Reklama

Piłkarski lockdown wraca. Czesi wciskają stop!

redakcja

Autor:redakcja

13 października 2020, 14:10 • 3 min czytania 51 komentarzy

Liczyliśmy się z tym od początku października, gdy właściwie w całej Europie lawinowo zaczęły wzrastać liczby zarażonych koronawirusem. Zgodnie z przewidywaniami epidemiologów, po umiarkowanie spokojnym lecie przyszedł „sezon grypowy”, a wraz z nim – dynamiczny skok zachorowań. Było jasne, że niektóre z państw zdecydują się na powtórzenie strategii z wiosny, gdy wszystkie branże, które nie są konieczne do przetrwania, po prostu zamknięto. Wśród nich – branżę rozrywkową, w której istotną rolę odgrywa futbol. Czekaliśmy jak na wyrok, kto zacznie, dziś już wiemy – zaczną Czesi. 

Piłkarski lockdown wraca. Czesi wciskają stop!

Nasi południowi sąsiedzi właśnie wcisnęli stop. Po niedzielnym wyniku, gdy w dzień wolny od pracy licznik ich zakażonych przekroczył 4,5 tysiąca, zdecydowali się na kolejny mocny lockdown. W kraju już trwał stan wyjątkowy, drastycznie ograniczona została praca barów i restauracji, systematycznie rozszerzano strefy, w których obowiązuje noszenie maseczek. Ale życie toczyło się w miarę normalnie, własnym rytmem, może jedynie odrobinę spowolnionym.

Od jutra Czesi przechodzą już w tryb zamknięcia. Szkoły wracają do nauczania zdalnego, bary i restauracje zostają zamknięte, zakazane stają się zgromadzenia w grupach powyżej 6 osób. Co naturalne – w takich warunkach kolejny postój czeka również świat futbolu.

NIECZYNNE DO 4 LISTOPADA

–  To ostatnia próba zahamowania dramatycznego rozwoju epidemii – mówił premier Andrej Babisz cytowany przez Polską Agencję Prasową. Próba, która niepokojąco przypomina marzec i kwiecień, gdy sport po prostu stanął w miejscu. Na ten moment Czesi wprowadzają średni stopień ograniczeń – wykluczone są mecze piłkarskie na wszystkich poziomach oraz treningi w większych grupach. Wyjątkiem są rozgrywki międzynarodowe, w których udział biorą czescy pucharowicze. Treningi mogą trwać, ale w 6-osobowych grupach przy zachowaniu reżimu sanitarnego oraz szczególnej ostrożności.

Według komunikatów czeskich instytucji – możliwy jest trening kilku grup na jednym boisku, ale musi je oddzielać 2-metrowy „korytarz bezpieczeństwa”. Wiele spośród rozwiązań znamy z naszych ekstraklasowych protokołów – zawodnicy nie mogą mijać się w drodze na boisko, w oczywisty sposób wykluczone jest ich wspólne przebywanie w jednej szatni. Dlaczego nazywamy to „średnim” stopniem obostrzeń? Bo cały czas możliwy jest wariant, w którym po prostu zakazuje się treningów i jakichkolwiek, nawet pucharowych meczów. Na razie jednak nikt nie bierze tego pod uwagę, zwłaszcza, że Czesi mają w Lidze Europy aż trzy zespoły.

Reklama

CO DALEJ?

Nasi sąsiedzi planują wytrzymać trzy tygodnie, by zatrzymać ten dynamiczny wzrost zachorowań. Większość obostrzeń ma się skończyć właśnie na początku listopada, oczywiście zakładając, że lockdown pomoże opanować epidemię. Problem polega na tym, że przecież całą historię już przerabialiśmy w marcu, gdzie każde kolejne zamknięcie przeciągało się w nieskończoność, tak że początkowo przesunięte o „parę tygodni” mecze często rozgrywane były dopiero cztery miesiące później.

Druga sprawa – pamiętamy, jak wyglądała reakcja łańcuchowa w Europie. Zamykał się jeden kraj, odnosił pewne sukcesy w kwestii odciążania służby zdrowia. Efektem było skopiowanie strategii przez kolejne państwa. Nie sądzimy, że zamknięcie ligi czeskiej na trzy tygodnie sprawi, że i Ekstraklasa za moment stanie na dobre, ale… Będziemy z niepokojem nasłuchiwać dalszych wieści zza południowej granicy. Zwłaszcza, że Czesi podczas tych sześciu rozegranych do tej pory kolejek musieli ze względów epidemicznych odwołać tylko dwa spotkania. U nas taki Górnik Łęczna dopiero rozegrał swój piąty mecz – podczas gdy większość ligi ma na koncie już osiem spotkań.

Miejmy nadzieję, że Czechom wszystko się poukłada, a od 4 listopada ich liga wróci z pełną mocą. No i miejmy nadzieję, że to już ostatnia liga zmuszona do ponownego lockdownu.

Fot. Fotopyk

Najnowsze

Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
3
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup
Ekstraklasa

Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Bartosz Lodko
2
Kędziorek skomentował porażkę z Koroną. „W takim meczu nie ma pozytywów”

Komentarze

51 komentarzy

Loading...