Reklama

Kontuzja kapitana, koronawirus nie odpuszcza. Co słychać w Standardzie Liege?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

04 listopada 2020, 14:08 • 6 min czytania 11 komentarzy

Od początku było wiadomo, że trudno wymagać od Lecha wyjścia z grupy Ligi Europy, w której są Benfica i Rangersi. Pojawiały się nawet głosy, że w zasadzie każdy punkt „Kolejorza” będzie sukcesem i nie wydawały się one oderwane od rzeczywistości. I jeśli gdzieś te punkty mają być wyszarpane, to przede wszystkim kosztem Standardu Liege, z którym piłkarze Dariusza Żurawia zagrają teraz dwumecz. Belgowie z tej trójki na papierze od początku wydawali się najsłabsi (co nie znaczy, że słabi, o nie). Na dodatek w ostatnim czasie zmagają się z wieloma dodatkowymi problemami, co jeszcze bardziej zwiększa szanse poznańskiej ekipy.

Kontuzja kapitana, koronawirus nie odpuszcza. Co słychać w Standardzie Liege?

Standard nie uniknął zamieszania związanego z koronawirusem, który utrudnia życie kolejnym belgijskim klubom. W KAA Gent na przykład w czwartek do bramki ma wejść 17-letni Owen Jochmans, bo Sinan Bolat nie może grać w Europie przez błędy proceduralne, a Davy Roef wciąż przebywa na kwarantannie.

LECH JEDNAK FAWORYTEM ZE STANDARDEM ZDANIEM TOTALBET. KURS NA WYGRANĄ KOLEJORZA WYNOSI 2.22

Co do Standardu. 21 października pozytywne wyniki testów na Covid-19 otrzymali Nicolas Raskin, Michel-Ange Balikwisha i Moussa Sissako oraz trener bramkarzy. Następnego dnia taką samą wiadomość przekazano w przypadku Damjana Pavlovicia. Trzy dni później do tego grona dołączyli Maxime Lestienne, Eden Shamir i Abdoul Fessal Tapsoba. Łącznie siedmiu piłkarzy.

DRAMAT KAPITANA

Na tym nie skończyło się rzucanie kłód pod nogi przez los. 1 listopada w meczu z KV Oostende więzadła w kolanie zerwał kapitan Zinho Vanheusden. Źle upadł i wył z bólu, bolało na sam widok. Wchodzący z ławki Konstantinos Laifis na otuchę podczas znoszenia go na noszach… dał mu pocałunek w czoło. 21-letni środkowy obrońca, który dopiero co zadebiutował w seniorskiej reprezentacji Belgii, ma z głowy granie na pół roku. To olbrzymia strata dla rywala „Kolejorza”, bo mówimy o gościu, który w tym sezonie grał od deski do deski – nie licząc pauzy za czerwoną kartkę w pierwszych trzech kolejkach ligowych. Dopiero co został wybrany piłkarzem miesiąca przez kibiców.

Reklama

Wszystkich zabrakło 25 października w starciu z St. Truiden. Trener Philippe Montanier musiał wystawić totalnie eksperymentalny skład, więc nic dziwnego, że skończyło się porażką 0:2.

Lestienne wcześniej zdążył jeszcze wystąpić z Rangersami w LE, po tygodniu z Benfiką nie oglądaliśmy również jego. I znów nie można być zdziwionym, że „Orły”, które tak czy siak byłyby faworytem, zapakowały gościom trzy sztuki i na nic im nie pozwoliły.

W miniony weekend do składu powrócili już Balikwisha, Raskin i Lestienne. Z punktu widzenia Lecha oczywiście nie jest to zbyt dobra wiadomość. Dwaj pierwsi zagrali pełne 90 minut, Lestienne wszedł z ławki na 25 minut. Standard po golu w końcówce Noe Dusenne’a pokonał Oostende. Ale jak wspominaliśmy, okupił to zwycięstwo utratą Vanheusdena – w praktyce na resztę sezonu.

KORONAWIRUS NIE ODPUSZCZA

Kibice z Liege mogli mieć nadzieję, że to wreszcie koniec problemów z koronawirusem, ale nic z tego. We wtorek wieczorem klub zakomunikował o sześciu pozytywnych wynikach u swoich zawodników. Nadal zakażeni są Pavlović, Shamir, Sissako i Tapsoba, a „debiutantami” w tym temacie zostali Collins Fai i Konstantinos Laifis.

Reklama

I to właśnie tej dwójki najbardziej z punktu widzenia Standardu żal.

Sissako, Pavlović i Tapsoba nie odgrywali ważniejszej roli w drużynie. Shamir stanowił element rotacji, od niego także nie zaczynało się ustalanie składu. Fai i Laifis natomiast znaczyli znacznie więcej. Pierwszy, przeważnie występujący jako prawy obrońca, dotychczas praktycznie nie schodził z boiska. Montannier dał mu odpocząć tylko z St. Truiden, chyba zawczasu spisując ten mecz na straty. Laifis z kolei do szóstej kolejki ligowej grał regularnie. Potem usiadł na ławce z Zulte Waregem, by w środku tygodnia doznać drobnego urazu z węgierskim Fehervarem. Na chwilę poszedł w odstawkę, ale to on z Oostende zmienił kontuzjowanego Vanheusdena i najpewniej zastępowałby go teraz na środku defensywy. Przy takim układzie zadebiutować mógłby sprowadzony z PSG Sissako, tyle że on ciągle jest pozytywny…

W tej sytuacji najbardziej prawdopodobnym zestawieniem na środku obrony jest para Noe Dussenne-Merveille Bokadi.

