Reklama

Niespodzianka w Las Vegas! Lopez ograł Łomaczenkę

Kacper Bartosiak

Autor:Kacper Bartosiak

18 października 2020, 07:56 • 3 min czytania 5 komentarzy

Kategoria lekka ma nowego króla! Wasyl Łomaczenko (14-2, 10 KO) po raz trzeci w 32-letnim życiu zszedł z ringu pokonany. Na ringu w Las Vegas sensację sprawił zaledwie 23-letni Teofimo Lopez (16-0, 12 KO), który nieoczekiwanie po prostu wyboksował wirtuoza szermierki na pięści, zgarniając tym samym komplet mistrzowskich pasów w limicie 61,2 kg.

Niespodzianka w Las Vegas! Lopez ograł Łomaczenkę

Różne scenariusze były brane pod uwagę przed sobotnią walką, ale najczęściej przewijał się jeden. Łomaczenko po momentami trudnym początku miał przejąć kontrolę i zatopić młodszego rywala na głębokich wodach, wygrywając wyraźnie na punkty. Lopezowi nie odbierano szans, ale wydawało się, że jeśli coś go uratuje, to tylko nokaut. Pojedynek miał jednak zaskakujący przebieg. W pierwszej rundzie Ukrainiec był wręcz szokująco bierny. Zadał zaledwie 12 ciosów i po prostu dał się stłamsić silniejszemu fizycznie rywalowi. Można było się łudzić, że to część wielkiego planu, ale rundy mijały, a na kartach punktowych powiększała się przewaga zawodnika pochodzącego z Hondurasu.

Łomaczenko do naprawdę ciężkiej roboty zabrał się od ósmej rundy. Nagle okazało się, że pomysłowo składane kombinacje są w stanie zaskakiwać Lopeza dosyć regularnie. Faworyt dyktował tempo już właściwie do końca walki, ale po ostatnim gongu wydawało się, że po prostu zabrakło mu kilku rund, by „dogonić” przeciwnika. Sędziowie nie mieli wątpliwości – wszyscy punktowali na korzyść Lopeza. Jeden z nich przyznał mu osiem rund, drugi dziewięć. Potwornie przestrzeliła Julie Lederman, która wyższość Ukraińca widziała w zaledwie jednym starciu i wypunktowała 119-109. To nie zmienia jednak faktu, że 23-latek uczciwie zapracował na zwycięstwo. Potwierdziły to zresztą liczby – Lopez zadawał więcej ciosów. Doprowadził też do celu aż 148 tzw. „mocnych uderzeń”, przy zaledwie 78 Łomaczenki.

– Muszę podziękować Bogu. Sięgałem dziś bardzo głęboko – powiedział tuż po walce nowy mistrz. – Starałem się cały czas wywierać na nim presję, to wszystko, co trzeba było zrobić. Używać prostych i nigdy nie dać mu szansy się przygotować. Za każdym razem, kiedy chciał uderzać, miałem coś, co przerywało jego momentum. Wracał z 14-miesięcznej przerwy, wiedziałem, że sporo czasu zajmie mu złapanie rytmu.

Po ogłoszeniu werdyktu wyraźnie podłamany „Łoma” szybko opuścił ring. Co dalej? W kontrakcie nie było klauzuli rewanżowej. To oznacza, że nowy mistrz może zrobić na co tylko ma ochotę. On sam w pierwszym wywiadzie zadeklarował, że wkrótce przejdzie do wyższej kategorii – superlekkiej. Zanim to się wydarzy, na horyzoncie widać ciekawe walki z niepokonanymi rodakami – Devinem Haneyem (24-0, 15 KO) i Gervontą Davisem (23-0, 22 KO). W wyższej kategorii w planach jest starcie Josha Taylora (17-0, 13 KO) z Jose Ramirezem (26-0, 17 KO), którego stawką również będzie komplet mistrzowskich tytułów. Zwycięzca tego pojedynku mógłby zmierzyć się potem z Lopezem w starciu dwóch niekwestionowanych mistrzów. To całkiem realistyczne rozwiązanie, bo Lopez, Taylor i Ramirez są związani z grupą Top Rank.

Reklama

Trudniej za to przewidzieć przyszłość Łomaczenki. Jego interesy także reprezentuje firma Boba Aruma, ale Ukrainiec stracił właściwie wszystkie argumenty. Aż 15 z 16 walk w jego karierze to pojedynki mistrzowskie, ale całkiem realny wydaje się scenariusz, w którym „Łoma” znów będzie musiał wejść w buty pretendenta. Czas nie będzie jego sprzymierzeńcem, za to zdecydowanie będzie sprzyjał Teofimo Lopezowi – jednemu z najmłodszych niekwestionowanych mistrzów świata w długiej historii boksu, którego piękna przygoda dopiero się rozpoczyna.

Fot. Newspix

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...