Reklama

Premier League w tym sezonie stanęła na głowie. I nam się to podoba!

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2020, 14:23 • 4 min czytania 4 komentarze

Everton, Aston Villa czy Leeds? Nie, raczej Tworki czy Choroszcz. Takie pytanie byście usłyszeli, sugerując na początku tego roku, że trzy wspomniane kluby na starcie sezonu 2020/21 zagoszczą w ścisłej czołówce Premier League. To, co wyprawia się na czele w lidze angielskiej, można wręcz porównać do karamboli w amerykańskich seriach wyścigowych. Dzieje się mnóstwo, każdy poobijany. Nawet faworyci nie wychodzą z tego zamętu bez szwanku.

Premier League w tym sezonie stanęła na głowie. I nam się to podoba!

Bałagan na topie

Na początek podsumujmy sobie obecną sytuację na szczytach angielskiej ekstraklasy. Everton, który zajmował dwunaste miejsce w zeszłym sezonie, jest obecnie liderem. Mistrzem po raz ostatni był jeszcze w erze First Division. W 1987 roku. Z nim sytuacja jest jednak o tyle zdrowa, że po pierwszych pięciu kolejkach był po raz ostatni w ligowym TOP3 w 2016 roku. Stosunkowo niedawno. Drugi jest zaś w tym momencie Liverpool, czyli mistrzowie Anglii. Okej, tu bez zaskoczenia. Ale Aston Villa na trzeciej pozycji? Samo jej ostatnie trofeum, czyli Puchar Ligi, to rok 1996. Ledwie trzy lata wcześniej przegrywała walkę o mistrzostwo Anglii. Czy nawiązała do tego już później? Nie, nigdy. Liderem Premier League nie była od 27 października 2001 roku. W ligowym TOP3 po pierwszych pięciu kolejkach już jednak także się pojawiała – ostatnio w 2014 roku. Rok później… spadła do Championship.

LEICESTER WYGRA Z ARSENALEM? KURS: 3,77 W EWINNER!

Leeds to z kolei symbol przełomu First Division i Premier League. Zdobyć mistrzostwo w 1992 roku, po czym zająć siedemnaste miejsce w kolejnym sezonie? To nic niemożliwego dla klubu, któremu powrót do Premier League po ostatnim spadku zajął przecież 16 lat. Dziś „Pawie” plasują się na czwartej lokacie. I mają tyle samo punktów co… Crystal Palace, z niezatapialnym Royem Hodgsonem u steru. Szósta jest natomiast Chelsea. Jeden z dwóch klubów z „Wielkiej Szóstki”, które w tabeli rzeczywiście łapią się do TOP6.

Reklama
Mateusz Klich

Oczywiście, wskażecie zaraz przypadek totalnej niespodzianki, która wydarzyła się w Premier League stosunkowo niedawno i będzie to mistrzowski tytuł Leicester City z sezonu 2015/16. Tego samego Leicester, które było liderem po zaledwie dwóch kolejkach. Gary Lineker nie zdawał sobie wówczas sprawy, że pytanie do Claudio Ranieriego o zmianę priorytetów z utrzymania na Ligę Mistrzów nie okaże się wyłącznie zwykłym żartem. Kto jednak pamięta, że po pierwszych sześciu meczach tamtego sezonu „Lisy” w tabeli wyprzedzał nawet West Ham, prowadzony przez Slavena Bilicia? Pogrzebaliśmy jeszcze głębiej w historii Premier League i znaleźliśmy przypadki następujące:

  • sezon 2001/2002: 1. Leeds – 14 punktów w 6 meczach (piąte miejsce na koniec sezonu), 2. Bolton – 12 punktów w 7 meczach (szesnastce miejsce), 3. Arsenal – 11 punktów w 6 meczach (pierwsze miejsce)
  • sezon 1998/1999: 1. Aston Villa – 14 punktów w 6 meczach (szóste miejsce), 2. Derby – 12 punktów w 6 meczach (ósme miejsce), 3. Liverpool – 11 punktów w 6 meczach (siódme miejsce)

Jak widać – w roku 2020 piłkarski świat rzeczywiście stanął na głowie, zwłaszcza w Premier League, ale nie takie historie już angielski futbol widział.

