Reklama

Liga zagra awansem. Przyspieszony mecz Pogoni z Podbeskidziem?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

02 listopada 2020, 14:36 • 7 min czytania 10 komentarzy

Koronabingo hula w Ekstraklasie w najlepsze. Ogniska zarażeń powstały w Wiśle Płock, Piaście Gliwice i Zagłębiu Lubin. Oznacza to, że nie odbędą się trzy mecze z nadchodzącej kolejki:

Liga zagra awansem. Przyspieszony mecz Pogoni z Podbeskidziem?
  • Górnik Zabrze – Piast Gliwice
  • Wisła Płock – Pogoń Szczecin
  • Podbeskidzie Bielsko–Biała – Zagłębie Lubin

Jednocześnie pojawia się pytanie – skoro trzy „zdrowe” kluby mają pauzować w najbliższy weekend, dlaczego nie zagrać meczów awansem, na zapas?

Przyspieszony mecz Pogoni z Podbeskidziem? Szanse są duże

Spieszymy z odpowiedzią: tak, jest bardzo duża szansa na to, że Ekstraklasa będzie rozgrywać mecze awansem. Może się stać to już w najbliższej kolejce. Pogoń wystąpiła z prośbą przesunięcia meczu z Podbeskidziem na wcześniejszy termin. W Bielsku są za. Ekstraklasa nie widzi przeciwskazań. Canal+ jest otwarty. Wszystko zależy od wyniku wymazów w Podbeskidziu, które mają odbyć się we wtorek. Jeśli sytuacja zdrowotna nie storpeduje ekipy z Bielska-Białej, mecz 10. kolejki, pierwotnie zaplanowany na 21 listopada, odbędzie się w najbliższy poniedziałek o 18:00.

Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia, odnosi się do propozycji Pogoni: – Jesteśmy jak najbardziej za, bo później robi się ciasno z terminarzem. Musielibyśmy grać pięć meczów w dwa tygodnie. Mamy dwa przypadki zarażenia, co prawda odizolowane od drużyny, ale jednak. Jutro cały zespół idzie na badania. Jeśli wykażą, że nie ma transmisji wirusa, wtedy zagramy mecz w poniedziałek.

Wszystkie strony deklarują zatem wolę rozegrania meczu awansem. Sytuacja epidemiczna w całym kraju nie ulega poprawie, zatem trzeba brać pod uwagę ryzyko, że kolejne kluby zostaną zablokowane przez koronawirusa. W skrajnym przypadku będzie oznaczało to paraliż ligi. W mniej skrajnym, ale bardziej realnym – duże nagromadzenie meczów do nadrobienia. Terminy nie są z gumy i choć w terminarzu wciąż są wolne okienka, lepiej dmuchać na zimne i nadrabiać. Także po to, by uniknąć nagromadzenia meczów.

Reklama

Jak do pomysłu odnosi się Ekstraklasa? Mówi Marcin Stefański, Dyrektor Operacyjny spółki, odpowiedzialny za logistykę: – Rozważamy taką możliwość. Myślimy o meczach Pogoni, Górnika i Podbeskidzia. Widzimy, że spotkania tych klubów nie odbędą się w tej kolejce. Jeśli będzie taka możliwość i zespoły będą zdrowe, prawdopodobnie jeden z potencjalnych meczów 10 lub 11 kolejki zagramy wcześniej. Oczywiście w terminie, który będziemy chcieli ustalić z zainteresowanymi klubami i przede wszystkim partnerem mediowym.

Nadrzędne cele są dwa. Pierwszy – zagranie wszystkich meczów zaplanowanych jesienią. Drugi – maksymalne rozrzedzenie kalendarza i niegranie w dniach, gdy koliduje to z Ligą Mistrzów czy jest ewidentny problem grania, przykładowo, pięć razy co trzy dni. Szukamy rozwiązań. Jeśli pojawią się możliwości zagrania pojedynczych meczów awansem lub w niestandardowych terminach, w porozumieniu z partnerem mediowym będziemy dokonywali takich prób. Jesteśmy otwarci.

