Reklama

Rzuć im za plecy, czyli liga znalazła sposób na Górnika

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

26 października 2020, 11:26 • 4 min czytania 3 komentarze

Najpierw dwanaście punktów w czterech meczach, a później ledwie punkt w trzech spotkaniach. Górnik Zabrze najpierw szybko wrzucił piąty bieg, by wcisnąć hamulec ręczny. Czy to już czas, by rzucić mityczne „liga nauczyła się stylu Górnika?”. Wszak na początku sezonu to właśnie sposób gry był największym atutem zabrzan. Jak to się stało, że wyniki nagle odbiły jak wahadełko w drugą stronę? W pewnym sensie liga faktycznie wie jak grać na zespół trenera Brosza. Ale i druga strona tego medalu jest taka, że w Górniku posypali się wykonawcy tego planu.

Rzuć im za plecy, czyli liga znalazła sposób na Górnika

Po imponującym starcie Górnika poświęciliśmy im dużą analizę. Właściwie nie „im”, a po prostu grze zabrzan – sposobowi, którym chcą zszokować Ekstraklasę. Wnioski z tamtego tekstu były klarowne – Górnik ekstremalnie wysoko ustawia linię obrony, zawęża pole gry, wykonuje bardzo wysoki pressing, a to przekłada się na dynamiczne przejście z obrony do ataku. Pomysł był świetny. Bo przecież zawodnicy Ekstraklasy nie są jakoś niebotycznie wyszkoleni technicznie, by pod pressingiem spokojnie rozgrywać piłkę. Konsekwencje? Zabrzanie odbierali mnóstwo piłek na połowie rywali:

  • 16 w meczu ze Stalą (rywal – 8)
  • 19 w meczu z Lechią (rywal – 1)
  • 25 w meczu z Podbeskidziem (rywal – 5)

A od odbioru na połowie przeciwnika do akcji strzeleckiej jest już na tyle blisko, że Górnik nie tylko często piłkę miał, ale i często robił z niej pożytek. Przeciwnicy byli zadziwieni, ale kolejni trenerzy znaleźli sposób na to, jak sobie poradzić z szarżującym na nich Górnikiem. Skoro oni chcą grać wysoko, a my średnio radzimy sobie z wymianą kilku podań pod presją, to… rzućmy im piłkę za plecy!

Niech się ścigają

Legia nie była jeszcze w tym graniu tak cyniczna. Wisła Kraków nie bardzo miała wykonawcę do gry na ściganie się z obrońcami Górnika. Ale piłkarze Zagłębia oraz Rakowa mieli zarówno plan, jak i wykonawców.

Reklama

Błyskawicznie spadła też liczba odbiorów Górnika na połowie przeciwników. O ile wcześniej pod tym względem mieli oni wyraźną przewagę nad każdym kolejnym rywalem, tak teraz zaczęli wyraźnie tracić.

  • z Legią – 9 (rywal – 9)
  • później z Wisłą – 8 (rywal – 8)
  • z Zagłębiem – 12 (rywal – 5)
  • i z Rakowem – 4 (rywal 12)

Średnia odbiorów na połowie rywala na mecz w pierwszych trzech kolejkach – 20. W kolejnych czterech – 8,25 na spotkanie. Spadek jest bardzo wyraźny i wynika w pewnym sensie z tego, że sama skuteczność pressingu Górnika spadła. Ale i z tego, że przeciwnicy po prostu nie chcą wikłać się z Górnikiem w koronkowe rozgrywanie piłki od tyłu. Gra za plecy obrońców jest skutecznym sposobem na zabrzan? No dobrze, to będziemy tak grali!

Rywale grają na ofsajdowej ruletce

I pokazują to też chociażby statystyki spalonych przeciwników Górnika. Drużyny Zagłębia czy Wisły grały z sędziami w ruletkę – albo się wstrzelimy w linię spalonego, albo nie. „Biała Gwiazda” w starciu z Górnikiem dała się złapać na osiem spalonych (w pozostałych meczach razem wziętych – siedem). Zagłębie dziewięciokrotnie łamało linie ofsajdu (w pozostałych meczach razem wziętych – dwadzieścia). Tylko Raków robił to wyjątkowo skutecznie, bo dał się złapać sędziemu asystentowi tylko raz, ale po podaniach za plecy obrońców strzelił dwa gole, a mógł i kolejne dwa.

Reklama

Zatem – owszem, liga znalazła sposób na Górnika. Ale nie byłoby takiego pogorszenia wyników, gdyby nie to, że Broszowi po prostu odpadli ważni wykonawcy tego planu. Kluczowe było odejście Pawła Bochniewicza, który był kluczową postacią w tej trójce stoperów. O ile np. Wiśniewski przy nim wyglądał bardzo dobrze, o tyle gdy to młody obrońca ma być liderem tej defensywy, wygląda to już po prostu słabo. Bochniewicz potrafił regulować ustawienie kolegów, sam też dawał znać kiedy wyjść nieco wyżej, kiedy złapać rywala bliżej własnej bramki. Jego nominalnym zastępcą miał być Michał Koj, ale on z kolei złamał nos na treningu.

Górnik ściągnął w opcji last-minute stopera z Grecji, ale przy Evangelou póki co wstrzymujemy się z ocenami, bo chłop zagrał jeden mecz. Natomiast system Brosza nie jest łatwy do nauczenia i sam Górnik wciąż go przyswaja. a Grek do tej nauki wchodzi z zaległościami. Tak rozregulowana obrona będzie bramki traciła. A czy może jakoś uniknąć błędów z ostatnich kolejek?

Cóż, w stylu gry, jaki proponuje Górnik, zawsze musisz być krok przed rywalem. Więc jeśli nie chcesz dostać piłki za plecy obrońców, to po prostu ją odbierz przed podaniem do wychodzącego na wolne pole napastnika. Dopóki Górnik odbierał te piłki wysoko, wówczas rywale mieli po prostu mniej okazji do rzucenia podania na pościganie się obrońcy z napastnikiem. Zatem to nie jest tylko tak, że skoro zabrzanie tracą bramki po kontratakach, to winni są stoperzy, którzy nie doganiają przeciwników. Winni są też pomocnicy Górnika, którzy pozwalają na podania do tych zawodników wbiegających na wolne pole.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
3
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

3 komentarze

Loading...