Reklama

Środek z Linettym i Moderem? Jesteśmy za! Noty za Finlandię 

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

08 października 2020, 00:02 • 7 min czytania 81 komentarzy

Dzisiejszy mecz wyglądał trochę jak limitowana promocja w Media Markt. Do zgarnięcia dziesięć telewizorów za bezcen, a więc każdy przepycha się łokciami, by zgarnąć okazję dla siebie. Mamy nadzieję, że metafora jest czytelna. Reprezentanci wyglądali tak, jakby mieli świadomość, że to być może ostatnia okazja, by przekonać do siebie selekcjonera w kontekście nadchodzącego Euro. I być może dlatego nasza gra wyglądała tak dobrze. Oto noty, jakie wystawiliśmy reprezentantom.

Środek z Linettym i Moderem? Jesteśmy za! Noty za Finlandię 

BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI – 5

Dostał najgorszy mecz na debiut. Głównie dlatego, że… nie mógł się wykazać. No, chyba że mówimy o bramce Niskanena, ale akurat wtedy nie miał nic do powiedzenia. Jeśli chcielibyśmy się czepiać, doszukalibyśmy się nerwowości przy niektórych interwencjach. Ale czepiać się nie będziemy. Mimo 90 minut, piłkarz bramkarz Fiorentiny wciąż bez jakiejkolwiek weryfikacji.

BARTOSZ BERESZYŃSKI – 5

Jeśli tym meczem miał udowodnić, że to jemu należy się miejsce na prawej stronie, a nie Tomaszowi Kędziorze, to celu nie osiągnął. Ale nie dlatego, że coś zawalił. Podobnie jak w przypadku Drągowskiego – nie miał kiedy się wykazać. Gdy Finowie zaczęli atakować, już go nie było na boisku. Na plus kilka podłączeń do przodu, ale prochu w nich nie wymyślił.

JAN BEDNAREK – 5

Mógł zostać antybohaterem meczu. Szwankowała dziś nieco koncentracja naszych defensorów, bo ci zaliczyli kilka podań do przeciwnika. Ale najgłupsze właśnie Bednarek, który wypuścił Jensena sam na sam. Inna sprawa, że wzorowo swój błąd naprawił – zanim piłkarz Augsburga złożył się do uderzenia, został przestawiony przez Bednarka. Za tę interwencję duży plus. Poza tym był pewny, ale tak jak w przypadku poprzedników – rzadko musiał cokolwiek robić.

SEBASTIAN WALUKIEWICZ – 6

Szkoda, że dostał tylko 45 minut. Dawał sygnały, że nie bez powodu mówi się o nim „stoper kadry na lata”. Miał kilka fajnych interwencji i mógł podobać się z przodu. Mało kto spośród naszych obrońców czuje przestrzeń tak, jak Walukiewicz. Nadarza się możliwość pójścia z piłką do przodu? No to zabiera się z nią i leci. Marcin Kamiński uchodził kiedyś za piłkarza, który dobrze wyprowadza, ale mamy czutkę, że obrońca Cagliari to w tym elemencie już teraz dwie półki wyżej. Dobry debiut.

Reklama

MICHAŁ KARBOWNIK – 6

Gdyby nie elektryka, byłby oceniony wyżej. Być może to frycowe debiutanta – skiksował przecież już w pierwszej akcji. Ale nie tylko. Zdarzało mu się też naprawiać własne błędy – mamy w głowie sytuację, gdy piłka odskoczyła mu na kilka metrów, ale po chwili wzorowo wbiegł w tor biegu rywala i ją wyłuskał. Grał wysoko, trochę jak w Legii, gdy jeszcze uznawano go za lewego obrońcę. Im bliżej bramki Finów, tym było lepiej. Być może zauważył to Brzęczek, bo ostatnie pół godziny Karbownik zagrał – tak jakby rzucania po pozycjach było mało – na lewym skrzydle. Ale dał radę, to on zaliczył asystę przy golu Milika. Najpierw wygrał pojedynek na skrzydle, a potem celnie dograł w drugie tempo. Przybliżył się do wyjazdu na Euro.

JAKUB MODER – 7

Jak idzie, to idzie. Mamy wrażenie, że przy jego asyście pomógł tak zwany element szczęścia. Moder nie popatrzył, gdzie są koledzy, po prostu zagrał piłkę w pole karne – wyszło z tego wizjonerskie podanie na wolne pole do Grosickiego. Ale nie przesądzamy sprawy, być może kątem oka dostrzegł ruch swojego kolegi. Spróbował strzału z dystansu jeszcze przy 0:0 – trochę wymuszonego, jakby chciał za wszelką cenę wykorzystać swój atut.

Kurcze, podobał nam się dziś lechita. Gdyby kadrę nadal trenował Adam Nawałka, pękałby z dumy mówiąc na konferencji, że był pożyteczny zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. Ale taka prawda – zaliczał przechwyty, napędzał akcję, był pod grą, sprawnymi odegraniami dbał o odpowiednie tempo. Jak na pierwszy mecz w podstawowym składzie – było naprawdę dobrze.

KAROL LINETTY – 7

Kiedy po raz ostatni wyszedł w pierwszym składzie reprezentacji, Walukiewicz rozgrywał swoje pierwsze mecze w Ekstraklasie. A przecież młody obrońca zaczyna właśnie swój drugi sezon w Serie A. Niewytłumaczalny jest ten brak zaufania do Linettego Brzęczka, choć zagadnienie jest znacznie szersze, bo u Nawałki też pełnił drugoplanową rolę.

