentarzy

Nie pisałem nic po meczu z Ukrainą, bo po takim spotkaniu trudno mówić wiele. Towarzyskie granie z przedziwnym rywalem, który niby coś potrafi, ale ostatecznie kończy się na tym, że bramkarz wychodzi na grzyby w środku meczu – nieprofesjonalne – i wygrywamy. Fart. To jedno słowo wystarczy, by podsumować tamto 90 minut, a za jedno słowo mi nie płacą. Natomiast spotkanie z Włochami to już inna historia. Absolutnie żenująca.

Kowal: – Brzęczek w dwa lata doprowadził do tego, że wyglądamy jak San Marino

Wydawało się, że gorzej niż z Holandią zagrać nie możemy, ale dla tej ekipy nie ma rzeczy niemożliwych. Wystarczyły dwa miesiące. Oczywiście chcielibyśmy, by tę formułkę kadrowicze stosowali w innym kontekście, natomiast niestety: przychodzi nam sprawdzać tylko tyle, jak bardzo może być źle.

No i jest cholernie źle. Jeśli jeszcze raz usłyszę, że Brzęczek potrzebuje czasu, to zwymiotuję. Naprawdę można mu dać cały czas świata i co to zmieni – za dwadzieścia lat też zagralibyśmy na takim samym poziomie z Włochami. Nawet jeśli oni mieliby już po 40-50 lat, a my jednak puścili młodzież.

Ja w ogóle nie rozumiem, jak można wyjść na boisko i przez tyle czasu nie oddać celnego strzału. Boisko piłkarskie nie jest znowu takie duże, wyprawa pod pole karne nie przypomina wycieczki na K2 zimą w sandałach. Bramki piłkarskie nie są znowu takie małe, rzeczywiście da się zmieścić piłkę w tym prostokącie – ktoś to nawet kiedyś udokumentował. A my 90 minut i nic. No, Lewandowski spróbował z koła. Co on, kurwa, Janikowski?

Mamy najlepszego napastnika na świecie i nie potrafimy go wykorzystać w żaden sposób. Zamiast niego mógłby grać Biliński i wyszłoby na to samo. Po co gościa męczyć, skoro przyjeżdża na kadrę i nikt nie wie, jak mu pomóc. Brzęczek na pewno nie wie. Bo na dziś rolę Brzęczka w tym zespole można skrócić do tego, że przyjeżdża, chodzi na konferencje, rozpisuje skład i potem albo się dzieje, albo się nie dzieje.

Reklama

Jak rywal jest przeciętny to się dzieje, ale jak rywal potrafi więcej niż średnia europejska to biegamy jak kurczak po spotkaniu z tasakiem. No i znów: to po co taki selekcjoner? Dajcie tę fuchę przeciętnemu licealiście. Mówić umie – pójdzie na konferencje. Pisać umie – jakiś skład więc wystawi. A będzie taniej.

Naprawdę, dla mnie to jest jakiś żart, że duży kraj w środku Europy, z graczami Bayernu, Napoli, Juventusu i tak dalej, w starciach tego typu jest w stanie zagwarantować nie więcej niż Gibraltar czy San Marino. To nie jest hiperbola w żadnym wypadku. Bo przecież i jedni, i drudzy zrobiliby tyle samo co my w ofensywie, czyli nic. Ich jednak można rozgrzeszyć, gdyż piłką w większości nie zajmują się na poważnie, tylko w środę coś upieką, rozwiozą listy, obsłużą klienta w banku, a w weekend pokopią.

Tyle że my podobno mamy drużynę profesjonalistów. Jednak gdyby puścić ten mecz z zamazanymi koszulkami i twarzami, nie byłoby możliwości odróżnić: czy to San Marino, czy to Polska.

Ponad dwa lata pracuje Brzęczek i jeśli po dwóch latach trudno odróżnić Polskę od San Marino, to ciężko powiedzieć, że jest to udana kadencja. Wszyscy widzimy (no prawie wszyscy, niestety nie widzą tego w PZPN-ie), że jest to smutna, bezbarwna, słaba i rozczarowująca przygoda. Może bez tego ostatniego, w końcu trzeba mieć sporo wyobraźni, by dokonać takiego wyboru i oczekiwać cudów.

I dajcie spokój z tym Euro. Zagramy z Hiszpanią, ze Szwedami… To nie jest Bośnia w dziesięciu, to nie jest Ukraina z grzybiarzem na bramce, to nie jest śmieszna grupa eliminacyjna. Tam – przy takiej postawie – będą nas walić i to walić wysoko. Jeszcze nie walą teraz, bo w Lidze Narodów to aż głupio się spinać. Ale na mistrzostwach Europy nie będzie litości.

Potrzebujemy cudu. Na przykład Zbigniewa Bońka, który przyznaje się do błędu. A to byłby cud.

Reklama

WOJCIECH KOWALCZYK

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Szymon Janczyk
16
Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Komentarze

105 komentarzy

Loading...