WARTA – 7,10, X – 4,30, LEGIA – 1,50. KURSY W TOTOLOTKU NA EKSTRAKLASĘ

– Każdy przypadek traktujemy indywidualnie, bo różna jest sytuacja w poszczególnych klubach. Nie da się założyć, niestety, jednego, centralnego planu. Będziemy się starali przede wszystkim rozgrywać zaległe mecze tak szybko, jak to możliwe. Nie chcemy doprowadzić do spiętrzenia. Mam nadzieję, że uda rozegrać się część tych meczów pod koniec przerwy na reprezentację. Jeśli nie będzie dodatkowego kataklizmu, jest szansa, że przed jedenastą kolejką wyjdziemy na zero, nie licząc przełożonego na grudzień spotkania Pogoni z Lechem. To też trzeba będzie zrobić indywidualnie i w porozumieniu z partnerem mediowym, bo nie chcemy, by doszło do chaosu informacyjnego, w którym ludzie nie wiedzieliby, co się dzieje. Ale nie przewiduję tego typu problemów.

– To nowa sytuacja dla wszystkich, ale każdy szuka z niej wyjścia. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że nasza współpraca z Canal+ i TVP układa się modelowo, jest duże zrozumienie zaistniałej sytuacji. To niezwykle ważne dla dalszego układania kalendarza rozgrywek. Dobrze układa się też współpraca z klubami, choć bywa burzliwie, bo dla osób kierujących klubami to stresująca sytuacja. Jeśli będzie się to układało tak jak do tej pory, jesteśmy w stanie spokojnie, bez większych perturbacji, rozegrać ligę.

Wisła Płock na prowadzeniu w koronabingo

Największym ogniskiem jest na ten moment Wisła Płock. Podobnie jak w Pogoni – wszystko zaczęło się niepozornie. 25 października, osiem dni temu, zdiagnozowano pierwszy przypadek. Był nim jeden z zawodników, który miał kontakt nie tylko z pierwszą drużyną, ale też z rezerwami. Działanie było natychmiastowe – odwołany mecz „dwójki” oraz testy dla obu zespołów i wszystkich pracowników klubu

W zeszłym tygodniu w Płocku dowiedzieli się o kolejnych jedenastu przypadkach. Siedem z nich dotyczyło piłkarzy z pierwszej drużyny, kolejne trzy sztabu, w tym trenera Radosława Sobolewskiego. Ze względu na okres wykluwania się wirusa, powtórzono testy u wszystkich, którzy dostali wówczas wynik ujemny. I całe szczęście, że tym razem dochowano wszelkich procedur – wczoraj spłynęły wyniki kolejnych dziewiętnastu „pozytywów”. Wspomnieliśmy o procedurach, bo przecież Wisła na początku sezonu zanotowała sporą wpadkę. Zorganizowała zawodnikom testy, jeden z nich zakończył się dodatnim wynikiem, a w międzyczasie zespół jak gdyby nigdy nic trenował w grupie.

Reklama

W całym klubie zarażonych jest więc 31 osób. Testy będą powtórzone pod koniec tygodnia.

Po pierwszym rzucie w klubie zakładali jeszcze, że uda się normalnie rozegrać najbliższe mecze z Pogonią Szczecin (zaplanowane były dwa – w pucharze i lidze). Oba zostały już odwołane. Póki co – i oby tak pozostało – nikogo choroba nie zaatakowała mocniej. Niektórzy narzekają co najwyżej na delikatne objawy. Ale i tak wirus utrudni sporo. W domach siedzą nie tylko zarażeni, ale też ci, którzy mieli z nimi bliższy kontakt. Sztab trenerski planuje treningi indywidualne dla „negatywów”, ale nie na boisku, a w domach. Pozostaje siedzieć i czekać. Plus jest taki, że – podobnie jak Pogoń – większość klubu przejdzie wirusa w jednym rzucie, a dzięki nadchodzącej przerwie reprezentacyjnej nie straci aż tak dużo spotkań.

Ognisko w Piaście Gliwice

Kolejnym ogniskiem jest Piast Gliwice. W klubie dochodziło już do pojedynczych zarażeń – między innymi wtedy, gdy brązowy medalista grał w eliminacjach do Ligi Europy bez odizolowanego Waldemara Fornalika. Wtedy jednak transmisja wirusa została szybko zablokowana. W zeszłym tygodniu w klubie zapaliła się ostrzegawcza lampka, gdy wyszły trzy pozytywne testy. Wdrożono procedury i odizolowano wszystkich, co do których było prawdopodobieństwo zarażenia. Zlecono także kolejne badania. Przeszła je cała drużyna Piasta. Wyniki napłynęły wczoraj – sześć kolejnych zakażeń. Razem dziewięć. Dodatkowo ci, którzy mieli bliższy kontakt z zarażonymi, pozostają wciąż w kwarantannie. Pod koniec tygodnia gliwiczanie przeprowadzą kolejną serię testów.

