Reklama

Na co stać Starych Słowaków w Ekstraklasie? | FOOTBALL MANAGER FICTION #2

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

10 października 2020, 13:55 • 5 min czytania 8 komentarzy

Starzy Słowacy są już legendarni. Są bohaterami naszego quizu, zaraz wejdą na stałe do słowników SJP. Dyrektorzy sportowi coraz bardziej boją się ich ściągać, bo obawiają się ostracyzmu. Zatem trzeba przejść do działania w świecie wirtualnym. Tym razem w „Football Manager Ficiton” sprawdzamy – jak poradziłby sobie w Ekstraklasie zespół złożony wyłącznie ze Słowaków po trzydziestce? Walczyłby o puchary czy raczej szorowałby po dnie tabeli?

Na co stać Starych Słowaków w Ekstraklasie? | FOOTBALL MANAGER FICTION #2

Założenie przy konstruowaniu składu jest proste – bierzemy do zespołu zawodników wyłącznie z obywatelstwem słowackim i tylko takich, którzy na początku lipca 2019 roku mają już ukończone 30 lat. Ponadto z filtra wyłączamy zawodników, którzy siłą rzeczy byliby poza zasięgiem klubu Ekstraklasy. Dlatego w zespole Starych Słowaków nie znaleźli się chociażby Marek Hamsik czy Martin Skrtel. Zmieniamy nazwę ŁKS-u na Starzy Słowacy – kibice łodzian muszą nam wybaczyć, ale w Football Managerze i tak ich zespół na ogół leci z ligi w pierwszym sezonie.

Do zespołu bierzemy po dwóch Słowaków na każdą pozycję. Tylko w ataku dorzucamy jednego zawodnika gratis. Kadra wygląda… Cóż, z jednej strony obiecująco. Jest kilku uznanych ekstraklasowiczów – Dusan Kuciak, Robert Pich, Matus Putnocky, Roman Prochazka, Lubomir Guldan. Do tego Erik Pacinda, Roman Gergel czy Erik Jendrisek. Taki Salata ma 40 meczów w kadrze, Jendrisek 37, Zofcak 14, Michalik 8. Zasadniczo – nie jest to jakiś totalny gruz. Porównując statystyki techniczne czy psychiczne, to drużyna Starych Słowaków plasuje się gdzieś w połowie stawki, w niektórych aspektach jest nawet w ligowej czołówce. Martwią jednak osiągi fizyczne naszej ekipy na tle reszty ekip. Tu duma Bratysławy odstaje. I to wyraźnie.

Menadżerem zostaje wygenerowany losowo Najstarszy Słowak. Gra dołącza nam też do zespołu juniora dopasowanego do renomy ŁKS-u, który jest nam niezbędny do spełniania warunku młodzieżowca. I ruszamy z symulacją.

Reklama

Najstarszy Słowak traci pracę

Jest tak źle, że w październiku musimy przerwać eksperyment, by ponownie wcisnąć Najstarszego Słowaka na pozycję trenera. Prezes Salski traci bowiem cierpliwość – słowacka kapela szoruje po dnie tabeli, gra fatalnie, a lekiem na całe zło ma być trener Ireneusz Mamrot. Nie możemy na to pozwolić. Jeszcze chciałby spolszczyć naszą słowacką enklawę na polskiej ziemi – Najstarszy Słowak wraca na swoje miejsce.

Zimujemy na ostatnim miejscu z dwunastoma punktami na koncie. Jest źle? Źle to dopiero będzie… Ale ciekawe zjawisko obserwujemy w dynamice zespołu i w grupach towarzyskich. Jedynym wyobcowanym piłkarzem jest Michał Wróbel. Ten wygenerowany junior, który robi w zespole za młodzieżowca. Nie chcą go ani Słowacy mówiący po polsku, ani najstarsi Słowacy w kadrze. Wróbel nie pasuje do nikogo i trafia na aut. W szatni nie gada z nikim.