Mamy wrażenie, że wyszedł na boisko, by za wszelką cenę wykorzystać swą szansę. Wszędzie było go pełno. Być może to właśnie Linettego trzeba uznać najaktywniejszym graczem spotkania. Miał dwa uderzenia, ale oba bez szału. Pierwsze, z gorszej nogi, nie sprawiło problemu bramkarzowi. Ale podobać się mogła cała akcja – było w niej założenie siatki przy pierwszym kontakcie z piłką, była klepka z Grosickim, było odważne zabranie się i podejście kilkudziesięciu metrów na sprincie. Drugi strzał poszedł w środek, a szkoda, bo był tam potencjał na precyzyjnego rogala po długim. Karol ma też po swojej stronie konkrety – to on prostopadłym podaniem napędził akcję na 4:0. Jeśli ten mecz nie zmieni jego statusu w kadrze, to już nie wiemy, co więcej może zrobić.

DAMIAN KĄDZIOR – 7

Skoro był to mecz debiutantów i tych, którzy nie grają tyle, co mogliby, wiadomo było, że wystąpi Kądzior. I nie zawiódł. Czym się wyróżnił? To on zapoczątkował akcję na 1:0 – najpierw klepką z Moderem i zejściem do środka (kilkukrotnie próbował swojego znaku firmowego, czyli zejścia do środka i wrzutki), a później podaniem na Milika. Do piłkarza Napoli kibica Napoli dograł zresztą też świetną wrzutkę z wolnego. Na tyle świetną, że w szatni pewnie mogło dojść do uszczypliwości, że Milik okradł skrzydłowego Eibar z asysty. Ale tę koniec końców miał, przy golu Piątka – wygrał przebitkę na skraju pola karnego, a potem nie podpalił się. Mądrze podprowadził piłkę, zamiast strzelać wyłożył tam, gdzie było trzeba.

Reklama

KAMIL GROSICKI – 9

Człowiek-kadra. Rozegrał w klubie tylko 55 minut, przyjechał na reprezentację i robił za profesora. Co to jest za gość, to my nie mamy pytań. Coraz częściej słychać głosy „a może czas na zmianę pokoleniową i odstawienie Grosika?”, ale na ten moment zwyczajnie nie możemy tego zrobić. Grosicki może nie jest wirtuozem, ale daje konkrety. A o to przecież w tym wszystkim chodzi. Trzy gole – dwa sprzed pola karnego, jeden już z szesnastki, po podaniu Modera. Kozak. Ochotę do gry miał jak mało kto, nie minęło dziesięć minut meczu, a on miał już na swoim koncie trzy uderzenia (w tym jedną bramkę).

ARKADIUSZ MILIK – 7

Asysta na 1:0 doskonale pokazała położenie, w jakim znajduje się dziś Milik. Trochę brakowało mu czucia gry – gdy dostał dobrą piłkę, miał problemy z jej przyjęciem. Ale to wciąż gość, który wie, jak to się robi. Przegrywał nierówną walkę z grawitacją, był na przegranej pozycji, ale jakimś cudem dał radę dziubnąć piłkę do Grosickiego tak, by ten mógł zdobyć gola.

Ale sam też bramkę strzelił. I była to bramka pierwszej klasy – zawinął po długim, z odpowiednią rotacją, akurat przy samym słupeczku. Grał podwieszonego napastnika i często schodził do środka pola. Trudno chwalić go za ochotę do gry, skoro w klubie nie gra meczów (i nie będzie). Szkoda, że jego główka po rzucie rożnym przeszła obok słupka – brawa za wygranie pozycji z dwoma obrońcami, ale kilkunastu centymetrów zabrakło.

KRZYSZTOF PIĄTEK – 6

Gola strzelił, a więc swoje zrobił. Powinien mieć też na koncie wywalczonego karnego, bo to po jego przyjęciu piłki doszło do zagrania ręką w pierwszych minutach. Ten gol trochę uratował jego ocenę. No cóż – miewał Piątek w swojej karierze okresy, gdy był w lepszej formie. Dziś też było to widoczne, choć całościowo – też dzięki dobrze funkcjonującemu atakowi – na plus.

PAWEŁ BOCHNIEWICZ – 3

Gdy dostał pierwsze powołanie, uronił łzę. Długo marzył o kadrze i być może trochę zjadł go stres. To on zawinił przy jedynym golu Finów, tracąc piłkę w absurdalny sposób w środku pola. Ale też zapoczątkował akcję bramkową, wygrywając przebitkę na połowie boiska. Zaliczył też kluczową interwencję przy jednym z szybkich ataków Finów. No, ale widoczna była ta nerwowość – nie tylko przy zawalonej bramce, ale też kilku nieudanych próbach rozegrania.

ALAN CZERWIŃSKI – 4

Musiał dopasować się do kolegów i zaliczyć kolejne podanie do przeciwnika w tym meczu. Głównie tym zapadł nam w pamięć. Na pewno nie był to ten Alan Czerwiński, którego kojarzymy z ligi – harujący jak wół, biegający od pola karnego do pola karnego. Ale też wszedł na boisko w takim momencie meczu, a nie innym.

RAFAŁ PIETRZAK – 5

Z tyłu niczego nie zawalił, z przodu nie zrobił zbyt wiele. Ograniczał się głównie do podań do najbliższego, choć często się pokazywał, często robił przewagę na połowie rywala. Ale to za mało, by ocenić go wyżej niż nota wyjściowa.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK – 3

Największy minus? Nie zaatakował ostrzej Niskanena, gdy ten składał się do strzału i w konsekwencji straciliśmy gola. Miał też stratę w środku pola, po której poszła kontra. No, nie pokazał zbyt wiele „Krycha” w tym meczu. Nie wyglądał jak piłkarz, który jest w formie.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

81 komentarzy

Loading...