Reklama

PSG ma komplet oczek, Basaksehir poczucie, że było blisko. Czyli Turcy by się zamienili

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2020, 21:10 • 4 min czytania 0 komentarzy

Mimo porażki w pierwszym meczu, PSG było murowanym faworytem starcia z Basaksehirem. Turcy też polegli w premierowej kolejce, a na dodatek musieli mierzyć się z jednym z najgroźniejszych ataków świata. Tylko, że dzisiaj Neymar, Mbappe i Di Maria byli groźni niczym pies Bolca w “Chłopaki nie płaczą”.

PSG ma komplet oczek, Basaksehir poczucie, że było blisko. Czyli Turcy by się zamienili

Nie można jednak całego meczu sprowadzić tylko do średniej dyspozycji tercetu. Turcy mieli bowiem konkretny plan na mecz, który realizowali od pierwszego gwizdka sędziego. Momentami widać było, że mistrzowie Francji nie takiego obrotu spraw się spodziewali.

Ich frustracja wynikała przede wszystkim z poczynań ofensywnych. Przez 20 minut nie potrafili jakkolwiek zagrozić bramce Gunoka, strzelając co najwyżej z dystansu, a co więcej z pozycji zupełnie nieprzygotowanych.

Obrońcy Basaksehiru ewidentnie zerżnęli plan, jaki na PSG przygotował Manchester United i postanowili wcielić go w życie również u siebie. Wychodziło super, bo bliskie otoczenie czterech defensorów dawało rywalowi przewagę na skrzydłach, lecz była to przewaga złudna. Czy to Mbappe, czy to Neymar, byli zatrzymywani w polu karnym, gdy Rafael albo Skrtel (bo Bolingoli-Mbombo naczęściej zbierał grzyby w Stumilowym Lesie) odłączali się od kolegów i czyścili swoje szesnaście metrów.

W ofensywie szło Turkom nieco gorzej, chociaż momenty były. Nie potrafili sfinalizować swoich poczynań, przeprowadzanych przede wszystkim szybkimi akcjami bokami boiska.
Czy to przez niezłą dyspozycję obrony Paryżan, czy to przez nagłe zaćmienie Viski, który z dobrych pozycji walił po trybunach niczym radziecka katiusza, czy to przez irytującego Crivellego – chłopa jak dąb, którego przewracał byle wiaterek, do przerwy utrzymywał się remis.

Reklama

Neymar bez nogi by strzelił

W 25. minucie z boiska zszedł Neymar, który nabawił się urazu właściwie bez kontaktu z rywalem. Trzeba bowiem Turkom oddać, że chociaż grali bardzo twardo i często uciekali się do fauli, to jednak nie były one wślizgami imienia Jakuba Tosika.

Liczy się jednak to, że Brazylijczyk z boiska zszedł, a jego miejsce zajął Pablo Sarabia. W kontekście pierwszej połowy nie miało to większego znaczenia, bo Hiszpan grał po prostu przyzwoicie, ale już na początku drugiej połowy kopnął nad poprzeczkę z około ośmiu metrów, mając czystą sytuację do strzału. Neymar, który utykając próbował jeszcze zakładać siatki rywalom, by to trafił. Niewiele zatem brakowało, aby całe peany na cześć Basaksehir już wówczas można było wyrzucić do kosza. Na swoje szczęście się obudzili, ale tylko odłożyli porażkę w czasie.

Najgłupszy sposób na stratę punktów

Dynamiczny start drugiej połowy zwiastował nam dobrą rozrywkę. I faktycznie tak było. Wspomniany Sarabia był wierzchołkiem góry lodowej, bo wreszcie wstrzelił się Visca, którego zamiary krzyżował bramkarz. Piłka trafiała też pod nogi Mbappe, Di Marii i Crivellego, lecz skutek był żaden. Przynajmniej dla nich, bo gola strzelił zupełnie niewidoczny Moise Kean.

Włoch w Evertonie był krytykowany za swoje złe ustawienie. W meczu z Basaksehirem, zagwarantowało ono dwie bramki. Mimo wytycznych, by przeszkadzać Gunokowi, napastnik został odepchnięty. To jednak pozwoliło znaleźć mu się na wolnej pozycji i skierować głową piłkę do siatki. W szoku była cała defensywa Turków, ale też sam snajper.

Strata gola skusiła Buruka do przeprowadzenia zmian. Na boisko wbiegł Demba Ba i od razu dał sygnał do ataku, brakowało jednak finalizacji. Najpierw ubiegł go Danilo Pereira – swoją drogą naprawdę kozacki mecz z jego strony, a później Crivelli nie wykorzystał podania, gubiąc się w pojedynku z Kimpembe. Jakby tego było mało, Navas dalej imponował zręcznością. Kolejne próby Turuca i Viski spaliły na panewce, a raz nawet Kostarykańczyk neutralizował zagrożenie wybiegając z piłką na bok obrony.

A PSG – zgodnie z najstarszym porzekadłem piłkarskim – sprawiło, że zemściły się niewykorzystane sytuacje. Piłkę na skrzydle dostał Mbappe, kopnął w środek pola karnego Turków, obcierka i gol Keana. W tej akcji było wszystko, o czym mogli śnić piłkarze Basaksehir.

Reklama

Chociaż mistrzowie Superligi zagrali dobry mecz i wiele osób byłoby skłonnych stwierdzić, że zasłużyli na punkty, to kończą dzisiejszy wieczór z zerem na koncie. No i z wielkim poczuciem, że było blisko.

BASAKSEHIR 0:2 PSG (0:0)

0:1 – Kean 64’
0:2 – Kean 79’

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...