Prawdziwy dramat dla Starych Słowaków ma dopiero nadejść. Plan na wiosnę w Bratysławie (gdzie przenieśliśmy licencję ŁKS-u) jest prosty – wyściubić nos ponad kreskę, złapać kontakt z 13-14. miejscem i w rundzie finałowej próbować ugrać utrzymanie. Ale dzieją się fatalne rzeczy. Stare organizmy nie wytrzymują i co rusz któryś z naszych piłkarzy łapie uraz. W ciągu całego sezonu mamy ponad 60 kontuzji, aż pięciu zawodników opuszcza ponad 20% jednostek treningowych, niektórzy wypadają nawet na pół sezonu. W lutym i marcu średnio brakuje nam po 5-6 zawodników na mecz.

Reklama

Jest źle, ale od kogo oczekiwać dźwignięcia presji w walce o utrzymanie, jeśli nie od doświadczonych piłkarzy?

Niestety.

Starzy Słowacy lecą z ligi

I to lecą z przytupem.

Właściwie już przed rundą finałową wiemy, ze tutaj nie da się niczego uratować. Podczas rundy wiosennej i finałowej bratysławski oddział geriatryczny nie wygrywa ŻADNEGO meczu. W siedemnastu meczach zdobywa ledwie pięć punktów, zalicza bilans bramkowy 13-45.

To dość zaskakujące jest to, że wiosną Najstarszy Słowak jednak nie żegna się z posadą, choć nie wygrał nawet jednego meczu. W międzyczasie do ciekawych zmian dochodzi w innych klubach Ekstraklasy. Legia wykupuje Lavickę ze Śląska, Piast zwalnia Fornalika i zatrudnia Kociana, ten sam Fornalik chwilę później zastępuje w Cracovii Probierza. Poza tym Nawałka trafia do Lechii, a zastępcą Żurawia – i to na stałe – zostaje Araszkiewicz.

Generalnie zespół Starych Słowaków jest największym rozczarowaniem ligi. Przedsezonowe prognozy stawiają nas na siódmym miejscu, mamy ósmy budżet płacowy w lidze. Prochazka jest w przedsezonowej jedenastce marzeń według mediów. Tymczasem największym sukcesem klubu w sezonie 2019/20 jest drugie miejsce Roberta Picha w konkursie na bramkę października.

Już w lutym morale w zespole są tak fatalne, że kto tylko dostaje ofertę ze Słowacji, ten pakuje mandżur i leci z klubu. Od lipca nowe kluby mają już Zofcak, Kona, Dubek, Hucko czy Janecka. Co rusz piłkarze się buntują i opuszczają treningi. Zespół jest najgorszy w lidze pod każdym względem.

Starzy Słowacy dryblują najrzadziej w lidze, mają najmniej sytuacji strzeleckich, najniższą celność podań, najmniej celnych podań, najmniej dośrodkowań. Za to najwięcej fauli, wślizgów, sprokurowanych karnych. No i straconych bramek – aż 89 w całym sezonie. Chociaż w przodzie jakoś nam to idzie. Kuriozalne są statystki Korony, która osłabiona brakiem Pacindy w 37 meczach strzela ledwie 16 goli.

To nie miało szans na sukces

Eksperyment zweryfikował poziom starych Słowaków. W wielu meczach już do przerwy przegrywaliśmy po 0:3, zdecydowaną większość bramek zespół tracił w pierwszej połowie. Być może siłowa liga była zbyt wymagająca dla starszych panów? Skauting raczej nie zawiódł, bo braliśmy do drużyny najlepszych możliwych zawodników zgodnie z wytycznymi (Słowak, po 30-stce, z reputacją odpowiadającą Ekstraklasie). Może kluczowe były te kontuzje…

Czort wie. Natomiast jednego jesteśmy pewni – być może brazylijska Pogoń miałaby rację bytu przy odpowiednim prowadzeniu takiej drużyny. Ale słowacki ŁKS może być jedynie efemerydą. Szybko przeminą, sukcesu nie osiągną, z I ligi pewnie się nie odgrzebią.

****

Pierwsza część FMF – „Czy Messi poradziłby sobie w Koronie Kielce?

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
3
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

8 komentarzy

Loading...