Mecz 1/16 Pucharu Polski ze Stalą Mielec, który miał się odbyć w weekend, został odwołany. Podobnie jak zaplanowane na najbliższą kolejkę derby Śląska. Zespół jest sparaliżowany. Nawet, jeśli pojedyncze jednostki będą mogły trenować, Piast straci w kwarantannie masę czasu.

Jak zresztą inni, których może czekać to samo.

Niejasne Zagłębie Lubin

Nieciekawe wygląda też sytuacja w Zagłębiu Lubin, trzecim klubie, który nie jest w stanie grać w najbliższej kolejce (odwołany mecz z Podbeskidziem). Nie znamy jednak konkretnych liczb. Klub podjął decyzję o nieinformowaniu opinii publicznej o sytuacji zdrowotnej. – Nie podajemy liczby zarażonych zawodników, bo dlaczego mielibyśmy ją podawać? To są płynne dane, zmieniają się codzienne. Komunikujemy się z komisją medyczną, ona ma pełne informacje – mówi nam Artur Jankowski, prezes Zagłębia.

Nie wnikamy. Co wiemy? To, że mowa o większej skali niż „pojedyncze przypadki”. – Każdy z tych zawodników przechodzi wirusa inaczej. Mamy sygnały, że niektórzy przechodzą go OK, a niektórzy nie potrafią zrobić żadnej aktywności fizycznej. Jest kilka cięższych przypadków – tłumaczy Jankowski.

Kazus Zagłębia jest o tyle ciekawy, że data meczu z Podbeskidziem z tej kolejki została wyznaczona na 16 listopada. A więc wtedy, gdy jest termin na reprezentację, na którą lubinianie wysyłają chociażby Saszę Balicia. – Nie czujemy się poszkodowani, bo sytuacja jest dynamiczna. Jeśli Balić będzie zdrowy, jeszcze podejmiemy decyzję w tym temacie. Rozmawialiśmy z Ekstraklasą, że ten termin 16 listopada też może być nieaktualny. Dziś mamy drugą falę wymazów. Dotyczą one zawodników nieaktywnych, którzy mieli kontakt z zarażonymi. Poczekamy do czwartku na wyniki. Z grupy, która była dotąd zdrowa, już kilku zawodników jest chorych. Jeśli w piątek wpadną w czternastodniową izolację, to 16 listopada będzie nieosiągalny – mówi nam prezes Zagłębia.

I dodaje: – Nie chodzi o to, żeby jechać na mecz od razu po kwarantannie, z osłabieniem, nieprzygotowanym fizycznie, bez treningu. Nie pozwolimy sobie, by jechać na mecze nieprzygotowani, byle odhaczyć punkt w terminarzu. To straciłoby sens. Walczymy o pieniądze i punkty.

Nie brzmi to wszystko optymistycznie. Zwłaszcza, że – jak słyszymy – zarażonych w Zagłębiu wciąż przybywa. Optymistycznym wariantem jest mecz 10. kolejki ze Stalą Mielec 21 listopada.

* * *

I oby na tym się skończyło. Każdy dzień przynosi kolejne wieści w sprawie koronabingo, dlatego granie meczów awansem wydaje się idealnym pomysłem. Wygrani są wszyscy. Kluby, które zabezpieczą się na ewentualne nagromadzenie się meczów. Liga, która zrobi kolejny krok do dogrania sezonu bez opóźnień. No i kibice, którzy nie będą skazani na kolejki ligowe ze smutną liczbą spotkań.

Nadganianie terminarza jest pewną nowością, ale skoro może usprawnić ligę, to dlaczego nie?

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce

Jan Mazurek
0
Musiolik: Podolski jest bezcenny. Nie ma takich ludzi w polskiej piłce
Ekstraklasa

Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Patryk Fabisiak
1
Podolski potwierdził, że ktoś nasłał na niego policję. „To znaczy, że się mnie boją”

Komentarze

10 komentarzy

Loading...