Reklama

Czy awans na EURO U-21 może nam się wymknąć z rąk?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

09 października 2020, 10:51 • 5 min czytania 12 komentarzy

Młodzieżówka Czesława Michniewicza na poprzednim zgrupowaniu wykonała zakładany plan. Rosja pokonana, droga na EURO stoi otworem. Zewsząd płynie chóralne: tego nie da się spierdolić. A kiedy mamy do czynienia z takim przekazem, to paradoksalnie potknąć się najłatwiej. Tu lekka dekoncentracja, tam zlekceważenie rywala i katastrofa gotowa. Postanowiliśmy więc sprawdzić, co muszą zrobić Polacy, żeby przyklepać trzeci z rzędu wyjazd na mistrzostwa Europy U-21. Albo: jak bardzo muszą pokpić sprawę, żeby się z tego wyjazdu wypisać.

Czy awans na EURO U-21 może nam się wymknąć z rąk?

Najprostsza opcja? Uwaga, prosimy o werble… wygrać wszystkie mecze. Fajnie byłoby ją oczywiście spełnić, ale skupmy się na innych wariantach. Na dziś sytuacja w polskiej grupie wygląda tak.

Sprawa jest prosta – zwycięzca grupy jedzie na EURO, najlepsi z drugich miejsc także. Teoretycznie z załapaniem się do piątki „lucky loserów” nie powinno być problemem. Obecnie sytuacja wygląda tak.

Reklama

Czyli tak – trzecie miejsce jest, jednak utrzymanie w TOP5 nie jest takie pewne. Najwięksi rywale? Włochy, Niemcy i Portugalia, które mają jeszcze zaległe mecze do rozegrania. Do klasyfikacji „lucky losers” nie są wliczane mecze z ostatnimi ekipami w tabeli, więc konstrukcja tej tabelki jest całkiem skomplikowana. I może się jeszcze pozmieniać, bo dziś terminarze zespołów zainteresowanych awansem wyglądają tak:

POLSKA WYGRA Z SERBIĄ? KURS 2.01 W TOTOLOTKU!

  • Polska: Serbia, Bułgaria, Łotwa
  • Rumunia: Ukraina, Malta, Dania
  • Chorwacja: Grecja, Szkocja, Litwa
  • Włochy: Islandia, Irlandia, Luksemburg, Szwecja
  • Niemcy: Mołdawia, Bośnia, Walia
  • Portugalia: Norwegia, Gibraltar, Białoruś, Cypr, Holandia

Dla jasności – na zielono mecze, które na dziś liczą się do rankingu, na czerwono starcia z drużyną z ostatniego miejsca w grupie, czyli z tego punktu widzenia nieistotne. W tabelce wkradł się mały błąd, bo zamiast Greków powinniśmy mieć w niej Chorwatów, ale wiele to nie zmienia – punktowo obydwa zespoły wypadają tak samo.

Sami widzicie, że niektórzy mogą tu jeszcze porządnie zamieszać. Portugalia ma do zgarnięcia aż 12 punktów, dwukrotnie więcej niż Polska. Niemcy, Włosi i Chorwaci także mają pewien handicap. Najłatwiej byłoby uciec tym ostatnim – do tego wystarczy nam zdobycie czterech „oczek”. Gorzej wygląda to z kolejnymi ekipami: jeśli Niemcy zgarną komplet punktów, my także będziemy musieli to zrobić. Podobnie w przypadku Włochów, z tym że wtedy będzie się liczył także bilans bramkowy. Najlepiej byłoby jeszcze łyknąć Rumunów – także nie mają łatwego terminarza, a może się to okazać bezcenne, jeśli Portugalia i Niemcy lub Włosi okażą się niepokonani.

Tyle że pamiętajmy o jeszcze jednej zależności: wygrywanie może kogoś wywindować na pierwszą pozycję. Np. ekipę Czesława Michniewicza, więc drugim miejscem będziemy przejmować się dopiero kiedy – odpukać w niemalowane – potkniemy się na którejś z przeszkód.

