Reklama

„Na Euro nie chcemy być tylko turystami”. Skąd się wziął sukces Finlandii?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

07 października 2020, 11:30 • 9 min czytania 15 komentarzy

Reprezentacja Finlandii w towarzyskim spotkaniu z Polską wystąpi zapewne w nieco eksperymentalnym składzie, więc nie będzie nam dane przekonać się o realnej sile tej drużyny. Jasnym jest jednak, że dzisiaj Finów nie można już traktować z przymrużeniem oka. Ich awans na Euro 2020 to nie tylko szczęśliwy przypadek i efekt rozszerzenia turnieju o dodatkowe drużyny. To przede wszystkim skutek rozsądnej, długofalowej pracy.

W poszukiwaniu przełamania

Finowie dotychczas nigdy nie wystąpili na wielkiej imprezie piłkarskiej, wyłączając sporadyczny udział w letnich Igrzyskach Olimpijskich. Przez całe dekady byli po prostu chłopcami do bicia, kompletnymi autsajderami. W kwalifikacjach do mistrzostw świata w 1982 roku przegrali siedem z ośmiu spotkań i stracili 27 goli, strzelając ledwie cztery. Wymowny bilans. Jeżeli chodzi o próby dostania się na mistrzostwa Europy, to całkiem blisko było w 1980 roku, generalnie jednak – bryndza. Pewną odmianę przyniosły lata dziewięćdziesiąte i początek XXI wieku, ale naturalne nie na tyle dużą, byśmy mieli okazję do oglądania Finów w akcji podczas mundialu czy Euro. Ekipa Suomi ustabilizowała swoją reputację drużyny może nie najzupełniej ogórkowej, ale wciąż zbyt słabej, by realnie zagrozić potentatom. Pomimo posiadania w składzie paru prawdziwych gwiazd europejskiej piłki. Jari Litmanen czy Sami Hyypia to postaci, które swego czasu sporo w futbolu znaczyły. Ale te pojedyncze indywidualności były zawsze w fińskiej kadrze otoczone przez przeciętniaków.

„Na Euro nie chcemy być tylko turystami”. Skąd się wziął sukces Finlandii?

PRZECZYTAJWNIEŻ: Jari Litmanen, czyli „Król” ze szkła

Bardzo blisko awansu na wielki turniej Finowie byli przed Euro 2008.

Zaczęli wówczas eliminacje od wyjazdowego zwycięstwa nad Polską, z którą potem bezbramkowo zremisowali u siebie. Dwukrotnie urwali punkty Portugalczykom, cztery oczka zgarnęli kosztem Belgów. Zabrakło im natomiast skuteczności w konfrontacjach z niżej notowanymi ekipami. Z czternastu eliminacyjnych spotkań przegrali ledwie dwa – z Azerbejdżanem na wyjeździe i Serbią u siebie. Cztery punkty w tych dwóch spotkaniach i Finlandia wskoczyłaby na drugie miejsce w grupie. Za plecami ekipy Leo Beenhakkera, ale przed Portugalczyków. Zresztą zwycięstwo z tymi ostatnimi w ostatniej kolejce eliminacji również zapewniłby Finom awans. Mecz skończył się jednak tylko bezbramkowym remisem.

Reklama
Polska 1:3 Finlandia (1. kolejka eliminacji do Euro 2008)

Selekcjonerem fińskiej kadry był wówczas futbolowy obieżyświat, Roy Hodgson. Angielski szkoleniowiec ustawiał swój zespół niezwykle defensywnie, co przyniosło nadspodziewanie dobre efekty. – Nigdy w historii nie prezentowaliśmy się tak dobrze w obronie – mówił Sami Hyypia. – I nie mam na myśli tylko defensorów, ale cały zespół. Bronimy jako drużyna i atakujemy jako drużyna. Doszło nawet do tego, że Hodgson zaczął być przez brytyjskie media wskazywany jako kandydat do objęcia reprezentacji Anglii. Do tego doszło jednak dopiero w 2012 roku, niekoniecznie z zyskiem dla angielskiej drużyny.

POLSKA WYGRA 1. POŁOWĘ I CAŁY MECZ – KURS 2.50 W TOTALBET!

Tak czy owak, kadra Finlandii na mistrzostwa do Austrii i Szwajcarii nie pojechała. Ani na żaden z kolejnych dużych turniejów. Sukcesu nie przyniosły również kwalifikacje do mistrzostw świata w 1998 roku, gdy szansa na udział w barażach wymknęła się Finom w ostatniej kolejce, po samobójczym golu władowanym w doliczonym czasie starcia z Węgrami.

Przełamanie nadeszło dopiero w eliminacjach do Euro 2020. Dlaczego?