Dussenne zapewnił zwycięstwo w weekend, ale w optymalnych okolicznościach siedziałby na ławce. Prawie cały poprzedni sezon stracił z powodu zerwanych więzadeł w kolanie (cztery mecze ligowe). W trwającym długo nie podnosił się z ławki. Po raz pierwszy zagrał dopiero 24 września, zaliczając końcówkę dogrywki z Vojvodiną w III rundzie eliminacji Ligi Europy. W Jupiler Pro League zaczął grać od 7. kolejki.

STANDARD WYGRA Z LECHEM? KURS 3.00 W SUPERBET!

Bokadi krąży między rolami defensywnego pomocnika i stopera. Ostatnimi czasy częściej pojawia się w obronie. Różnicą dla niego będzie to, że przy tylu nieobecnych Montannier raczej wyjdzie klasyczną czwórką w defensywie. Bokadi natomiast został przesunięty do tyłu, gdy francuski trener przeszedł na wariant z trójką środkowych obrońców. Wyjątek stanowiło to nieszczęsne spotkanie z St. Truiden, w którym reprezentant Demokratycznej Republiki Konga w pojedynkę partnerował Vanheusdenowi. W pierwszych pięciu kolejkach ligowych Standard grał systemem 4-3-3 i wówczas Bokadi co najwyżej wchodził z ławki do drugiej linii. Dopiero po zmianie systemu zaczął występować regularnie jako obrońca.

Krótko mówiąc, środek obrony może być jednym ze słabszych punktów Standardu. Ani Dussenne, ani Bokadi bez problemów kadrowych nie byliby pewniakami w składzie, a jeśli grali ze sobą, to nigdy w duecie, zawsze chodziło wtedy o trzech stoperów.

Żeby jednak się nie rozpędzać z optymizmem, w drugiej linii i w ataku jedyna istotniejsza absencja na Lecha to brak Jacksona Muleki, który leczy uraz. Tylko za niego Standard w minionym okienku zapłacił trochę większe pieniądze (2 mln euro dla TP Mazembe na początku września), ale na razie nie mówimy o pierwszoplanowej postaci. Łącznie w ośmiu meczach zdobył jedną bramkę, w pierwszym składzie wychodził trzy razy.

Podsumowując sytuację kadrową. Standard musi grać bez:

  • dwóch kluczowych zawodników (stoper Vanheusden, prawy obrońca Fai)
  • Laifisa, który prawdopodobnie byłby podstawowym stoperem po kontuzji Vanheusdena
  • pomocnika Shamira i napastnika Muleki, którzy stanowili istotny element rotacji (po osiem meczów w tym sezonie)

Do tego trzech bardzo istotnych piłkarzy (Balikwisha, Raskin i Lestienne) dopiero w miniony weekend zagrało po raz pierwszy po pozbyciu się koronawirusa.

SZANSE ROSNĄ

Biorąc pod uwagę fakt, iż Lech kilka tygodni temu poradził już sobie z Charleroi, które mimo meczu zaległego nadal jest liderem belgijskiej ekstraklasy, naprawdę szkoda byłoby nie skorzystać z kłopotów rywala. Standard w optymalnym składzie to byłoby jeszcze większe wyzwanie niż Morioka i spółka, ale teraz już niekoniecznie. Co nie znaczy, że nagle trzeba uznać triumf „Kolejorza” za obowiązek. Co to, to nie. Nadal mówimy o ekipie, która zajmuje miejsce na podium w Belgii i wygrała sześć z jedenastu spotkań (tylko jedno różnicą więcej niż jednego gola). Nadal atutem są indywidualności i duża jakość w ofensywie oraz większe pucharowe doświadczenie. „Les Rouches” już po raz siódmy w tej dekadzie, a trzeci raz z rzędu rywalizują w grupie LE (dwukrotnie udało się wyjść).

I pomyśleć, że jeszcze na przełomie kwietnia i maja piłkarski świat obiegła wiadomość, że klub ten znajduje się na skraju bankructwa i nie otrzymał licencji na grę w Jupiler Pro League. W pomoc zaangażowali się wiele zawdzięczający Standardowi Axel Witsel i Marouane Fellaini. Pierwszy zainwestował w firmę, która przejęła stadion i zaczęła go wynajmować klubowi na znacznie korzystniejszych warunkach. Drugi udzielił pokaźnej pożyczki na spłatę najpilniejszych zobowiązań, co pozwoliło odzyskać licencję po odwołaniu się od pierwotnej decyzji.

Sytuacja zaczyna się stabilizować. Dopiero co Standard opublikował raport za ostatni rok budżetowy (01.07.2019-30.06.2020). Z powodu koronawirusa obroty spadły z 31,6 mln euro do 23,6 mln, ale zrekompensował to sobie transferami. Rok temu latem sprzedał zawodników za ponad 40 mln euro. Niemal 3/4 tej kwoty stanowiły odejścia Moussy Djenepo (do Southampton) i Razvana Marina (do Ajaxu). Teraz za 5,5 mln oddano do Torino Mergima Vojvodę. W efekcie udało się na podobnym poziomie utrzymać budżet płacowy w zespole, który spadł nieznacznie – z 38 do 35 mln europejskiej waluty. Zysk operacyjny wzrósł z -8,6 mln euro do 2,7 mln euro.

Miejmy jednak nadzieję, że Lech znacznie pogorszy sytuację Standardu w grupie. Napiszemy wprost: mimo pozycji kopciuszka, będziemy zawiedzeni, jeżeli w dwumeczu niczego na Belgach nie ugra.

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

11 komentarzy

Loading...