Lubimy sprawdzić co jakiś czas, jak toczy się życie u Nickiego Bille Nielsena. Wielu ananasów widziała polska piłka, ale dużo wskazuje na to, że Duńczyk ananasem był największym, najdorodniejszym. Niejeden zawodnik przed nim pił, imprezował, łamał prawo, natomiast Nicki zabrał to na inny poziom. I dziś znów nie zawodzi: okazuje się, że ten wcześniej podający się za piłkarza, a dziś pełnoprawny przygłup, pójdzie do więzienia za picie piwa.
No właśnie tak – zwyczajni ludzie, jeśli napiją się piwa tam, gdzie nie powinni, mogą liczyć na mandat. Nicki mandaty dawno już ma za sobą, to nie jest jego kaliber. On gra w innej lidze.
Ale po kolei.
Wiosną tego roku Nielsen otrzymał wyrok więzienia za przewinienia, które doskonale pasują do jego charakteru. Otóż nasz sympatyczny kolega użył siły względem portiera, groził rowerzyście pistoletem gazowym, wobec pielęgniarki był przyjemniejszy, bo bez broni, ale też jej groził, miał przy sobie 0,26 grama kokainy. Sąd stwierdził, że tak być nie może i wsadził Duńczyka za kraty. Ale: odwołanie przyniosło skutek i więzienie zamieniono Nielsenowi na areszt domowy.
Oczywiście nie polega to na tym, że facet może sobie robić wówczas wszystko co chce, nie, musi przestrzegać pewnych reguł. Na przykład nie może spożywać alkoholu. A skoro w zdanie „Nicki Bille Nielsen nie spożywa alkoholu” nie wypada wierzyć za żadne skarby świata, Duńczyk szybko został przyłapany na złamaniu regulaminu. W trakcie rutynowego badania trzeźwości wyszły odpowiednie wartości potwierdzające, że Nicki sobie chlapnął.
To nie jest jednak najlepsze, no bo przecież można się było spodziewać, że ten nienachalnie inteligentny jegomość w końcu coś odwali. Najlepsze są bowiem jego tłumaczenia, przekazane poprzez prawnika.
Otóż Bille Nielsen pijąc piwo, nie sądził, że jest to napój alkoholowy!
Był tak święcie przekonany, że pije Carlsberga bezalkoholowego, iż nawet nie przeczytał etykietki.
Gdyby to był jeden browar – jeszcze jakoś by się tu kupy trzymało, ale oczywiście na najsłabszą agrafkę, bo jest spora różnica między piwem z procentami a bez. Natomiast Nicki tych piw wypił kilka i nawet wówczas nie zwrócił uwagi, że coś jest nie tak. Skłania to do kilku pytań.
- Czy Nicki rozróżniłby herbatę od kawy?
- Czy wiedział jaka jest jego rola na boisku, a może myślał, że jest obrońcą i dlatego tak słabo było u niego z bramkami?
- A może nie wiedział jaki sport uprawia?
Ach, Nicki, napisalibyśmy, żebyś się ogarnął, ale nie ma to najmniejszego sensu. Po pierwsze nie umiesz czytać po polsku. Po drugie – biorąc pod uwagę twoją przygodę z etykietą – nie wiadomo, czy w ogóle umiesz czytać.
Fot. FotoPyk