Przede wszystkim ciągłość

Najprościej byłoby odpowiedzieć – bo zmieniły się zasady i na turniej jedzie więcej drużyn niż przed laty. Co jest oczywiście prawdą, lecz trochę to jednak umniejsza solidną postawę Finów, którzy w swojej grupie zajęli przecież drugie miejsce. Tylko za plecami Włochów. Nie muszą więc liczyć na żadne gratisowe baraże. Podopieczni Roberto Manciniego przez eliminacje przeszli suchą stopą – wygrali dziesięć z dziesięciu spotkań, tracąc przy tym ledwie cztery gole. Plasująca się za nimi Finlandia zebrała natomiast 18 punktów. Sześć zwycięstw, zero remisów, cztery porażki. Ten dorobek pozwolił na wyprzedzenie takich ekip jak Grecja oraz Bośnia i Hercegowina.

Trzeba zaznaczyć, że mieli Finowie trochę szczęścia w losowaniu. W innej grupie Islandczycy zebrali 19 oczek i to nie wystarczyło, by załapać się na jedno z dwóch miejsc premiowanych bezpośrednim awansem na turniej.

Reklama

grupa J (eliminacje do Euro 2020)

Awans udało się Finom definitywnie przyklepać w przedostatniej serii spotkań. Terminarz ułożył się dla nich dość fortunnie, bo decydujący mecz rozegrali z Liechtensteinem u siebie. Co wcale nie oznacza, że zwycięstwo przyszło im łatwo. Finowie po dwudziestu minutach przełamali wprawdzie opór rywali, dość fartownie zresztą, ale potem nie potrafili swojej przewagi udokumentować kolejnymi golami. Istniało więc zagrożenie, że gościom jakimś cudem uda się przeprowadzić akcję na wagę remisu. Sprawę definitywnie rozstrzygnął jednak Teemu Pukki. Gwiazdor drużyny Suomi na 25 minut przed końcem spotkania wpakował piłkę do siatki z rzutu karnego. Chwilę potem władował gola na 3:1 i było pozamiatane. Finlandia przełamała trwającą od dekad niemoc i awansowała na mistrzostwa.

Nie wszyscy kibice, którzy chcieli dostać się na mecz z Liechtensteinem, zdołali dostać bilety. Dlatego ludzie z całego kraju zjechali się do Helsinek tylko po to, by poczuć atmosferę awansu. Wiele osób musiało pozmieniać plany zawodowe, zresztą włącznie z członkami mojej rodziny. Awans na Euro był naszym wielkim marzeniem – opowiadał Pukki. I nie ma powodów, by mu nie wierzyć. Po końcowym gwizdku decydującego starcia na murawę wybiegły setki fanów Suomi. W oczach wielu piłkarzy zaszkliły się łzy wzruszenia. – Szkoda, że turniej został przełożony, bo naprawdę bardzo na niego czekamy. Ale to dla nas kolejny rok do rozwoju.

POLSKA WYGRA, BTTS NIE – KURS 2.56 W EWINNER!

Historyczny awans to w dużej mierze zasługa selekcjonera fińskiej kadry. Markku Kanerva w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sam występował regularnie w drużynie narodowej, notując w niej aż 59 meczów. Wielkim piłkarzem jednak nie był, prawie całą karierę spędził w ojczyźnie. Łączył nawet karierę zawodniczą z pracą nauczyciela. Od 2004 roku działa natomiast w strukturach fińskiej federacji. Najpierw jako szkoleniowiec kadry u-21, z którą w 2009 roku awansował na młodzieżowe Euro.

Wybrano go wtedy trenerem roku w Finlandii.

Markku Kanerva

Finowie na Euro u-21 trafili do grupy śmierci i przegrali w niej wszystkie mecze – kolejno z Anglią, Niemcami i Hiszpanią. Jednak jeśli przejrzymy sobie kadrę Suomi z tamtych rozgrywek, to widać wyraźnie, jak wielką robotę zrobił tam Kanerva. W jego młodzieżówce grał Jukka Raitala, podstawowy pracy obrońca podczas eliminacji do Euro 2020. Grał w niej również Joona Toivio, filar formacji defensywnej. Tim Sparv, kapitan zespołu, który ma już na koncie 76 występów w seniorskiej drużynie narodowej. No i wreszcie Teemu Pukki, obecnie najlepszy snajper drużyny i jeden z najskuteczniejszych zawodników całych eliminacji. Widać zatem wyraźnie, że ciągłość pracy trenera ma dla rozwoju fińskiego futbolu niebagatelne znaczenie. Kanerva najpierw prowadził młodzieżówkę, potem przez lata pracował w sztabie pierwszej w reprezentacji, aż wreszcie w 2016 roku osobiście chwycił w niej za ster. I zrobił historyczny wynik.

POLSKA – FINLANDIA NA REMIS? KURS 3.60 W TOTOLOTKU!