Rosja jest już bezpieczna, Bułgaria nadal ma nadzieję

Dobra, skupmy się więc na pierwszym miejscu w grupie. Żeby na nie wskoczyć, Polacy muszą zdobyć w tych eliminacjach jeszcze przynajmniej siedem punktów. Wtedy, nawet jeśli Rosja wygra z Estonią oraz Łotwą (a nie oszukujmy się – pewnie wygra), nic nam nie grozi. Punkt przewagi, czyste papcie, jedziemy na EURO. Każda mniejsza zdobycz punktowa oznacza dla nas mniejsze lub większe kłopoty. Oczywiście w ostatniej serii gier mamy przewagę, to Rosjanie będą czekali na nasz ruch. Natomiast wciąż możliwy jest scenariusz, w którym na finiszu nie będziemy ani trochę spokojni. Wpadka z Serbią może zmienić wszystko, bo Bułgarzy poczują wtedy krew. Ich terminarz wygląda tak:

  • Łotwa, Polska, Estonia

BUŁGARIA WYGRA & OVER 2.5 GOLA W MECZU – KURS 2.27 W TOTALBET!

Można więc założyć, że po dzisiejszym meczu będą mieli 14 punktów na koncie. A skoro już raz w tych eliminacjach utarli nam nosa, to w przypadku naszej porażki z Serbią, przed bezpośrednim pojedynkiem na pewno odżyłyby w nich nadzieje na wyprzedzenie biało-czerwonych. Potrzebowaliby do tego wygranej i braku kompromitacji w meczu z Estonią. Nam wówczas nie pomaga nawet mecz z Łotwą na zakończenie grupy – musielibyśmy liczyć na wpadkę rywala.

Reklama

Co z Rosją, zapytacie? Rosja w tej grze już w zasadzie się nie liczy. To oni, a nie Polacy, mają wymarzony terminarz: mecze z Estonią i Łotwą to pewniaki, więc w najgorszym przypadku Sborna skończy na drugim miejscu w grupie. I nawet przesadnie nie musi się przejmować tym, co stanie się w innych grupach.

Nic nie jest oczywiste

Hamujemy więc trochę zapędy i nastawianie się na drogę usłaną różami, gdzie po drodze Polacy będą odbierać tylko lampki szampana od kibiców. Scenariusz jest nieporównywalnie prostszy niż w przypadku porażki z Rosją. Natomiast Polska do meczów z Serbią i Bułgarią przystąpi mocno osłabiona. Lista nieobecnych zawodników, którzy odegraliby kluczowe role w zespole Czesława Michniewicza:

  • Sebastian Walukiewicz
  • Jakub Moder
  • Kamil Jóźwiak
  • Przemysław Płacheta
  • Patryk Dziczek

SERBOWIE UTRĄ NAM NOSA? PORAŻKA KADRY MICHNIEWICZA PO KURSIE 3.32 W EWINNER!

Do tego kilku kolejnych, którzy zwykle w kadrze byli, jak Sebastian Kowalczyk czy Mateusz Hołownia. Dlatego przed meczami naszej młodzieżówki zalecamy spokój i trzymanie się metody małych kroków. Jeśli dziś uda się zgarnąć komplet punktów, będzie znacznie spokojniej. Jeśli nie, to zaczną się schody. Bo nawet jedno „oczko”, choć w teorii cenne, może być kłopotliwe. Zakładając dzisiejszą wygraną Bułgarii, nasza przewaga stopniałaby do trzech punktów. Czyli akurat tylu, że mecz z Bułgarią zagramy pod presją – porażka zrzuca nas na drugie miejsce i na finiszu liczymy na cud.

Sprawa jest więc prosta. Chłopaki, zepnijcie się jeszcze raz i awans będzie na wyciągnięcie ręki. Jeśli wygramy z Serbią, to nawet porażka z Bułgarami nie zrobi na nas wrażenia – ci i tak nas nie wyprzedzą. Największym stresem byłoby wówczas urwanie punkciku Łotwie, żeby przyklepać sobie jedno z pięciu dodatkowych miejsc.

I chociaż Łotwa niektórym polskim byłym trenerom nadal kojarzy się z koszmarem, to wierzymy, że Czesław Michniewicz i spółka spokojnie sobie z nią poradzą.

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...