Reklama

Cracovia męczyła i wymęczyła, Piast znów ma wynik gorszy od gry

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2020, 18:19 • 4 min czytania 12 komentarzy

Gdybyśmy mieli dziś w Krakowie przyznawać punkty za przyjemność oglądania którejś z drużyn, to raczej otrzymałby je Piast. Wiadomo jednak, co na końcu liczy się w piłce, chyba nie musimy przypominać jednej z najsłynniejszych formułek. Cracovia nie rozegrała zbyt dobrego meczu, ale po pięciu kolejkach niemocy wreszcie wygrała i tylko to ma dla niej znaczenie. Goście kolejny raz w tym sezonie generalnie prezentowali się nieźle i kolejny raz nic z tego nie mają.

Cracovia męczyła i wymęczyła, Piast znów ma wynik gorszy od gry

O ile do przerwy można jeszcze było mówić, że „Pasy” mniej więcej realizują swój plan i przewaga Piasta nie jest żadnym zaskoczeniem, o tyle w drugiej połowie mieliśmy już chwilami niekontrolowane próby utrzymania skromnego prowadzenia. Poza jedną fajną akcją Fiolicia, po której świetną sytuację zmarnował rezerwowy Vestenicky (mocny strzał prosto w Placha), krakowianie głównie się bronili.

Podopieczni Waldemara Fornalika w pierwszej połowie nie oddali żadnego celnego strzału, co nie znaczy, że Karol Niemczycki się nudził. Wręcz przeciwnie. Młody bramkarz początkowo znów pokazał, że nie jest mistrzem interwencji przy dośrodkowaniach, raz mógł go za to surowo skarcić Rymaniak, ale potem ratował swoich kolegów. Jeśli nie refleksem przy uderzeniach, to czytaniem gry i odpowiednią reakcją przy wyjściu na przedpole. Tak było, gdy Tiago Alves znalazł się sam na sam po efektownym podaniu Milewskiego. Niemczycki wyczekał, w idealnym momencie znacznie zmniejszył pole manewru Portugalczykowi i ten nie trafił w bramkę. Podobnie było, gdy to z kolei Alves błysnął zagraniem do Patryka Sokołowskiego, który potwierdził, że nie przez przypadek ma tak mało ofensywnych konkretów.

To była komiczna sytuacja.

Sokołowski najpierw niepotrzebnie przyjmował, zdążył go wyblokować debiutujący w Cracovii Patryk Zaucha. Była szansa na poprawkę, pomocnik gości miał mnóstwo czasu, ale zwlekał i zwlekał, aż piłkę wybił mu Matej Rodin. Nowy stoper „Pasów” bardzo słabo wypadł we Wrocławiu, za to dziś się zrehabilitował. Zaliczył kilka kluczowych interwencji, był pewniejszy w swoich poczynaniach niż Ivan Marquez.

Po zmianie stron Niemczycki dla równowagi musiał obronić aż sześć strzałów. Pokazał klasę przy mocnej próbie Milewskiego (ograł dwóch rywali), sytuacyjnym uderzeniu Świerczoka czy rzucie wolnym Kirkeskova. Duńczyk potrafił precyzyjnie dorzucić ze stałych fragmentów, cztery razy robiło się groźnie, ale to on zawalił gola. Bezmyślnie podciął szarżującego między nim a Czerwińskim Sadikovicia i sędzia musiał podyktować karnego. Pewnie wykorzystał go Van Amersfoort.

Reklama

Co do Niemczyckiego, jak już niewiele mógłby zrobić, wyręczało go szczęście. Niepocieszony jest zwłaszcza Tomasz Jodłowiec, który w pierwszej połowie nieznacznie chybił… klatką piersiową, a w drugiej piłka po jego strzale głową odbiła się od górnej części poprzeczki.

Osobny temat to nieskuteczność Michała Żyro.

Zmarnował dośrodkowania Kirkeskova i Rymaniaka, ciągle brakowało mu precyzji. A kulminacją było zarycie w piłkę i przyblokowanie samego siebie, gdy z paru metrów miał dostawić nogę zamykając akcję przy kolejnym kornerze. Wprowadzony za niego Świerczok (powrót po kontuzji) wprowadził znaczne ożywienie w szeregi Piasta, choć także ma na koncie jedną niewykorzystaną szansę, z której mógł zrobić znacznie większy użytek.

Jak wspominaliśmy, Michał Probierz wystawił dziś na lewej obronie debiutanta Patryka Zauchę. 20-latek nie zbłaźnił się, poziomu raczej nie zaniżał, ale też niczym szczególnym się nie wyróżnił. To jego stroną przeciwnik przeprowadził większość ataków, młokos wymagał wzmożonej asekuracji. Problemy Cracovia miała jednak gdzie indziej. Fatalnie wypadł szybko zmieniony Marcos Alvarez. Niewiele lepszy był Rivaldinho, który chyba nie może się odnaleźć w stylu gry Cracovii. Poza jednym zgraniem głową do Fiolicia na początku spotkania (wolej Chorwata wybroniony przez Placha) i kilkoma udanymi pojedynkami tyłem do bramki, Brazylijczyk był poza grą.

Mimo zwycięstwa Probierz ma więc nad czym myśleć, ale w porównaniu do położenia ekipy Fornalika i tak może odczuwać komfort. Przy Okrzei mimo wszystko powinni unikać nerwowych ruchów. Mamy poczucie, że to zaraz musi zaskoczyć, że jeszcze chwila i pójdzie z górki. Wszystko jest kwestią tego, żeby przełamać nieskuteczność, bo samo stwarzanie sytuacji nie stanowi dla Piasta większego problemu. A to na dłuższą metę musi dać efekty.

Fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...