Reklama

Zaczęło się spokojnie, a potem pojawił się Rashford. Manchester United miażdży RB Lipsk

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2020, 23:21 • 4 min czytania 8 komentarzy

Trzeba przyznać, że nie zanosiło się w tym meczu na pogrom. Spotkanie Manchesteru United z RB Lipsk długo toczyło się w spokojnym, fragmentami wręcz sennym tempie. A potem na boisku pojawił się Marcus Rashford i zafundował defensorom niemieckiej ekipy bardzo bolesne przebudzenie. Angielski napastnik kolejny raz został bohaterem „Czerwonych Diabłów” w Champions League i swoim hat-trickiem zapewnił im zwycięstwo 5:0. United po dwóch kolejkach LM znajdują się zatem w wyjątkowo komfortowej sytuacji w swojej grupie.

Zaczęło się spokojnie, a potem pojawił się Rashford. Manchester United miażdży RB Lipsk

Spokój do przerwy

Pierwsza połowa spotkania – delikatnie rzecz ujmując – nie porwała.

Na boisku działo się tak mało, że współkomentujący spotkanie Tomasz Hajto zdążył się wdać w czterdzieści dziewięć dygresji, w tym na temat Clausa Reitmaiera, Angusa MacGyvera, Sola Campbella, Andrzeja Juskowiaka i Waldemara Krygera. W atakach obu stron zdecydowanie brakowało dynamiki i agresji. Zwłaszcza jeżeli chodzi o drużynę gości. Piłkarze z Lipska całkiem nieźle utrzymywali się przy piłce, posyłali też dużo celnych długich podań i przerzutów, lecz nie potrafili tego przekuć na zagrożenie pod bramką „Czerwonych Diabłów”. Gdy tylko zbliżali się do pola karnego gospodarzy, brakowało im koncepcji na sforsowanie dobrze ustawionej defensywy. Choć Lipsk górował nad rywalami pod względem posiadania piłki, liczby podań i ich celności, to Manchester był groźniejszy.

Angielska drużyna była w swoich poczynaniach bardziej bezpośrednia. United szukali okazji do wyprowadzenia szybkich ataków po odbiorze w środkowej strefie boiska, posyłali sporo ryzykownych podań za linię obrony rywala. Co często kończyło się prostymi stratami, ale i tak przyniosło oczekiwany skutek. W 21 minucie gry Paul Pogba doskonale uruchomił Masona Greenwooda, który nie dał się złapać w pułapkę ofsajdową, wyszedł na czystą pozycję i wpakował piłkę do siatki.

Wydawało się wówczas, że przebieg dalszej części spotkania jest łatwy do przewidzenia. Gospodarze jeszcze mocniej zacieśnią szyki obronne i skupią się na kontrach, a Lipsk jeszcze mocniej zdominuje posiadanie piłki i spróbuje jednak wcisnąć wyrównującą bramkę. Co tu dużo mówić, na fajerwerki po przerwie się nie zanosiło. A tu… niespodzianka.

Reklama

Lipsk zmiażdżony

Jak to się stało, że Manchester United wygrał ostatecznie aż 5:0? Właściwie sami nie jesteśmy pewni, w którym dokładnie momencie defensywa Lipska pękła w szwach. Chyba za punkt zwrotny trzeba jednak uznać po prostu wejście na boisko Marcusa Rashforda. Angielski napastnik pojawił się na murawie w 63 minucie gry, kilka chwil później na boisku zameldował się także Bruno Fernandes. I to właśnie ta dwójka skarciła wysoko ustawioną linię obrony gości na kwadrans przed końcem spotkania. Fernandes posłał kapitalne podanie na wolne pole, a Rashford sfinalizował golem swój rajd, rozpoczęty jeszcze na własnej połowie. A potem już się potoczyło. Anglik skończył mecz z hat-trickiem na koncie, jedno trafienie dorzucił też Anthony Martial. Lipsk został po prostu zmiażdżony.

Trzeba pochwalić ekipę „Czerwonych Diabłów” za ten mecz, bo Ole Gunnar Solskjaer z przytupem wygrał pojedynek taktyczny z Julianem Nagelsmannem. Półfinaliści poprzedniej edycji Champions League tak naprawdę tylko po stałych fragmentach gry potrafili stworzyć jakiekolwiek zagrożenie pod bramką gospodarzy. Tymczasem United atakowali prostymi, lecz skutecznymi środkami. Świetnie spisał się bardzo kreatywny środek pola, z Paulem Pogbą i Donnym van de Beekiem, a potem także Bruno Fernandesem. Robotę zrobili napastnicy. Ale i obrońcy. Choćby Harry Maguire, który zaprezentował się o trzy klasy lepiej niż Dayot Upamecano.

Wymowna jest jedna statystyka – według portalu SofaScore, Lipsk nie przeprowadził w całym spotkaniu ani jednego kontrataku. Tak to rzeczywiście wyglądało. Po stronie gości nie było żadnego elementu zaskoczenia. „Czerwone Diabły” przeczytały swoich oponentów.

I są w wyjątkowo komfortowej sytuacji w grupie. Mają już na koncie wyjazdowe zwycięstwo z PSG oraz pogrom nad Lipskiem. Teraz przed nimi dwumecz z Basaksehirem, czyli – powiedzmy wprost – autsajderem w tym zestawieniu. Zapewne nawet cztery punkty w dwóch konfrontacjach z Turkami zapewnią Manchesterowi wyjście z grupy, a sześć oczek zagwarantuje już całkowity spokój. Z kolei podopiecznym Nagelsmanna naprawdę niełatwo będzie powtórzyć sukces z poprzednich rozgrywek.

MANCHESTER UNITED 5:0 RB LIPSK
(M. Greenwood 21′, M. Rashford 74′ 78′ 90+2′, A. Martial 87′)

fot. NewsPix.pl

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Liga Mistrzów

Komentarze

8 komentarzy

Loading...