Reklama

Wisła jednak chce grać z napastnikiem. Cabrera bliski powrotu do Ekstraklasy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

13 października 2020, 12:48 • 4 min czytania 13 komentarzy

Miesiąc z hakiem potrzebowała Wisła Płock, by dojść do jakże odkrywczego wniosku, że warto grać z napastnikiem. Nie zawodnikiem wystawianym w ataku, ale po prostu z napastnikiem. Płocczanie po imponującej serii ściągania piłkarzy stroniących od strzelania goli wreszcie wyciągają ręce po kogoś, kto może te bramki gwarantować. Jak donoszą Maciej Wąsowski z „Przeglądu Sportowego” i Janekx89 – bliski Wisły jest znany i lubiany Airam Cabrera.

Wisła jednak chce grać z napastnikiem. Cabrera bliski powrotu do Ekstraklasy

Każdy kibic Ekstraklasy kojarzy tego gagatka. Pięć lat temu wpadł do Korony Kielce, walnął 16  goli w 28 meczach i zawinął się z ligi. Z Hiszpanii wypożyczyła go Cracovia dwa lata temu – 28 meczów, 14 bramek i do tego jeszcze dwie asysty. Mówiło się wtedy, że Cabrera mógłby trafić na stałe do „Pasów”, ale piłkarz krzyknął sobie takie zarobki miesięczne, że w Krakowie nie było ich stać na takie wydatki. Plotkowało się, że może do bramkostrzelnego grajka ręce wyciągnie Lech Poznań, ale ostatecznie też ten temat spalił na panewce. Na początku roku był też temat powrotu do Krakowa, ale na drugą stronę Błoń.

W Ekstraklasie swego czasu błyszczał

Generalnie chłop miał patent na strzelanie goli w Polsce, natomiast nie było tajemnicą, że z Airama jest lekki leniuszek. Do Korony przyjechał z nadprogramowym balastem, w Krakowie też raczej nikt nie zachwycał się tym, jak to Cabrera otwiera siłownię przed treningiem, a po zajęciach nie wychodzi z salki fitness. Natomiast ostatecznie bronił się na boisku.

Dlaczego więc ma teraz wylądować w Płocku? Cóż, rzut oka na jego ostatni sezon w Hiszpanii sporo wyjaśnia. W Extremadurze w 12 meczach strzelił tylko jednego gola, większość minut załapał dopiero w samej końcówce sezonu, a jego zespół zleciał z ligi. Cabrera rozwiązał zatem kontrakt i szukał nowego pracodawcy. Jest wolnym zawodnikiem, zatem kontrakt może podpisać nawet po zakończonym okienku transferowym.

No i według informacji „Przeglądu Sportowego”, które potwierdza też obcykany w tematach transferowych Janekx89, Cabrera jest o krok podpisania umowy z Wisłą Płock. Czy ten ruch się klei? Oj, klei jak cholera. Oczywiście czas zweryfikuje dzisiejszy optymizm, natomiast Hiszpan nawet jeśli był za krótki na drugą ligę w swojej ojczyźnie, to w Polsce powinien sieknąć te 10-12 goli.

Reklama

A takiego snajpera Wisła Płock potrzebuje jak Stonoga dostępu do internetu. Otóż problemy Wisły w tej początkowej fazie sezonu są dwa: druga linia nie kreuje zbyt wielu szans strzeleckich, a jeśli już nawet je wykreuje, to napastnicy je marnują. Jedynego gola po stronie snajperów (jakkolwiek to brzmi) płocczan zapisał po swojej stronie Patryk Tuszyński. I to z rzutu karnego w meczu z Lechem. Z gry napastnicy zespołu Sobolewskiego strzelili w tych sześciu kolejkach ZERO goli.

Są pewne znaki zapytania

Zwiększenie siły ognia to był mus dla dyrektora Marka Jóźwiaka. No i udało się tego dopiąć. Atakowanie Ekstraklasy Tuszyńskim i Sheridanem w ataku to trochę jak szarża z plastikowym mieczem świetlnym na solidnie opancerzony czołg. Niby można, ale po co. A Cabrera nie dość, że strzelać potrafi – choć głównie w Ekstraklasie, to jeszcze umie sam sobie wykreować sytuację strzelecką. Oczywiście to nie jest napastnik typu – dajmy na to – Carlitosa, który mijał sobie dwóch rywali i cerował okienka. Ale Cabrera potrafi przyjąć piłkę z obrońcą na plecach, obrócić się z nim i poszukać mocnego strzału przy słupku. To nie jest napastnik z cyklu „stoję w polu karnym i dokładam szuflę do pustaka”. I pomoże w kreacji, i wykończy akcję. No i samym ruchem na wolne pole wymusi podanie. Tym zawsze imponował w Cracovii i dzięki temu „Pasy” w tamtym sezonie plasowały się wysoko w klasyfikacji kluczowych podań.

Oczywiście są pewne obawy. Po pierwsze – ostatni mecz Cabrera zagrał 20 lipca, czyli przez dwa miesiące nie był w treningu drużynowym i nie grał. Znając jego nawyki – może przyjechać do Płocka lekko zapuszczony. Po drugie – zaraz stukną mu 33 lata i to prawdopodobnie jego ostatni lub przedostatni kontrakt w życiu. Czyli może już być trochę rozleniwiony, a i w tym wieku siłą rzeczy kontuzje przychodzą częściej. No i sezon 2020/21 wcale nie musi być sezonem 2018/19, gdy strzelał w Ekstraklasie jak na zawołanie.

Ale zasadniczo warto pochwalić Wisłę, że jednak chce mieć napastnika. Może i na wyciągnięcie takiego wniosku w Płocku czekali trochę długo, ale liczy się przejście do działania.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...