Tabela dziwnie ściśnięta

Jednak nie udawajmy, że obecna kolejność jest normą. Faworyci nie tylko potykają się na stosunkowo łatwych przeszkodach, lecz potrafią zebrać niewyobrażalnie bolesne bęcki od teoretycznie słabszych przeciwników. Dlaczego?

Poza oczywistym powodem, że to wczesna faza sezonu, wystarczy przypomnieć sobie, co działo się w zeszłym roku za plecami Liverpoolu i Manchesteru City. Od trzeciego Manchesteru United do piątego Leicester City, które grały między sobą ostatni mecz sezonu – różnica czterech punktów. Między szóstym Tottenhamem a dziesiątym Burnley – pięć punktów. Tuż za nimi – Southampton i Everton. Ogromny ścisk w stawce panował już przed rokiem, lecz Liverpool swoim spektakularnym dorobkiem punktowym trochę zaciemnił obraz sytuacji.

Reklama
ARSENAL POKONA LEICESTER? KURS: 1,99 W EWINNER!

Anormalne okoliczności związane ze ściśnięciem terminarza, brakiem kibiców i coraz większymi obciążeniami mają swój efekt. Ilekroć też przypominamy sobie o zeszłorocznych pucharowiczach, widzimy, jakie problemy mają od września. Powód? Brak porządnego okresu przygotowawczego i wymagana z tego powodu zmiana terminów pierwszych spotkań City oraz United (ten sam problem miała też grająca jeszcze w sierpniu Chelsea). A krajowa konkurencja nie śpi i ma wielką chrapkę na obsadzenie miejsc gwarantujących udział w europejskich rozgrywkach kosztem uznanych potęg. Między innymi dlatego działacze Liverpoolu i Manchesteru United wysunęli propozycję nazwaną roboczo Project Big Picture. Między innymi dlatego powraca temat Superligi.

Pep Guardiola

Ten sezon kpi jednak z kozaków:

  • Myślisz sobie, że to jest sezon Jose Mourinho? Nagle wyskakuje Manuel Lanzini i wciela się w rolę futbolowego złodzieja marzeń.
  • Wydaje ci się, że Guardiola się odegra, bo wreszcie kupił porządnego stopera? A on remisuje z West Hamem, wcześniej przegrywa 2:5 z „Lisami” z Leicester. Notuje 8 punktów w 5 meczach – rok temu zanotował 10, dwa lata temu – 13.
  • Chwalisz odwagę Artety? Jego Arsenal przegrywa z mistrzem i wicemistrzem kraju, a na naszych łamach zostaje nazwany „drużyną naiwną”.
  • Doceniasz Solskjaera? No to on wybiera totalnie niezrozumiałą osiemnastkę meczową na spotkanie z Chelsea, nie wpuszcza znów  na boisko Donny’ego van de Beeka i zremisuje na własne życzenie.
  • Myślisz, że Lampard ma wszystkie narzędzia, by walczyć o mistrzostwo? Wtedy na scenę wkraczają Kepa i Zouma.
  • A kiedy Juergen Klopp zyskuje Thiago Alcantarę, pogłębia kadrę Diogo Jotą, nagle paskudny uraz spotyka Virgila van Dijka, a jeszcze wcześniej Aston Villa miażdży The Reds siódemką.

Jeżeli sezon 2020/21 w Premier League próbowaliby przeanalizować jacyś spece od nauk ścisłych, po dwóch dniach daliby sobie spokój – tej ligi obecnie nie można obecnie podstawić pod żaden wzór matematyczny. Pomieszanie z poplątaniem.

I nam się to, szczerze mówiąc, podoba!

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Anglia

Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
9
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Komentarze

4 komentarze

Loading...