Cały czas nie mamy wielu zawodników z topowych lig europejskich – przyznał selekcjoner w jednym z wywiadów. – Wśród powołanych na zgrupowania kadry jest ich zwykle kilku, około pięciu. Ale wszystko zmierza w dobrym kierunku. Naszej piłce przydałoby się wprawdzie więcej wsparcia ze strony rządu, lecz infrastruktura i tak bardzo się poprawia. Powstaje coraz więcej boisk treningowych ze sztuczną murawą, na których można trenować również mroźną zimą. Coraz więcej młodych fińskich zawodników trafia do renomowanych akademii w klubach angielskich, włoskich czy niemieckich. To oczywiście obosieczny miecz. Z jednej strony, nasi piłkarze mają lepsze warunki do rozwoju. Z drugiej, bywają blokowani przed wyjazdami na kadry młodzieżowe, żeby nie ryzykować kontuzji.

Siła selekcjonera polega na tym, że w głębi duszy cały czas jest on nauczycielem. Wie, jak zbudować autorytet wśród podopiecznych. Nawet tych, którzy na piłkarskich boiskach już zdążyli osiągnąć więcej od niego. Pracując w szkole Kanerva również nie imał się łatwych zadań – bywał wychowawcą w szczególnie wymagających, trudnych klasach.

Następca Litmanena

Największym bohaterem fińskiego futbolu jest jednak wspomniany już parokrotnie Teemu Pukki. To rzadka sytuacja, by w kraju gdzie futbol nie jest sportem numer jeden piłkarz osiągnął tak wielką popularność. Przed laty udało się to Jariemu Litmanenowi, a Pukki stał się następcą piłkarza wymownie przezwanego „Królem”. Był na to niejako skazany, wystarczy się cofnąć do jego debiutu w seniorskiej kadrze. Luty 2009 roku, towarzyskie spotkanie z Japonią. Po godzinie gry Litmanen, wówczas już prawie 40-letni, opuścił pole gry. Zmienił go właśnie Pukki, młodszy o prawie dwadzieścia lat. Litmanen był jego największym idolem.

Oczywiście snajper Norwich nigdy nie stał się równie znakomitym piłkarzem co Jari, który w połowie lat dziewięćdziesiątych spokojnie mógł uchodzić za jednego z najwybitniejszych zawodników Starego Kontynentu. Pukkiemu długo szło jak po grudzie. Tak naprawdę dopiero sześć lat po debiucie w kadrze zaczął jako-tako układać sobie karierę klubową. Chwile chwały przeżył natomiast po transferze do Norwich w 108 roku. Z „Kanarkami” awansował do Premier League. Utrzymać się w angielskiej ekstraklasie nie zdołał, ale trochę bramek nastrzelał.

To wciąż niewielkie sukcesy, jeśli zestawić je z dorobkiem Litmanena. Ale już historyczny awans na mistrzostwa Europy ma swoją wymowę. Pukki zdobywał decydujące gole w starciach z Bośnią, Grecją, Armenią i Liechtensteinem. Poprowadził Finów do sukcesu.

Teemu Pukki w walce o piłkę z Michałem Pazdanem

W tym momencie Pukki odnosi sukcesy za sprawą kombinacji swoich doświadczeń – uważa Litmanen, który często chwali swojego młodszego kolegę. – Pokorę i bezinteresowność wyniósł z rodzinnych stron. Technikę podszlifował w Hiszpanii. Pewności siebie nabrał w barwach HJK. W Niemczech poprawił grę w defensywie. W Szkocji nabrał siły fizycznej. A wykończenie akcji dopracował podczas pobytu w Danii. Wszystkie te doświadczenia pozwoliły mu na eksplozję strzelecką w Norwich i w reprezentacji.

Pukki został wybrany w Finlandii sportowcem 2019 roku. Wcześniej wyróżnienie odebrało tylko dwóch piłkarzy – naturalnie Litmanen i Hyypia. Kanerva został trenerem roku. A cała reprezentacja – drużyną roku. Choć fińska kadra w hokeju na lodzie zdobyła przecież w 2019 roku mistrzostwo świata. To dowód, jak wielką furorę w społeczeństwie zrobili piłkarze swoim awansem.

Finowie mówią, że inspiracją są dla nich ostatnie sukcesy Islandii. – Napędza nas, gdy czytamy w prasie duńskiej czy belgijskiej, że mecz z Finlandią oznacza łatwe punkty. Chcemy zerwać z tym wizerunkiem – mówi Lukas Hradecky, golkiper Bayeru Leverkusen i jedna z największych gwiazd fińskiej kadry. – Chcemy powtórzyć nieprawdopodobne sukcesy Islandczyków, z którymi każdy się dziś musi liczyć.

***

Oczywiście na przełożone mistrzostwa Europy reprezentacja Finlandii pojedzie w roli autsajdera. Ekipa Suomi oprócz wspomnianych Belgów i Duńczyków zmierzy się również w grupie z Rosją. To niezwykle trudne zestawienie i jakiekolwiek punkty będą dla Finów dużym sukcesem. – Mamy drużynową grupę na WhatsAppie i mocno się nakręcamy – twierdzi jednak Hradecky w rozmowie z BBC. – Wiemy, że rywale kompletnie nas lekceważą. Ale nie jesteśmy tylko turystami. Chcemy atakować i zrobić wielką niespodziankę.

fot. FotoPyk / NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...